Ludzie często są doprowadzani do poczucia winy za jakiś grzech, który wydaje im się większy, niż krew Jezusa. Widziałem to często w kręgach zielonoświątkowych. Problem tych biednych dusz polega na tym, że sami próbują ocenić jego wartość. Oni próbują subiektywnie ocenić to, co uczyniła dla nas krew. Tego nie możemy robić. Krew jest dla Boga, by On ją zobaczył. Musimy zaakceptować Bożą ocenę wartości krwi. Widziałem ludzi, których Bóg wyraźnie przekonywał o grzechu. Bóg nie jest człowiekiem; On nie bawi się ludzkimi emocjami. Ta prawda zachowała mnie od wielu głupstw, które mają miejsce w zielonoświątkowym wierzeniu. Jeżeli Bóg pośle człowieka, by rozpoznał chorobę w twoim ciele, to nie po to, by ci pokazać, że ten człowiek jest zdolny. On go posłał, by uzdrowić, a jeżeli nie jesteś uzdrowiony, to ten człowiek zgadywał lub coś jeszcze innego. Jednakże w takim przypadku Bóg nigdy nie przekonuje człowieka o grzechu, którego by mu nie chciał przebaczyć. Miałem do czynienia z ludźmi, których Bóg wyraźnie osądzał z grzechu. On chce ich zbawić, ale oni nie wierzą, że Bóg może ich zbawić, gdyż byli tak źli. Oni próbują subiektywnie oceniać krew. Tak nie można robić. To tak nie działa. Jeżeli Bóg przekonuje cię o twoim grzechu, bez względu na to, jakim grzesznikiem jesteś, może zamordowałeś stu ludzi, to nie ma znaczenia. Jeżeli On przychodzi do ciebie i przekonuje cię o grzechu, to jedyną rzeczą, jakiej musisz uwierzyć, jest to, że ta krew to załatwi. Kiedy Ja zobaczę krew, ominę was. Tu widzimy Bożą suwerenność.
Dopóki nie zaakceptujemy bezwarunkowo Jego słowa i celu, będziemy cierpieć z powodu zamętu i wątpliwości. Bóg musi mieć prawo rządzić życiem wierzącego według Jego zasad. Bóg nigdy nie da wyraźnego objawienia dotąd, póki będzie jakiś punkt kontrowersyjny i to jest warunek do dalszych dowodów. Znałem ludzi, którzy żądali od Boga jakiejś wizji, jako dowodu zbawienia. Bóg nie może zrobić dla was nic tak długo, póki żądacie jakiegoś dowodu. Bezwarunkowa wiara w Jego obietnice odnośnie zadośćuczynienia i posłuszeństwo znanej prawdzie poprzedza jasne zrozumienie następnych kroków.
Człowiek jest skłonny do próbowania drogi na skróty, a wtedy osiada na mieliźnie i zadaje pytania. Bóg wprowadził syna marnotrawnego z powrotem do boskiego porządku dopiero wtedy, kiedy powrócił i zawołał, „Zgrzeszyłem przeciw tobie”. Stojąc w poczuciu winy i potępienia we własnym sumieniu, syn marnotrawny potrzebuje czegoś więcej, niż gorzkich uczuć z powodu tego, co zrobił. On potrzebuje przebaczenia. Krew jest dla pokutującej duszy prawną podstawą przebaczenia. On nie musi wiedzieć, dlaczego. Ta prawda musi być ciągłe nam uświadamiana. Kiedy ja głoszę ewangelię i ta ewangelia trafia do uszu, które słyszą i do osób, które są przekonywane, że są grzesznikami przed Bogiem, wtedy mam wielką ufność, że przyprowadzam je do Boga. Gdyby mieli jakieś wstępne warunki inne, niż krew, wtedy wiem, że szukają dowodu, którego nie znajdą. Muszę ich doprowadzić do pokuty. Jeżeli będą właściwie pokutować, łaska wiary przyjdzie. Duch Święty nigdy nie przychodzi, by potępiać grzesznika, ale przychodzi, by go przekonać że jest grzesznikiem i zawsze jest krew. On przyjmuje to, co mówi Biblia, „W nim mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego” (Efezjan 1:7) To jest odpowiedź na odkupienie.
Musimy zrozumieć, że krew jest zarówno przełomem, jak i ustawicznym oczyszczaniem. Ponieważ krew spełnia Boże oczekiwania, wierzący mówi amen. Nie potrzebuje nic więcej. Kiedy Ja zobaczę krew, ominę was. Anioł nie będzie wchodził do domu, by zobaczyć, czy ktoś tam jest niedoskonały. On widzi krew i tam nie wchodzi śmierć. Przełom w usprawiedliwieniu przez krew, to jak wejście do bramy. „Mając więc, bracia, ufność, iż przez krew Jezusa mamy wstęp do świątyni, ... przybliżmy się...” (Hebr. 10:19 i 22). Nie jesteśmy zbawieni na jednej podstawie, a zachowani na innej. Kiedy przychodzimy do Chrystusa, krew nas zbawia. Jesteśmy wtedy takimi, jakbyśmy nigdy nie zgrzeszyli. To jest podstawa i fundament, na którym jesteśmy zbawieni i zachowani, czyli krew. Krew oczyszcza stale. „Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości,... krew oczyszcza nas” (1 Jana 1:7).
Może to wyglądać na niezrozumienie w sferze działania krwi, kiedy modlimy się, „Panie, oczyść krwią moje serce z grzechu”. Słowo Boże mówi w Jeremiasza 17:9, że serce jest podstępne i zepsute. On musi uczynić coś ważniejszego, niż oczyszczenie; musi dać ci nowe serce. Musicie to zrozumieć dla siebie i dla tych, którym będziecie usługiwać, że ciało nigdy nie będzie oczyszczone; ono musi być ukrzyżowane.
Dzieło Boże w nas musi być czymś całkowicie nowym. „I dam wam serce nowe, i ducha nowego dam do waszego wnętrza...” (Ezechiel 36:26). Jest różnica między patrzeniem na krew, jako na czynnik oczyszczający, albo jako na prawne zaspokojenie Boga. Krew nie ma rozprawiać się z grzechem w sposób subiektywny. Jej skuteczność jest obiektywna - ma być widziana przez Boga na nadprożach serca. Zapis w liście do Hebrajczyków o działaniu krwi odnosi się do serca, ale właściwie chodzi o sumienie. „Mając oczyszczone serca od złego sumienia”, oznacza coś innego, niż oczyszczenie serca. Oznacza to, że coś weszło między mnie i Boga, co powoduje, że mam złe sumienie, kiedy do tego podchodzę. Ukłucie mojego sumienia przypomina mi stałe o barierze grzechu. W Bożym Słowie widzę, że krew Jezusa została przelana dla mojego przebaczenia. Jeżeli zaufam i przyjmę to, co krew oznacza dla Niego, moje sumienie jest oczyszczone, poczucie winy jest usunięte i mogę śmiało przyjść przed tron łaski.
Wielu próbowało oczyścić starą naturę, ciało lub nieczyste życie. Jednak Jego odpowiedzią dla upadłego człowieka jest śmierć, a nie oczyszczenie. Bóg kładzie całego starego człowieka do grobu. Błogosławieństwem jest oglądać wierzących, którzy kiedyś składali świadectwo, że krew ich oczyściła, kiedy wreszcie są uwolnieni przez prawdę o śmierci na krzyżu. Inni nigdy nie znaleźli drogi śmierci na krzyżu i popadli w rozczarowanie i zamęt, gdyż stara natura nie poddaje się oczyszczeniu. Jedynym Bożym ratunkiem dla człowieka jest śmierć. Bóg nie każe nam wierzyć w coś, co nie działa. Nie możemy się przekonywać, że krew nas oczyściła, jeżeli stara natura stale domaga się nieczystych namiętności. Jednak nasza wiara może oprzeć się pewnie na fakcie, że Bóg zaakceptował moc krwi, oczyścił nasze sumienie, zostaliśmy obmyci czystą wodą Słowa i chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości. Mamy społeczność z Bogiem, a krew Jezusa Chrystusa, jego Syna oczyszcza nasze sumienie od grzechu i poczucia winy. Kiedy zobaczymy krew, jako podstawę usprawiedliwienia przed Bogiem, nie jesteśmy potępieni. Jeżeli nasz stary człowiek powstaje, wyznajemy nasze grzechy i idziemy dalej. Nie jesteśmy potępieni, gdyż rozumiemy, że śmierć jest jedyną odpowiedzią dla starej natury. Dla ciała nie ma oczyszczenia. Ono musi umrzeć.
Kiedy to sobie uświadomimy i przybijemy starą naturę do krzyża, chodzimy w pokoju i bezpieczeństwie błogosławionego zbawienia, wiedząc, że krew zapewniła nam miejsce w Bogu, świadomi tego, jakie ta krew ma znaczenie dla Boga. Wierząc w to, nie muszę tego rozumieć, czuć i widzieć, ale muszę wiedzieć i wierzyć w to, co mówi, „Kiedy Ja zobaczę krew, ominę was”. Ja chodzę z Nim, a krew jest na podwojach mojego serca. Chociaż jestem jeszcze daleko od tego, co Bóg będzie czynił we mnie, jeżeli chodzi o Boga, nie ma miedzy nami nic, co by nas oddzielało. Mam nadzieję, że te poselstwo o krwi doprowadziły was do wiary w tą krew. Nie można wycenić wartości krwi Jezusa Chrystusa. Nie można też za wysoko ocenić tej krwi. Głoście to, wierzcie w to, postępujcie według tego, a Bóg to uczyni realnym.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Wszechmocna krew, z rozdziału – Co ta Krew znaczy dla Boga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz