Bert Clendennen

Bert Clendennen

piątek, 8 czerwca 2012

oby kościół był kościołem !

Nic nie mogło naruszyć Jego pokoju, nawet wtedy, kiedy Go oskarżali o współpracę z demonami, którym przypisywano wszelkie zło. Kiedy król Herod chciał, by uczynił przed nim jakiś cud, On zgromił go ciszą. Na pytanie Piłata nie odpowiedział ani słowa. Kiedy żadne oskarżenia stawiane przed Sanhedrynem nie potwierdzały się, On w ciszy dostarczył im wszystkich dowodów, odważnie oświadczając, że jest Synem Bożym. On wypełnił wszelkie prawo, zgodnie w wolą Ojca w Niebie. Był Mu całkowicie poddany.

Czy Wszechmocny Jahwe mógł kiedyś stać się współczującym przyjacielem człowieka? Chrystus taki był. On brał w ramiona dzieci. Kobiety traktował z najgłębszym szacunkiem. Czynił to, kiedy siedział za stołem z celnikami i grzesznikami, kiedy płakał nad miastem, kiedy zapraszał do siebie nieczystych, upadłych i chorych, by ich uzdrawiać, a na swoich najbliższych przyjaciół wybrał rybaków z Galilei. Największych dzieł dokonywał wśród ludzi najskromniejszych i najuboższych. Jego charakter był tak dziwny: malutkie dzieci siadały Mu na kolanach, ale złe demony uciekały w popłochu. Takie jest serce Boga - bije dla nas przyjaźnie. Jakież wielkie zaufanie wzbudzał! Przychodzili do Niego trędowaci i mówili: „Jeżeli zechcesz, możesz mnie oczyścić”. Przychodzili najgorsi grzesznicy, bez żadnej rekomendacji najwyższych kapłanów i Rady i mówili: „Panie, jeżeli zechcesz  - a On mówił: „Tak, chcę”. Biblia mówi, że Bóg jest miłością, a Chrystus jest najwyższym tego wyrazem. Miłość Boża jest wszędzie, jeżeli tylko potrafimy ją odczytać. Dostrzeżesz ją we wszystkich Jego dziełach, jeżeli tylko będziesz na tyle uważny, by Go słuchać. Jego ciepło odczuwalne jest na całym świecie. O ofierze Chrystusa możemy czytać, słuchać i możemy ją odczuwać. To jest miłość w najbardziej zdumiewającej formie, objawiona dla ludzi takich, jak my. Jezus Chrystus uosabiał i skupiał w swoim ludzkim ciele Bożą miłość. Ta miłość wypala sobie drogę do głębi duszy ludzkiej, dając nam najbardziej wyraziste zrozumienie cech Boga. „Po tym wszyscy poznają, że jesteście Moimi dziećmi, jeśli taką miłość mieć będziecie”. Boży charakter, objawiony w Chrystusie, musi być charakterem kościoła, który jest Jego ciałem. Oby tak było!

Kiedyś najstraszniejsi ludzie przychodzili do Chrystusa i znajdowali w Nim odpowiedź. Dzisiaj powinni znaleźć taką samą pociechę w kościele żywego Boga. W Galacjan 4:19 Paweł mówi: „Dzieci moje, znowu w boleści was rodzę, dopóki Chrystus nie będzie ukształtowany w was.”. Posłuchajcie też fragmentu z Rzymian 8:29: „Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci.” Te dwa miejsca mówią o tym samym, ale nie mają tej samej natury. W Rzymian czytamy, że mieli być przemienieni na podobieństwo Chrystusa, a w Galacjan to Chrystus miał być ukształtowany w nich. Zauważcie różnicę. Co było celem listu Pawła do Galacjan? Chodziło o skorygowanie nieprawdy. Widzimy, że ich upadek był wynikiem duchowej niedojrzałości. Apostoł pisze po to, żeby skorygować nieprawidłowości. Wskazuje palcem na korzeń ich błędu i mówi: „Wasz problem, Galacjanie, polega na tym, że Chrystus nie jest w was ukształtowany”. W wersecie 19 akcent pada na słowo „ukształtowany”. To jest mocne stwierdzenie. „Chrystus jest w was, gdyż jesteście wierzącymi i dziećmi Bożymi, ale jest to Chrystus jeszcze bez formy”.

Czy wy mnie rozumiecie? Chrystus jest w nas, w kościele, ale nie jest wyraźnie określony i z powodu tej słabości kościół błądzi. Jeżeli kościół błądzi, to zwodzi innych. A więc Chrystus musi być uformowany i widoczny. A w jaki sposób będzie widoczny? Poprzez te cechy, o których mówiliśmy. Bóg był w Chrystusie, a teraz jest w nas przez Ducha Świętego. Funkcjonowanie kościoła, jako ciała Chrystusowego, jest wyrazem osobowości tego ciała. Tą osobowością jest Jezus Chrystus.

Dzisiaj w kościele są supergwiazdy, które zwracają uwagę na siebie i dlatego mamy coś strasznego, co ma odwagę nazywać się kościołem. Kościół, jako ciało Chrystusa, istnieje nie po to, by zwracać uwagę na siebie. Nie istnieje dla żadnego innego celu, jak tylko po to, by wyrażać Jego osobowość. O zmarłym nie mówimy jako o człowieku, ale jako o zwłokach, bo w nich nie ma życia. Nie wiem, jak jest u was, ale w Ameryce ludzie przygotowując zwłoki do pogrzebu są artystami. Potrafią tak zmienić umarłego, że wygląda lepiej, niż kiedykolwiek za życia. Jednak są to tylko zwłoki, bo nie ma w nich życia. Tak samo jest z ciałem Chrystusa. Oddzieliliśmy Go od Jego ciała, zamiast Go z nim utożsamić. Musimy pamiętać, że Chrystus nie jest ukryty w czymś, co nazywamy Jego ciałem, choć Jego osobowość została zagubiona. On jest absolutną osobowością tego ciała. Może jest jakaś struktura, lecz bez osobowości, nie jest to kościół. Na budynku umieszcza się krzyż, ale to jeszcze nie znaczy, że taki budynek jest kościołem. Jest to zupełnie fałszywa reprezentacja Boga.

Tu mamy naukę na temat kościoła, jako Jego ciała. Chrystus potrzebuje ciała, a ciało potrzebuje Chrystusa. Ciało ma dwie główne funkcje. Pierwsza z nich to zlokalizowanie osoby, z Jego osobowością, Chrystusa w Jego ciele, tak by ludzie wiedzieli, gdzie mieszka Bóg. Ja wiem, że Bóg jest wszędzie. Jednak gdybym powiedział ludziom w tym mieście, żeby przyszli na spotkanie z Bogiem, bo Bóg jest wszędzie, to nikt by nie wiedział, gdzie ma przyjść. Jeżeli natomiast powiem im, że na wzgórzu jest dom, gdzie Jego ciało się spotyka i tam będzie Bóg, to daję Bogu adres na tej ziemi. Wtedy ludzie będą wiedzieli, gdzie On jest. Gdzie dwóch lub trzech jest zgromadzonych w Jego imieniu, co znaczy w złączeniu z Jego charakterem, On tam jest. Chrystus związał się ze swoim ciałem i kościół powinien być tym miejscem, w którym można Go znaleźć. Do tego potrzeba minimum dwie osoby. Tak więc mamy adres. Drugim celem funkcjonowania tego ciała jest wyrażanie Jego osobowości. Kościół ma być narzędziem i naczyniem, dzięki któremu Jezus może być poznany. Kto nie zna Boga, nie kocha Go. Odwrotność też jest prawdą: znać Boga, to kochać Go. Człowiek widzący Boga w kościele będzie Go kochał, a kościół ma być tego wyrazem. Kościół ma być takim narzędziem, po to by ludzie poznawali Chrystusa i widzieli Boga. Kiedy tak będzie, problem ewangelizacji zostanie rozwiązany. Jeżeli kościół jest Chrystusem, to ludzie będą przychodzili do kościoła z tego samego powodu, dla którego szukali Go, kiedy chodził po tej ziemi. Do niektórych miast nie mógł wejść z powodu tłumów. Oby kościół był kościołem! Wtedy uzdrowienia nie będą problemem, gdyż On uzdrawiał wszystkich, którzy do Niego przychodzili. Uwolnienia też nie będą problemem, gdyż On wypędzał demony. Jeżeli Jezus będzie żywy w nas, to każdy problem zostanie rozwiązany.

„Człowiek według Bożego serca” (2002)
z rozdziału „Chrystus - objawienie charakteru Boga”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz