Kiedy Bóg przez Gedeona miał wyzwolić Izrael spod panowania dwustu pięćdziesięciu tysięcy Midianitów, drastycznie zredukował jego armię. Gedeon rozpoczął z armią trzydziestu dwóch tysięcy ludzi. Bóg powiedział do Gedeona, by odesłał do domu każdego, kto niedawno kupił pole, ożenił się lub kupił woły. Kazał Gedeonowi zwolnić tych, którzy byli w tych kategoriach. Cóż to Bóg czynił? Jeżeli ktokolwiek był zainteresowany czymś innym, nie mógł być częścią narzędzia, przez które Bóg miał sprawić przebudzenie. Takie naczynie z pomocą Boga miało wyzwolić kraj od wszystkiego, co było niewłaściwe. Miało zostać uformowane naczynie dla wyzwolenia narodu i ono musiało być czyste. Wszystko, co nie było Chrystusowe, musiało być usunięte. Wszyscy, którzy byli zainteresowani czymś innym, musieli odejść.
Następnie Bóg poprowadził ich do wody, a kiedy pili, Bóg ich obserwował. To wskazało Gedeonowi na ich czujność i pasję dla sprawy. Połowicznie zaangażowani zostali zwolnieni i pozostało tylko trzystu. Było ich więcej, niż wystarczająco i przez nich Bóg mógł zesłać zwycięstwo, którego wtedy potrzebowali. Tak jest dzisiaj i tak było przez wszystkie wieki. Kiedy coś oryginalnego zostało zagubione, kiedy brakowało składnika. Bóg musiał wzbudzić naczynie, misę, przez które mógł się objawić, a odzyskanie tego nastąpiło przez przygotowane naczynie. W całej Biblii widzimy to samo, że naczynie musi być wypróbowane w ogniu. Każde prawdziwe Boże dzieło potrzebuje ludzkiego naczynia. Kiedy Bóg chciał mieć naród, powołał Abrahama. Abraham miał być naczyniem, przez które narodził się naród. Bóg prowadził Abrahama dwadzieścia pięć lat drogą wiary. Każda emocja, każda postawa i wszystko w tym człowieku miało być doświadczone. Musiał przechodzić próby przekraczające ludzkie możliwości, gdyż Bóg formował misę, naczynie, przez które mógłby wykonać swój plan. Ostatnią próbą Abrahama było ofiarowanie jego jedynego syna Izaaka na ofiarę całopalną. Bóg przemówił do niego w Berszeba, „Weź swojego jedynego syna Izaaka i złóż go w ofierze całopalnej na miejscu, o którym ci powiem”. Autor tego zapisu oszczędził nam opisu agonii tej nocy, kiedy Abraham walczył z Bogiem. To, co było najdroższe jego sercu, plus wszystkie obietnice Boże związane były z tym synem, a teraz Bóg mówi, by złożył go w ofierze.
W końcu Abraham posłuchał i tam na górze Moria, kiedy miał już zatopić nóż w ciele chłopca. Bóg go zatrzymał. Bóg przygotował baranka na ofiarę. Kiedy ten staruszek stał tam tego dnia, mając około stu pięćdziesięciu lat, jego wątłe ciało chwiało się od wiatru, usłyszał od Boga słowa, „Wiem, że mogę ci zaufać”. Tego Bóg szuka. Takie jest Jego narzędzie. Oddaj Bogu narzędzie, a On zrobi resztę. Wszystko inne znajdzie się na swoim miejscu. Kiedy ten naród został sprzedany do niewoli. Bóg powołał człowieka o imieniu Józef, by ich zachować. Bóg powołał go, kiedy był jeszcze chłopcem i przez dwadzieścia lat poddawał go próbom. Był sprzedany do niewoli, a następnie kobieta nakłamała na niego. Spędził wiele łat w lochu więziennym w Egipcie. Co to miało znaczyć? Bóg formował nowe naczynie, przez które chciał dać wybawienie jego ludowi. To naczynie musiało przejść przez ogień. W Psalmie 105:17 i 18 czytamy słowa Józefa, „Wysłał przed mim męża, Józefa sprzedanego w niewolę. Nogi jego skrępowano pętami; Dostał się w żelazne kajdany”. Wiersz 19 mówi, „Aż do czasu, gdy się spełniło słowo PANA”. Bóg przemówił do Józefa, a potem przez dwadzieścia lat nie mówił nic. Co to Bóg czynił? Gdyby Józef nie wierzył w to, co Bóg mu powiedział, nie mógłby być tym naczyniem. Doświadczenia i próby są częścią dyscypliny. To formowany jest jeden nowy człowiek na podobieństwo Chrystusa, gdyż jedynie charakter Chrystusa w tym naczyniu pozwoli przetrwać w prawdzie w czasach prób i doświadczeń. Kiedy nadszedł czas wyzwolenia tego narodu. Bóg powołał człowieka o imieniu Mojżesz. Był on wybrany, by wyprowadzić naród izraelski z niewoli. Słowo Boże mówi, że to wszystko zostało zapisane dla naszego pouczenia.
Kiedy Kościół staje się zagmatwany przez błędne nauki i wierzenia, staje się niewolnikiem. Kiedy staje się pomieszanym tłumem, Bóg musi mieć naczynie, by mógł przez nie wyzwolić. W takiej sytuacji został powołany Mojżesz. Bóg zmieniał jego zwyczaje przez czterdzieści lat na wietrznych pustyniach Midianu. Zanim poszedł na pustynię. Bóg powiedział o nim, „To człowiek mocny w słowie i czynie”. To było, zanim uciekł z Egiptu. Kiedy obecność Boża przykuła jego uwagę w płonącym krzewie, stracił mowę. Został opróżniony ze wszystkich swoich zaplanowanych poczynań i teraz był gotów, by być użytym przez Boga dla wyzwolenia ludu. Kościół musi być odnowiony. Do tego narzędzia musi być przywrócone to, co zostało utracone. By tego dokonać Bóg musi uformować naczynie, nową misę, która jest szczególna i inna. Tym naczyniem musi być coś, na co Bóg może wskazać, jako wzór. Nie może to być ekskluzywne. Ma to być użyteczne dla wszystkich, w których jest Duch Chrystusowy. Bez względu na to, jak ogołocone jest to życie duchowe, naczynie to jest powołane, by usługiwać tym, którzy należą do Boga. Boża praca z tym naczyniem polega na formowaniu i kształtowaniu go tak, by było użyteczne dla Boga.
Kiedy takie naczynie jest gotowe, Bóg posłuży się nim, „I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, że wyleję Ducha mego na wszelkie ciało” (Dzieje Apost. 2:17). To wylanie Ducha przyjdzie przez przygotowane naczynie tak, jak za pierwszym razem. Ostatnie wylanie przyjdzie przez naczynie szczególnie uformowane przez Boga w ogniu przeciwności, a w szczególności w ogniu odrzucenia przez świat religijny. Jednak wiedząc, kim jest, czym jest i do czego zostało powołane, pozostanie wierne Bogu we wszystkim. Taka była zawsze droga Boża. Bóg powołał Ezechiela kiedy lud Boży był w stanie strasznego odstępstwa. Piętnaście lat wcześniej zostali zaprowadzeni do niewoli. Świątynia została zniszczona, a miasto legło w gruzach. W takiej sytuacji został powołany Ezechiel. Czasy Ezechiela nie różniły się zbytnio od obecnych. Mury są rozwalone, a bramy spalone. Kościół jest duchowo w strasznej kondycji. By zaradzić takiej sytuacji, Bóg szuka naczynia, przez które mógłby się objawić.
Kiedy Bóg powołał Ezechiela w tak trudnych czasach, zabrał mu żonę przez udar mózgu. Nie było żadnego ostrzeżenia, ona zmarła nagle. Potem Bóg kazał temu mężowi Bożemu, by nic nie mówił o jej śmierci. Idź do kościoła i głoś kazanie, jakby nic się nie stało. Bardzo trudna sytuacja dla męża. Co kościół pomyśli sobie o nim? Nawet na tyle jest obojętny, że nie powiedział nam, iż ostatniej nocy zmarła mu żona? Dlaczego Bóg prowadził tego człowieka taką drogą? Ezechiel, jako Boże naczynie, musiał być doprowadzony do takiego stanu, by odczuwał to, co Bóg czuje. Izrael, małżonka Boża jest martwa i nikogo to nie obchodzi. Nikt się nie smuci. Ezechiel musiał to odczuć. Wyobraźcie sobie ból jego serca, kiedy musiał stanąć i głosić słowo od Boga. Jego żona zmarła tej nocy, a on nie mógł nawet o tym powiedzieć. On odczuł ból serca Bożego. Jesteśmy powołani, by być prawdą, nowym człowiekiem i misą Bożą w czasach ostatecznych. Niech Bóg poruszy nas, byśmy odrzucili wszelki ciężar grzechu, który przeszkadza nam stać się tą prawdą.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Osoba Jezusa, z rozdziału – Naczynia Pańskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz