Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 30 lipca 2012

i oblubienica jego przygotowała się

W historii Abrahama, który wybrał żonę dla swojego syna Izaaka (1 Moj. 24) mamy przykład Bożej zazdrości o oblubienicę. „A Abraham zestarzał się i posunął się w latach; Pan zaś błogosławił Abrahamowi we wszystkim. I rzekł Abraham do sługi swego, najstarszego w domu swoim, który zarządzał całym mieniem jego: Połóż, proszę, rękę swoją pod biodro moje, abym zaprzysiągł ciebie na Pana, Boga nieba i Boga ziemi, że nie weźmiesz żony dla syna mojego spośród córek Kananejczyków, wśród których mieszkam, lecz pójdziesz do ojczyzny mojej i do rodziny mojej i weźmiesz żonę dla syna mojego Izaaka” (1 Moj. 24,1-4). W tym 24 rozdziale Pierwszej Księgi Mojżeszowej widzimy piękny rodzaj wybrania, powołania i dojrzewania oblubienicy Chrystusa. Sługa, będący typem Ducha Świętego, dokładnie wiedział, jaka miała być przyszła żona Izaaka, który jest tutaj typem Jezusa.

Jan pisząc o małżeństwie Syna mówi: „...i oblubienica jego przygotowała się” (Obj 19,7). Przygotowanie się oznaczało po prostu pozwolenie Duchowi Świętemu na przejęcie kontroli, nad uczynieniem Jezusa Panem i na upodabnianie jej do obrazu Chrystusa. Jako że Jezus Chrystus jako człowiek był pierwszym, który narodził się w nowej rasie, jest On jako taki naszym przykładem i wzorem tego, czego Ojciec szuka w oblubienicy, oblubienicy, która jest teraz powoływana. Naturalnym jest, że Bóg musi mieć taką samą ufność co do naszych myśli, działań i naszego posłuszeństwa, jaką miał w stosunku do Chrystusa. Jeśli mamy wraz z Chrystusem siedzieć na tronie wszechświata, jeśli mamy rządzić z Nim, musimy poprzez Ducha Świętego dojść do dojrzałości. Musimy okazywać tę samą równowagę i jakość pobożności, które były tak widoczne w Chrystusie jako człowieku. Nasza mentalność musi dojrzeć w Bogu, abyśmy mogli osiągnąć zrozumienie i autorytet, w którym będziemy mądrzejsi od diabła.

Jeśli mamy rządzić z Nim w wieczności, musimy w naszym życiu nauczyć się sprawiedliwie sądzić i sprawować kontrolę nad tą upadłą naturą. Jako kościół - jako nowy człowiek, musimy posiadać moc i władzę Boga. W tych rzeczach Duch Święty musi sprawować absolutną kontrolę. Jezus Chrystus jako człowiek był tym kim był i robił to, co robił poprzez Ducha Świętego: Był narodzony z Ducha (Mat. 1,18-21); Był napełniony Duchem (Mat. 3,16); Był prowadzony przez Ducha (Mat. 4,1); Czynił cuda poprzez Ducha (Dzieje Ap. 10,38);
Ofiarował samego siebie Bogu poprzez Ducha (Hebr. 9,14).

Aby człowiek wierzący był podobny do Chrystusa, musi był pełen Ducha - nie ma innej możliwości. Wszystko, co Bóg zarządził jest w rękach Ducha Świętego. Dopóki nie będzie Mu wolno wykonywać Swojej pracy w nas, wierzących, nic się nie powiedzie, dlatego że dzieło Boga może się w porę wypełnić i cel Boga może się wykonać w wieczności tylko poprzez ludzkie narzędzie, które upodobniło się do Chrystusa. To podobieństwo, ta zgodność nie jest możliwa bez działania Ducha Świętego. Stary Testament to historia o niepowodzeniach ludzkości w jej próbach zadowolenia Boga poprzez własną siłę i wolę. Jezus zapewnił swoich naśladowców, że ta słabość ciała nie będzie już dłużej dominować nad nimi. Jego obietnicą było: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was...” (Dzieje Ap. 1,8).

Musimy wiedzieć, że głównym celem udzielenia mocy Ducha Świętego było uzdolnienie wierzących do świętego życia: „...i będziecie mi świadkami...” (Dzieje Ap. 1,8). Słowo „świadek” jest tym samym słowem, którego Szczepan użył, gdy mówił o przybytku Starego Testamentu. Odniósł się do tego, jako do przybytku, świątyni świadka (Dzieje Ap. 7,44). Starotestamentowa świątynia nie mogła mówić ani poruszać się, ale każdy poganin wiedział, że mieszkał tam Bóg. Jezus powiedział, że Duch Święty uczyni to samo dla wierzących, uczyni ich świadkami. Wiele lat później Paweł napisał: „...Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej” (Gal. 5,16). Według tego, co mówi Słowo Boże nadchodzi czas, tu na ziemi, kiedy przez 1000 lat sprawiedliwość będzie okrywać ziemię tak, jak wody wypełniają morze. Każdy będzie siedział pod swoją winoroślą (będzie ekonomicznie bezpieczny) i nikt nie wzbudzi w nim lęku, strachu. Przestępstwa należeć będą do przeszłości. W tych dniach 1000-letniego panowania Chrystusa na ziemi nawet królestwo zwierząt będzie charakteryzowało się łagodnością (Iz. 11,1-9). Nie chodzi o to, że zwierzęta są oswojone albo że wszyscy ludzie są chronieni. To raczej Duch Święty w uwielbionym kościele trzyma cały wszechświat w absolutnym posłuszeństwie Chrystusowi przez 1000 lat.

To będzie czymś powszechnym w ciągu tych 1000 lat, a poprzez Ducha Świętego może to mieć miejsce w nas teraz. Jeśli pozwolimy Mu na pełną kontrolę, On będzie trzymał bestię naszego „ja” w całkowitym poddaniu Chrystusowi. „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was...” (Dzieje Ap. 1,8). Jeśli masz obudzić się w Jego podobieństwie, musisz być pełen Ducha.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Napełniony duchem

sobota, 28 lipca 2012

podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute

Aby Boże Królestwo mogło objawiać się na ziemi (ziemia, o której tu mówię, to ludzie wierzący), tak jak w niebie, Jezus Chrystus musi być objawiony i ukazany poprzez wierzących. Duch Święty musi być w stanie dostosować wierzącego do obrazu Chrystusa. Kiedy On przyjdzie, wtedy objawi ci to, co dotyczy Chrystusa (Jan. 16,14-15). Kiedy wierzący widzi Chrystusa i rzeczy Chrystusowe oczami Ducha, wtedy jest on przemieniany w ten sam obraz poprzez Ducha (2 Kor 3,18).

Wielką szkodę wyrządzono poprzez głoszenie, które chrzest w Duchu Świętym ukazuje jako coś opcjonalnego. Bez chrztu w Duchu Świętym nie ma mowy o wzroście i rozwijaniu się nowego stworzenia. Zadaniem Ducha Świętego jest tworzyć ludzi według Bożego serca, ludzi, którymi Bóg jest całkowicie usatysfakcjonowany. W rozdziale „Człowiek według Bożego serca” widzieliśmy, że tylko Jezus w pełni zadowala Boże serce. „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” (Mat. 3,17). Tak więc aby Duch Święty mógł stworzyć „człowieka według Bożego serca”, zarówno pojedynczego człowieka, jak i kościół, musi dopasować ich do obrazu Chrystusa. Nic mniejszego nie zadowoli serca Boga Ojca.

Ta praca Ducha Świętego, zmierzająca do uformowania i objawienia Chrystusa w wierzących, jest dwojaka. Po pierwsze, jest to wzrost nowego stworzenia, a po drugie śmierć: starego człowieka. Zarówno wzrost nowego, jak i śmierć starego są niezbędne. Kościół, po który Chrystus powróci, będzie „kościołem chwalebnym”, „bez zmazy lub skazy”. Aby być chwalebnym, kościół musi wzrastać i rozwijać się. Aby być bez zmazy i skazy, wszelkie pozostałości tego, co cielesne muszą zostać uśmiercone. W końcowej fazie jest to wzrost nowego, który prowadzi do śmierci starego. Każda myśl, emocja, postawa, każde działanie lub słowo wierzącego muszą być wypróbowane, względem woli i zamiarów Boga. Wszystko, co nie jest z Chrystusa, musi zostać uśmiercone. Jeśli prawdziwie jesteśmy narodzeni z Boga, wtedy każda próba, każdy test, który przychodzi, jest działaniem błogosławionego Ducha Świętego, który chce objawić nam to, co jeszcze jest w nas ze starego człowieka, co ciągle się nas trzyma.

Gdy narodziliśmy się na nowo, On wywiódł nas ze świata. W procesie uświęcania, On wyrzuca z nas świat. Kiedy Izrael przekroczył Morze Czerwone wyszedł z Egiptu, ale czterdzieści lat prób na pustyni upłynęło, zanim udało się wyrzucić Egipt z Izraela. Bóg mówi, że to wszystko, co im się przydarzyło, jest dla naszego przykładu. Kościół - nowy człowieka strzeżony przez Ducha Świętego - ma stać się w ostateczności oblubienicą Chrystusa. „W oblubienicy” nie może być żadnych buntowników. Aby upewnić się, że w oblubienicy nie ma niczego odmiennego Bóg dał nam Ducha Świętego. Duch Święty ma być w człowieku wierzącym umysłem, wolą i emocjami Boga, tworząc ludzi, którzy myślą jak Bóg, mają takie pragnienia, jak Bóg i chcą tego, co Bóg. „Czy idzie dwóch razem, jeżeli się nie umówili?” (Amos 3,3) - to prawo rządzące każdym aspektem spraw dotyczących oblubienicy Chrystusa.

Jedynie ci, którzy zgadzają się i myślą jak Bóg, mogą być częścią oblubienicy. Kościół, jako oblubienica Chrystusa, jest dziedzicem i współdziedzicem z Chrystusem. W terminologii sądowej znaczy to, że jeden nie może rządzie bez drugiego. Oblubienica zasiądzie na tronie tego wszechświata rządząc wraz z Jezusem. Bóg nie może dać takiego autorytetu komuś, kto jest z Nim w niezgodzie. Dla tej właśnie przyczyny Duch Święty pozwala, abyśmy znaleźli się w różnych sytuacjach, próbach i testach, abyśmy mogli zobaczyć głębię naszych serc i odkryć tę część naszej starej na tury, która ciągle jeszcze w nas działa. „Stary człowiek” jest buntownikiem. Nie może on ani kochać Boga, ani być Mu posłusznym. Z tego powodu wyrokiem Boga na ciało jest śmierć. Stary człowiek musi umrzeć. Natura jest jednak bardzo zwodnicza. „Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać?” (Jer. 37,9). Tylko Duch Święty może rozróżnić dzieła tego zła zwanego ciałem.

Zrozumienie tej wielkiej prawdy pomoże nam poznać, co naprawdę znaczy werset: „...Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani” (Rzym. 8,28). Zamiarem Boga jest upodobnienie nas do Chrystusa. Aby to zrobić, ciało musi zostać ukrzyżowane. Aby ukrzyżować ciało i jego uczynki, musimy wiedzieć, czym jest ciało. Dlatego właśnie próby naprawdę służą ku dobremu. Rządzić będą tylko ci, którzy sami poddają się rządzeniu. Tylko ci, którzy są kontrolowani przez Ducha Świętego, będą rządzić z Chrystusem w wieczności. „Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię” (Mat. 5,5). Słowo „cichy” (łagodny, potulny) oznacza tutaj kontrolować, poskramiać, ujarzmiać, rządzić. O Mojżeszu powiedziano, że był „najłagodniejszym (w polskim tłumaczeniu najskromniejszym) człowiekiem na ziemi”. Najczęściej używanym stwierdzeniem dotyczącym Mojżesza było: „I Pan nakazał Mojżeszowi...”. Mojżesz był pod panowaniem Boga, robił to, co Bóg mu mówił. Bóg mógł mu ufać. Do oblubienicy Chrystusa zaliczają się ci, którym Bóg może zaufać, co oznacza, że są nią ci, którzy narodzili się z Ducha, są wypełnieni Duchem i są pod panowaniem Ducha.  Jezus Chrystus jako człowiek był pierwszym, który narodził się z nowej rasy. On był „Synem wzorcowym”. Apostoł Piotr powiedział, że On jest naszym przykładem (1Piotr 2,21). Oblubienicą Chrystusa będą jedynie ci, których Duch Święty może uczynić na Jego podobieństwo.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Napełniony duchem

piątek, 27 lipca 2012

zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie

Człowiek wierzący nie otrzyma ciała takiego jak „Jego [Jezusa] uwielbione ciało” aż do czasu pochwycenia przy pierwszym zmartwychwstaniu, ale duchowa przemiana musi mieć miejsce już teraz. O naszej nagrodzie w wieczności zadecyduje nasza zdolność upodabniania się do Niego. W drugim i trzecim rozdziale Księgi Objawienia siedem razy występuje słowo lub stwierdzenie: „Temu, który zwycięży”. Za każdym razem po stwierdzeniu tym następuje obietnica. Jedną z nich jest pochwycenie. „Zwycięzcy pozwolę zasiąść ze mną na moim tronie...” (Obj 3,21). Na tronie tego wszechświata zasiądzie wraz z Chrystusem pochwycony, uwielbiony kościół. Jan mówi, iż miejsce to jest zarezerwowane dla „zwycięzców”. Ale co wierzący musi przezwyciężyć? Musi on przezwyciężyć swoje „ja”, „starego człowieka”. Musi on przezwyciężyć tę starą naturę będącą ciałem szatana, bez którego szatan nie może działać.

Paweł wymienia uczynki tej „starej natury” w Liście do Galacjan 5,19 21. Zakończył ją następującym ostrzeżeniem: „...ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą” (Gal 5,21). Jako wierzący nie możemy ukrywać się za stwierdzeniem, że „ciało jest słabe” i oczekiwać na przychylność Wszechmocnego. Kiedy pozwalamy, żeby uczynki ciała manifestowały się przez nas, to w zasadzie zgadzamy się, by być narzędziem w rękach szatana. Na to Bóg nie pozwoli. W jaki sposób wierzący przezwycięża ciało? Poprzez wzrost duchowego człowieka, poprzez upodabnianie się do Chrystusa.

Słowo Boże mówi, że Jezus był kuszony we wszystkim tak jak i my, ale pozostał bez grzechu. On stanął w obliczu tych wszystkich trudności, które są również naszym udziałem. On zwyciężył i mówi do nas: „Ponieważ Ja zwyciężyłem, wy także możecie zwyciężyć”. Jako że Bóg nie może być kuszony, musimy wiedzieć, że to człowiek Jezus Chrystus stawił czoła światu, ciału, diabłu, i że wszystko to przezwyciężył. On odniósł zwycięstwo jako człowiek, a wierzący jest takim samym człowiekiem, jest nowym stworzeniem.

Jako pierwszy człowiek nowej rasy Jezus przyszedł na świat i żył na nim przez 33 lata, dając przykład wszystkim, którzy chcą być jak On. „...Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady” (1 Piotra 2,21). Aby człowiek wierzący mógł odnieść zwycięstwo, musi żyć według ustanowionego przez Jezusa przykładu. Tak jak Jezus, musi przez cały czas pozostawać pod kontrolą Ducha Świętego. „...Według Ducha postępujcie, n nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej” (Gal 5,16). Nieprzyjaciel zawsze atakuje w ten sam sposób. On chce, abyśmy w postępowaniu uniezależnili się od naszego Ojca. Użył tej taktyki w przypadku pierwszego Adama i zniszczył rasę ludzką. Próbował tego samego w przypadku ostatniego Adama (Jezusa), ale nie udało mu się. W nieposłuszeństwie pierwszego Adama wszyscy umarli, lecz w posłuszeństwie ostatniego Adama wielu stało się sprawiedliwymi. Jezus pozostawił nam przykład. Jeśli będziemy iść za tym przykładem, wtedy również możemy zwyciężać. Jego świadectwem zawsze było: „Robię tylko to, co widzę, że mój Ojciec robi”. Jego Ojciec był Panem każdego ruchu i działania w życiu Jezusa.

Jeśli ty i ja mamy zwyciężyć świat, ciało i diabła, Jezus musi być Panem naszego życia. Tylko Duch Święty może uczynić Go Panem. „Nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym” (1 Kor 12,3). Aby Jezus stał się Panem w życiu wierzącego, musi on wiedzieć ze Słowa Bożego, jaka jest Jego wola. Wierzący nie może być posłuszny, jeśli nie wie, czego Bóg chce.

Po drugie, wierzący musi być napełniony Duchem Świętym, który  umożliwi mu wykonywanie tego wszystkiego. Bez mocy do wykonania tych rzeczy cała wiedza będzie bezużyteczna. Cały proces jest uzależniony od wyboru wierzącego. Jeśli jest on napełniony Duchem Świętym, to Duch nie czyni Jezusa Panem a wierzącego robotem. Wierzący wkracza w ten proces wybierając posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo. Nigdy, w żadnych okolicznościach, Duch Święty nie zmusi mnie do wyboru woli Bożej, ale jeśli ja wybiorę wolę Bożą, On poprze i umocni mój wybór.

Prawdę tę możemy zobaczyć na przykładzie trzech hebrajskich chłopców i ognistego pieca, który miał być rozpalony na rozkaz Nebukadnesara. Król uczynił posąg ze złota a następnie wydał rozkaz wszystkim ludziom, żeby - gdy usłyszą dźwięki muzyki - każdy bez wyjątku upadł na kolana i oddał posągowi cześć. Karą za niewykonanie rozkazu było wrzucenie do rozpalonego, ognistego pieca (Dan. 3,1-6). Z dwunastego wersetu dowiadujemy się, że Szadrach, Meszach i Abed-Nego nie oddali pokłonu posągowi. Werset trzynasty mówi, że zostali przyprowadzeni przed króla. Król, chcąc dać im jeszcze jedną szansę powiedział, że muzyka zagra powtórnie i jeśli tym razem upadną i oddadzą chwałę posągowi, będą wolni. Jeżeli natomiast nie uczynią tego, zostaną wrzuceni do rozpalonego pieca ognistego. Zauważcie, że podczas całej tej próby niebo milczy. Żaden anioł nie przyszedł, aby ich posilić i wzmocnić, żaden prorok nie przyszedł, aby ich zachęcić. Mieli jedynie Boże Słowo: „Nie będziesz miał innych bogów przede mną”. Tylko na podstawie tego słowa dokonali swojego wyboru: „Nie będziemy służyć twoim bogom” (werset 18).

Gdy podjęli decyzję, niebo wkroczyło do akcji. Jezus poszedł w ogień razem z nimi. Kiedy człowiek wierzący decyduje się na posłuszeństwo, Duch Święty umacnia jego wybór i Jezus ogłaszany jest Panem. Myśli, pragnienia i wola Boga nie mogą być w nas efektywne bez udziału Ducha Świętego. Jezus jako człowiek był napełniony Duchem. On jest naszym przykładem. „...bądźcie pełni Ducha” (Ef 5,18) - to jest czas teraźniejszy. Znaczy to, że cały czas, we wszystkich okolicznościach, w każdej decyzji potrzebujemy Ducha Świętego.

Odpowiadając na pytania dotyczące życia, wieczności, Jezus dawał następującą odpowiedź: „Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 6,33). Królestwo Boże jest wszędzie tam, gdzie Bóg sprawuje kontrolę. Szukać najpierw Królestwa Bożego, to szukać absolutnego panowania Chrystusa w naszym życiu poprzez Ducha Świętego.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Napełniony duchem

czwartek, 26 lipca 2012

tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka

Ewangelia Mateusza 3,16; List do Efezjan 5,18

W poprzednich lekcjach widzieliśmy, że Bóg pragnie w tym świecie mieć „człowieka według Jego serca”, przez którego może objawić siebie. Jeśli ktoś jest według twojego serca, znaczy to, że jest on tym, kim ty chcesz, aby był dla twojej całkowitej satysfakcji. Pan szuka ludzi, w których Jego własne myśli i cechy będą i produkowane w sposób moralny. Ojciec znalazł takiego człowieka w „człowieku Jezusie Chrystusie”. „Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem” (Mat. 3,17). Jezus był pierwszym człowiekiem urodzonym z nowej rasy. On jest głową nowej ludzkości, która napełni ten wszechświat poznaniem Boga. Jezus jest pierwszym człowiekiem urodzonym pośród wielu braci, z których wszyscy mają upodobnić się do Niego. Bóg stał się człowiekiem i przyszedł na ten świat jako człowiek według Bożego serca. Chodząc po ziemi Jezus pokazał nam, jakiego rodzaju człowieka Bóg chce mieć w każdym z nas. Jesteśmy przeznaczeni do tego, by być podobni do Niego.

Jezus nie tylko zademonstrował nam to, kim Bóg chce, byśmy byli; pokazał nam również, jak to osiągnąć. On pozostawił nam przykład i powinniśmy iść w Jego ślady. Jezus chodził w taki sposób przed nami, pozostawiając nam przykład do naśladowania. Aby człowiek mógł być tam, gdzie Jezus - człowiek w chwale, musi podążać za Nim. Zobaczyliśmy, że pierwszym krokiem na drodze do upodabniania się do Chrystusa jest narodzenie się z Ducha. Jedynie nowe stworzenie może upodobnić się do Niego.

Drugim krokiem na drodze do chwały jest napełnienie Duchem. Jezus również był napełniony Duchem. „A gdy Jezus został ochrzczony, wnet wystąpił z wody, i oto otworzyły się niebiosa, i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na nim”. (Mat. 3,16).  Jeśli człowiek ma dostać się tam, gdzie jest Jezus, stać się człowiekiem w chwale, musi być napełniony Duchem. Napełnienie Duchem jest niezbędne dla nowonarodzonego człowieka w takim samym stopniu, jak narodzenie się na nowo jest niezbędne dla grzesznika. Ta droga, to upodabnianie się do Chrystusa i składa się z etapów. W Biblii nazywa się to uświęceniem. Uświęcenie w oddzieleniu od Ducha nie jest możliwe.

Nie można lekceważyć nakazu „bądźcie pełni Ducha”. Wszystko dzieje się poprzez Ducha Bożego. Możemy znać Boga i wiedzieć o Bożych sprawach jedynie przez Ducha Świętego. Ciało i krew nie mogą poznać Boga. Duch Święty objawia nowemu stworzeniu to, co jest z Chrystusa. „...oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem”. (2 Kor. 3,18).

Nacisk położony jest tutaj na słowo „oglądając”. Nie możemy zostać przemienieni w oderwaniu od objawienia Chrystusa, gdyż nasze objawienie Chrystusa jest całkowicie uzależnione od Ducha Świętego. Edukacja nowego stworzenia może się odbywać jedynie przy udziale Ducha Świętego. Duchowe nauczanie i uświęcanie to jedno i to samo. Zarówno jedno jak i drugie można osiągnąć poprzez wzrost duchowego człowieka. Uświęcanie jest zastąpieniem jednego życia drugim. „...lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie...” (J 16,7). Ten werset mówi, że nie ma pełni poza Duchem Świętym (który przychodzi). „Poznacie...”, „Weźmiecie moc...”, „Będziecie mi świadkami”. Wszyscy są zależni od Ducha Świętego. „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi” (J 8,32). „gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę...” (J 16,13). Czym jest prawda? Jezus powiedział: „Ja jestem prawdą...”. Objawienie Jezusa Chrystusa jest kompletne w rękach Ducha Świętego. Jeśli On cię nie pociągnie, nie możesz przyjść do Boga. Jeśli On ci czegoś nie objawi, nie będziesz tego wiedział.

Nauczanie nowego stworzenia nie jest nauczaniem akademickim, ono jest duchowe. Chrystusa nie możesz się nauczyć tak, jak uczysz się alfabetu. Paweł mówił o tych, którzy ciągle się uczą, a mimo to nigdy nie dochodzą do poznania prawdy (2 Tym. 3,7). Naturalny umysł może przyswoić sobie wiedzę o Bogu, ale nie może poznać Boga. My mamy uczyć się Chrystusa, a nie jedynie pewnych faktów o nim. Uczyć się Chrystusa znaczy znać Chrystusa. Poza Duchem Świętym nie jest to możliwe. Nasz duchowy wzrost i nasze powodzenie są uzależnione  od stopniowego objawienia Chrystusa, gdyż duchowy wzrost oznacza przemianę na Jego podobieństwo. Bez objawienia Chrystusa nigdy możemy nie zostać przemienieni.

Uświęcenie oznacza oddzielenie dla Boga i dopasowanie się do obrazu Jego Syna. To uświęcenie czy przemiana jest czymś stopniowym i bez Ducha Świętego nie można tego osiągnąć. „My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwalę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem” (2 Kor 3,18). Proces uświęcenia jest wynikiem zastępowania jednego stylu życia drugim. Chrześcijanin przechodzi wówczas od sfery naturalnej do duchowej, od obrazu człowieka do obrazu Chrystusa.

Zasadą duchową jest, że najpierw musi być to, co naturalne, a potem to, co duchowe, „...jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka” (1 Kor. 15,49). To nowe stworzenie, powstałe w wyniku nowego narodzenia, musi pokonać i zastąpić życie starego stworzenia. Ta przemiana dokona się w pewnym okresie czasu.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Napełniony duchem

środa, 25 lipca 2012

Chrystus w was, nadzieja chwały

Człowiek stał się teraz stworzeniem z zerwaną więzią i trwa w zamieszaniu. Z tego powodu całe stworzenie, łącznie z człowiekiem, rozmyślnie poddało się marnościom. To znaczy - stało się niezdolne do tego, żeby zrealizować przeznaczenie, jakie zamierzył dla niego Bóg, by stał się podobnym do Niego. Aby dogłębniej zrozumieć, dlaczego człowiek musi się narodzić na nowo, spójrzmy na próby Adama. Ważne jest, żebyśmy zdali sobie sprawę, że chociaż Adam został stworzony jako bezgrzeszny i niewinny, nie był doskonały tak, jak Bóg zamierzył, aby był. Czegoś jeszcze brakowało. Więź Adama z Bogiem, poprzez jego ludzkiego ducha, miała pewien potencjał, pewną możliwość; nie była to absolutna i ostateczna „jedność”.

Od tego czasu Adam musiał być posłuszny Bogu, wszystkim Jego nakazom i poleceniom bardziej z pozycji sługi, niż syna. Posługując się nowotestamentowym rozróżnieniem pomiędzy „dzieckiem” a „synem” możemy zobaczyć, że jest to różnica miedzy tym narodzonym, a tym wchodzącym w wiek dojrzały. W przypadku Adama widzimy, że Bóg zaplanował, by tym, co przeprowadzi go z okresu dziecięcego do synostwa, z prowadzenia z zewnątrz do prowadzenia z wewnątrz (z ducha), z niepełności do pełni, było życie wieczne poprzez posłuszeństwu wiary.

W tym miejscu widzimy znaczenia drzewa życia Drzewo to reprezentowało Boga objawionego w Chrystusie jako życie, dzięki któremu człowiek osiągnął swoje - zamierzone przez Boga przeznaczenie, uczestnicząc nawet w boskiej naturze i życiu. Z powodu niewiary i nieposłuszeństwa Adam nie osiągnął życia wiecznego. Dlatego też życie to jest zarezerwowane dla tych, którzy wierzą w Pana Jezusa Chrystusa, są w Chrystusie i mają Chrystusa w sobie. „Chrystus w was, nadzieja chwały” (Kol 1,27).

„Nowe narodzenie”, będące pierwszym krokiem na drodze do „człowieka w chwale”, to przyjęcie całego i odmiennego życia. Życie to przychodzi z góry poprzez szczególny akt boskiego zapłodnienia. Jest to nowy i autentyczny posag [dziedzictwo], który nigdy przedtem nie istniał w naszym ludzkim życiu i który pozostaje całkowicie „innym życiem”, jakiego nie ma w nas z natury, ale pojawia się, kiedy pokutując i wierząc ewangelii rodzimy się na nowo (z góry).

Człowiek, aby przyjść do Boga, musi być pociągnięty przez Ojca ( Jan. 6,44). Duch Święty pociąga człowieka dając mu przekonanie, wraz z którym przychodzi moc do pokuty. Gdy ludzie są Bogu posłuszni i pokutują, wówczas przychodzi łaska wiary. „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was; Boży to dar” (Ef 2,8).

Wraz z pokutą pojawia się moc, by uwierzyć, a skutkiem tej wiary jest „nowe stworzenie”. W momencie nowego narodzenia życie wieczne wzbudza ducha, który przedtem był martwy, i ożywia duszę. Tym życiem jest sam Bóg, w Chrystusie, poprzez Ducha Świętego. Duch Święty jest „Duchem życia” (Rzym. 8,2), a Boże życie, nawet jeśli jest dane, aby zamieszkać w wierzącym, wciąż utrzymuje się w Bożej osobie, „...żywot wieczny dał nam Bóg, a żywot ten jest w Synu jego” (1Jana 5,11). „...jeśli się kto nie narodzi na nowo...” (Jan. 3,3).

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Narodzony z Ducha

wtorek, 24 lipca 2012

zatem Bóg jest Ojcem jedynie naszego ducha

Kiedy rzeczywiście patrzymy na człowieka Jezusa Chrystusa oświeconymi oczami i widzimy, kim naprawdę jest Boże dziecko w Nowym Testamencie, to dostrzegamy dwie rzeczy; 1. Czym jest Boży człowiek od początku. 2. Jaka fundamentalna zmiana reprezentowana jest przez człowieka narodzonego na nowo.

Jeśli chodzi o to, co człowiek stanowi to widzimy, że on był i jest duchem, duszą i ciałem. To jest jednak tylko połowa. To tylko to, z czego człowiek się składa. Druga połowa reprezentuje porządek i funkcję. W wyniku zakłócenia tego porządku i funkcji człowiek stał się kimś innym, niż Bóg zamierzył. Najpierw przyjrzyjmy się funkcji Ducha ludzkiego. Będziemy mogli wtedy zobaczyć, dlaczego Bóg musiał odrzucić człowieka po jego upadku. Powszechnie znanym faktem jest, że „Bóg jest duchem...” (Jan 4,24), a co za tym idzie, my jesteśmy Jego potomstwem (Dz 17,28-29), a On jest Ojcem naszych duchów (Hbr 12,9).

Jeśli nienaruszalnym prawem jest to, że „co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest” (Jan 3,6), to znaczy to, że człowiek jest potomstwem Boga jedynie w duchu. Jeśli jest ojcostwo, to zakładamy, że jest również potomstwo. Bóg jest duchem. Bóg jest także Ojcem. Nienaruszalna zasada cudu wymaga, aby duchowe potomstwo miało duchowe pochodzenie. Zatem Bóg jest Ojcem jedynie naszego ducha. Bóg nie jest duszą, dlatego też nie jest On Ojcem naszej duszy. Bóg nie jest ciałem, dlatego też nasze ciała nie zostały zrodzone z Boga, ale zostały stworzone.

Słowo Boże jasno i wyraźnie mówi, że „tylko duch może poznać ducha” (I Kor. 2,9-11). Dlatego właśnie uczniowie Jezusa nie znali Go jako żywego i prawdziwego Boga, dopóki coś się nie wydarzyło w nich i Duch Święty złączył się z ich duchem. To jest nadzwyczajne. Tylko Duch może wielbić ducha (J 4,23-24; Flp 3,3). Słowa „prawdziwy” i „prawda” z poprzedniego wersetu są bardzo znaczące. Jeśli dusza według tego, co twierdzą psychologowie - jest sferą rozumu, woli i emocji, to z pewnością uwielbianie Żydów i Samarytan nie było ich pozbawione. Czy właściwe byłoby powiedzenie, że było to tak mechaniczne i bez znaczenia, że nie było w tym nawet zwierzęcych uczuć i sensu? Zakładając jednak, że wszystkie te odczucia, rozum i wola są możliwe, wciąż byłoby to coś innego, niż Chrystus rozumiał, wypowiadając słowo „prawdziwy”, gdyż dusza jest duszą, a duch jest duchem! Jedynie duch może służyć duchowi (Rz 1,9; 7,6; 12,11). Tylko duch może otrzymać objawienie od Boga, który jest duchem, „Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże.” (Obj 1,10; I Kor 2,10). Pierwszym krokiem na drodze do „człowieka w chwale” jest stanie się nowym stworzeniem w Chrystusie, gdyż Bóg zdecydował, że będzie mieć społeczność z człowiekiem i że wypełni swój cel przez człowieka. To może się stać tylko w duchu człowieka.

Duch człowieka musi jednak trwać w żywym związku z Bogiem i nigdy, nawet na moment, nie może naruszyć zasad swojego związku z Bogiem i radzić się, czy też być podatnym na wpływ własnej duszy lub samoświadomości życia, rozumu, pragnień bądź woli, jako czegoś niezależnego. To dotyka sedna pokuszeń naszego Pana, tak samo jak pokuszeń Adama. Kiedy to się wydarzyło w przypadku Adama, wkroczyła śmierć. Naturą tej śmierci, w biblijnym znaczeniu, było zerwanie związku ducha z Bogiem. Duch Adama umarł dla Boga. „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze” (Ef 2,1). Dlatego właśnie dusza zaczęła dominować nad duchem.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Narodzony z Ducha

poniedziałek, 23 lipca 2012

a oni poszli i wzywali do upamiętania

Przywykliśmy już do tego, że mówi się ludziom, by „zaakceptowali Jezusa jako swojego osobistego Zbawiciela”. Jest to wyrażenie, którego nie znajdujemy w Nowym Testamencie. Słowa „osobisty Zbawiciel” mogą być bardzo cenne dla świętych, ale są nieodpowiednie, gdy mamy pouczyć grzesznika, jak zdobyć życie wieczne. Oni ignorują zasadniczy element ewangelii, mianowicie pokutę.

Kiedy Jezus rozpoczynał swoją publiczną służbę, Jego przesianie brzmiało: „...Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii.” (Mk 1,15). Gdy spotkał przy studni kobietę, Jego ewangelia nakłaniała ją, by odwróciła się od cudzołóstwa. Spotykając się z Zacheuszem, Jezus doprowadził do tego, że odwrócił się od złodziejstwa i wszedł na drogę uczciwości. Apostoł głosił to samo przesłanie. Ci, którzy byli najbliżej Jezusa poszli i głosili, że ludzie powinni pokutować. „A oni poszli i wzywali do upamiętania”. (Mk 6,12).

W dniu Pięćdziesiątnicy Piotr przekonywał ludzi do pokuty (Dz. Ap. 2,38). „Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego”. Gdy po uzdrowieniu chromego głosił w świątyni, jego ewangelia brzmiała: „Przeto upamiętajcie się i nawróćcie , aby były zgładzone grzechy wasze” (Dz. Ap. 3,19). W swoim wielkim przesłaniu, zapisanym w Łuk 24,47, Jezus powiedział, że: „...począwszy od Jerozolimy, w imię jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów”.

Paweł przemawiając na Areopagu głosił: „Bóg... wzywa wszędzie wszystkich ludzi, aby się upamiętali” (Dz 17,30). W przesłaniu apostolskim nie było dowolności. Oni nauczali grzeszników o pokucie. Samo mówienie o „osobistym przyjęciu Jezusa” wyklucza ten ważny nakaz. Zwracając się do pogan Paweł głosił: „...aby się upamiętali i nawrócili do Boga i spełniali uczynki godne upamiętania” (Dz 26,20). Nie wystarczy tylko wyznać grzech i poprosić o przebaczenie. Całkowitym zamiarem naszego serca musi być chęć odwrócenia się od poprzedniego życia w grzechu do nowego życia w sprawiedliwości. Jeśli wyznajesz, że zgrzeszyłeś popełniając cudzołóstwo i w dalszym ciągu zamierzasz żyć takim życiem, to nie jest to pokuta.

Grzesznik, aby być zbawionym, musi odwrócić się od swojego starego stylu życia. Pismo zawsze łączy pokutę z odpuszczeniem grzechów. Pokuta jest niezbędna, aby mogło mieć miejsce przebaczenie. Kościoły zapełniane są chrześcijanami twierdzącymi, że nigdy nie słyszeli, aby Jezus domagał się pokuty od kogokolwiek, kto szuka życia wiecznego. Tacy nawróceni, będący owocem nowoczesnej ewangelizacji - są po swojej 'decyzji' tak samo świeccy, jak byli przedtem. Chciwi wciąż kurczowo trzymają się swoich bogactw i przyjemności. To są ci, których Biblia nazywa „tarami” - religijni, ale zgubieni. W swoim wysiłku, aby wyprostować to, co złe, ewangelicy wymyślili „cielesnych czy światowych chrześcijan”. Mówi się o nich jako o ludziach, którzy wzięli dar życia wiecznego nie odwracając się od grzechu. Pozwolili, aby Jezus stał się ich Zbawicielem, ale nie Panem.

Taki rodzaj ewangelii występuje w obronie wątpliwych (spornych) nawróceń mężczyzn i kobiet i oferuje w zamian dodatkową marchewkę 'zwycięskiego życia tym, którzy postawiliby drugi krok'. Biblia nie wspomina o żadnej istocie, która jest zbawiona, ale nie pokutowała. Tragedia ewangelii bez pokuty jest dwojaka:

1. Słuchacze stają się ofiarami, gdyż prowadzi ich ona do wiary w to, że są zbawieni, podczas gdy wciąż są w grzechu. 2. Kościół, jako całość, staje się ofiarą, gdyż Boży cel nigdy nie może zostać zrealizowany poprzez nieodrodzoną ludzkość.

Na skutek upadku człowiek stał się rodzajem innym, niż Bóg go stworzył- Nie chodzi o to, że w pewnym momencie człowiek zszedł na niewłaściwą drogę lub że stał się winnym, przestępcą, ani nie chodzi tylko o to, że stał się grzesznikiem, czy nawet grzeszną istotą. Człowiek nie jest jedynie ofiarą złego losu, czy też zbiegiem uciekającym przed prawem. Przywrócenie człowieka do społeczności z Bogiem i do Bożego zamierzonego powołania nie jest jedynie przeniesieniem jego zainteresowań i sił z jednego kierunku, jakim jest nasze 'ja', grzech, świat,  na drugi, którym jest Bóg, dobro i niebo. W Piśmie znajduje się mocny dowód na to, że zbawienie jest nieskończenie bardziej radykalne niż to. To właśnie w tak wielu duchowych wysiłkach leży ten nieszczęsny słaby punkt. Słowa akceptować, poddawać, ustępować (rezygnować), poświęcać i inne podobne im są używane, jak gdyby znaczyły o wiele więcej, niż po prostu stawianie pierwszego kroku.

Bóg tego nie chce, a Biblia o tym nie uczy, że 'stary człowiek' powinien być Mu poświęcony. 'Stary człowiek' musi być ukrzyżowany, a nie poświęcony. Na pytania Boga nie odpowie, a wymaganiom Jego nie sprosta nic mniejszego, niż konstytucjonalna zmiana. Przenoszenie naturalnych zdolności i energii na rzeczy Boże i czynienie z nich podstawy do wykonywania Jego dzieła jest stawianiem pracownika i jego pracy w fałszywej pozycji i skazywaniem go na niepowodzenie. Aby naprawdę wiedzieć, dlaczego jedynie nowe stworzenie może zadowolić Boga i upodobnić się do obrazu Jego syna Jezusa, musimy widzieć człowieka jedynie tak, jak został on stworzony.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Narodzony z Ducha

piątek, 20 lipca 2012

słowo „pokuta” oznacza zmianę sposobu myślenia.

Ewangelia Jana 1,1; 3,3; Pierwszy List Piotra 2,21; Ewangelia Łukasza 1,31-35

Jezus zostawił nam przykład. Bóg stał się człowiekiem i przebywał wśród nas. Jezus, gdy żył na ziemi, był pierwszym, który narodził się z nowej rasy. Tak jak pierwszy Adam był reprezentantem całej rasy, tak samo Jezus, ostatni Adam, był przedstawicielem nowej rasy. Tak jak przez grzech jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez sprawiedliwość jednego człowieka wszyscy z Jego rasy stali się sprawiedliwi. Jezus żył na ziemi zarówno jako Bóg, jak i człowiek. On nie był w połowie Bogiem i w połowie człowiekiem, ale w jednym ciele był i Bogiem, i człowiekiem.

Kiedy widzimy Jezusa w ewangeliach, widzimy Boga. „Ten, który widział mnie, widział Ojca” - było to świadectwo Jezusa o Nim samym. Z drugiej strony, kiedy widzimy Jezusa, widzimy człowieka, jakiego Bóg chce mieć w każdym z nas. W Jezusie - człowieku widzimy zarówno plan, jak i cel Boga dla każdego człowieka narodzonego z kobiety. Jesteśmy przeznaczeni do tego, by być podobnymi do Niego.

Zycie człowieka - Jezusa Chrystusa na ziemi toczyło się etapami. Fizycznie widzimy Go jak rośnie, jak z niemowlęcia urodzonego w Betlejem staje się człowiekiem dorosłym. Duchowo widzimy Go, jak będąc człowiekiem z ciała i krwi staje się uwielbionym Synem człowieczym. W tym procesie przemiany widzimy Jego pokorę. Był On - tak jak my - całkowicie człowiekiem. Bywał głodny, zmęczony, zły, cierpiał. Był kuszony we wszystkim, tak jak my jesteśmy kuszeni. Nauczył się posłuszeństwa poprzez to, co wycierpiał. Był w każdym calu człowiekiem. „Tak jak On był na tym świecie, tak też i my jesteśmy”.

My mamy się stać tym, kim On był. Ta przemiana, która rozpoczyna się w momencie naszych duchowych narodzin, zachodzi w naszym życiu etapami, tak jak było to w przypadku Jezusa. „...Oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem” (2Kor 3,18).

Końcem tej chrześcijańskiej wędrówki jest chwała! Obudzimy się będąc podobnymi do Niego. Nie jesteśmy ślepi, co do naszego przeznaczenia. Jezus szedł tą drogą przed nami. W Nim mamy przykład tego, kim mamy być, gdzie idziemy i jak się tam dostaniemy. On zostawił nam przykład, abyśmy podążali Jego śladami. Aby dojść tam, gdzie jest On, człowiek w chwale, musimy iść tak jak On, musimy za nim podążać. Pierwszy krok na drodze do chwały, to narodzenie z Ducha. Jezus również narodził się z Ducha. Anioł powiedział Marii: „...Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym” (Łuk 1,35). Duch Święty wziął nasienie Chrystusa, którym jest Słowo Boga, i umieścił je w łonie dziewicy. W ten sposób mamy cud narodzenia z dziewicy. Człowiek Jezus Chrystus został poczęty z Ducha Świętego.

Ten sam cud ma miejsce, kiedy 'rodzimy się na nowo'. Apostoł Piotr napisał: „Jako odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa” (1Piotr 1,23). Paweł mówi: „...I potomkowi (w angielskiej wersji użyte jest słowo 'nasienie') twemu, a tym jest Chrystus” (Gal 3,16). W nowym narodzeniu Duch Święty bierze nasienie Chrystusa, Słowa Bożego i umieszcza je w duchu ludzkim, i to jest cud nowego stworzenia. Działania, które przyczyniają się do powstania tego cudu lub raczej doprowadzenie do tego, aby serce mogło go przyjąć, to pokuta i uwierzenie. Gdy Jezus rozpoczął swoją publiczną służbę. Jego przesłanie było następujące: „...Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii” (Mk 1,15).

Przeczytajmy razem historię o bogatym młodzieńcu: „A gdy się wybierał w drogę, przybiegł ktoś, upadł przed nim na kolana i zapytał go: Nauczycielu dobry! Co mam czynić, aby odziedziczyć żywot wieczny? A Jezus odrzekł: Czemu mię nazywasz dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko jeden Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nic kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, nie oszukuj, czcij ojca swego i matkę. A on mu odpowiedział: Nauczycielu, tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej. Wtedy Jezus spojrzał nań z miłością i rzekł mu: Jednego ci brak; idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, po czym przyjdź i naśladuj mnie” (Mk 10,17-21). W tej historii Jezus przedstawia nam proces zbawienia. On przygotował serce tego młodzieńca, aby przyjął podstawowe zasady ewangelii. Objawił grzesznikowi dobroć Ojca. Przypomniał mu o prawie, a w szczególności odniósł to do serca i życia człowieka.

Teraz człowiek ten jest już gotowy, by dowiedzieć się, co musi zrobić, aby odziedziczyć życie wieczne. Jezus mówi mu: „...idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie...” (Mk 10,21). Inaczej mówiąc, musi pokutować i uwierzyć. Nalegając, aby młody człowiek sprzedał, co miał i rozdał to ubogim, Pan wskazywał na konkretny grzech jego serca, którym była chciwość. To nie był jedynie arbitralny test, na podstawie którego mógł on zmierzyć stopień swojej chciwości, chęci zysku. To było zasadniczym wymogiem ewangelii, aby porzucił swoje bogactwo (zaparł się). To jest sedno prawdziwej pokuty.

Użyte w Nowym Testamencie słowo „pokuta” oznacza zmianę sposobu myślenia. Aby dostąpić zbawienia, człowiek musi odwrócić się od tego, czym jest i zwrócić się do Chrystusa. Paweł mógł powiedzieć: „..wszystko uznaję za śmiecie (dosłownie 'gnój'), żeby zyskać Chrystusa” (Filip. 3,8). To, co miało wartość przed nawróceniem, zostało przez apostoła wzgardzone. On miał przemieniony umysł. W tym momencie Jezus domagał się, żeby człowiek ten odwrócił wszystkie swoje priorytety, zrewolucjonizował własną filozofię życia i odwrócił się od bożka swojej duszy. Gdy przyszedł do Jezusa, nie był w stanie zrozumieć, czego ewangelia oczekuje od grzesznika, który chce mieć życie wieczne. Ale potem był już świadomy Świętego Boga i złamanego prawa - nasz Pan domagał się od tego człowieka pokuty.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Narodzony z Ducha

czwartek, 19 lipca 2012

włóż to drzewo w swoją gorycz

„Mojżesz wołał do Pana, a Pan wskazał mu drzewo; i wrzucił je do wody, a woda siała się słodka...” (2M 15,25). 'Mara' to stan mojego serca, kiedy wychodzę z Egiptu. Kiedy zrywam z Egiptem (odcinam się od Egiptu). jestem gorzki, ponieważ Egipt mnie okrada i zabija, nieprzyjaciel przychodzi, aby zabijać. My służymy Bogu światłości, w Nim nie ma ciemności, nie ma w Nim niczego czarnego, niczego szarego, niczego niewyraźnego. Gdy znajduję się w zamieszaniu, oznacza to jedno: muszę zawrócić i zobaczyć, w którym momencie zszedłem z właściwej drogi, tracąc promień jego światła i posłusznie wrócić do miejsca światłości.

Nie potrzebuję uwolnienia, nie potrzebuję nowego planu, ale muszą stanąć w obliczu swoich odpowiedzialności wobec Pana. Potrzebuję, aby Pan pokazał mi, gdzie zbłądziłem w tym planie i celu Boga Jedyne, co muszę zrobić, to ukorzyć się przed Bogiem, pokutować, zobaczyć, że moje zbłądzenie jest grzechem przed Panem, wyznać, że to nie podoba się Bogu, że jest to grzechem. To jest cały obowiązek człowieka – okazywać miłość, miłosierdzie, sprawiedliwość i w pokorze chodzić przed Bogiem. Mara (gorzki), to stan mojego serca, gdy wychodzę z Egiptu.
Gdy grzesznik pokutuje, jego grzechy są zmywane, cały kościół się cieszy i niebo jest blisko. Pomimo że czuje się on tak czysty i tak dobry, to jednak nic zajdzie zbyt daleko, dopóki nie uświadomi sobie, że w jego sercu jest jeszcze trochę grzechu, z którym trzeba się rozprawić. Bóg za bardzo cię kocha, aby pozostawić cię na tej drodze, na której cię znalazł i zaakceptował w swoim Synu. On chce cię skonfrontować z pustynią twojego serca, a to będzie gorzkie i przykre.

Poznanie tego grzechu uchroni nas od rozpaczy, od kuszenia Chrystusa, od fałszywego oskarżania Boga. Nie oszczędzi nam prób. „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się.” (1Piotra 4,12-13). Gdy znajduję się w miejscu goryczy, czy to spowodowanej przez kogoś innego, czy z własnej winy, nie mam społeczności z Bogiem. Tak właśnie jest. Owszem - jestem zbawiony, napełniony Duchem, tak, ale to jest gorycz. Prawdopodobnie nie byłem Bogu posłuszny w modlitwie, nie czytałem Słowa. Już z powodu tego jestem pełen winy i kiedy znajduję się w takiej sytuacji, nie mogę czerpać z żadnego duchowego źródła. Nie mam żadnej wiary, gdyż moje serce potępia mnie. Jeśli będę wołał w swojej udręce. Bóg pokaże mi drzewo i powie mi: „Włóż to drzewo w swoją gorycz”. Tym drzewem jest krzyż. Krzyż wrzucony do tej gorzkiej wody zamieni ją w wodę słodką. Kiedy Bóg prowadzi nas na miejsce pustynne. Jego celem jest umieścić krzyż we właściwej perspektywie w naszym życiu.

Jedyną drogą wyjścia z tej sytuacji (goryczy) jest przyjąć krzyż i powiedzieć Bogu - Tak. Jeśli Chrystus ma być w nas ukształtowany, to krzyż musi w nas działać, ponieważ to na krzyżu nasze ciało jest złamane. Bóg pokazuje nam żywą wodę i sprawia, że przez wiarę jest ona dostępna w częściowym naszym zrozumieniu. Nie chronimy własnej reputacji. Jak możemy chcieć chronić reputację, kiedy ten, który był równy Bogu przyjął postać człowieka i stał się sługą, a umierając za nas na krzyżu stał się przekleństwem. Musimy przyjąć krzyż i wszystko to, co on oznacza. Musimy przyjąć pełne znaczenie śmierci ciała, abyśmy mogli doświadczyć duchowego i moralnego zmartwychwstania będąc w ciele, i aby Bóg mógł objawić Swego Syna.

Zrozumienie tego pomoże nam poznać, że pustynia spotyka nas nie po to, aby nas zniszczyć, lecz po to, aby nas wypróbować. Diabeł uwielbia nauczać z. Biblii. Za każdym razem, kiedy jakaś gorycz ujawni się, on powie ci, że jesteś niezbawiony. Musimy wiedzieć wystarczająco, abyśmy mogli powiedzieć mu: „Zamknij się, diable, ja idę za obłokiem”. W przeciwnym razie on przekona cię, że zbłądziłeś. Dzieci Izraela, gdy dotarły do Morza Czerwonego, myślały, że zbłądziły Jednak nie zeszły z właściwej drogi, ale podążały za oblokłem. To Bóg ich tam doprowadził.

To, co dzieje się w twoim życiu nie jest dziwne ani przypadkowe. To obłok cię tam zaprowadził, to Bóg i to jest Jego sposób na pokazanie ci twojego serca. Ciało idzie na krzyż, a w tobie mieszka Chrystus. Dlatego właśnie Paweł mówi: „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany, jednak żyję...” (Gal. 2,20). Jest tak wiele rzeczy, na które odpowiadamy, a na które zmarli nie odpowiadają. Bóg tego tak nie zostawi. Tak długo, dopóki będzie we mnie choć odrobina tego, co cielesne, Bóg będzie mnie z tym konfrontował. „Sprawiedliwi żyją z wiary”, ale jeśli słuchasz diabła nauczającego cię z Biblii, to zboczysz z Bożych dróg nie rozumiejąc, że to Bóg doprowadził cię do tego miejsca, aby ujawnić to wszystko, co nie jest z Niego.

Próba rozniecana jest jak ogień i obraca wszystko w płyn, tak aby nieczystości mogły wypłynąć na powierzchnię. Tylko Pan może dać człowiekowi serce kamienne lub mięsiste, może zmienić cętki lamparta lub dodać miarę do wzrostu człowieka. Aby powstało naczynie, przez które będzie On mógł objawić swego Syna, Bóg często musi postępować surowo. Aby odnowić przesłanie Pięćdziesiątnicy, musi On mieć naczynie, człowieka według Swojego własnego serca.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Człowiek według Bożego serca

środa, 18 lipca 2012

pomocy Filistyńczyków nie potrzebujemy

Bezwzględne odrzucenie ciała

Jest jeszcze inny obraz, który przedstawia Dawida jako męża według Bożego serca. Możemy to zobaczyć w pierwszym publicznym wystąpieniu Dawida w dolinie Elah, gdy spotkał się z Goliatem. Za postacią Goliata kryją się wszyscy Filistyńczycy. On reprezentuje całą siłę, całą armię filistyńską, bo gdy zobaczyli, że ich mistrz nie żyje, uciekli. Kim są Filistyńczycy? Są oni nazywani „nieobrzezanymi”, co oznacza „nieukrzyżowane ludzkie życie”, które zawsze dąży do tego, aby uchwycić się Boga, ale z pominięciem dzieła krzyża. Goliat ucieleśnia wszystko to, co jest CIAŁEM. W rzeczach Bożych nie ma miejsca na ciało.

Dawid spotyka go i - duchowo rzecz ujmując - jego serce nie chce mieć z tym nic wspólnego. Czy widzisz, kim jest mąż według Bożego serca? Chociaż ma nierówne szanse, przeciwstawia się wszystkiemu, co staje na przeszkodzie Bożym rzeczom w sposób „nie obrzezany”. Człowiek według Bożego serca staje przeciwko temu, co zaprzecza krzyżowi Chrystusa. Serce Dawida było oburzone z powodu tego wszystkiego, co człowiek ten sobą reprezentował.

To nie jedynie grzeszny świat. To wszystko to, co w tym przeciwnym Bogu świecie większość ludzi z łatwością uznaje. To nie to, co mamy tutaj. To coś innego, co ma być widoczne pośród Bożych ludzi; to, do czego się odnosi, nie jest aż tak nienaruszalne, aby nie mogło być wykorzystywane. Ten duch, który nie podlega ani Bożemu prawu, ani krzyżowi Chrystusa wkrada się i związuje z rzeczami Bożymi, mocno je chwytając. Kościół jest daleko lepszy, gdy nie związuje się z Filistyńczykami. Ich pomocy nie potrzebujemy. Człowiek według Bożego serca nie pójdzie na kompromis z naturalnym umysłem. Dawid odetnie się od tego.

Cena lojalności

Dawid musiał cierpieć poświęcając się. Sam znał znaczenie tego, co zrobił. Musiał cierpieć dla swojej wizji. Kiedy rzucił temu wyzwanie, jego bracia obrócili się przeciwko niemu. Każdy człowiek, który przeciwstawia się temu, co w jakikolwiek sposób zajmuje Boże miejsce, sprowadza na siebie chłostę. Przekręcanie i fałszywe przedstawianie faktów stanowi część ceny. Dawid ostał się, Goliat nie. Aby powstał człowiek według Bożego serca, należy rozprawić się z ciałem. „A to stało się dla nas wzorem, ostrzegającym nas, abyśmy złych rzeczy nie pożądali, jak tamci pożądali. Nie bądźcie też bałwochwalcami, jak niektórzy z nich; jak napisano: Usiadł lud, aby jeść i pić, i wstali, aby się bawić. Nie oddawajmy się też wszeteczeństwu, jak niektórzy z nich oddawali się wszeteczeństwu, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące, ani nie kuśmy Pana, jak niektórzy z nich kusili i od wężów poginęli, ani nie szemrajcie...” (l Kor 10,6-10).

Pomóż nam zatem słyszeć i trwać w bojaźni i drżeniu przed Słowem Bożym. Jeśli nie będziesz w domu Bożym szemrać, to będzie w nim wiele przepływającego życia, że wywrze to wpływ na całą społeczność. Tylko ta jedna rzecz: „nie szemrajcie”. Wszystko to musisz zanieść pod krzyż, a kiedy będziesz stamtąd odchodził, to zostaw na krzyżu swoje szemranie. Bez względu na okoliczności - nie szemraj. Szemranie jest niewiarą. Kiedy szemrasz, nie wierzysz Bogu „Ani nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali, i poginęli z reki Niszczyciela”.

Innym wersetem, którego nigdy nie słyszy się w kazaniach jest werset z Psalmu 119,165: „Pokój pełny mają ci. którzy kochają twój zakon, na niczym się nie potkną (w oryginale 'nic ich nie obrazi'). W większości zielonoświątkowych kościołów jakoś nie można tego zastosować. „Wielki pokój mają ci, którzy kochają twoje drogi”. Czy dostrzegasz w tym wolność? Ja znam Go i wiem, że wszystko współdziała ku dobremu z tymi, którzy kochają Boga i są powołani według Jego postanowienia. Ja w to wierzę. Nie jestem tutaj dlatego, że wszystko jakoś tak się układa, ale dlatego, że wierzę Bogu.

Wszystko to spotkało tych ludzi dla przykładu i napisano o nich ku przestrodze dla nas, którzy żyjemy w czasach ostatecznych. Musimy wiedzieć o tym wszystkim, co im się przydarzyło, abyśmy wiedzieli, jaki przykład nam dają. W drugiej Księdze Mojżeszowej 15 r. zobaczymy kilka rzeczy, do których Bóg doprowadził Izrael, ponieważ stanowią one analogię do podróży, w której jesteśmy, gdy Bóg konfrontuje nas z pustynią naszego serca. Pamiętajcie - Bóg ma całkowite upodobanie w Jezusie i wszystko, co chce zrobić w nas, to wydać na świat Chrystusa; a oto, w jaki sposób to robi: „Potem powiódł Mojżesz Izraela od Morza Czerwonego i wyszli na pustynię Szur. Wędrowali trzy dni po pustyni, a nie znaleźli wody. I przybyli do miejscowości Mara, i nie mogli tam pić wody, bo była gorzka; dlatego nazwano tę miejscowość Mara. Wtedy lud szemrał przeciwko Mojżeszowi, mówiąc: Co będziemy pić?” (2M 15,22-24).

Gdy dzieci Izraela zostały skonfrontowane z trudnościami i próbami, nie zwróciły się do Boga, ale spoglądały wstecz na Egipt. Wszystko, za czym tęsknili Izraelici odnosiło się do odczuć - do tego, co widzieli, czuli, co mogli posmakować, usłyszeć i powąchać.  Odnajdziesz  tę prawdy w swoim życiu. Wiele razy Bóg doprowadza cię do miejsca nacisku, presji. W ogniu próby będziesz kuszony, aby szukać czegoś, co uśmierzy ból. To jest celem próby - doprowadzić cię do miejsca, w którym uświadomisz sobie, ze ciało nie tęskni za sprawiedliwością, za Bogiem, czy świętością, tak jak myślimy, ze tęskni. Ono tylko szuka miejsca, gdzie nie ma bólu. Mówi 'Czy to Bóg, czy nie Bóg', pozwól mi tylko żyć wygodnie.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Człowiek według Bożego serca

wtorek, 17 lipca 2012

który wykona całkowicie wolę moją

Paweł nie tylko był gotów cierpieć to, co musiał, aby zostać skonfrontowanym z pustynią swego serca i chodzić nienagannie przed Bogiem, ale był gotów cierpieć wszystko, co konieczne, aby cierpienia Chrystusa były dopełnione w ciele Chrystusa. Taką postawę i takiego ducha Bóg chce w każdym z nas rozwinąć, abyśmy nie byli zainteresowani tylko naszą własną duchową dojrzałością i uświęceniem oraz naszym własnym wzrostem w Chrystusie, ale byśmy byli tak bardzo podobni do Chrystusa, że będziemy dopełniać tych cierpień w naszym pokoleniu. Tylko Chrystus może zbawić świat, ale On nie może tego zrobić sam. Tylko Chrystus może zbawić świat, ale ty i ja, kościół, ci, którzy należą do ciała Chrystusowego, ze względu na ciało musimy dopełnić cierpień Chrystusowych, gdy idziemy za Nim w tym oczyszczającym procesie.

Ciało tego nienawidzi. To właśnie my musimy wypełniać słowo Boże. nawet te tajemne rzeczy ukryte od wieków i pokoleń, ale teraz objawione świętym. „Im to chciał Bóg dać poznać, jak wielkie jest między poganami bogactwo chwały tej tajemnicy, którą jest Chrystus w was, nadzieja chwały. Jego to zwiastujemy, napominając i nauczając każdego człowieka we wszelkiej mądrości, aby stawić go doskonałym w Chrystusie Jezusie” (Kol 1,27-28).

Bóg za bardzo cię kocha, aby zrobić dla ciebie wyjątek. On chce objawić i zamanifestować Chrystusa w twoich okolicznościach. Widzimy więc, że ten Boży cel istnieje już od wieczności. „...Pan wyszukał sobie męża według swego serca...” (l Sam 13,14). Pamiętając naszą poprzednią lekcję, znajdziemy dobrą podstawę dla takiego stwierdzenia. Mówi nam to o stworzeniu człowieka, o Panu, który chce mieć „rodzaj ludzki”, ludzi, w których Jego własne myśli i cechy są odtwarzane w sposób moralny. Efektem poszukiwania takiego człowieka było stworzenie, wcielenie i kościół - nowy człowiek. Bóg przez cały czas szuka człowieka, aby wypełnić Swój wszechświat. Paweł mówi o takim człowieku jako o „...kościele, który jest Jego ciałem. Jego pełnią...”.

W tym miejscu mowa jest o Kościele, a nie o poszczególnych osobach. Podobieństwo dotyczy dziedziny moralnej i duchowej. Bóg myśli, pragnie i ma wolę, a te Jego myśli, pragnienia i wola są sednem Jego moralnej istoty. Bóg wyraził siebie w nowym stworzeniu, tak jak to powiedzieliśmy powyżej, a to oznacza, że to istnienie zostało stworzone według Jego własnej moralnej natury. Człowiek stał się ucieleśnieniem i uosobieniem moralnej natury Boga. Powiedzenie o kimś, że jest według naszego serca oznacza, że jest on tym, kim ty chcesz, aby był dla twojej całkowitej satysfakcji. Z człowiekiem według Bożego serca jest właśnie tak. Jest on poświęcony woli Boga.

Trzeci czynnik określający człowieka według Bożego serca znajduje się w Dziejach Apostolskich 13,22: „ A gdy go (Saula) odrzucił, powołał im na króla Dawida i wystawił mu świadectwo w słowach: Znalazłem Dawida, syna Jessego, męża według serca mego, który wykona całkowicie wolę moją.” „...który wykona całkowicie wolę moją”. Bóg szuka człowieka, który zrobi wszystko, co jest Bożą wolą. Słowa te zostały najpierw wypowiedziane do Dawida. To, w jaki sposób Dawid stał się mężem według Bożego serca, jest opisane na kilka sposobów. Po pierwsze, Dawid stanowi uderzający kontrast w stosunku do Saula. Gdy Bóg usunął Saula, wzbudził Dawida. Są oni całkowicie odmienni od siebie - nie mogą wspólnie zajmować tronu. Jeśli jest na nim Saul, Dawid nie może przyjść. W tym jesteśmy konfrontowani z podstawowymi zasadami.

Przed Bogiem są dwa moralne stany, dwa duchowe warunki, dwa serca, a one nigdy nie mogą zasiadać na tronie razem. Jeśli jeden ma być księciem, ma mieć przewagę, drugi musi zostać odsunięty. Dawid musiał trzymać się z dala dopóki rządy sprawował Saul. W rzeczach Bożych Saul kierował się własnym sądem. To jest jedna rzecz. Gdy Bóg powiedział Saulowi, aby doszczętnie zniszczył Amalekitów, było to dla niego wielkim sprawdzianem jego wiary w Bożą mądrość i Boży sąd.

Gdy Bóg nakazuje nam zrobić coś, co wydaje się zaprzeczać czemuś z Bożej natury lub dobroci i pozwalamy, aby nasz własny osąd wziął górę, to tak naprawdę sprzeciwiamy się Bożemu nakazowi. Czyniąc to mówi my, że Bóg nie wie, co robi. Niebezpiecznie jest wynosić własne osądy moralne ponad bezwzględny nakaz Boga. Odpowiedzialnością Saula nie było kwestionowanie czegokolwiek, lecz posłuszeństwo. Samuel powiedział mu, że posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara.

Człowiek według Bożego serca nie kwestionuje niczego, lecz jest posłuszny. Saul postępował pod wpływem własnych odczuć, tego co lubił i tego, czego nie lubił. Osąd widoczny w jego sentymentalnej postawie mówił: „Szkoda to zniszczyć. Zostawię dla Boga te dobre rzeczy”. Wiemy teraz, iż prawdą jest - jeśli chodzi o człowieka - że są dwa aspekty: dobra i zła strona. Tak więc ten naturalny człowiek mówi: „Oddajmy dobre rzeczy Bogu. Jesteśmy gotowi, aby ta grzeszna strona odeszła, ale to, co w nas dobre dajmy Panu”.

Boże nowe stworzenie to nie patchwork z tego, co stare, lecz nowa rzecz. To, co stare, musi odejść. Saul nie dotrzymał swojego zobowiązania w tej kwestii. Wywnioskował, że to, co najlepsze powinien dać Bogu. Bóg powiedział: „Zniszcz wszystko, co do niego należy”. Człowiek według Bożego serca nie popełnia takich błędów, ale wykonuje Bożą wolę bez kwestionowania jej.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Człowiek według Bożego serca