Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 28 lutego 2011

przygotowanych ludzi Bóg nazywa Oblubienicą

"Mówiliśmy już o przyjściu Pańskim i o tym, jacy ludzie Go oczekują. Będziemy to kontynuować. Czytamy z Ewangelii Mateusza 3:1-3: „A w one dni przyszedł Jan Chrzciciel, każąc na pustyni judzkiej i mówiąc: Upamiętajcie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebios. Albowiem ten ci to jest, o którym Izajasz prorok mówił, wypowiadając te słowa: Głos wołającego na pustyni: Gotujcie drogę Pańską, prostujcie ścieżki jego”."

„Dzisiaj chcę mówić o tym, że On przyjdzie po ludzi, którzy są przygotowani. Tych przygotowanych ludzi Bóg nazywa swoją Oblubienicą. Wszystkie działania Boże skierowane są na to, by ochronić i przygotować Oblubienicę dla Jego Syna. W 21. rozdziale 1 Mojżeszowej mamy piękny opis tego, jak wybrano Oblubienicę i jak ją sprowadzono. Abraham, jako ojciec, wysłał swojego sługę (którego rozpoznajemy jako typ Ducha świętego) do dalekiego kraju, by znalazł Oblubienicę dla jego syna. W rozmowie z Abrahamem sługa pyta: „Jeżeli znajdę taką kobietę, a ona nie będzie chciała pójść ze mną, to czy wtedy twój syn pójdzie tam, gdzie ona jest?”. Ojciec odrzekł: „W żadnym wypadku mój syn tam nie pójdzie. Nie uda się tam bez Oblubienicy.”. Jezus zanim przyjdzie po raz drugi, zabierze swoją Oblubienicę do siebie, pochwyci kościół. A kiedy powróci na ziemię, Jego Oblubienica będzie z Nim.”

„Sługa Abrahama, idąc po Rebekę gorliwie się modlił, by - kiedy przyjdzie do pewnej studni - kobieta, która ma być żoną Izaaka, zaoferowała mu wodę nie tylko dla niego samego, ale również dla jego wielbłądów Wiecie jak było dalej, kiedy poszedł do jej rodzinnego domu i wyjaśnił| wszystko. Wtedy rodzina puściła Rebekę. Od wysłania sługi przez Abrahama do powrotu Oblubienicy upłynęło sporo czasu. Była to długa droga, z miejsca, w którym ona była, do miejsca, gdzie był Izaak. Raz w życiu jechałem na wielbłądzie i obiecałem sobie: nigdy więcej! To jest najgorsza podróż, jaka może być, ale ta młoda kobieta musiała przejechać na wielbłądzie długą drogę. Podróż tę dodatkowo utrudniał doskwierający upał. By być z oblubieńcem, musiała przebyć długą drogę. Wiele razy, kiedy wstawała rano, mówiła sobie: „Już dalej nie dam rady”. Ja też byłem w takich miejscach, gdzie mówiłem, że już dalej nie dam rady. Tak trudno było iść dalej za Bogiem. Ona też mówiła: „Już nie mogę wsiadać na to zwierzę”. Wtedy sługa, pokazując jej złote bransolety, pierścienie i diamenty, mówił: „Córko, to wszystko należy do tego, kogo masz poślubić. Warto jeszcze pocierpieć i wsiąść na to zwierzę”. Wierzę, że taki jest cel darów. Nie zostały one dane, by zwracać uwagę na człowieka, ale by nas zachęcić do dalszej, trudnej drogi. Kiedy wszystko wysycha i wydaje się, że już dalej nie można iść, wtedy Bóg posyła Ducha Świętego, który nam pokazuje, co nas czeka, jeżeli jeszcze trochę wytrzymamy.”

„Chcę wam powiedzieć, że to jest warte wielkiego wysiłku i poświęcenia, bo zobaczymy Chrystusa. Bez względu na to, czego musicie się wyrzec i przez co musicie przechodzić, warto, by być częścią Oblubienicy. Całe Boże działanie jest podporządkowane jedynemu celowi: by pozyskać nas i przygotować na swoją Oblubienicę. W tym tłumie nie będzie buntowników, gdyż będzie to Oblubienica zaślubiona Barankowi.”

„Musimy przechodzić przez ogień, aby wszystko, co nie jest z Chrystusa, zostało wypalone. W pochwyceniu wezmą udział tylko ci święci, którzy zostali wybrani, by być częścią Oblubienicy. W 16. rozdziale Mateusza Jezus powiedział, że „wielu jest powołanych, ale mało wybranych”. Każdy, kto narodził się z Boga, został powołany, by być częścią Oblubienicy, ale spośród tych wielu, wybranych jest tylko garstka. To przygotowywanie wyeliminuje wielu. Droga będzie długa, a jazda na wielbłądzie trudna; i po drodze niewiele widać. W takim szczególnym czasie albo się przygotujemy, albo odpadniemy.”

„Taki też jest cel naszej wędrówki. Ta twarda ewangelia przygotuje cię, byś mógł stawić czoła diabłu. Pustynia nie jest oddalona o tysiąc mil. Jest bezpośrednio przed tobą. Musisz przez nią przejść i stawić czoła nieprzyjacielowi. To jest dopiero przygotowywanie, by się przekonać, czy jesteś godzien być częścią Oblubienicy. W tym przygotowywaniu testowane jest każde nastawienie serca. Jezus powiedział: „Jeżeli ktoś z was nie wyrzeknie się wszystkiego, nie może być Moim uczniem”. Jeżeli masz cokolwiek w życiu, z czego nie chcesz zrezygnować dla Pana Jezusa, to nie możesz i nie będziesz częścią tej Oblubienicy. Jeżeli żona, domy, czy dzieci są ważniejsze, niż On, to nie będziesz częścią Oblubienicy. Jeżeli cokolwiek w twoim życiu jest ważniejsze, niż On, to stało się to twoim bogiem. A to cię nie zbawi.”

"Człowiek według Bożego serca" - Przygotujcie drogę Pańską

niedziela, 27 lutego 2011

wszystkie cielesne drogi prowadzą do śmierci


"Chrystus znalazł się pośród rodzaju ludzkiego poprzez cudowne narodzenie z Ducha Świętego. Anioł powiedział do Marii: „To święte, co pocznie się w tobie, pochodzi z Ducha Świętego". Również wy, jeżeli kiedyś macie powstać na podobieństwo Chrystusa, musicie narodzić się z Ducha. Nie możecie pozwolić, by okłamała was religia, że chrzest wodny  albo członkostwo w kościele jest jedyną drogą, albo że pomoże wam jakaś inna forma religii. Musicie narodzić się z góry."

"Kiedy wyszedł z wody, po chrzcie, Duch Święty zstąpił na Niego w postaci gołębicy. Później zstąpił na pierwszych uczniów, ale w postaci ognia, ponieważ było w nich wiele śmieci, które musiały zostać spalone. On został napełniony Duchem i został nam przykład po to, żebyśmy usilnie zabiegali o ten dar napełnienia Jego mocą. Konieczne jest, by po narodzeniu na nowo człowiek został napełniony Duchem Świętym, tak jak konieczne jest, by narodził się na nowo. Kiedy Bóg stworzył Adama, uformował go z prochu ziemi. Nigdy nie było doskonalszego człowieka. Adam był tak wysoki, jak wysoki powinien być doskonały człowiek, i ważył tyle, ile powinien ważyć Nie miał 44 kurtek i 22 par spodni, ale był doskonały. Nie byłby jednak taki, gdyby Bóg nie tchnął w niego Ducha. Również nowe stworzenie, chociaż stworzone w sprawiedliwości i prawdzie, jest niedoskonałe, dopóki nie zostanie napełnione Duchem. Jezus był prowadzony Duchem od momentu , kiedy Duch Święty zstąpił na Niego, aż do chwili, kiedy poszedł na Golgotę. Podlegał całkowitej kontroli Ducha Świętego. Jeżeli chcecie dojść tam, gdzie On jest, jeżeli chcecie przemieniać się na Jego podobieństwo, to musicie być napełnieni i prowadzeni Duchem. Nie ma innej drogi, by upodobnić się do Chrystusa. Bóg powiedział: „To jest ta droga, idźcie po niej”. Człowiek wynalazł wiele dróg i opisał je. Ale wszystkie one prowadzą do śmierci. Najmądrzejszy człowiek zamieścił w Biblii taki aforyzm: „Jest droga, która wydaje się człowiekowi właściwa, ale końcem jej jest śmierć”. Jeżeli chcecie wiedzieć, czego Bóg pragnie, to popatrzcie na rządy ludzkie i wiedzcie, że Bóg pragnie czegoś zupełnie przeciwnego. Niektóre drogi wydają się ludziom właściwe, ale prowadzą do śmierci."

"Job powiedział, że istnieje droga, której nie dojrzy oko sępa.  (Job 28:7)  Sępy zjadają to, co jest martwe, czyli to, co cielesne. Jest droga, której cielesność nie może zobaczyć i jedynie ta droga jest drogą Ducha Świętego. To, czego najbardziej potrzebujesz, to być napełnionym Duchem Świętym oraz prowadzonym Duchem. Wtedy będziesz podejmować właściwe decyzje. Każdy problem stawia przed tobą dwie drogi: cielesną i duchową. Droga cielesna wygląda bardzo racjonalnie, ale prowadzi do śmierci, droga Ducha Świętego prowadzi do życia i w końcowym rezultacie do podobieństwa do Jezusa Chrystusa. Nazywamy to życiem Chrystusowym i jest to jedyne życie, które akceptuje Bóg. Nie ma dla ciebie innego życia, jak tylko w Nim."

Człowiek według Bożego serca” – Życie Chrystusa

piątek, 25 lutego 2011

Mało znane wykłady br. Berta Clendennena


Drukuj Email
Z radością informujemy, że dzięki zaangażowaniu kilku osób, internetowe Radio Pielgrzym rozpoczyna systematyczną publikację sześciu mało znanych wykładów br. Berta Clendennena wygłoszonych na konferencji w roku 2002 w zborze w Żorach. 


czwartek, 24 lutego 2011

a wszyscy święci mają być podobni do Niego.


"Gdyby Bóg mi dzisiaj powiedział, że zabierze mi całą Biblię, ale mogę sobie zostawić jedną księgę, to zostawiłbym sobie list do Rzymian. Ten list, napisany przez Pawła, pokazuje, jak wspaniale, po mistrzowsku, opanował plan zbawienia. List do Rzymian otwiera przed nami tchnienie chrześcijańskiego intelektu i ciepło chrześcijańskiego serca. Pokazuje nam, że Paweł znalazł coś bardziej wartościowego, niż życie; wszystko inne uznał za śmiecie, byle tylko pozyskać Chrystusa. W swoim długim życiu uczył się tylko Chrystusa. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Obym Go poznał”."
 
"Czy my, grzeszni ludzie możemy być takimi, jak Chrystus? Czy możemy pójść za tak świętym przykładem? Czy ten święty i szlachetny charakter Jezusa może być odtworzony w nas? Odpowiedział na to Chrystus poprzez Pawła: „Jesteście zbawieni z laski, przez wiarę i to nie z was. Boży to dar”. Wspaniałe zbawienie. Nowe stworzenie, ten, kto narodził się z góry, ma w sobie wszelkie możliwości, by upodobnić się do Chrystusa. W Nim są te możliwości."

"Często podkreślam to na lekcjach w Szkole Chrystusa, że do wzrostu potrzebne jest nasionko, w którym istnieje życie. Tu, w Szwecji, macie najpiękniejsze kwiaty. Widzę je w drodze do mojego pokoju. Nie wiem, jak się nazywają, ale nigdy nie widziałem tak bogatych kolorów. Mojemu drogiemu przyjacielowi powiedziałem, „Nikt tych kwiatków nie pomalował i nikt nie perfumował, a wszystko jest w nich”. Rozumiem, że są takie piękne, bo mają więcej światła dziennego, niż gdzie indziej. Nie potrafię przejść koło tych kwiatów, i nie podziwiać ich. Dzień jest tu długi, a właśnie światło powoduje, że jesteśmy tym, czym jesteśmy. Niektórzy chrześcijanie wystawiają się na działanie tego światła tylko w niedzielę rano, ale Paweł wystawiał się na nie cały czas."

"W Rzymian 8:29 Słowo Boże stwierdza, że ja, jako nowe stworzenie, mam wspaniałe przeznaczenie. Zanim się narodziłem, Bóg przewidział, że będę uformowany na podobieństwo Chrystusa. „Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci”. Tak więc świętość to nic więcej, jak podobieństwo do Jezusa Chrystusa. I tylko to potrzebne jest do uświęcenia: być tak duchowym, jak Chrystus, żyć i chodzić tak, jak Chrystus i cierpieć tak, jak Chrystus. Chrystus pokazał nam Ojca, a wszyscy święci mają być podobni do Niego. Jeżeli jestem źle traktowany, to nie będę kogoś źle traktował. Chociaż pies może szczekać na królową, to królowa nie będzie szczekać na psa. Skoro jesteśmy upodobnieni do Chrystusa, to mamy tak miłować, jak On, modlić się tak, jak On i czuć to, co On czuje. To jest właśnie upodobnienie się do Niego. To jest Jego wolą i nic tego nie może zmienić. Nie możesz upaść, jeżeli będziesz chodzić tak, jak On chodził. On posłał swojego Syna na ten świat, a On pozostawił odciski swoich stóp na tej planecie. Jeżeli pójdziesz po tych śladach, doprowadzą cię do upodobnienia na wzór Syna Bożego. Żadna inna droga tam nie prowadzi. Nie dotrzesz tam inaczej, jak tylko wstępując w Jego ślady."

 „Człowiek według Bożego serca” – Życie Chrystusa

środa, 23 lutego 2011

Paweł nigdy nie był zniechęcony Chrystusem


Dla żołnierza konieczna jest dyscyplina i lojalność. Paweł był mistrzem w tym wszystkim, gdyż dla niego życiem był Chrystus. Pośród tłumów - żądnych krwi fanatyków - Paweł, tak jak Chrystus, pozostał spokojny i niewzruszony. Nie wstydził się prawdy, którą głosił w obecności królów i władców, ale w elokwentnych i logicznych słowach bronił przed nimi chrześcijaństwa. Ukamienowany prawie na śmierć, powstał i dalej zwiastował. Bez strachu mógł stanąć przed Festusem, chociaż ciągnął za sobą łańcuchy więzienne.

W tym wszystkim okazał się wierny. Tak jak jego Mistrz, wycierpiał wszystko i nie narzekał. Był świadomie posłuszny prawdzie Bożej i nigdy od niej nie odszedł. Ta odwaga Pawła nic była wytworem jego ciała. W Rzymian 7:18 powiada: „Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak”. Zdolność Pawła, była potrzebną do tego, by ostać się w czasie sztormu, brała się stąd. że był absolutnie posłuszny Panu Jezusowi. W liście do Filipian 4:13 mówi: „Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie”. On wiedział, że to miłość Chrystusowa go wzmacnia. Służył Chrystusowi nie za to, co dla niego zrobił ale ponieważ kochał Go całym sercem. Według Efezjan 3:16-20, zdolność do tego, by czymś być i coś czynić, otrzymujemy tylko od Ducha Świętego.

Paweł prosił Boga, „by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych, a wy, ukorzenieni i ugruntowani w miłości, zdołali pojąć ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość i wysokość, i głębokość, i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą” W tych słowach zachęty Paweł mówi, że przez moc, która w nim działała przezwyciężył samego siebie. Tego dokonał w nim Chrystus. Słowa rozkazu z nieba były dla niego wystarczające.

We wszystkim, co czynił, miał jeden cel. „To jedno czynię” - twierdził. Nie był rozdwojony. Czasami, by przeżyć, musiał szyć namioty. Jadł tylko tyle. by mieć siłę do wykonywania tego, do czego został powołany. Bóg zbawił mnie nie po to, bym był doktorem, czy sprzedawcą, czy kimkolwiek innym. Takie rzeczy musimy robić, by mieć z czego żyć, ale „to jedno czynię - składam moje ciało, jako ofiarę żywa, by Bóg mógł przeze mnie objawiać swojego Syna". Paweł powiada: „Dlatego nie biegnę na próżno i nie uderzam w próżnię". Nie bił wiec powietrza, ale bił wroga. Wiedział, kim jest nieprzyjaciel i wiedział, kim jest Chrystus. On kontynuował marsz zwycięstwa. To było niesamowite doświadczenie.

Szedłem śladami tego wielkiego człowieka, od ulic Jerozolimy, przez najgłówniejsze szlaki Europy. Byłem w Grecji, w Atenach, w Koryncie. Piękno tamtego świata widziałem z góry, ale Paweł nigdy tego nie widział. Nie widział Akropolu, ale widział ludzi, którzy nie znali Chrystusa. Nigdy w swoich kazaniach nie opisywał piękna tego, co go otaczało, ale mówił o pięknie Chrystusa, który jest odpowiedzią na wszystko.

Zakładał kościoły, nawracał i organizował chrześcijaństwo, by mogło przetrwać. Paweł dokończył biegu. To oznacza, że wykonał wszystko, co mógł wykonać jako istota ludzka. Był zdecydowany, by zwyciężać. Nie było w nim nic świeckiego, ponieważ wszystko to dawno odrzucił. Dla niego liczył się tylko Chrystus. Tak powinni iść naprzód wszyscy chrześcijanie. Paweł nigdy nie był zniechęcony Chrystusem i tak samo powinno być z nami.

„Człowiek według Bożego serca” – Życie Chrystusa

wtorek, 22 lutego 2011

każdy z nas musi najpierw zejść z piedestału

Każdy z nas musi najpierw zejść z piedestału własnej sprawiedliwości i uniżyć się przed Bogiem. On nie połączy swojego życia z twoim, jeżeli to wszystko, co jest z ciebie, nie zniknie. Musisz żyć Jego życiem, a nie mieszaniną Jego i twojego. Paweł zszedł z piedestału przez wiarę w ukrzyżowanego Chrystusa. Stał się człowiekiem nawróconym przez moc Ducha Świętego. Świadczył: „Dla mnie życiem jest Chrystus”, a to oznaczało, że teraz Chrystus żyje przez niego. Bóg zawsze zaczyna działanie od wewnątrz Najpierw musi nastąpić objawienie Jezusa Chrystusa. Paweł pisze: „upodobało się Bogu który mnie sobie obrał zanim się urodziłem i powołał przez łaskę swoją, żeby objawić mi Syna swego...”. Żeby to zrozumieć, musicie spojrzeć na wiersz 12: „Albowiem nie otrzymałem jej [wiary] od człowieka, ani mnie jej nie nauczono, lecz otrzymałem ją przez objawienie Jezusa Chrystusa”. Inaczej mówiąc, to Bogu się upodobało, by objawić Pawłowi swojego Syna, by mógł głosić Chrystusa pośród pogan" To świadectwo reprezentuje wewnętrzną stronę głębokiego przeżycia na drodze do Damaszku. Była zewnętrzna strona tego przeżycia, ale była też wewnętrzna. Zewnętrzna strona tego przeżycia była chwilowa i przeminęła. Trwała trzy dni i w tym czasie Paweł oślepł, ale wewnątrz przejrzał. 

W Dziejach Apostolskich, w 9 rozdziale czytamy, że po trzech dniach przyszedł do niego Ananiasz i włożył na niego ręce. Wtedy nie tylko odzyskał wzrok, ale też został napełniony Duchem Świętym. Przy końcu swojego życia napisał: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem i wiarę zachowałem”. „Zachowałem wiarę”- znaczy to, że pomimo wszystkich trudów, doświadczeń, problemów, więzienia oraz wszelkiego odrzucenia pozostał wierny. Wytrwał w tych przeżyciach i poprzez nie upodabniał się coraz bardziej do obrazu Chrystusa To było świadectwo długiego i wspaniałego chodzenia z Bogiem. Ostatnio pojechałem do Bułgarii na zakończenie nauki w Szkole Chrystusa zbliżaliśmy się do Filipii. Prowadziła tam bardzo wąska droga. W pewnym momencie zatrzymano samochód i powiedziano mi, że droga ta, znana od tysięcy lat, prawdopodobnie jest drogą, którą wielki kaznodzieja Paweł szedł do Filipii. Zapragnąłem przejść drogą, którą on szedł. Przez wszystkie lata, przez wszystkie trudy i doświadczenia, idąc tą drogą Paweł coraz bardziej upodabniał się w swoim życiu do Chrystusa.

Chrystus zwalczał szatana poprzez Słowo Boże i Ducha Bożego. Taka też była broń Pawła. Chrystus nauczał prawdy w miłości i był pełen Ducha Świętego, Paweł również. Paweł był tak martwy dla świata, że mógł powiedzieć: „Dla mnie życiem jest Chrystus”. Przemierzał najpiękniejsze kraje na ziemi, ale nigdy nie widział płatków śniegu, nie widział rzek, ani gór - widział tylko ludzi, którzy potrzebują Chrystusa. Stał się martwy dla wszystkiego innego. Kiedy Paweł wkroczył do Królestwa, całe imperium rzymskie było pod władzą mocy ciemności, prócz jednego małego miasta, Jerozolimy. Kiedy umierał, światło Boże świeciło już w najdalszych zakątkach tego imperium.


„Człowiek według Bożego serca” – Życie Chrystusa

poniedziałek, 21 lutego 2011

narodziliśmy się po to, by nosić w sobie podobieństwo Chrystusa


Życie Chrystusowe Biblia nazywa życiem wiecznym. Jest to życie Boże. Wszystko, co żyje, rozmnaża się według swego rodzaju. To życie ma geny Boże i jeżeli pozwolimy, by rozwijało się w naszym życiu, to pewnego dnia będziemy podobni do Boga. Czytamy z Filipian 1:21; „Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem". Możemy zadać pytanie: „Kto to jest chrześcijanin?” Mam krótką definicję: chrześcijanin to ludzkie wydanie boskiego Chrystusa, jest to reprodukcja nieograniczonego Chrystusa w ograniczonym człowieku, w takim stopniu, jak tylko jest to możliwe w danym czasie. On jest naszym wzorem. My mamy przemienić się na Jego podobieństwo.

Jego życie jest przykładem we wszystkim. Powstaje jednak pytanie, czy wy i ja. ze wszystkimi naszymi niedoskonałością mi, możemy rzeczywiście być jak Chrystus. Wszystko musi się rozpocząć od nowego narodzenia, musi powstać nowe stworzenie, które ma Boże życie, a życie to powinno się rozwijać. Czy jest to możliwe dla śmiertelników, takich jak my, i na ile to jest możliwe? Czy my, chrześcijanie, możemy rzeczywiście być tacy jak Chrystus? Chrystus odpowiada na to pytanie poprzez żywych ludzi, takich jak my. Szczególnie wyraźnie widzimy to w życiu apostoła Pawła. Przecież Paweł nie był taki, jak Jezus, to znaczy - nie miał boskiej natury. Był całkiem jak my, był istotą ludzką, a Bóg podaje go jako przykład duchowej metamorfozy, a więc tego, czego Boże życie dokonało w nim. Bóg może dokonać tego w każdym z nas.

Pierwszym krokiem do zaistnienia tego podobieństwa jest nowe stworzenie. Musimy zrozumieć, że po to narodziliśmy się na nowo. Musimy. nosić podobieństwo niebiańskie. Nie narodziliśmy się tylko po to, by chodzić na nabożeństwa, być religijnymi albo śpiewać pieśni i słuchać kazań. Narodziliśmy się po to, by nosić w sobie podobieństwo Chrystusa. Mamy być listem Chrystusowym, znanym i czytanym przez wszystkich. Ludzie muszą mieć możliwość ujrzenia Chrystusa w naszym życiu.

Kim był apostoł Paweł? Od czego Bóg w nim zaczął? On sam wyznał, że był największym grzesznikiem. Był mordercą świętych Bożych. Paweł był Bin Ladenem pierwszego wieku, chociaż nie używał środków, jakimi dzisiaj posługują się terroryści. Gdyby je miał, na pewno też by ich użył. Podobnie jak Bin Laden uważał, że wykonuje wolę Bożą. Gdybyście zapytali wtedy Pawła, dlaczego tak postępuje odpowiedziałby: „Pracuję dla Boga”. Taki był to człowiek. Droga Pawła do nieba nie zaczęła się na szczycie drabiny ludzkiej niewinności i nieświadomości. Tak więc Chrystus przemawiał przez człowieka grzesznego, żądnego krwi - do wszystkich ludzi, wszędzie, bez względu na to, jak źli byli. Jeżeli Bóg mógł zbawić takiego człowieka, jak Saul z Tarsu, to każdy może być zbawiony.

Ktoś kiedyś powiedział, że Bóg zawsze zaczyna od tych najgorszych. Pewien człowiek w Polsce ze smutkiem stwierdził: „Jestem jedynym zbawionym w mojej rodzinie”, a ja na to: „Nie martw się - Bóg zawsze zaczyna od najgorszych”

Paweł prawdopodobnie miał ambicje, by być pierwszym wśród faryzeuszy. Był faryzeuszem z faryzeuszy, co znaczy, że - myśląc po ludzku - był najlepszym faryzeuszem, jakiego można było znaleźć, był człowiekiem pierwszej klasy, jak też wojownikiem pierwszej klasy. Jednak cała religia Pawła musiała zostać zmieniona, zanim mógł postawić pierwszy krok na drodze do nieba.

„Człowiek według Bożego serca” – Życie Chrystusa

niedziela, 20 lutego 2011

Człowiek według Bożego serca - SPIS TREŚCI cz.1

 
Obecnie prezentujemy na blogu obszerne fragmenty z książki - Człowiek według Bożego serca. Mamy już wstawione fragmenty z rozdziałów: 
  • Ostateczna walka między dobrem a złem - 17 stycznia
  • Chrystus - objawienie charakteru Boga - 19 stycznia
  • Chrystus - objawienie Starego Testamentu - 21 stycznia
  • Chrystus nadchodzi - 21 - 30 stycznia (cały tekst)
  • Odnowienie duszy - 16 - 19 luty
W nadchodzących tygodniach wstawimy  fragmenty kolejnych rozdziałów: Życie Chrystusowe oraz Przygotujcie drogę Pańską.W lutym zamieściliśmy również krótką biografię pastora Berta Clendenenna

sobota, 19 lutego 2011

narzekanie to okropna rzecz

Kiedy życie Jezusa Chrystusa wypiera nasze stare życie, wtedy już nie ja żyję, ale Chrystus we mnie. Wtedy naprawdę jestem chrześcijaninem. Nie jestem człowiekiem zasad, religii, która nienawidzi wszystkich, którzy nie są tacy jak ja. Nie jestem rozzłoszczony. I mogę powiedzieć do grzeszników: jestem wolnym człowiekiem dlatego, że Duch życia w Chrystusie uczynił mnie wolnym. To jest odpowiedź na każdy problem. Ducha życia w człowieku można rozpoznać po tym, czego w nim nie ma. Taki człowiek nie pożąda. Apostoł Paweł powiedział: „niczyjego srebra ani złota nie pożądam”. Nie jest wypełniony złymi pragnieniami. Psalmista powiedział: „Rozkoszuj się Panem, a spełni pragnienia twojego serca”. Kiedy żyję już nie ja, ale Chrystus we mnie, to nie pragnę niczego, co nie jest Bożą wolą. Świadectwem Jego życia we mnie jest to, że przyszedłem wypełnić Jego wolę. Tak więc nie ma we mnie pożądliwości.

Cenię sobie świadectwo wspaniałej młodej kobiety, która wyznała, że zazdrość spowodowała w niej myślenie: może jestem lepsza niż oni; Biblia mówi, że zazdrość niszczy kości. Ta cecha nie jest częścią Bożego życia. Gdyby Bóg mógł wybawić Izrael z szemrania, to dotarliby do ziemi obiecanej w jedenaście dni. Ale pojawiło się cielesne narzekanie: nie podoba mi się ta piosenka, nie lubię, jak siostry tak prorokują. Ciału nie podoba się nic duchowego. Dlatego narzeka. Narzekanie to okropna rzecz. W odpowiedzi na jeden z listów (które stałe do niego pisano i w których wiele narzekano) Wesley napisał: „nigdy nie zabieram z sobą drugi raz człowieka, który narzeka. Bo gdy biorę kogoś takiego, to okazuje się, że jest albo za gorąco, albo za zimno, albo za wilgotno, albo za sucho. Pewnego razu napisał - nie było nic do jedzenia, tylko kos  wspaniała dieta dla narzekającego kaznodziei! Nigdy nie zabrałem go z sobą drugi raz.

Jeśli narzekasz na coś, czego nie możesz zmienić, to obwiniasz Boga. A jeśli narzekasz na coś, co możesz zmienić, to - mówi Wesley, nie ja - "jesteś głupcem, a ja nie potrzebuję głupców". Nikt, kto narzeka, marudzi, chowa urazy, trzyma się ducha nieprzebaczenia, nie ma udziału w Bożym życiu. Im więcej się uczymy trwać w Jego życiu, tym mniej będzie w nas cielesności, a więcej będzie w nas Jezusa. Jedyna rzecz, jakiej ty i ja potrzebujemy, to Jezus. To wszystko. Ja potrzebuję Jezusa, ty potrzebujesz Jezusa, a Jezus jest wszystkim, czego potrzebujemy. 

„Człowiek według serca Bożego” - Odnowienie duszy

piątek, 18 lutego 2011

dla Pawła śmierć nie była przyszłością, ale przeszłością


Byłem kiedyś na wieczornym spotkaniu, na które pewna kobieta przyprowadziła swojego męża (a modliliśmy się wtedy o chorych). Nie znałem go, ale zobaczyłem, że miał dużą czarną opaskę na oczach. Nic do niego nie powiedziałem, ale jakby niezależnie od mojej woli odezwałem się: jutro rano będziesz widział. I natychmiast pożałowałem, że to powiedziałem. Dlaczego ja to powiedziałem? Po prostu powiedziałem: jutro rano będziesz widział. Wróg wystąpił przeciwko mnie. Jednak następnego wieczora człowiek ten przyszedł i nie miał już opaski. Zawołałem go na scenę i zapytałem: „wczoraj byłeś tu z zasłoniętymi oczami. Co ci było?. ”On odpowiedział: „miałem wypadek i wybuch kwasu zniszczył mi oczy, tak że w ogóle nie miałem gałek ocznych”. Ale kiedy z nim rozmawiałem, miał obie. W tej sytuacji przemówił przeze mnie Duch Święty. To nie człowiek czyni, ale Chrystus, który żyje w człowieku. To jest właśnie kościół. Kiedy Bóg mówił do diabła, ten musiał uciekać, kiedy mówił do chorych: bądźcie uzdrowieni, ci byli uzdrawiani. Ludzie uczą się, jak to robić. Czy apostołowie uczyli się, jak to robić? Diabeł nie był dla nich tematem. Kiedy wracali do głębi ołtarza i mówił przez nich Chrystus, było inaczej. Na wszystkie te pytania, dotyczące życia i służby wierzącego, trzeba odpowiedzieć.

Musimy odnowić w naszych sercach zrozumienie i uznanie miejsca Pana Jezusa Chrystusa. Jest to jedyny sposób na uwolnienie od wszystkich światowych i niegodnych rzeczy, jest to jodyny sposób na uwolnienie z rzeczy, z którymi jesteśmy w naturalny sposób połączeni; ten sposób to „Chrystus w was, nadzieja chwały”. Odkupieńcze dzieło Golgoty musi zawsze poprzedzać Pięćdziesiątnicę dlatego, że chwała Pięćdziesiątnicy nie przychodzi, jeśli nie zastosuje się krwi i krzyża.

Kiedy Chrystus staje się moim życiem, to swoim życiem wyrażam Jego. I tytko wtedy jesteśmy skuteczni. „Będziecie mi świadkami”. Greckie słowo tłumaczone zwykle jako świadek tłumaczy się również jako 'męczennik' . Jest to słowo 'martus', co oznacza, że trzeba umrzeć. Nie mówię przez to że musisz umrzeć fizycznie, chociaż miliony ludzi dla sprawy Chrystusa musiały umrzeć. Ale musisz umrzeć dla wszystkiego, co otrzymałeś od Adama, bo teraz żyjesz zgodnie z tym, co otrzymałeś od Jezusa Chrystusa, a więc jeśli masz być tym męczennikiem, tym świadkiem, musisz umrzeć dla siebie, żeby Chrystus mógł żyć w tobie. Nie ma innego sposobu.

Przyglądając się dalej prawdzie o Chrystusie, zajrzyjmy do Galacjan 2:20, „Z Chrystusem zostałem ukrzyżowany…”.  To jest czas dokonany. Dla Pawła śmierć nie była przyszłością, ale przeszłością. „Jestem ukrzyżowany z Chrystusem”. I dalej: „żyję więc już nie ja. Jestem martwy, a jednak żywy; „żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus; a obecne życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie”

Kiedy przychodzi zima, cały ten piękny las będzie wyglądać na martwy. Kiedy będziesz tam spacerował, nie zobaczysz piękna liści. Kiedy staniesz pod drzewem i spojrzysz w górę, zobaczysz martwe gałęzie. Ale właściciel tego lasu nie będzie musiał zatrudnić ekipy ludzi, żeby roztrzaskali drzewa i je pobili. Wystarczy, że poczeka do wiosny, a przyjdzie życie, które wyprze śmierć. Wszystkie martwe gałęzie będą już pod drzewami. Zostaną wyparte przez życie. Tak to działa.


„Człowiek według serca Bożego” - Odnowienie duszy

czwartek, 17 lutego 2011

barbarzyńcy nagle stali się dżentelmenami

Jezus nigdy nie zwołał rady i nie powiedział: zobaczmy, co da się zrobić dla tych głodnych ludzi. Zapytał tylko: „Co mamy?”. Złamał w wierze to, co miał. To życie jest wystarczające w każdej sytuacji. Kiedy stałem się nowym stworzeniem, otrzymałem to samo życie. Uświęcenie i duchowa edukacja to dokładnie to samo, to wzrost Jego życia we mnie. Tak więc nie żyję już we mnie ten stary, wątpiący i żałosny człowiek, ale żyję tym samym życiem, jakie było w Jezusie Chrystusie.  Nowe stworzenie, z odsłoniętą twarzą, ogląda jak w szkle chwalę Jezusa i jest przemieniane na ten obraz z chwały w chwałę, przez Bożego Ducha. To jest wspaniała rewolucja, to najwspanialsza rzecz, że ludzka istota, taka jak ja, całkowicie zdeprawowana, może otrzymać nowe życie i rozwinąć się na obraz Pana Jezusa. Aniołowie to oglądają, patrząc z pozycji o wiele wyższej niż nasza, i są całkowicie zadziwieni. I mają wielką radość, gdy jeden grzesznik rodzi się na nowo.

Jak ta najbardziej zadziwiająca przemiana może być skuteczna, jak, gdzie i kiedy, na jakich warunkach może to działać? Chrystus odpowiada na te pytania człowieka dotyczące jednego z największych cudów, w swój sposób: pokazuje nam, czym jest nawrócenie nawracając człowieka na naszych oczach. Pięćdziesiątnica to Boża odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące nowego narodzenia. W dzień Pięćdziesiątnicy trzy tysiące grzeszników przeszło przez przemianę na oczach tłumów. Ludzie, którzy zaledwie kilka tygodni wcześniej stali na zewnętrznym dziedzińcu pałacu i krzyczeli: „Zabić tego człowieka! Ukrzyżuj Go!", teraz zostają przemienieni na Jego obraz. Nie w dwa tygodnie, ale czasie krótszym, niż ja przemawiam! Tak właśnie się to dzieje! Dzieło zostało wykonane na oczach ludzi i dla całego rodzaju ludzkiego, do końca wieków.
Za każdym razem, kiedy w drugim rozdziale Dziejów Apostolskich czytam o trzech tysiącach ludzi widzę, że to stało się czymś powszechnym na ulicach Jerozolimy, stało się coś, czego nigdy wcześniej nie było. Pojawili się święci ludzie, ale nie stali się oni święci przez religię, ale przez przyjęcie Bożego życia. Barbarzyńcy nagle stali się dżentelmenami, nowymi stworzeniami; chodzili po ulicach całkowicie przemienieni, z powodu nowego życia.

Przez wszystkie wieki, we wszelkich warunkach działo się to szybko i było to trwałe. Codziennie trwali w nauce. To nie była tylko jakaś chwila, to się działo przez wieki. Modlitwa, wiara, wytrwałość i jedność pragnień to warunki; a gdy zostały przez ludzi spełnione - resztę Zrobił Duch Święty. Źli ludzie stawali się dobrzy. Wtedy, gdy na ulicach Jerozolimy Bóg przemówił przez rybaków, grzech został strawiony przez ogień. Czystość została wyniesiona w sercach ludzi na tron. Została im udzielona moralna siła. Każdy z nich został wysłany jako płomień ognia w swojej życiowej misji. To jest nowe narodzenie. To jest działanie Boga.

Niestety, religia zredukowała to do mechaniczności. Paweł pisze: „to nie ja, ale Chrystus we mnie!". Otrzymałem to samo życie, jakie On ma, wieczne życie, z mocą do chodzenia z Bogiem. To była tylko próbka tego, jak Bóg zmienia ludzi, jak zamierzył nawracać ludzi i jak zawsze będzie ich nawracać. Kiedy religia się od tego oddala, nie ma już więcej nawróceń. Kiedy dowodem narodzenia na nowo nie jest zmienione życie, nie będzie nikogo narodzonego na nowo.

Wiecie, o czym jest tu mowa? Że ani pojedynczy ludzie, ani kościół nie ma absolutnie żadnej racji bytu w Bożych myślach, jeżeli pominie objawienia Jezusa Chrystusa. Nie żyjemy po to, żeby być religijni, żyjemy dla jednego celu - żeby przejawiać Boże życie, życie Bożego Syna; i jedynie połączenie z Bogiem, czy istnienie w Bożych myślach ma rację bytu dla objawienia tego Syna.

Zarówno kościół, jak i poszczególne osoby, sądzeni są na podstawie miary Chrystusa w nich. Może pracujesz w szpitalu, może w sklepie, może chodzisz do szkoły - zastanów się, co wnosisz do tego budynku? Czy wnosisz miarę Chrystusa? Czy ludzie widzą cię, jako człowieka oddanego Bogu? Świadectwo to nie jakaś forma nauczania, denominacja, brak denominacji,  to nie chrześcijaństwo, to nie praca, nie misja; świadectwo to Chrystus! To Chrystus!

A cały świat ocenia nas na podstawie naszego świadectwa. Jedynym pragnieniem Boga jest by Jego Syn został ci objawiony. Jeśli nasze głoszenie i nasze życie nie jest przejawem prawdy (a prawda to nie rzecz, ale Osoba), to będziemy fałszować Boże słowo. Gdyby prawda, o jakiej mówię, była w centrum kościoła, to żadne straszne rzeczy w zorganizowanym chrześcijaństwie nie miałyby nigdy miejsca. Cały problem w chrześcijaństwie XXI wieku polega na tym, że coś, co jest szczególne samo w sobie: jakiś ruch, misja, nauczanie, świadectwo czy społeczność - zajęło miejsce Chrystusa. Na tym polega problem, zarówno w odniesieniu do pojedynczych osób, jak i kościoła.

„Człowiek według serca Bożego” - Odnowienie duszy

środa, 16 lutego 2011

a teraz mam żyć Jego życiem

Obserwuję kościół, nawet kaznodziejów, którzy ekscytują się tym, co głoszą, jednak ich życie pokazuje, że nigdy tak naprawdę nie posiedli prawdy, którą głoszą. Możesz być bardzo podekscytowany słuchaniem prawdy, a jednak dalej prowadzić życie, które nie jest zgodne z tą prawdą. Nasze lekcje są tylko wskazaniem na rzeczywistość chrześcijańskiego życia. To nie jest coś mechanicznego. Zastanówmy się nad nowym życiem. Prowadzenie takiego życia powinno być tak samo naturalne, jak naturalne było prowadzenie starego życia. Musimy wzrastać w to życie. Dziecko, jakie wam się rodzi ma wasze życie i wszystkie możliwości waszego życia, ale - jak wiecie - nie nabywa ich automatycznie. Ono musi się tego wszystkiego nauczyć.

Ja nigdy nie musiałem ćwiczyć uczucia nienawiści, kiedy nie byłem zbawiony. Nigdy nie musiałem myśleć o tym, żeby się zezłościć. A teraz, kiedy chodzę z Bogiem, naturalną rzeczą powinno być kochanie tych, którzy mnie nie lubią i gardzą mną. To nie jest kwestia uczynków, ale życia Chrystusa we mnie i pragnienia, by robić to, co Jemu się podoba. Przyglądając się odnowieniu duszy uświadamiamy sobie, że Chrystus jest objawieniem nowego życia. Moje nowe życie zaczyna się wtedy, kiedy pojawia się we mnie Jego nowe życie, przez bezpośrednie udzielenie Ducha Świętego. Kiedy narodziłem się na nowo, nie otrzymałem zestawu przepisów religijnych, ale przyjąłem nowe życie, życie Wszechmocnego Boga. A teraz mam żyć Jego życiem. Bez regeneracji żaden człowiek nie może być chrześcijaninem. Warunek jest prosty: musisz narodzić się na nowo. Nie ma innego sposobu. Kiedy Nikodem, bardzo religijny człowiek, usłyszał o tym w wieku około 40 lat, bardzo się zdziwił. Była to dla niego nowość. Całe swoje życie angażował się w sprawy religii, a Jezus mu powiedział: musisz się narodzić na nowo. To była dla niego całkowita nowość, nie do zaakceptowania; nie podobało mu się to, dlatego że nie było to możliwe! Było to niemożliwe!

To jest zbyt radykalne dla naturalnego człowieka. Człowiek religijny nie może tego zrozumieć. Sytuacja religijnych ludzi jest straszna. Dużo łatwiej jest wprowadzić zewnętrzne obmywania, niż rozprawić się z zanieczyszczeniem wewnątrz. Chrystus był rewolucjonistą od momentu swojego narodzenia - nie zadowala się niczym mniej radykalnym, niż wywleczenie całego brudu z wnętrza na zewnątrz. Do religijnych ludzi powiedział: wy groby pobielane, pełne wszelkiej nieczystości! A więc nie zadowoli Go nic, jeśli nie wystawimy całkowicie na jaw cielesności. Nie zadowoli Go wprowadzenie w życie zestawu zasad moralnych. On nie przyszedł i nie powiedział do człowieka: oto zestaw zasad, żyj według nich, a wszystko będzie w porządku. On udzielił nam życie, w którym jest zestaw zasad. Chodzenie w duchu to bycie świętym człowiekiem. On przyszedł z nowym życiem. Stary fundament był zbyt przegniły, żeby zbudować na nim nowe stworzenie. Trzeba go było całkowicie zmieść. Żeby człowiek mógł być w Chrystusie, musi stać się nowym stworzeniem. To jest punkt wyjścia dla nowego życia.

 „Człowiek według serca Bożego” - Odnowienie duszy

wtorek, 15 lutego 2011

wiedzieć nie znaczy jeszcze posiadać

Moje przemyślenia: Wracamy do fragmentów z książki „Człowiek według serca Bożego” Przez kilka tygodni będziemy dzielić się ważnymi spostrzeżeniami pastora Berta dotyczącymi naszego codziennego życia z Bogiem. W Polsce bardzo popularne jest stwierdzenie, że ktoś jest wierzący, niepraktykujący. To jest nielogiczne. Człowiek wierzący zawsze będzie praktykujący. Raczej mamy do czynienia z dużą grupą ludzi niewierzących a praktykujących. Ludzi, którzy chodzą do kościoła, obchodzą święta religijne, są chrzczeni, uczestniczą w różnych sakramentach, a mimo to ich serce, tak naprawdę nigdy nie uwierzyło i nie zaufało Bogu. Nigdy nie przyjęło Jego woli i Jego suwerennego panowania do swojego życia.

Fragmenty rozważań pastora Clendennena

„Wraz z nowym narodzeniem, w jednym momencie, w sercu człowieka rodzą się nowe pragnienia, stają się one doskonałe. Ale żeby stać się takim, jak On, potrzeba całego życia. Pragnieniem nowego stworzenia jest doskonałość i dlatego - kiedy w najdrobniejszy sposób zawodzę - moje serce jest zbite, wiem, że zawiodłem Boga, gdyż nie jest to coś mechanicznego, ale jest to życie. Jedną z najgorszych rzeczy, jaką wprowadzili ludzie z ruchu wiary jest mechaniczność, myślenie, że wiara to coś, co staram się zrobić. A to jest życie!. Nie zmagam się, żeby mieć w swoim życiu wiarę. Wiara jest produktem nowego życia tak samo, jak niewiara była produktem starego życia. Miłość jest tak samo naturalna dla nowego stworzenia, jak nienawiść była dla starego stworzenia. Mówiąc o tym musimy zrozumieć, że jest to coś, co musimy objąć w posiadanie.”

„Duch miłości - opisany w 13. rozdziale 1 Listu do Koryntian - może zamieszkać w tobie jedynie dzięki mocy Bożej, pochodzącej z góry. To nie jest nic mechanicznego. Zostaje to zrodzone w naszym wnętrzu, a wtedy staje się to naszym życiem. To musi być dla nas rzeczywistością. Wtedy miłość będzie w naszym życiu naturalną rzeczą. A wielką przeszkodą dla takich ludzi jak my, którzy szczerze staramy się być takimi, jakimi Bóg chce nas mieć, jest to, że wpadamy w pułapkę i cieszymy się samym słuchaniem, nigdy tak naprawdę nie wchodząc w posiadanie tego. Rozumiecie mnie? Możemy się cieszyć i rozkoszować słuchaniem ewangelii, a następnego dnia prowadzić takie samo życie, nigdy tak naprawdę nie obejmując w posiadanie tego, co podziwiamy.”

„Ludzie mogą się budować i kochać w jasnym, wyraźnym głoszeniu prawdy nie wiedząc, że trwanie w prawdzie wymaga poddania Bogu całego ich życia. Posiadanie tego, w czym mamy takie upodobanie wymaga od nas śmierci dla świata i dla samych siebie, jeśli mamy naprawdę posiadać te prawdy w swoim życiu.”

„Możesz być przepełniony doktryną o miłości, a jednak być zupełnie pozbawiony Ducha miłości. Wszelkie nauczanie prawdy jest jedynie wskazaniem na to, co należy nabyć. Celem radości, jaką daje nam głoszenie ewangelii jest uwieść nas i przywieść do miejsca, w którym będziemy gotowi zapłacić cenę, żeby trwać w prawdzie.”

„Jest przypowieść o skarbie zakopanym w polu. Człowiek ucieszył się ze skarbu jeszcze zanim należał on do niego. Znalezienie skarbu nie miałoby dla niego większego znaczenia, gdyby nie sprzedał wszystkiego, co miał po to żeby go nabyć. Znalezienie skarbu to jeszcze nie to samo, co jego posiadanie. Dlatego musiał on zrezygnować z tego, kim był i co miał, żeby go posiąść. Radość ze znalezienia skarbu to rozkosz, jaką wnosi do naszego wnętrza duchowa prawda. Możesz co tydzień odnawiać tę radość, kiedy słuchasz, jak Boży mężowie głoszą. Możesz ją odnawiać, kiedy czytasz Biblię, a mimo to ciągle pozostawać tak samo biednym. Wiedzieć nie znaczy jeszcze posiadać.”

„Człowiek według serca Bożego” - Odnowienie duszy

poniedziałek, 14 lutego 2011

Bert Clendennen - jego życie cz. 3

W lutym, 1992 roku pastor Clendennen ponownie przyjechał do Rosji, aby usługiwać na ewangelizacjach i zorganizować miejsce, w którym mógłby rozpocząć szkołę dla rosyjskich kaznodziejów. 21 września 1992 roku, braterstwo Clendennen przeprowadzili się do Moskwy, aby przygotować wszystko do otwarcia pierwszej szkoły. Brat Clendennnen nauczał rosyjskich studentów 4 godziny każdego dnia. Klasy rozpoczęły się 1 października 1992 w Międzynarodowym Zielonoświątkowym College Biblijnym w Moskwie, w którym uczestniczyło 102 studentów z całej Rosji i Ukrainy. Z tej jednej Szkoły w Moskwie zrodziła się Międzynarodowa Szkoła Chrystusa i dotarła przez były Związek Radziecki do Armenii, Georgii, Kirgizji, Ukrainy, Wilna, Perm i Rostowa. "Działając tam spostrzegliśmy, że nie tylko istniała potrzeba duchowego pożywienia, ale również wyżywienia i dostarczenia środków medycznych. Poprzez kontakty w Stanach Zjednoczonych skierowaliśmy kontenery wypełnione po brzegi ryżem, makaronami, pożywieniem dla niemowląt i środkami medycznymi, które okazały się niezbędne dla dzieci i rodzin w Rosji".


W marcu 1994 roku Pan stworzył możliwość, aby przetłumaczyć materiały SOC na język hiszpański. Pierwsza Szkoła w Peru została otwarta w Haunuco. Potem Szkoła zawitała do Limy, Pasco, San Martin, Iquitos i Puyallup w Peru. Kolejnym miejscem był Ekwador, gdzie pierwsza Szkoła rozpoczęła się w styczniu 1996 roku. Pierwsza SOC w Chile rozpoczęła się w styczniu 1997 r. Obecnie SOC działają w Wenezueli, na Kubie, w Afryce, w Hiszpanii, w Republice Dominikańskiej, w Argentynie w Paragwaju, na Fiji, w Papua Nowa Gwinea, w Indiach, na Haiti, Trynidad, Indonezji, Brazylii, Iraku, Izraelu, Albanii, Tajlandii, Maroko, Boliwii, Turcji, Meksyku, Irlandii, Anglii, Malezji, Belize, Pakistanie i w Polsce. Prowadzona jest również działalność wśród więźniów w Ameryce, Rosji Afryce i Peru. Ukończono również prace nad Chińską wersją Szkoły Chrystusa, co umożliwiło dotarcie do wielu miast w Chinach i Hong Kongu. Podręcznik SCh został przetłumaczony na 35 języków, a Szkoły działają w 120 krajach świata.

Pastor Bert odwiedził  Polskę w 2002 roku oraz dwukrotnie w 2005, te wizyty rozpoczęły zajęcia "Szkoły Chrystusa" w naszym kraju.  Brat Clendennen  zmarł  13 grudnia 2009 roku.

Bert Clendennen - jego życie cz.2

W lutym 1980 roku, Brat Clendennen został zaproszony aby usługiwać w Jugosławii na Węgrzech i w Rumunii. Każdy Kościół, w którym usługiwał Brat Clendennen, był wypełniony do granic jego możliwości. W 1981 roku Brat Clendennen powrócił do Bułgarii i Rumunii, aby przypatrzeć się i upewnić, że Duch Pana ciągle tam działa i Kościoły rozwijają się

Także w 1981 roku Brat Clendennen powrócił z misją do Zairu w Południowej Afryce. Każdego wieczoru tysiące osób słuchały Słowa Pana. W grudniu tamtego roku powrócił ponownie do Zairu, aby prowadzić konferencje dla tamtejszych pastorów. Spotkaniu temu towarzyszyło prawdziwe poruszenie Ducha Świętego i pastorzy powrócili do swoich Kościołów odnowieni w Panu. Seminaria trwające cały tydzień, posiłki i zakwaterowanie dla pastorów i ich żon, zostały w całości sfinansowane przez "Voice of Victory" i Brata Clendenenna.

Wiele lat temu poprzez kierownictwo Ducha Świętego, Brat Clendennen zapragnął zorganizowac konferencję dla pastorów w Stanach Zjednoczonych. To wydarzenie na stałe zagościło w Victory Temple. Każdego roku, na takie konferencje przyjeżdżają pastorzy z całych Stanów Zjednoczonych i innych krajów świata, aby zostać podniesionym i odnowionym przez Ducha Świętego.

W grudniu 1991 roku Brat Clendennen wyraźnie odczuł, że nadszedł czas by pożegnać się z posadą pastora w Victory Temple i oddać się całkowicie pracy misyjnej. Od września 1991 drzwi zostały otwarte dla posługi brata Clendennena w Rosji. Pierwszej niedzieli w Moskwie, głosił on Słowo w podziemnym kościele, gdzie było zebranych ponad tysiąc ludzi. Wśród tego tłumu byli Biskupi Kościoła Zielonoświątkowego z całej Rosji. Prosili oni brata Clendennena aby przyjechał do nich i usługiwał w ich kościołach i szkolił ich kaznodziejów.

Brat Clendennen zakupił i rozprowadził trzydzieści tysięcy Nowych Testamentów i trzydzieści tysięcy książek "Słowo Życia". Burmistrz Kijowa prosił, aby dać Biblię każdemu studentowi w szkole. Jedna z najbardziej pełnych mocy stacji radiowych, która swym zasięgiem dociera do dziewięciu milionów ludzi, przeprowadziła z nim wywiad. W lokalnych gazetach zostały napisane artykuły o krucjatach. Jego służba rozwijała się dynamicznie i wniosła w koscioły tak wielkie ożywienie, że Gazeta Moskiewska napisała artykuł, o tym , że brat Clendennen był "najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w Rosji".

Bert Clendennen - jego życie cz.3

czwartek, 10 lutego 2011

Bert Clendennen - jego życie cz.1

Pastor B.H. Clendennen urodził się w 1922 roku, był założycielem Kościoła Victory Temple, który rozpoczął swoją działalność 4 Listopada 1956 roku. Victory Temple jest prężnie działającym Kościołem Zielonoświątkowym posiadającym misjonarzy w wielu krajach świata, a Brat Clendennen do swojej śmierci  był emerytowanym pastorem tego Kościoła w Beaumont w Teksasie.

Pastor Clendennen poprzez radio i telewizję dotarł do prawie każdego większego miasta w Ameryce. Programy nadawane z Kościoła Victory Temple zaniosły pełne Bożej mocy przesłanie, do milionów domów. Brat Clendennen był rozchwytywanym mówcą na kongresach i spotkaniach konferencyjnych. Ta szczególna misja posługi zaprowadziła go do wielu krajów na całym świecie. W 1967 roku, Brat Clendennen usługiwał przez pięć tygodni w Tanzanii w "Kraju Buszu" na Wschodzie Afryki. Wiele dusz odnalazło Chrystusa w tamtym czasie. Potrzeba budowania Kościołów była tak wielka, że Brat Clendennen powrócił do USA aby zebrać fundusze na wybudowanie 15 bloków i domów modlitwy złożonych ze stalowych konstrukcji. W ciągu jednego roku misjonarz Morris Plotts zmontował i postawił wszystkie kościoły.

W kwietniu 1968 roku, Braterstwo Bert i Janice Clendennen powrócili do Wschodniej Afryki aby usługiwać, powołać i poświęcić inne kościoły. Ze Wschodniej Afryki małżeństwo Clendennen udali się do Iranu, aby usługiwać i brać udział w przecieraniu nowych szlaków dla zbudowania pierwszej Szkoły Biblijnej od 1300 lat w tym kraju.

W grudniu 1968 roku, Braterstwo Clendennen podróżowali po świecie usługując w Hiszpanii, Francji, Rzymie, Indiach, Tajlandii i Wietnamie. W południowych Indiach z ponad 1000 ludzi zebranych na słuchanie Ewangelii, setki doznały zbawienia i napełnienia Duchem Świętym. Następnie Bóg otworzył drzwi dla Braterstwa Clendennen w Wietnamie. W latach 1968-1975 przebywali w Wietnamie do końca działań wojennych wojsk amerykańskich. Ich praca była tam tak potrzebna, jak stała obecność żołnierza na posterunku w chwilach ciężkiego zagrożenia. To oddanie i determinacja przyniosły ze sobą zwycięstwo i powodzenie. Poprzez służbę Pastora Clendennena idea "Pięćdziesiątnicy" dotarła po raz pierwszy do Wietnamu.

W 1971 roku Clendennenowie zostali zaproszeni na misję do Zairu i Kongo. Przez 21 dni Boża moc i świadectwo Ewangelii ogarnęły tłumy, które policja oszacowała na 65000 ludzi.

Bert Clendennen - jego życie cz.2

za uprzejmą zgodą Warszawskiego Seminarium Teologicznego - www.wst.edu.pl


Zobacz również krótką prezentację poświęconą życiu pastora Berta Clendennena zawierająca opis projektu tłumaczenia na język polski anglojęzycznych publikacji. Prezentacja na serwerze Radia PielgrzymPrzypominam, że na serwerze Radia Pielgrzym znajdują się również książki pastora Clendennena, "Upadek cywilizacji" i "Droga do uczniostwa" w wersji pdf, kilka mało znanych kazań w wersji audio oraz wiele interesujących artykułów m. in: Koń trojański, Degeneracja, Poświęcenie bez reszty i wiele innych. Zapraszam do słuchania, oglądania i czytania materiałów udostępnianych na  stronie Radia Pielgrzym.

środa, 9 lutego 2011

kiedy się modlisz, podnosisz nowego człowieka

Narodzone z Ducha, mające w sobie zasiane nasienie Chrystusa, nowe stworzenie ochrzczone w Duchu Świętym musi teraz być prowadzone przez Ducha. Prowadzenie Duchem Świętym, to po prostu uczenie się, gdzie jest Bóg, co Bóg czyni, czego chce i chodzenie z Nim. Kiedy chodzimy w Duchu Świętym, trwa ciągły rozwój życia Chrystusa bez względu na to, co widzimy lub czego nie widzimy. Jeżeli trwamy w Chrystusie, cały czas trwa dorastanie do jego podobieństwa. A więc Bóg zagwarantował wszystko dla naszego duchowego wzrostu, dając nam nasienie Bożego życia. Jesteśmy narodzeni na nowo nie z nasienia skazitelnego, więc teraz mamy wybór, a nasze duchowe życie jest zależne od tego, co wybierzemy. Każdego dnia, kiedy chodzę z Bogiem, napotykam pokusy i próby i muszę dokonywać wyboru. Wybór polega na tym, czy będę trwał w Chrystusie, czy będę postępował po swojemu .

Jeżeli zawsze Będę decydował, że pozostanę w Chrystusie, wtedy w moim życiu cały czas trwa proces upodabniania się do Jego obrazu. Jeżeli zrozumiem to przez wiarę i będę chodził w posłuszeństwie, będę miał coraz więcej siły i zwycięstwa. Niewiara jest produktem starej natury. Jan powiada dwukrotnie, że „Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia” (1 Jana 3:9).

Stara natura potrafi tylko grzeszyć. To powiedział Jezus do człowieka, którego syn był lunatykiem. Uczniowie nie potrafili wypędzić demona z chłopca, ale Jezus go wypędził. Uczniowie zapytali, „Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić?” Oni robili to już wiele razy przedtem. Jego odpowiedź w Mat.17:20 była, „Dla niedowiarstwa waszego.” Potem jednak dodał, „Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post”.  

Powiedział przez to, że  poprzez modlitwę i post rozprawiasz się ze swoją niewiarą, gdyż poprzez post umartwiasz i poniżasz starą naturę. Kiedy się modlisz, podnosisz nowego człowieka. To jest Boży sposób przezwyciężania niewiary. W ten sposób jesteśmy upodabniani do obrazu Jezusa Chrystusa. Prawo żniwa brzmi; wszystko według swego rodzaju. Bożym sposobem wzrostu i trwania jest nasienie, które ma w sobie życie. Jeżeli narodziłeś się na nowo, to masz wszystkie te możliwości.

Szkoła Chrystusa – zasada nasienia

stajemy się takimi, jaką naturę karmimy

"Hebrajczyków 12:1-3 mówi, „Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego. Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni”"

"Mówimy tu o zasadzie nasienia. Jest to klucz do wszystkiego, czego chcemy nauczać. Postęp w edukacji i uświęceniu jest zależny od wzrostu w Duchu. Kiedy Duch jest po raz pierwszy ożywiony, można zaledwie pokazać jego istnienie. Jest to dalekie od możliwości panowania nad ciałem. Postęp uświęcenia jest widoczny po duchowym wzroście, a nie po przepisach. W duchowym wzroście Duch zaczyna domagać się zwierzchnictwa, by przymusić cielesne życie do uznania granic i posłuszeństwa Bogu. Czym bardziej postępuje uświęcenie, tym bardziej widoczny jest duchowy rozsądek, moc i życie. Końcowym rezultatem „dorastania” jest podobieństwo do obrazu Chrystusa (Rzymian 8:28 i 29)."

"Nowe narodzenie tworzy „istotę duchową”, która nie może grzeszyć. Nowy człowiek musi zastąpić starego, który potrafił tylko grzeszyć. Wyzwolenie od śmierci, potępienia, choroby, strachu, frustracji i niewiary, to wzrost z Ducha poprzez życie z nasienia Chrystusa. Odpowiedzią jest upodobnienie się do Chrystusa. Popatrzcie na Niego; On nigdy się nie bał, nie był chory, nie był w pośpiechu i nie wątpił. Duchowy wzrost oznacza podobieństwo do Niego. Całe dzieło Ducha Świętego, to rozwijanie życia Chrystusa w nowym stworzeniu. Musimy zrozumieć, że każdy człowiek narodzony z Boga ma w sobie dwie natury; starą i nową. Stajemy się takimi, jaką naturę karmimy. Tą, prawdę musimy zrozumieć. Jeżeli będziemy żyć według ciała, pomrzemy, gdyż staniemy się cielesnymi. Jeżeli będziemy żyć według Ducha, staniemy się duchowymi. Będziemy duchowo wzrastać.

Musimy zrozumieć, że jeżeli jesteśmy narodzeni z Ducha Bożego, to wszystko, co jest nam potrzebne, byśmy byli podobni do obrazu Syna Bożego, jest w nas. leżeli pozwolimy, by to życie Chrystusa się rozwijało, chodząc w Duchu i nie wykonując pożądliwości ciała, wtedy progresywnie upodabniamy się do Chrystusa-W wyniku tego będziemy mieli moc w tym życiu. Jezus powiedział, „ Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mateusza 28:18). Wszelka moc dana Chrystusowi oznacza, że nie ma mocy dla was i dla mnie osobiście oprócz mocy danej Chrystusowi. Tak więc, mogę zdobywać więcej mocy, jeżeli progresywnie postępuję w procesie uświęcenia, upodabniając się do Chrystusa. Cechą chrześcijanina jest akumulowanie mocy i piękna w trakcie progresywnego przybliżania się do podobieństwa Chrystusa. Taka jest natura tego przeżycia. Wszystko jest tam już od początku, ale trzeba to rozwijać.

Szkoła Chrystusa – zasada nasienia

poniedziałek, 7 lutego 2011

chrześcijanin musi wyjść z etapu larwy

Upodabnianie się do Chrystusa dokonuje się przez zastępowanie starego życia nowym. Przy narodzeniu na nowo powstaje nowa osoba tak, jak Jezus narodził się człowiekiem. Wzrost nowego powoduje śmierć starego. Nie możesz ukrzyżować „siebie" za pomocą siebie. Tylko przez wzrost Ducha pokonujemy stare życie. Zauważycie to w zimie, kiedy wszystkie liście opadną na ziemię. Na końcach niektórych gałązek wiszą jeszcze resztki liści. Gdybyście poszli do lasu, nie usłyszelibyście nagich drzew narzekających i płaczących nad swoim losem, jak będą mogły ponownie się ubrać. One wiedzą, że na wiosnę, kiedy przyjdzie nowe życie, opadnie stare i zostanie zastąpione nowym. Tak też jest z życiem Chrystusa. Jest to zastąpienie starego nowym. To nowe życie jest we mnie. Jeżeli karmię go słowem Bożym, nawilżam modlitwą, wtedy wzrost nowego wypiera stare. Całe piękno i siła życia chrześcijańskiego jest produktem rozwoju życia Chrystusa we mnie. Całe życie Chrystusa jest w nasieniu - w Słowie Bożym.  Wszystko, co Bóg stworzył na początku, było dobre i wszystko, co spotyka nas, jako nowe stworzenia, ma nas uczyć duchowych wartości i uczynków. Metamorfoza motyla uczy nas wielkiej prawdy o przemianie. Tak, jak pełzająca gąsienica lub poczwarka jedwabnika musi owinąć się kokonem i dostosować do tej formy życia po to, by powstać do nowego porządku, tak i my musimy przejść z jednego porządku i być ukształtowani na nowo, z możliwościami i zdolnościami do wyższego porządku.

Możliwości tego wyższego porządku są już w niższym stanie, ale jeżeli na się stać tym, do czego został stworzony, musi przejść z tego stanu wyżej. Stare życie musi umrzeć. Jest to bolesne, ale nie ma innej drogi. Musi przejść od larwy do poczwarki, jeżeli ma stać się skrzydlatym stworzeniem, jak Bóg zaplanował. Jest to bolesne, gdyż musi utorować sobie drogę wyjścia z kokonu. Nie można jej pomóc, ale musi przejść przez wszystkie etapy. Pamiętam, że kiedy byłem chłopcem, widziałem te kokony na drzewie, więc brałem je i rozrywałem, a wtedy wylewała się z niego kropelka życia. Zniszczyłem możliwości, by to stało się pięknym, skrzydlatym stworzeniem, jak zaplanował Bóg. Jeżeli to życie ma stać się pięknym, skrzydlatym stworzeniem, musi przejść przez wszystkie etapy. Tak samo chrześcijanin musi wyjść z etapu larwy (niemowlęcia). Jeżeli ma być efektywny, atrakcyjny i mieć siłę, musi przejść ze stanu niemowlęctwa w górę do podobieństwa Jezusa Chrystusa. Jezus powiedział, „A gdy ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę" (Jan 12:32). świat musi zobaczyć Chrystusa. Jak motyl, musimy przejść ze starej natury do nowej. Nowe życie jest świadectwem.

Owocem nowego życia jest miłość. Owoc jest naturalnym procesem życia. Walczymy nie o miłość, nie o wiarę, ale o cierpliwość. Walczymy o to, by wyjść z kokonu ciała, by było widoczne życie Chrystusa. O to toczy się walka. Nie jest to walka o to, by mieć wiarę, gdyż nowe życie ma wiarę. Walka toczy się o to, by wyjść z ciała do nowego życia w Duchu. Uświęcenie i duchowa edukacja, są tym samym.


Szkoła Chrystusa – zasada nasienia

piątek, 4 lutego 2011

tym nasieniem jest Chrystus

W 1 Mojżeszowej 1:11-12 czytamy, „Potem rzekł Bóg: Niech się zazieleni ziemia zieloną trawę, wydającą nasienie i drzewem owocowym, rodzącym według rodzaju swego owoc, w którym jest jego nasienie na ziemi! I tak się stało. I wydała ziemia zieleń, ziele wydające nasienie według rodzajów jego, i drzewo owocowe, w którym jest nasienie według rodzaju jego. i widział Bóg, ze to było dobre”. Cały ten cykl lekcji obracał się wokół tej jednej rzeczy, że jesteśmy przeznaczeni, by być upodobnieni do obrazu Chrystusa. Bóg nigdy nie zaczyna, zanim nie skończy. My, którzy jesteśmy narodzeni z Boga, narodzeni na nowo z nieskazitelnego nasienia Chrystusa i umieszczeni w Chrystusie, mamy w Nim trwać”. Jeżeli trwamy w Chrystusie, jest to proces, „ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi będziemy do niego podobni gdyż ujrzymy go takim, jakim jest” (1 Jana 3:2) pod warunkiem, że pozostajemy w Chrystusie. To upodabnianie się do Chrystusa jest progresywne. Mówiąc o człowieku. Bóg powiada, „Uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga, Chwałą i dostojeństwem uwieńczyłeś go. Dałeś mu panowanie nad dziełami rąk swoich, wszystko złożyłeś pod stopy jego” (Psalm 8:6 -7).

Paweł w Hebr. 2:8 cytuje Dawida, „Teraz jednak nie widzimy jeszcze, że mu wszystko jest poddane; Widzimy raczej Jezusa” Zmiany jeszcze się nie skończyły. Całkowity proces upodabniania się do tego obrazu jeszcze się nie skończył. Widzimy Jezusa, a wszystko jest pod Jego stopami. Kiedy będziemy przemienieni na Jego podobieństwo, na Jego obraz, wszystko będzie też pod naszymi stopami. Upodabnianie się do Chrystusa jest progresywne i jest to Boży sposób przeprowadzenia nas do chwały, „...oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana...”, jak powiedział Apostoł Paweł w 2 Koryntian 3:18, „zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę”.

Powtórzę to jeszcze raz, że Bożym sposobem trwania i wzrostu jest nasienie, które ma w sobie życie. Prawem żniwa jest „...według swojego rodzaju”. Posiej kukurydzę, a zbierzesz kukurydzę. Życie każdego organizmu jest w nasieniu i tam są wszystkie możliwości tego życia. Jakie to cudowne! Wszelkie kolory, piękno i symetria są w tym życiu. Popatrz na różę. Nikt jej nie musiał kolorować ani perfumować. Wszystko, co widzisz i zapach, który wyczuwasz, pochodzą z życia, które jest w tym maleńkim nasieniu. Zasada nasienia odnosi się do wszelkich form życia roślin, zwierząt, ludzi i do życia duchowego. Piotr napisał o istotach duchowych, „jako odrodzeni nie z nasienia skazitelnego, ale nieskazitelnego, przez Słowo Boże, które żyje i trwa” (1 Piotra 1:23). Paweł powiada, „tym nasieniem jest Chrystus”. Człowiek wierzący narodził się z nasienia Chrystusa. Podczas nowego narodzenia Duch Święty zasiewa w nas nasienie Chrystusa. Ten sam cud, jaki wydarzył się w życiu dziewicy Marii, dzieje się w każdym nowym stworzeniu. Duch Święty zstąpił na Marię i zasiał nasienie Chrystusa - słowo Boże w jej macicy. Ten sam cud miał miejsce, kiedy wy i ja narodziliśmy się na nowo. Ten sam Duch Święty wziął to samo nasienie - słowo Boże i zasiał je w naszym ludzkim duchu i z tego narodziło się nowe stworzenie. Chrystus był pierworodnym nowej rasy. On był Bogiem i człowiekiem. Prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Ja nie jestem Bogiem, ale jestem człowiekiem i jestem nowym stworzeniem, tak, jak Jezus był człowiekiem. W tym nasieniu jest wszelkie piękno i moc Chrystusa. Kiedy narodziłem się na nowo z nieskazitelnego nasienia, wszystko, czym Chrystus był, jako człowiek, było w tym nasieniu. Kiedy Chrystus zostanie posiany wewnątrz, zaczyna się walka ciała przeciw Duchowi i jakie życie się rozwinie, takimi się stajemy. Jeżeli chodzimy w Duchu, jesteśmy przemieniani w podobieństwo Chrystusa. Chodząc według ciała, jesteśmy wypełniani jego uczynkami. Paweł napisał, „Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału… abyście nie czynili tego, co chcecie” (Galacjan 5:17).

Szkoła Chrystusa – zasada nasienia

modlitwa musi zajmować tak dużo miejsca


Pierwszą lekcją, której Duch Święty będzie uczył każdego, kto przyjdzie do tej Szkoły jest to, że istnieje wielka różnica pomiędzy Chrystusem i nami. On jest inny, a wy i ja jesteśmy inni. Nigdy nie możemy być pewni, że jesteśmy po właściwej stronie, póki nie poddamy wszystkiego Chrystusowi. Dlatego modlitwa musi zajmować tak dużo miejsca w życiu dziecka Bożego. Życie modlitwy Pana Jezusa w pewnych realiach i znaczeniu jest największym problemem, który możemy spotkać. On jest Chrystusem, On jest Synem Bożym i On jest namaszczony. Jest osobą bezgrzeszną, a mimo lego musi spędzać całą noc w modlitwie, po długim i pracowitym dniu. Dlaczego On musi się modlić? Nie wiem, czy kiedykolwiek mieliście już z tym problem. Mnie to intrygowało dotąd aż to zobaczyłem. On musiał się modlić, gdyż działały też inne siły. Były inne rzeczy, które wymagały Jego uwagi, reakcji i posłuszeństwa, a On musiał to wszystko trzymać w harmonii z Duchem, pod którego rządami sam Siebie postawił. Nie mógł sam o niczym decydować. My w naszej naturze mamy też to wszystko, co sprzeciwia się Bogu, Bożej myśli i Bożej woli. O wiele ważniejsze jest zatem, byśmy i my żyli modlitwą przez którą Duch Święty będzie miał możliwość trzymać nas na prostej drodze

Tak więc, dziecko Boże ma się nauczyć jednej rzeczy pod kierownictwem Ducha Świętego, mianowicie, jak bardzo różnimy się od Chrystusa. W tej dyspensacji (w czasach w których żyjemy), jeżeli naprawdę jesteśmy dziećmi Bożymi, nie jest ważne co innego, ale to, by upodobnić się do Jego obrazu. Ta zupełna inność jest w nas i to należy rozwijać. Uświęcenie, to zastępowanie jednego życia innym. Według tego prawa życia wiemy, gdzie jest Pan. Wiemy też na podstawie tego prawa, kim jest Pan i czego On chce. Jeżeli wiesz, gdzie jest Pan, kim On jest i czego On chce, możesz chodzić z Nim.

Wszystko do realizacji celu Bożego jest związane z tym życiem i kiedy idziemy przez życie, to wszystko jest realne. „Życie” jest potencjalnie sumą wszystkich boskich celów. Chrześcijaństwo, to nie religia, chrześcijaństwo, to życie. To do tego obrazu Bóg chce nas upodobnić. Jezus jest prawdą, a ta Prawda jest życiem. Bóg współdziała z wami w tej szkole nie po to, byście wyszli z notesami pełnymi notatek, ale by stać się prawdą. Nie tylko poznać prawdę, ale stać się prawdą. To jest przedmiotem ewangelii - uczyć się przez namaszczenie, złamać starą naturę i chodzić z Nim. Kiedy to uczynimy, będziemy wiedzieć gdzie On jest, czego On chce i czego pragnie.

Szkoła Chrystusa – uczenie się pod namaszczeniem

wtorek, 1 lutego 2011

aż nauczysz się mówić prawdę w miłości


Kilka słów od siebie: Wszelkie podkreślenia, niektóre drobne myśli w nawiasie są moimi opiniami i biorę za nie odpowiedzialność.  Uważam za zasadne, wszędzie tam gdzie pastor Clendennen odnosi coś do kościoła zielonoświątkowego, dodać w nawiasie słowa ewangelicznego. Gdyż jak już pisałem, wiele zagrożeń i niepokojących trendów o których pisze Clendennen zagląda dzisiaj pod strzechy wielu kościołów niezaleznie od nazwy.  Jest to dobry czas aby poznać prawdę, aby ją ogłaszać. Podoba mi się dzisiejszy fragment z Clendennea, który mówi o nauczaniu prawdy w miłości. Moją modlitwą jest, aby dzieło prezentacji twórczości pastora Berta odbywało się w atmosferze powagi i miłości. I jeszcze jedna sprawa, w przygotowaniu publikacji korzystam z programu OCR, więc mogą pojawić się pewne błędy, tzw literówki. Staram się je wyłapywać i poprawiać, ale z moją spostrzegawczością nie jest najlepiej, dlatego przepraszam, za tego typu błędy.

cytaty myśli Clendennena:

"Pewien przyjaciel kaznodzieja opowiedział mi takie przeżycie. Powiedział, „Panie to Twoja wina, że ja taki jestem. Wołałem do Ciebie w tej sprawie i prosiłem Cię o siłę. Ty jesteś jedynym, kto może uczynić cokolwiek dla mnie. Panie, dlaczego mnie nie zmieniasz? Dlaczego nie dasz mi serca pragnącego Boga?”  Bóg odpowiedział mu tak: „Ty jesteś pastorem tego kościoła i Ja jeszcze nie mogę cię w tym umocnić. Zbyt kocham tych ludzi. Popatrz na swoje życie. W każdej dziedzinie, w której jesteś mocny, bijesz owce po głowach i one opuszczają kościół poranione. Natomiast w każdej dziedzinie, gdzie jesteś slaby, okazujesz miłosierdzie i współczucie i tam ludzie wzrastają i są uzdrawiani. Nie mogę cię wzmocnić, bo jesteś pełen pychy i nie wzmocnię cię, aż nauczysz się mówić prawdę w miłości”. To wielka prawda! Wszyscy tego potrzebujemy."

"Wiele z tego, co dzieje się z chrześcijanami dzisiaj, jest spowodowane tym, że siła, jaką mają, odwraca ludzi od Boga. Jesteś wzmocniony nie po to, by być na widoku. Siła ma usługiwać w słabościach. Siła, która nie usługuje w słabościach, staje się słabością. Najbardziej jest to prawdą w domu Bożym. Mocni chrześcijanie, którzy wystawiają się na pokaz przerażają słabych  chrześcijan. Oni nie wiedzą jak do tego dojść. Potrzeba więcej człowieczeństwa i Bóg wie jak to zrobić, „a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania” (Hebrajczyków 10:38). Jeżeli słuchasz, czego nieprzyjaciel uczy cię na temat Biblii, odejdziesz od Boga, a to będzie zejście ze ścieżki sprawiedliwości."

"Kiedyś słuchałem kaznodziei radiowego, który czytał list od słuchacza. Człowiek, który napisał ten list powiedział, „przeżyłem wielkie cierpienia i myślę, że Bóg przez to mnie uczył”. Kaznodzieja radiowy zdenerwował się i powiedział. „Bóg nigdy nie dopuści żadnego problemu w twoim życiu. To diabeł”. Jeżeli posłuchasz, jak diabeł uczy Biblii, odejdziesz. Kiedy diabeł uczy Biblii, będzie cytował wiersz po wierszu, jak to robił Jezusowi. Dlatego nie możemy dawać mu miejsca. Krzyż jest jedyną podstawą Bożej łaski dla mnie, daje Bogu możliwość, by zobaczył mnie, jako osobę odpowiedzialną, której duch został ożywiony dla Boga i która może przyjmować, wierzyć i chodzić w prawdzie. Nie jestem już osobą szukającą wymówek. Jestem odpowiedzialny za moją reakcję na światłość, którą daje mi Bóg i jeżeli odrzucę tę światłość, będę chodził w ciemności."

"Jeżeli odrzucę objawienie Boże i zastąpię je moim własnym światłem i zrozumieniem, skończę w smutku i nie będzie tu wyjątku. Każdy, bez względu na to, kim jest, doświadcza prawdziwości słowa Bożego w taki, czy inny sposób. Podstawą łaski Bożej dla mnie w czasie wędrówki przez pustynię jest krzyż. Dlatego, kiedy wołam w mojej goryczy, On kieruje mnie do tego szorstkiego krzyża. Jeżeli w tych trudnościach odwrócę się od Niego, nie ma dla mnie nadziei, gdyż podstawą łaski Bożej i Bożego sądu jest krzyż."

"Psalm 95 mówi, „Pójdźcie, radośnie śpiewajmy Panu, Wznośmy okrzyki radosne skale zbawienia naszego! Pójdźmy przed oblicze jego z dziękczynieniem, Wykrzykujmy mu radośnie w pieśniach, Gdyż wielkim Bogiem jest Pan i królem wielkim nad wszystkich bogów. W jego ręku są głębokości ziemi I jego są szczyty gór. jego jest morze i On je uczynił, I suchy ląd ręce jego ukształtowały. Pójdźcie, pokłońmy się i padnijmy na twarz! Klęknijmy przed Panem, który nas uczynił! On bowiem jest Bogiem naszym, A my ludem pastwiska jego i trzodą ręki jego. Obyście dziś głos jego usłyszeli: Nie zatwardzajcie serca waszego, tak w Meriba, jak w dniu pobytu w Massa na pustyni. Gdzie kusili mnie ojcowie wasi. Doświadczali mnie, chociaż widzieli dzieło moje” Nie chcę, byście patrzyli na Boga, jako na wielkiego, złego i zagniewanego, szukającego kłopotu. On jest Bogiem z sercem pełnym tęsknoty za wami, byście weszli w to wszystko, co dla was przygotował. On słyszy puste śpiewanie, słyszy to wszystko, co ludzie powtarzają z pamięci, a nie pochodzi to z serca. On z sercem ojcowskim chce pokazać wam Swoją naturę. On, Bóg umożliwił nam, byśmy stali się uczestnikami jego natury. Ja tego nie potrafię zrozumieć, ale On to uczynił."

Szkoła Chrystusa – uczenie się pod namaszczeniem