Bert Clendennen

Bert Clendennen

piątek, 25 maja 2012

mówią: ...uczyńmy sobie imię

Gdy przeczytacie ewangelię Mateusza 17, zobaczycie, iż Jezus poprzedził Swoje słowa na temat postu takim stwierdzeniem: „...Dla niedowiarstwa waszego...” (werset 20). Skoro niedowiarstwo jest grzechem , a „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia” (1 Jana 3:9), widocznie porażka była wynikiem prób wypędzenia demona swoją własną mocą, choć z użyciem duchowej terminologii. „Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie” (Galicjan 5:17). Nasze starania by uzdrawiać chorych i wypędzać demony kończą się niepowodzeniem z powodu walki pomiędzy ciałem i duchem. Dopóki nie rozstrzygniemy tej walki, będziemy zdezorientowani, ponieważ nie będziemy w stanie czynić tego, co Bóg nam nakazał. Jako broń w tej walce bardzo wyraźnie zalecana jest „Modlitwa i post”. Jezus w Swym stwierdzeniu „Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post” właściwie mówił nam, że jeśli chcemy odnosić sukcesy w życiu duchowym, musimy rozprawić się z ciałem. Kiedy pościmy, osłabiamy ciało, kiedy modlimy się, wzmacniamy Ducha. Oto klucz do wygrania wojny.

W Liście do Rzymian 7:15-24 mamy żywy obraz walki pomiędzy duchem a ciałem w życiu apostoła Pawła. W wierszu 15 walka jest zacięta: „Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię. A jeśli to czynię, czego nie chcę, zgadzam się z tym, że zakon jest dobry. Ale wtedy czynię to już nie ja, lecz grzech, który mieszka we mnie. Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie. Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe; bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich. Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?”

Są tacy, którzy nie wierzą w „starą naturę”, którzy nauczają, iż apostoł Paweł w trakcie tej walki nie był zbawiony. Twierdzę, iż nie ma takiego nowonarodzonego wierzącego, żywego lub martwego, który by nie doświadczał tych samych zmagań pomiędzy cielesną i duchową naturą. Całe uświęcenie polega na pokonaniu tego „ciała śmierci”, starej natury Adama. Adam Clark w swoim bardzo trafnym komentarzu na temat wersetu 24, powiedział: „Apostoł Paweł, używając określenia „ciało śmierci” zrobił aluzję do jednego z środków, za pomocą którego Rzymianie uśmiercali człowieka. Za pewne zbrodnie człowiek został skazywany na śmierć poprzez przykucie go łańcuchem do martwego ciała. Skazaniec musiał żyć, spać, i jeść przy tym martwym ciele, aż umarł z powodu odoru. Za pomocą tego określenia Paweł dał nam do zrozumienia, iż cielesna natura jest tym dla duchowego człowieka, czym martwe ciało dla żywego człowieka”.

Wojna pomiędzy ciałem a Duchem widoczna jest w całym Piśmie Świętym i okazuje się być podstawową przyczyną braku efektywności kościoła. Słowa „...albowiem zamysł ciała, to śmierć...” (Rzymian 8:6) mówią nam najostrzejszym językiem, że kiedykolwiek i gdziekolwiek kościół toleruje tą naturę, za każdym razem rezultatem jest śmierć. „Bo ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, co duchowe” (Rzymian 8:5). Jest to kryterium realności. Jesteśmy albo jednym albo drugim, nie ma kompromisów. Alegoria do dwóch synów Abrahama pokazuje, że pomiędzy tymi dwoma naturami nigdy nie może zapanować zawieszenie broni. Ismael, zrodzony z ciała, był próbą pomocy Bogu w spełnieniu Jego obietnic. Kiedy Bóg powołał Abrahama, obiecał mu syna. Obiecał, że poprzez tego syna wszystkie Jego obietnice dane Abrahamowi zostaną wypełnione. Upłynęło wiele lat i ciągle nie było syna. Abraham starzeje się, Sara też, więc postanawiają pomóc Bogu. Poprzez Hagar, służącą Sary, Abraham zrodził Ismaela, syna według ciała. Był to próba pomocy Bogu. Wszystko w domu Abrahama układało się pomyślnie, dopóki nie urodził się Izaak, syn według Ducha. Wtedy zaczęła się walka. Nie było pojednania, żadnej możliwości rozejmu ani wtedy ani teraz. Nie ma potrzeby dzielić namiotu, gdyż jak długo oboje przebywają w tym samym domu, wojna będzie trwała.

Duchowa wojna, która rozpoczęła się w namiocie Abrahama pomiędzy ciałem a Duchem, fizycznie wciąż trwa jako konflikt izraelsko-arabski. Boży werdykt w tej kwestii brzmiał: „Wypędź tę niewolnicę i jej syna” (1 Mojżeszowa 21:10). Była to wtedy jedyna odpowiedź i teraz też jest jedyną. „...Nie czyńcie starania o ciało...” (Rzymian 13:14), to Boże ultimatum dla kościoła chrześcijańskiego. Pod żadnym pozorem nie wolno nam ulegać ciału. Nie ważne jak utalentowane, jak rekomendowane, jak sławne, jak silne, żadne ciało nie może być obiektem podziwu w Jego oczach. „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie?” (Galacjan 3:3). Szatan jest grabieżcą. On wie, że każda próba wykonania duchowego dzieła przez ciało jest obrzydliwością dla Boga. Dlatego też on, Szatan, używa wszelkich możliwych środków by narzucić tę naturę prawdziwemu kościołowi Bożemu. Jego dwa główne plany by tego dokonać to: 1. Zaangażować kościół w przedsięwzięcia, którymi Bóg nie jest zainteresowany. 2. Podsunąć kościołowi pomysł, że prawdziwe dzieło Boże można wykonywać środkami cielesnymi. Spójrzcie na pierwszy plan. Sukces szatana jest przytłaczający. Jakieś osiemdziesiąt pięć procent religijnych przedsięwzięć to „egoistyczne podróże” zainspirowane duchem Babilonu. Mówią: „...uczyńmy sobie imię …” (1 Mojżeszowa 11:4).

„Szkoła Chrystusa” - cykl Walka, z rozdziału – Walka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz