Bóg powołał Ozeasza, aby prorokował do narodu izraelskiego, gdy ten był niewierny. Ta niewierność spowodowała, że Bóg odnosił się do niego jak do nierządnicy. A jednak, pomimo tego. Bóg nadał kochał swój lud i nie mógł go porzucić.
Ozeasz ma teraz dylemat - może wygłosić żarliwe kazanie o tragedii kochania osoby, która uważa siebie za niegodną, takiej miłości. Jeśli jednak prorok ma rzeczywiście czuć to, co Bóg, to musi również wycierpieć to co Bóg. Każdy może mówić o Bogu, ale prorok musi mówić w imieniu Boga. Aby to robić, musi doświadczyć tego, co Bóg doświadczył i odczuwać to, co czuje Bóg. Bóg dopuścił, aby Ozeasz beznadziejnie zakochał się w prostytutce, gdyż chciał uczynić z niego narzędzie, przez które będzie przemawiał. Bóg powiedział do Ozeasza: „...Idź, weź sobie za żonę nierządnicę i miej z nią dzieci z nierządu, gdyż kraj przez nierząd stale odwraca się od Pana. Poszedł więc i pojął Gomerę, córkę Diblaima; a ona poczęła i urodziła mu syna” (Oz 1,2-3).
Po urodzeniu dzieci Ozeaszowi Gomera opuściła go i powróciła do dawnego stylu życia, ale - tak jak Bóg nie mógł zapomnieć o Izraelu prorok nie potrafił zapomnieć o swojej żonie. Zamiast pozostawić niewierną kobietę tam, gdzie wróciła, Ozeasz poszedł do niej i przyprowadził ją z powrotem: „Nabyłem ją więc sobie za piętnaście srebrników i za półtora korca jęczmienia” (Oz 3,2). On czuł to, co Bóg, był jedno z tym przesłaniem. Bóg miał naczynie, poprzez które mógł żyć. Szósty rozdział Księgi Ozeasza mówi o przebudzeniu. Do każdego Bożego dzieła potrzebne jest ludzkie naczynie.
Według tego, co napisane jest w Iz 8,18 „Oto ja i dzieci, które mi dał Pan, jesteśmy znakami i przepowiedniami w Izraelu od Pana Zastępów, który mieszka na górze Syjon” ludzie ci byli znakami i przepowiedniami (w j. ang. cudami) w Izraelu. Użyte tutaj słowo znaki jest hebrajskim słowem o-wth, które oznacza flaga, latarnia morska, oznaka, znak lub cud. Prorocy i patriarchowie byli pośród ludzi jako żyjące dowody na realność Boga. Nie byli tylko zwykłymi ludźmi mówiącymi o Bogu, ale byli tymi, którzy demonstrowali Jego moc i obecność.
Aby ewangelia mogła być efektywna, zasada ta musi być prawdziwa w czasach, gdy ewangelia jest głoszona. Paweł potwierdził tę zasadę w Pierwszym Liście do Koryntian, pisząc „A mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej” (I Kor 2,4-5).
Wierzący z czasów nowotestamentowych również są znakami i cudami. Demonstrują oni Bożą obecność. Boże cuda dzieją się zawsze za pośrednictwem ludzkich instrumentów. Bardzo pięknie jest to zobrazowane w 2 Krl 2,19-22. W wersecie 19 czytamy, że mieszkańcy Jerycha przyszli do Elizeusza z pewnym problemem, który dotyczył ich życia. Ściślej mówiąc, problem dotyczył wody, z powodu której ziemia nie wydawała owocu. W odpowiedzi na to prorok powiedział im, aby przynieśli mu nową misę i nasypali do niej soli. Tak też zrobili (werset 20). „Wtedy on poszedł do źródła wody i wrzucił do niej sól, mówiąc - Tak mówi Pan: Uzdrowiłem tę wodę, nie wyjdzie z niej odtąd ani śmierć, ani poronienie” (werset 21).
Czytając ten urywek zadałem sobie pytanie: „Dlaczego nowa misa? Dlaczego to w ogóle miała być misa, a nie garść soli?”. Szukając odpowiedzi na te pytania odkryłem, że Bóg nigdy nie działa bez posługiwania się naczyniem. Jeśli ma nastąpić uzdrowienie, musi być przygotowane naczynie.
W Dniu Pięćdziesiątnicy Bóg nie wylał swojego Ducha na Jerozolimę. On pozwolił mu zstąpić na 120 osób w górnej izbie. Poprzez przygotowane naczynia Bóg objawił samego siebie wielu ludziom. Bóg się nie zmienia. Prawo życia nadal dzisiaj obowiązuje. Jeśli chcemy przebudzenia, musimy oddać Panu naczynie, przez które będzie mógł żyć. Paweł dobrze to wytłumaczył w Liście do Rzymian 12,1 pisząc: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka wina być duchowa (w j. ang.rozsądna; inne tłumaczenie podaje rozumna) służba wasza”.
To właśnie poprzez naczynie muszą objawić się Boże życie i moc, które jeszcze raz przypomną nam słowa: „Nikt nie może takich rzeczy czynić, jeśli Bóg z nim nie jest”. Przed takim naczyniem stoją pewne wymagania. Nie jest ich wiele, ale są absolutnie konieczne. Podam wam tylko trzy: Po pierwsze, naczynie - czy to zespołowe, czy indywidualne – musi zawsze chodzić w Duchu Świętym. Aby tak żyć, najważniejsza musi być modlitwa. W oddzieleniu od modlitwy nie ma życia. Jezus powiedział: „...powinni zawsze się modlić i nie ustawać” (Łk 18,1). Modlitwa jest dla duchowego człowieka tym samym, co oddychanie dla cielesnego człowieka. Kiedy przestajesz oddychać, umierasz. Bez życia naczynie może funkcjonować w sposób religijny, usiłując naśladować Ducha. Aby prowadzić życie w Duchu świętym, naczynie nie tylko musi się modlić, ale również chodzić w świętości. Chodzenie w świętości to chodzenie w Duchu. On jest Świętym Duchem i dlatego jest jedynym źródłem Świętości. Możemy mieć tylko tyle świętości, ile mamy z Ducha Świętego, a z Ducha Świętego możemy mieć tylko tyle, ile przyjmujemy z jego świętości.
Po drugie, naczynie musi być dobrym odbiornikiem; musi być zdolne do przyjmowania. Możemy dać tylko to, co mamy. Biblia mówi, że nie mamy niczego, czego nie otrzymaliśmy. Prąd nie przypłynie przez plastik lub drewno. Jest do twojego domu podłączona jest elektryczność, to musisz mieć taki materiał, który będzie ją nabierał. Aby naczynie potrafiło dobrze odbierać (przyjmować), musi wierzyć. Po trzecie, naczynie musi być dobrym przewodnikiem. Życie musi nie tylko wpływać do naczynia, ale także wypływać z niego. Przepływ jest regulowany przez odpływ Jeśli podłączysz napięcie do plastiku lub drewna, to prąd nie popłynie. Natomiast czyste srebro jest prawie doskonałym przewodnikiem. Bożym zamiarem jest, aby z naczynia, które jest już niezawodne, uczynić super przewodnik, pozbawiając go tego wszystkiego, co jest z drewna, słomy czy siana. Musimy odzyskać to, co straciliśmy.
„Aby nadeszły od Pana czasy ochłody i aby posiał przeznaczonego dla was Chrystusa Jezusa, którego musi przyjąć niebo aż do czasu odnowienia wszechrzeczy, o czym od wieków mówił Bóg przez usta świętych proroków swoich” (Dz 3,20-21). Odnowienie, o którym jest tu mowa, jest przywróceniem kościoła do stanu jego pierwotnej czystości i mocy. Joel powiedział: „I wynagrodzę wam szkody lat, których plony pożarła szarańcza, konik polny, larwa i gąsienica, moje wielkie wojsko, które na was wyprawiłem” (Joel 2,25).
Kiedy to, co straciliśmy zostanie nam przywrócone, kiedy naczynie zostanie odnowione w pierwotnej chwale. Bóg będzie w stanie dać siebie znowu. Joel ponownie pisze o tym dniu: „Wtedy będziecie jeść obficie i na sycicie się, i wysławiać będziecie imię Pana, swojego Boga, który dokonał u was cudów, i mój lud nigdy nie zazna wstydu” (Jl 2,26). Jeśli my - jako kościół - staniemy się dla Boga naczyniem świętym i możliwym do zaakceptowania, wtedy Bóg da nam rzekę, którą jest Duch Święty (J 7,39). Wszystko, co Bóg ma dla kościoła jest w Duchu Świętym. Bóg tylko oczekuje na nasze pełne posłuszeństwo. On chce błogosławić nam bardziej, niż my sami chcemy być błogosławieni. Przesłanie brzmi tak: „...Poświęćcie się, bo jutro Pan dokona wśród was cudów” (Joz 3,5). Niech Bóg pomoże nam, abyśmy szybko odpowiedzieli, gdyż jutrzejszy dzień Bożych cudów tylko wyczekuje na nasze dzisiejsze uświęcenie. Zakończmy tę lekcję przypominając to, co powiedzieliśmy na początku - aby dzieło Boga mogło się w porę wypełnić i aby Jego cel wypełnił się w wieczności, potrzebne jest przygotowane ludzkie naczynie. Bez takiego naczynia Boże dzieło zostanie wstrzymane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz