Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 18 maja 2013

Odnowienie prawdziwej wiary cz.4


Bert Clendennen
"A vessel of recovery"
"Naczynie odnowy"
tłum.
Katarzyna Zieleźnik

Rozdział 7
Odnowienie prawdziwej wiary  cz.4
Zakończenie

Kilka lat temu Kościół, w którym byłem pastorem, sprzedawał obligacje, by zebrać pieniądze na pewien projekt budowlany, niektóre z nich były obligacjami półrocznymi. Na tych obligacjach można było zarobić lepiej niż gdyby były sprzedawane przez bank, dlatego przeróżni ludzie je kupowali. Pewnego razu potrzebne nam było trzydzieści osiem tysięcy dolarów, by spłacić te obligacje, których termin wykupu upływał pierwszego dnia miesiąca. Cztery dni przed upływem terminu nie miałem pieniędzy. Byłem zdesperowany, ponieważ wiedziałem, że wielu niewierzących zakupiło te obligacje, a gdybym nie zdołał ich wypłacić, sprowadziłoby to wielką hańbę na Kościół. Zacząłem pościć i wołać do Boga, a po czterech dniach takiej modlitwy, nie mając żadnej odpowiedzi od Boga, byłem gotowy się poddać. Siedząc na podłodze w Kościele patrzyłem na zegarek, była za dwie pierwsza, zostało osiem godzin do upływu terminu, kiedy posiadacze obligacji pójdą do banku otrzymać swoje pieniądze, a pieniędzy przecież nie było. 

Po czterech dniach wołania do Boga doszedłem do miejsca, w którym nie miałem już nic do powiedzenia. Kiedy siedziałem tam w ciszy zastanawiając się, co powiedzieć ludziom, kiedy im spojrzę w twarz, taka myśl mi przyszła do głowy: „Jest ktoś, z kim mogę porozmawiać”. Kiedy ta myśl się pojawiła natychmiast zawołałem: „Boże proszę porozmawiaj z nimi”. I w momencie spłynął na mnie wielki pokój, powstałem i zaczął uwielbiać Boga, dziękując Mu za odpowiedź. Po tym uwielbieniu powróciłem do domu, wykąpałem się i poszedłem spać około drugiej trzydzieści nad ranem. O wpół do piątej obudziłem się z tym samym strachem i niepewnością. Wstałem i znowu udałem się do zboru. Wiem, że wiele osób z Ruchu Wiary nazwałoby moją postawę niewiarą, lecz ja miałem właśnie nauczyć się, że mój niepokój nie był niewiarą. To był Boży sposób na to, by przyprowadzić mnie znowu do Kościoła. Po dwóch godzinach modlitwy poddałem się położyłem głowę na ołtarzu i kiedy tak leżałem  tam w ciszy przed Panem, zdałem sobie sprawę z tego, że nie byłem sam, ktoś jeszcze tam był ze mną. Podniosłem głowę i ujrzałem klęczącą przed sobą kobietę, której nigdy wcześniej nie widziałem. Kiedy na nią spojrzałem, ona powiedziała: „Przyszłam ci pomóc”. Podziękowałem jej myśląc, że chce złożyć datek na moją służbę telewizyjną. Zapytała: „gdzie możemy dokonać transakcji ?” Odpowiedziałem, że sekretarka przyjdzie o ósmej. Powiedziała, że nie będzie rozmawiać o tym z sekretarką, ponieważ Bóg obudził ją o pierwszej w nocy i kazał jej przynieść mi pieniądze. Położyła następnie czterdzieści trzy tysiące dolarów na ołtarzu. Boża myśl wypełniła mój umysł, potem w wierze wypowiedziałem ją, a Duch Święty obudził tę kobietę. To jest właśnie prawo wiary.

To, co jest prawdą w wymiarze fizycznym, jest także prawdą w wymiarze duchowym. Jeśli mamy osiągnąć coś, musimy nauczyć się praw i zasad wiary, której musimy poddać się. Kiedy to osiągniemy, możliwości, które tkwią w wierze znajdą swój praktyczny wyraz. W Liście do Galacjan 5,17 Paweł mówi, że to ciało powstrzymuje manifestację Bożego życia w Kościele. W Księdze Izajasza 58,6-7 czytamy z kolei, że Bóg dał nam post, by rozprawić się z ciałem.  Z wersetów 58,8-14 dowiadujemy się, że kiedy stosujemy prawo dotyczące postu, ciało zostaje złamane, i wszelka moc, która jest w „Bożym życiu” w nas znajdzie swój wyraz.

„Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza poranna i twoje uzdrowienie rychło nastąpi; twoja sprawiedliwość pójdzie przed tobą, a chwała PAŃSKA będzie twoją tylną strażą. Gdy potem będziesz wołał, PAN cię wysłucha, a gdy będziesz krzyczał o pomoc, odpowie: Oto jestem! Gdy usuniesz spośród siebie jarzmo, szydercze pokazywanie palcem i bezecne mówienia. Gdy głodnemu podasz swój chleb i zaspokoisz pragnienia strapionego, wtedy twoje światło wzejdzie w ciemności, a twój zmierzch będzie jak południe, i PAN będzie ciebie stale prowadził i nasyci twoją duszę nawet na pustkowiach. I sprawi, że twoje członki odzyskają swoją siłę, i będziesz jak ogród nawodniony i jak źródło, którego wody nie wysychają. Twoi ludzie odbudują prastare gruzy, podźwigniesz fundamenty dawnych pokoleń i nazwą cię naprawiaczem wyłomów, odnowicielem, aby w nich można było mieszkać. Jeżeli powstrzymasz swoją nogę od bezczeszczenia  sabatu, aby załatwiać swoje sprawy w moim świętym dniu, i będziesz nazywać sabat rozkoszą, a dzień poświęcony PANU godnym czci, i uczcisz go nie odbywając w nim podróży, nie załatwiając swoich spraw i nie prowadząc pustej rozmowy. Wtedy będziesz się rozkoszował PANEM, a Ja sprawię, że wzniesiesz się ponad wyżyny ziemi, i nakarmię cię dziedzictwem twojego ojca, Jakuba,  bo usta PANA to przyrzekły” ( Iz 58,8-14 )

Na koniec pozwólcie, że podzielę się najważniejszą lekcją dla was, jak i dla mnie. Bóg urzeczywistnia się w naszym powołaniu. Ten, który przebywa w „nowym stworzeniu”, nadal działa i może jedynie działać poprzez ten niezmienny proces. W umyśle człowieka  pojawia się zamysł Ojca. Syn wypowiada ustami człowieka stwórcze słowo wiary, a następnie Duch urzeczywistnia to poprzez człowieka. Zamiarem Boga, który w nas zamieszkuje, jest chcieć i wykonać to, czego pragnie. Tylko część odpowiedzialności spoczywa na człowieku, lecz jest ona tak ważna, ponieważ cały efekt zależy właśnie od niej. Człowiek musi wziąć praktyczny udział w procesie realizowania wiary. Wierzący musi powstać i przyjąć fakt, że razem z Synem sam stał się synem w Chrystusie i jego zadaniem teraz jest współpracować w tym stwórczym procesie kreowanym przez Boga Ojca.

Odnowienie prawdziwej wiary cz.3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz