Pierwsze z nich opisuje, co Chrystus zrobił dla nas na krzyżu. Drugie zaś mówi o tym, co On czyni w nas, by odnowić i zregenerować człowieka. Pierwsze z tych dzieł wypełniło się „raz na zawsze” na krzyżu. Drugie powinno mieć nieustannie miejsce w życiu nowo narodzonych wierzących. Drugie nie może być spełnione bez pierwszego, a pierwsze nie jest pełne bez drugiego. Dlaczego Duch Święty jest traktowany tak lekko nawet w kręgach zielonoświątkowych? Mimo że żyjemy w erze Ducha Świętego, o dziwo Jego działanie nie jest odpowiednio akcentowane. Jest dużo oszustwa, jest dużo naśladownictwa, a przy tym fatalny brak poważnej teologii Ducha Świętego. Niewiele jest głoszonych o Nim kazań, niewiele pisanych o Nim książek. Nie ma Go wystarczająco w myślach i modlitwach Bożego ludu, tak, jak to powinno być. Bez dwóch zdań ten brak nacisku na Ducha Świętego jest wyjaśnieniem słabości Kościoła. Gdyby kaznodzieje postawili sobie za cel ponownie zwrócić serca ludzi w Kościele ku temu wielkiemu darowi Pięćdziesiątnicy, z pewnością uleczylibyśmy każdy problem duchowy Kościoła. Rzeka, która ma wypłynąć z wnętrza wierzących wciąż ma moc uzdrawiać wszystko na swojej drodze. Trzeba jednak pozwolić jej płynąc!
Odkąd Bóg stworzył człowieka aż po dzień dzisiejszy, odpowiedzią na każdy ludzki problem jest poznanie Boga. Dodajcie do tej prawdy to, że pełnia boskości jest w Chrystusie, i to, że Chrystus ma żyć w każdym wierzącym poprzez Ducha Świętego, a znajdziecie odpowiedź na każdy problem Kościoła. Kiedy nie pozwalamy Mu na to, by nas całkowicie zdobył, aż po każdy zakamarek naszego jestestwa, wówczas jako Kościół zaczynamy reprezentować karykaturę naszego pierwotnego celu. „On będzie was chrzcić Duchem Świętym i ogniem”. Te dwa wyrażenia odnoszą się do jednej i tej samej rzeczy. Język Jana daje do zrozumienia, iż wszyscy ci, którzy mieli być ochrzczeni w Duchu Świętym, mają tego doświadczyć poprzez Ducha Świętego i ogień. Jedno błogosławieństwo jest wyjaśniane literalnie i przenośnie jednocześnie. Dar Ducha Świętego to chrzest, i ten chrzest jest chrztem ognia. Ów chrzest oznacza naszą inicjację w Bożym Królestwie.
Niezależnie od wielu różnych idei kojarzonych z chrztem, nie ma wątpliwości, że, tak jak chrzest, którego udzielał Jan, znamionuje on początek nowej drogi. Wielkie Boże prawo brzmi: „Musicie się na nowo narodzić” Ta konieczność wyrażona w słowie „musicie” łamie wszelką ludzką pychę. Łamie ona także wszystko, co jest tylko zewnętrzne, zostawiając widoczne całe ludzkie zepsucie, które siedzi jak kwas w ludzkim sercu. Ten sam Bóg, który wypowiedział ten straszny i upokarzający wyrok, obiecał także ochrzcić nowe stworzenie Duchem Świętym i ogniem. Nie tylko obiecał wierzącym Ducha Świętego, ale wręcz nakazał im, by Go nie reprezentowali zanim nie zostaną przyobleczeni mocą z wysokości. Bez cienia wątpliwości Bóg pozwolił pierwszym uczniom doznać, czym była ta moc. „A Wy otrzymacie moc, kiedy Duch Święty zstąpi na was” Chrzest Duchem Świętym jest chrztem, który znaczy nasze poświęcenie Panu. Według starożytnych praw rzeczy, które miały być szczególnie oddzielone do służby Bożej były przemywane wodą. Podobnie chrześcijanin, który rzeczywiście przyjął Ducha Świętego, nie należy już do siebie, lecz uważa siebie za oddzielonego dla Boga. Jeśli gdzieś zamieszkuje Duch Święty, oznacza to miejsce Bożym imieniem. Gdzie przebywa Duch, samolubstwo nie ośmiela się wkroczyć. Serce pełne Ducha Świętego odpowiada gorliwie na wołanie Pawła: „Czy nie wiecie, że wasze ciała są świątynią Ducha Świętego, który jest w was, i że nie należycie też do siebie samych? Drogoście bowiem kupieni. Wysławiajcie tedy Boga w ciele waszym” (1 Kor 6,19-20).
„Szkoła Chrystusa” - cykl Pneumatologia z rozdziału - On będzie Was chrzcił Duchem Świętym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz