Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 7 czerwca 2012

On żyje i chodzi po ziemi w tych ludziach...

W Dziejach Apostolskich 4:13 czytamy: „A widząc odwagę Piotra i Jana i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się; poznali ich też, że byli z Jezusem”. Wiedzieli, że Chrystus żyje. Chociaż Go zamordowali i pochowali. On żyje i chodzi po ziemi w tych ludziach. To była i jest realność chrześcijaństwa, by świat widział Boga przez Jego lud. Myślę, że dobrze by było w tym momencie zadać sobie pytanie, czy tak jest. Czy ludzie w sąsiednim mieszkaniu, czy uczniowie siedzący obok nas w szkole, czy inni urzędnicy obok nas w biurze wiedzą, że Jezus jest żywy, bo widzą Go w naszym życiu?

Wszystkie spekulacje ludzkich umysłów, wyobrażających sobie abstrakcyjnego Boga znikną, kiedy będziemy chodzić z Jezusem Chrystusem, kiedy chwalebny Bóg będzie mówił przez nas. Jeżeli to nie jest wystarczającym dowodem, że Bóg Ojciec jest osobą, to trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek inny może być osobą. Chrystus mówił o Nim i do Niego. Mówiąc o Duchu Świętym, Chrystus zawsze mówił o Tym, który Go natchnął i inspirował do wszystkiego. Wyraźnie powiedział, że Duch Święty jest tym, przez kogo On wypędza demony, uzdrawia chorych i wskrzesza umarłych. „Bóg namaścił Jezusa z Nazaretu Duchem Świętym, który chodził i czynił dobro, uzdrawiając wszystkich opanowanych przez diabła”. Kościół, od momentu powstania, całkowicie przejął służbę Chrystusa. Zmieniła się tylko osoba. Odkąd zostaliśmy powołani i przejęliśmy tę służbę, Chrystus musi żyć w i poprzez kościół - przez Ducha Świętego. Jego polecenie jest takie: „Bądźcie pełni Ducha”. To nie jest jakaś sugestia, byłoby dobrze, gdybyście tacy byli. To jest absolutny rozkaz, by kościół był pełen Ducha Świętego, jeżeli ma kontynuować służbę Chrystusa.

Jeżeli Duch Święty nie jest osobą Boga, to jakie znaczenie miałyby słowa Chrystusa, że Bóg był w Chrystusie. Jak Bóg był w Chrystusie? Przez Ducha Świętego! Bóg nigdy nie chciał, by człowiek uważał, że jednocześnie było trzech Bogów. Wyraźnie stwierdził: „Słucha; Izraelu, Pan, Bóg twój. Pan jeden jest”. Cały Nowy Testament jest pozytywnym obrazem jedności Trójcy. Tytuły: Ojciec, Syn i Dach Święty wskazują na ich duchowe działanie w świecie widzialnym i niewidzialnym. Boży cel zawsze polegał na tym, by objawić Swojego Syna, który był wyrazem Ojca w uświęconym człowieku. Chrystus był pierworodnym wszelkiego stworzenia i przez Niego miał być objawiony charakter Boga na świecie. Upodobnienie tego świata do obrazu Chrystusa jest ostatecznym celem Boga dla każdego z nas. Kościół kolektywnie ma być miarą pełni Chrystusa, kiedy mówimy o przejściu z tego, co widzialne do tego, co niewidzialne. Chcę to jasno wyrazić.

Samo światło jest zupełnie niewidoczne. Może być widziane tylko w odbiciu od czegoś. Kiedy astronauci byli w kosmosie, słońce świeciło tam, ale było zupełnie ciemno, ponieważ światło jest niewidoczne. Tak samo jest z Bożym światłem nadnaturalnym - widoczne jest tylko w odbiciu. Żaden człowiek nie ma sam w sobie tego światła, ale nadnaturalne światło Boże, by było widoczne, musi odbić się od materii, czyli od nas. Bóg nie może być widoczny inaczej, jak tylko przez swoje odbicie w nas. Bóg jest niewidoczny i mieszka w światłości nieprzystępnej, a może być widzialny tylko wtedy, kiedy Jego Światło świeci na nas i przez nas. Światłość chwały Bożej była widoczna w obliczu Jezusa Chrystusa, jako człowieka. Tak samo ma być widoczna na twarzach i w życiu tych, którzy są wykupieni.

To nam sugeruje, że życie chrześcijańskie i nasze dążenie do świętości Bożej jest czymś wspaniałym. Widzimy, jak światło uwydatnia piękno różnych rzeczy, na które pada: piękno gór, chmur, drzew, kwiatów. Widzimy wtedy piękno ich kolorów i kształtów. To nam pokazuje piękno światła. Drzewa są zielone tylko wtedy, kiedy pada na nie światło. Wszystko jest odbiciem piękna światła. Człowiek został stworzony, by być odbiciem piękna Stworzyciela i chwały Tego, który nas stworzył. Chrystus ma być widzialny w nas.

Chrystus był pierworodnym wszelkiego stworzenia. Światło Boże, które odbija się w nas, ma być odzwierciedleniem Bożego charakteru. Trudno w pełni docenić piękno światła. Wszystkie kolory znane człowiekowi widoczne są tylko w świetle. Kiedy światło pada na jakiś przedmiot, na przykład diament, wtedy widać jego piękno. Niektórzy ludzie odbijają więcej tego światła, niż inni i to nie dlatego, że Bóg jakiegoś człowieka wyróżnia, ale dlatego, że ten człowiek wyróżnia Boga. Celem naszego życia jest to, by Jezus był widoczny w nas. Kim Bóg jest, widzimy po tym, co czyni. Chrystus w działaniu jest pełnym objawieniem Boga: kiedy uciszał wzburzone morze, chodził po falach, rozmnażał chleb i ryby, wyganiał demony - to nic innego, jak objawienie nieograniczonej mocy Bożej. Chrystus w działaniu był Bogiem w działaniu. Biblia mówi, że Jezus Chrystus jest takim samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. On się nie zmienia. To nas upewnia, że tym samym, czym Jezus był w swoim ziemskim ciele, jest obecnie w  swoim duchowym ciele, którym jest kościół. Jeżeli to nie byłoby prawdą, to żadne inne słowa również nie miałyby znaczenia.

To, czego Chrystus dokonał, jest niczym w porównaniu z tym, co jeszcze może uczynić. Jego cuda i moc są najbardziej wyrazistym obrazem Wszechmocnego Boga, jaki ten świat kiedykolwiek widział. W Ew. Jana 14:11 Jezus powiedział: „Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie; a jeśliby tak nie było, to dla samych uczynków wierzcie”. One pokazały, że w człowieku Jezusie Chrystusie mieszkał Bóg. To jest objawienie dla naszych serc. Największym objawieniem Chrystusa było to, że w Nim, jako człowieku, były wszelkie skarby mądrości i poznania. Choćby krąg naszego poznania na tej ziemi był jak największy, stanowi tylko przedsionek prawdy, ponieważ objawienie pełni Bożej jest w Jezusie Chrystusie, który jest pierworodnym nowego stworzenia. To nam wskazuje, że wszystko to jest w nas, czyli w kościele. Chrystus mierzy głębię naszej czystości według miary swojej nienawiści do wszystkiego, co nieczyste. Przez swoją ofiarę pokonał grzech i drugi raz ukaże się na końcu świata już nie dla zgładzenia grzechu. Chrystus jest objawieniem natury Boga. Jego przemienienie wskazywało na całą Jego działalność, a światło tego majestatu nieustannie przebijało przez zasłonę Jego ciała. Od dnia Jego narodzin w Betlejemie, poprzez pieśni anielskie i hołd oddany przez mędrców, aż do Jego odejścia z tej ziemi, kiedy zakrył Go obłok i uczniowie już Go nie widzieli, Boży majestat i dostojeństwo stale przez Niego przebijały. Ludzie zadawali pytania: „Kim On jest? Przecież to syn Józefa, znamy Go, ale jeszcze nigdy człowiek nie mówił tak, jak On mówi. Skąd On przyszedł?”. Takie pytania zadawano cały czas. 

W Nim objawiła się cała Boża odwaga, kiedy musiał stawić czoła wszelkiemu złu całego świata. Ani raz się nie cofnął, nawet kiedy wszyscy Go opuścili. Biblia mówi, że sam tłoczył wino w kadzi Bożego gniewu. Ani ten lis Herod, ani wilki w Sanhedrynie, ani okrutni żołnierze rzymscy, ani też hańbiąca śmierć na krzyżu, nie odciągnęły Go od celu, jaki był dla Niego wyznaczony. Wciąż stał, jako niewzruszona skała wieków. Jeszcze raz Chrystus jest objawieniem majestatu i powagi. Jego świadomość moralnej doskonałości była tak absolutna, jak sama doskonałość i pozostała niewzruszona przez całe Jego życie. Chociaż był kuszony we wszystkim, jednak pozostał bez grzechu. Temu światu powiedział: „Czy możecie Mi zarzucić jakiś grzech?”. Było to wyzwanie dla krytyków, którzy zawsze podpatrywali go, czy popełni jakiś grzech, ale nic nie znaleźli. Jezus nie szukał poparcia przywódców żydowskich, ale też przed nimi nie uciekał. Nikodem przyszedł do Niego o północy.

„Człowiek według Bożego serca” (2002)
z rozdziału „Chrystus - objawienie charakteru Boga”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz