Bert Clendennen

Bert Clendennen

wtorek, 26 czerwca 2012

jaki wpływ wywierasz na ludzi w codziennym życiu?

Mówiliśmy o szafarzu, jego ciele, jego osobowości i jego czasie. Teraz zajmiemy się szafarzem i jego wpływem. Jest to dziedzina życia, która w pewien sposób jest niepojęta, lecz ma kolosalne znaczenie. Jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za to, jaki wpływ wywieramy na innych. Kiedy jesteś w pracy lub w szkole, co myślą o tobie ludzie, którzy na ciebie patrzą? Jaki wpływ wywierasz na ludzi w codziennym życiu? Czy widząc ciebie, chcą być chrześcijanami? Każde dziecko Boże wywiera wpływ na innych, chrześcijan lub niewierzących, i jest to większy wpływ niż innych ludzi, stykających się z ich życiem. Jeśli to nie potrafi skłonić nas do rozwagi, to nic nie będzie w stanie. Niewierzący, zbawieni, ci, z którymi się stykamy, zawsze jest ktoś, na kogo mamy większy wpływ niż inni. Jakże tragiczne jest, jeśli nasz wpływ oddala ich od Boga i jakże wspaniałe, kiedy zbliża ich do Niego. Jeśli nasza społeczność z nimi zainspirowała ich do poznania Boga w głębszy i potężniejszy sposób i przez to narodzili się na nowo, wtedy oceniając nasz wpływ na innych, z pewnością byliśmy dobrymi szafarzami Bożymi. Przejdźmy teraz do tematu szafarza i ewangelii. Wszystkie inne etapy szafarstwa znajdują swe dopełnienie i spełnienie w zarządzaniu rzeczami duchowymi. Ewangelia powierzona jest uczniom Chrystusa, a Jego nakazem jest, abyśmy szli i nauczali wszystkie narody. List do Rzymian 10:13-15 pokazuje, że na każdym z nas ciąży szczególna odpowiedzialność odnośnie zwiastowania ewangelii całemu światu. „Każdy bowiem, kto wzywa imienia Pańskiego, zbawiony będzie. Ale jak mają wzywać tego, w którego nie uwierzyli? A jak mają uwierzyć w tego, o którym nie słyszeli? A jak usłyszeć, jeśli nie ma tego, który zwiastuje? A jak mają zwiastować, jeżeli nie zostali posłani? Jak napisano: O jak piękne są nogi tych, którzy zwiastują dobre nowiny”.

Bez względu na to, czy zaakceptujemy tę odpowiedzialność czy nie, każdy z nas ma za zadanie iść na cały świat i zwiastować ewangelię każdemu stworzeniu. Jesteśmy winni wszystkim ludziom zwiastowanie ewangelii Chrystusa. Jedni z nas idą, a inni muszą ich posyłać, lecz wszyscy są odpowiedzialni za to, by każde stworzenie usłyszało ewangelię. Bóg powierzył nam zaniesienie ewangelii całemu światu bez wymówek. Młodzi ludzie z naszych zborów mogą stać się posłańcami, jeśli tylko przedłożymy im to i zachęcimy ich do niesienia ewangelii. Wielu z tych, którzy zmarnowali swój czas na działania religijne mogłoby zostać powołanych do służby. Ci, którzy nie zostali powołani by iść, z pewnością odczuliby powołanie by posyłać. Ten chrześcijanin lub ten zbór, który nie ma serca do misji, nie ma umysłu Chrystusa i rozmija się z samym Chrystusem. Skoro jesteśmy odpowiedzialni za pójście na cały świat, nie mamy innego wyjścia.

„Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu” (Jakuba 4:17). Ty i ja wiemy, że zostaliśmy powołani przez Boga by zanieść tę ewangelię całemu światu. Jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za dopilnowanie, by każde stworzenie, gdziekolwiek jest, usłyszało ewangelię. Nie ważne czy człowiek jest w Meksyku, Ameryce Południowej, Rosji czy Gruzji, musimy iść. Nie ważne jakie panują tam warunki ekonomiczne, i tak jesteśmy odpowiedzialni przed Bogiem za zaniesienie ewangelii całemu światu. My, którzy znamy tę ewangelię, musimy zanieść ją innym. Bóg złożył na nas tę odpowiedzialność. Muszę dać z siebie to, co mogę. Jeżeli Bóg mnie powołuje, muszę iść tam, gdzie mnie prowadzi. Każda ludzka istota na ziemi ma prawo usłyszeć ewangelię. Nie mogę ich zmusić do przyjęcia ewangelii, lecz muszę im ją zanieść. W taki czy inny sposób muszę dopilnować, by każda ludzka istota usłyszała ewangelię.

Kiedy to życie się skończy, spotkamy się z Bogiem. „A jak postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hebrajczyków 9:27). Kiedy przejdziemy przez te drzwi które Biblia nazywa śmiercią, spotkamy się z Bogiem i w tym dniu zdamy sprawę z naszego szafarstwa i naszego ciała. Czy zachęcaliśmy jego członki do sprawiedliwości, czy bezbożności? Zdamy sprawę z naszego szafarstwa osobowości i czasu. Aby zilustrować właściwe wykorzystanie czasu, odwołam się do przykładu pastora McCheyne’a. Pastor McCheyne urodził się w 1813 roku i żył tylko trzydzieści lat do roku 1843. W ciągu siedmiu i pół roku swej pracy dla Chrystusa wywarł wielki wpływ na miliony ludzi i wciąż wywiera, ponieważ wykorzystywał czas we właściwy sposób, szukając Boga. Był szafarzem swego czasu. Po śmierci McCheyne’a pewien człowiek odwiedzający jego zbór zapytał dozorcy, jak dobrze znał pastora McCheyne. „Pan McCheyne był moim osobistym przyjacielem” odparł dozorca. Wtedy gość zapytał jaki był sekret mocy McCheyne’a. Dozorca odrzekł: „chodź za mną”. Poprowadził gościa do biura, w którym McCheyne studiował i modlił się. Odwrócił krzesło i rzekł: „uklęknij tutaj”. Człowiek posłusznie uklęknął. Dozorca powiedział: „podnieś swoje ręce i przez następne cztery godziny płacz i błagaj Boga, by uczynił cię świętym człowiekiem”. On był szafarzem swego czasu i swego wpływu. Życie McCheyne’a sto pięćdziesiąt lat później wciąż stanowi potężną siłę.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Szafarstwo – rozdział Szafarstwo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz