Bert Clendennen

Bert Clendennen

wtorek, 31 maja 2011

determinacja

Czytałem w Nehemiasza 2 19 i 20 wersecie, że kiedy Sanballat Choronita i Tobiasz, sługa ammonicki, oraz Arab Geszem usłyszeli o tym, zrobili trzy rzeczy. Jest to strategia nieprzyjaciela skierowana przeciwko mężowi Bożemu i jego ludowi. Będzie to strategia skierowana również przeciwko tobie. Znać ją to znaczy być przygotowanym zarówno na atak jak i na spotkanie z nim. Po pierwsze, „drwili z nas”. Zastraszanie, przez cały czas się z tym spotykałem. Wizja mojego serca nie zawsze jest zgodna z systemami religijnymi. Zazwyczaj nie jest. Drwiny mają na celu onieśmielenie nas. Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do miasta, w którym później zbudowałem kościół i byłem jego pastorem przez trzydzieści pięć lat, prezbiter, dobry człowiek, nie wiedząc, że stał się narzędziem szatana, próbował mnie onieśmielić, bym nie budował tego kościoła. Ten kościół stał się środkiem, poprzez który Bóg powołał do życia całą moja służbę. Poprzez zastraszanie, wróg pokonuje dziewięć na dziesięć osób, ponieważ w ich wnętrzu nie zrodziła się wizja. Dlatego też nieodzowne jest, by Bóg zrodził tę wizję w naszym wnętrzu. Dopóki tak się nie stanie, będziemy widzieć tylko ruiny powstałe po przejęciu władzy przez szatana. Z kolei mąż Boży musi zrodzić wizję w sercu każdego prawdziwego dziecka Bożego. Wróg będzie wypominał nam każde potkniecie i słabość, drwiąc przez to z chrześcijanina, mówiąc, że opowie o tym wszystkim zainteresowanym, skąd to wiem? Znam nieprzyjaciela. Większość Bożych dzieci wycofuje się. Jest tak dlatego, ponieważ wiedzą, że diabeł mówi prawdę.

Chrześcijanie muszą wiedzieć, że istnieje inna, wspanialsza prawda. Prawdą tą jest to, że Krew Jezusa Chrystusa nie tylko oczyściła mnie, lecz wciąż oczyszcza wszystkie moje grzechy. Nie przeciwstawiamy się diabłu w dobroci ciała, przeciwstawiamy mu się w odkupiającej Krwi i autorytecie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Marcin Luter opowiadał, jak przyszedł do niego szatana z długim zwojem, w którym wymienione były wszystkie jego (Lutra) grzechy i upadki. Luter powiedział: „Czym więcej czytał, tym bardziej stawałem się chory, ponieważ to wszystko było prawdą”. Kiedy szatan skończył, rzucił zwój pod nogi Lutra i rzekł: „Tutaj to masz, Lutrze, wszystko to jest prawdą, co na to powiesz?” Luter powiedział, że nadepnął na manuskrypt i rzekł: „To prawda, Lucyferze, ominąłeś jednak najważniejszą rzecz”. Diabeł na to: „Co jest tą najważniejszą rzeczą?”  Luter odrzekł: „Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza mnie od wszystkich tych grzechów!” Nie możemy pozwolić, by diabeł nas onieśmielił drwiąc z nas i szydząc. Oni drwili z nich. Drugim elementem strategii nieprzyjaciela jest to, że lżył ich i uprzykrzał im się. Powiedział: „Spójrzcie, co na was mam. Obnażę was. Zrujnuję was, ponieważ nie jesteście doskonali”. Nie usprawiedliwiam beztroskiego życia. Wiecie, że wierzę w świętość. Bóg nie może i nie będzie używał tego. co nie jest święte. Nikt z nas nie jest zupełnie doskonały w słowach i pragnieniach, nie możemy jednak pozwolić diabłu nas zastraszyć. Nie występujemy przeciwko niemu w swoim imieniu ze swoją reputacją. Przychodzimy w Imieniu Jezusa Chrystusa i z Jego reputacją.

Szatan podsuwa nam te złe myśli, a potem wykorzystuje je przeciwko nam. Te złe myśli nie pochodzą z twojego ducha, dostają się do twojego umysłu na skrzydłach Belzebuba. Są to duchy demoniczne wlatujące prosto do twojego umysłu. „Kiedy nieprzyjaciel nadejdzie jak powódź, Duch Pana wzniesie przeciwko niemu sztandar” (Izajasza 59:19 - tłum z ang.). Patrzcie na sztandar. Trzecią rzeczą, której diabeł użył przeciwko nim było kłamstwo. Drwiny, lżenie i kłamstwo. Powiedzieli do Nehemiasza: „Cóż wy to tu wyczyniacie?” Słowo „to” pochodzi od hebrajskiego słowa „dabar” i wymawiane jest jako dał-bałr. Po hebrajsku oznacza ono to samo, co „rema”. Spójrzcie na to!  Wróg Boży powiedział do Synów Bożych „Cóż wy za „remę” tu wyczyniacie? Czy buntujecie się przeciw królowi?” Próbował kłamać i przekręcić ich cel, chcąc nakłonić ich do czegoś innego niż odbudowanie miasta. Do mnie, jako pastora, dzwonią ludzie, którzy również do was będą dzwonili i mówią: „Przyjedź do nas i pomóż nam w proteście anty-aborcyjnym”. Zawsze kiedy dzwonią, moja odpowiedź brzmi: „Nienawidzę aborcji, lecz kościół Jezusa Chrystusa istnieje w tym mieście dla jednego tylko celu, aby ugruntować Królestwo Boże. Słuchajcie, nie jesteście uczestnikami krucjaty przeciwko niegodziwości człowieka. Nie jesteśmy tu po to, by powstrzymać każde zło na tym świecie. Jezus nigdy nie organizował krucjaty przeciwko Rzymianom. Był tu po to, by założyć Królestwo w ludzkich sercach. Żadna kobieta mająca w sobie to Królestwo nie będzie usuwać dziecka.

Nie możemy pozwolić, by Boże „rema” dla nas odnośnie zdobycia miasta i odbudowy Bożego królestwa zostało użyte na czysto humanistyczne wysiłki. Nie możemy pozwolić, by tak się stało. Kościół nie jest sługą grupy ludzi, żadnej grupy, czy jest to grupa przeciwna aborcji, wojnie, narkotykom czy innym temu podobnym rzeczom. To nie jest naszym „rema”. Nehamiasz nie został wysłany do Jeruzalemu by walczyć z niegodziwością jego mieszkańców. Został wysłany przez króla by odbudować mury i bramy miasta, by założyć królestwo. Kościół nie po to jest na świecie, by uczynić ten świat lepszym miejscem do zamieszkania. Jesteśmy po to, by ugruntować królestwo Boże w sercach ludzi. Kiedy Jezus przyjdzie, będzie panował nad ziemią. Boże „rema” dotyczy odbudowy Jego królestwa tam, gdzie jesteśmy. Bóg wyposażył nas, dając nam Siebie, Swoje życie i Swego Ducha. Moja nadzieja związana z tą szkołą jest taka, że będzie to miejsce zrodzenia wizji, która z wiedzy teoretycznej przekształci się w rzeczywistość i wyda owoc życia. Cała energia kościoła musi obracać się wokół tego i tylko tego. Będziemy rozmawiać z innymi, będziemy głosić innym, lecz kościół to coś większego niż pojedyncza kwestia społeczna. Nieprzyjaciel próbował przekręcić prawdę, wyczerpać energię męża Bożego i skierować ją na boczny tor. Nie możemy pozwolić, by coś takiego się przydarzyło mężowi Bożemu. Musimy stanowić Bożą Bramę. Jest to droga do Jego obecności. Ta brama jest miejscem, gdzie Bóg spotyka się z człowiekiem, człowiek z Bogiem, a niebo dotyka ziemi.

"Szkoła Chrystusa" - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Determinacja

poniedziałek, 30 maja 2011

Bóg włożył we mnie Swoje ziarno dla kościoła

Nie jesteśmy wychwalanymi zarządcami ludzi, którzy chcą zrobić coś religijnego. Jako słudzy Boży mamy stać się bramą do obecności Bożej. Stajemy się tym miejscem Bożym, poprzez które On może objawić się światu i poprzez które świat może powrócić do Boga. Określiliśmy trzy zasadnicze elementy podczas budowania bramy, jednym z nich jest przygotowanie. Drugim była współpraca, nie możemy sami tego zrobić, lecz musimy zaangażować zbór. Trzecim istotnym elementem jest determinacja. Musimy ustawić je we właściwym porządku, jeżeli chcemy mieć plan. Przeczytajmy znów z Księgi Nehemiasza 2:19 i 20: „A gdy Sanballat Choronita i Tobiasz, sługa ammenicki, oraz Arab Geszern dowiedzieli się o tym, drwili z nas i lżyli nas, mówiąc: Cóż wy to tu wyczyniacie? Czy buntujecie się przeciwko królowi? Wtedy ja im odpowiedziałem tak: Bóg niebios poszczęści nami My zaś, jego słudzy, zabierzemy się do budowy, ale wy nie macie ani działu, ani prawa, ani pamiątki w Jeruzalemie”

Doszliśmy do tego, co określiłem jako trzecią zasadę odbudowy Bożej bramy. Pierwszą, którą pokrótce wspomnimy jest przygotowanie serca, umysłu i rąk. Drugą, jest współpraca. Rzeczy wymagane dla współpracy to: kryzys, wyzwanie i przymierze. Trzecią rzeczą jest „determinacja”.  Nie ma łatwej drogi do całkowitej odbudowy służby. Diabeł nie będzie siedział bezczynnie, gdy my odbudowujemy to, co z pewnością przybliża jego zgubę. Trzydzieści osiem lat temu Bóg powiedział do mnie: „Postawiłem cię tutaj, by odbudować poselstwo zielonoświątkowe”.[Tu nie chodzi o odbudowę denominacji kościoła zielonoświątkowego jako jednego z kościołów, tu chodzi o odbudowę czegoś więcej, o odbudowę poselstwa pięćdziesiątnicy o której czytamy w księdze Dziejów Apostolskich]  Było to w mieście Beaumont w Teksasie, gdzie zostałem powołany do budowy kościoła. Przechodziłem poważne problemy finansowe. Gdy zakładaliśmy kościół, nie mieliśmy pieniędzy. Należałem do organizacji Assemblies of God i prezbiter powiedział mi wprost, że nie chcą drugiego kościoła Assemblies of God w tym mieście. Wiedziałem, że Bóg powołał mnie by wybudować tam kościół, więc powiedziałem mu: „Wiec to nie będzie kościół Assemblies of God”. Toczyłem walkę wewnętrzną z systemem kościelnym i zewnętrzną z diabłem. Diabeł próbował zniszczyć mnie finansowo.

Po wielkim poruszeniu Bożym w niedzielę, przy garstce uczestników, otrzymałem tylko dwadzieścia pięć dolarów. Musiałem opłacić mieszkanie, samochód, a moje dzieci nie miały co jeść. Spojrzałem na te dwadzieścia pięć dola rów i nie wiedziałem co będzie. O czwartej nad ranem byłem na nogach. Poszedłem do tego małego budynku, który Bóg nam dał jako kościół. Modliłem się, pytając Boga: „Co mam zrobić? Jeśli Twoją wolą jest abym tu był, niech te dwadzieścia pięć dolarów w jakoś sposób wystarczy. Nie wiem jak. Jeśli to nie jest twoją wolą, ustalę inny termin ewangelizacji, które odwołałem by tu przyjechać”. Bóg przemówił do mnie tymi słowami: „Tak jak byłem z Mojżeszem, bodę z tobą. Postawiłem cię tutaj, by odnowić poselstwo zielonoświątkowe”. Nie wiedziałem wtedy co mnie czeka, lecz potem dowiedziałem się. Będąc w Tanzanii w 1967 roku Bóg jeszcze raz do mnie przemówił. Po przez to poselstwo na temat Bożej bramy wiem, dlaczego diabeł tak się na mnie zawziął. Patrząc wstecz, z obecnej, korzystniejszej pozycji, widzę wiele rzeczy, których wtedy nie mogłem zauważyć. Podczas pierwszej podróży do Afryki pracowałem w Tanzanii, w kraju porośniętym dżunglą. Widziałem ubóstwo ludzi i dostrzegłem, że kiedy Bóg powiedział: „Trudno będzie bogatemu wejść do Królestwa Niebios”, me chodziło mu o Rockefellera, lecz o mnie. Rozchorowałem się, widząc jak niewiele posiadali ci cenni ludzie. Odszedłem na bok by się modlić, a Bóg rzekł do mnie: „Nie możesz nic zrobić z tym ubóstwem, jest ich dwadzieścia milionów. Chciałem jednak, abyś to zobaczył. W rozpaczy zawołałem do Boga: „Dlaczego musiałem zobaczyć coś, w czym nie potrafię pomóc?” On odrzekł: „Ubóstwo, które widzisz w tych ludziach cieleśnie, Ja widzę w moim kościele w sposób duchowy i powołałam cię, byś coś z tym zrobił”. Teraz, patrząc w przeszłość, widzę dlaczego musiałem doświadczyć tyle problemów i zmagań związanych z tą szkołą.

Ludzie opuścili mnie w tamtych latach bez żadnego powodu. Teraz widzę dlaczego. Zauważyli, w jakim kierunku zmierzamy i w jakiś sposób odczuli, że cena była dla nich zbyt wygórowana. Inni przyszli i odeszli, ponieważ mieli swój własny program i nie potrafili dopasować się do wizji. Bóg włożył we mnie Swoje ziarno dla kościoła, a ja potraktowałem to poważnie. Całe piekło przeciwstawiło się temu. Chcemy, aby pomagali nam ludzie, którzy naprawdę są z nami. Jeśli nie są z nami, muszą odejść. To właśnie powiedział Jan. Musimy powiedzieć im kim jesteśmy, co robimy i dokąd zmierzamy. Wy, którzy jesteście w tej szkole, musicie uchwycić się tej wizji. Musicie wiedzieć, do czego was Bóg powołał, musicie wiedzieć dokąd zmierzacie, musicie wiedzieć, że macie w sobie wszystko co potrzebne do wypełnienia tej wizji. Nie możecie pozwolić, by ktoś lub coś was od tego odwiódło.

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Determinacja

książka Berta Clendennena "Droga do uczniostwa"

„Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem.”
(Ew. Mateusza 28:19;20)

WSTĘP

Korzeniem większości problemów, które widzimy obecnie w świecie jest to, że nie dostrzegamy absolutnej ważności lokalnego zboru w planie Bożym. Sam fakt, że kościół otworzył się bardziej na program telewizyjny, niż na lokalny zbór jest dowodem złego zrozumienia ważności lokalnego kościoła. To jest źrenica oka Bożego. Kościół, to nowy człowiek, człowiek według serca Bożego. Głównym celem Boga na tej ziemi jest wybranie ludu dla Jego imienia. Celem kościoła musi być udoskonalanie świętych i czynienie ich uświęconymi, oddanymi uczniami Chrystusa. Kościół jest ustanowionym przez Boga miejscem dla tego procesu. Domy są używane przez Boga, ale nigdy nie miały odgrywać głównej roli w osiąganiu Jego celu. Kościół ma być społecznością odkupionych, miejscem, skąd mężczyźni i kobiety mają być wysyłani na cały świat, by głosić Ewangelię każdemu człowiekowi. Mamy polecenie od Boga, by mówić o Jego odkupieniu.

Na tej ziemi są dwa miliardy ludzi, którzy jeszcze nie słyszeli imienia Chrystusa, ponieważ my nie włączyliśmy ich do lokalnego zboru. Kościół zapomniał, jakie jest jego zadanie. Kościół musi być reedukowany odnośnie powodu i celu jego misji. „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu.” (Mar. 16:15). Bożym planem „A” dla odkupienia świata jest kościół i nie ma planu „B”! Jeśli Kościół zawiedzie, to ten świat nie pozna Boga. Bóg nie potrzebuje fanów ani kibiców. On potrzebuje uczniów, ludzi, którzy wprowadzają w czyn to, czego się uczą. Potrzebuje ludzi oddanych, którzy wszystko, co czynią, czynią dla jednego celu BY WYKONYWAĆ WOLĘ BOŻĄ. Ludzi, których życie wewnętrzne jest ważniejsze, niż to, co jest efektowne na zewnątrz. To jest prawdziwe życic. Bóg chce ludzi, których priorytety są właściwe, którzy nie umiłowali swojego życia aż na śmierć; ludzi, którzy wiedzą, że ten świat nie jest ich domem. Uczniowie są gotowi na rozkazy od Wszechmocnego Boga!

Kiedy Chrystus chodził po ziemi i mówił do ludzi „pójdź za Mną”, to nie zapraszał ich do Kościoła w niedzielę. To polecenie wzywało ich, by stali się grupą wierzących, których życie będzie oddane sprawie większej, niż oni sami. Jedna minuta w ogniu piekła otworzyłaby nasze oczy na to, jak pozbawiona miłości jest tak zwana „ewangelia”, która obecnie jest modna. To, co ludzie nazywają miłością, jest najgorszym rodzajem miłości, z którą możemy mieć do czynienia. Jeżeli nie mówimy ludziom prawdy w imię tak zwanej miłości, to jedna minuta spędzona w piekle zmieniłaby całe nasze zrozumienie. To, w co wierzymy, decyduje o tym, co robimy. Staję się tym, kim jestem przez tu, w co wierzę. Jestem produktem pomysłów i wierzeń, które przyjąłem. Pierwsi uczniowie byli kierowani świadomością tego, że bez Chrystusa człowiek jest zgubiony. Wiedząc tedy, co to jest bojaźń Pańska, staramy się przekonywać ludzi” (2 Kor 5: 11).

Problemy socjalne czy ekonomiczne w pierwszym wieku były takie same, lub gorsze, niż obecne. Mimo tego oni nie budowali ośrodków pomocy społecznej, szpitali lub instytucji naukowych. Zamiast tego głosili Ewangelię wszędzie. Na świecie są tylko dwie religie; czczenie prawdziwego Boga, albo czczenie diabła. Ludzie będą oddawać cześć czemuś, a jeżeli Chrystus nie jest głoszony, to będą oddawać cześć diabłu. Pierwsi uczniowie otrzymali polecenie, by mówić wszystkim ludziom, że Chrystus żyje i zbawia i jeśli my chcemy obecnie wykonywać Boży cel na ziemi, musimy pozwolić, by Chrystus był ukształtowany w nas. przez poddanie się procesowi uczniostwa.

Zachęcam gorąco do zakupienia i przeczytania tej książki. To jest bardzo dobra lektura na nadchodzące wakacje. http://www.szkola-chrystusa.pl/index.php?option=com_rokdownloads&view=folder&Itemid=6

Kontakt i zamówienia: Czarek Wojtasik tel. 609 329 293

sobota, 28 maja 2011

nic tu innego, tylko dom Boży i brama do nieba

Nie jestem zwolennikiem doktryny „Teraźniejszego Królestwa”. Ty i ja będziemy uczestniczyć w Tysiącletnim Królestwie, lecz teraz musimy założyć królestwo duchowe. Kiedy przyjdzie Chrystus, ustanowi fizyczne Królestwo nad wszystkimi. „Sprawiedliwość wypełni ziemię, tak jak morze wypełnione jest wodami”. Próbuję wam tylko powiedzieć, że Bóg odbudowuje tę służbę lub też to królestwo poprzez człowieka, Jezusa Chrystusa jako pierworodnego nowej rasy. „Pańska jest ziemia i to, co ją wypełnia” (1 Koryntian 10:26). Kiedy Bóg patrzy i widzi ten świat pod władzą szatana (boga tego świata), mówi: „Odzyskam to”. Nie uderza diabła w twarz, by przejąć władzę. Powołuje męża Bożego, daje mu władzę i odzyskuje rzeczy poprzez to, co jest w jego wnętrzu. Musicie usłyszeć! On powołuje człowieka, stawia go tam, gdzie chce, tak jak postawił Jezusa na Golgocie. On zaś pokona diabła na swoim terytorium. Bóg powołał cię do służby. Pragnie ustanowić w tobie wewnętrzną władzę, postawić cię gdzieś zgodnie w Jego wolą i poprzez to co, czym cię wypełnił, będzie domagał się odzyskania tego terytorium. Założy królestwo w tym mieście. Mówi do diabła i do wszystkich, którzy się temu przeciwstawiają: „Pańska jest ziemia i to, co ją wypełnia". To terytorium będzie Bożym bastionem, ogłaszającym wszystkim panowanie Jezusa. Aby zbudować bramę, musisz wiedzieć czym jest brama.

Większość kaznodziejów nie wie, czym jest brama. Myślą, że ich zadaniem jest budowanie kościoła i organizowanie szkoły niedzielnej. Wierzą, że ich celem jest zbieranie ludzi na szkołę niedzielną. Bóg nie chce jeszcze jednego kościoła, chce, abyśmy stali się bramą do Bożej obecności na tym świecie.

Jako brama służby, mamy stać się miejscem Bożym  dla świata, przez które będzie mógł wylać Swoje błogosławieństwa i przez które ludzie zrodzeni z Boga będą mogli powrócić do królestwa, które mamy ustanowić. To jest brama nieba. Tej nocy kiedy Jakub uciekł przed Ezawem, spał pod gwiazdami. Jego poduszką była skała. Miał wizję drabiny sięgającej od nieba do ziemi i nazwał to miejsce Betel, co oznacza dom Boży, kościół. Jakub widział kościół na długo przed tym, zanim stał się on rzeczywistością. Widział drabinę sięgającą nieba, po której wchodzili i schodzili aniołowie. Jakub rzekł: „Nic tu innego, tylko dom Boży i brama do nieba” (1 Mojżeszowa 28:17). Na tym Bogu zależy. Mamy się stać bramą służby, bliskością Bożą dla świata, narzędziem poprzez które będzie mógł wylewać Swojego Ducha. Napełnienie Duchem Świętym oznacza, że Bóg dał ci władzę wewnętrzną, abyś mógł zdobyć to, co Bóg chce, a co jest wewnątrz. Zawsze, gdy człowiek idzie zakładać kościół zgodnie z Bożą wola, wizja tego kościoła jest wewnątrz tego człowieka zanim tam dotrze.

W tym celu wszystko musi zostać dostosowane do wizji, którą Bóg dał mężowi Bożemu. Jest to powód, dla którego zbór nie powinien wybierać diakonów poprzez głosowanie. Diakoni nie są powoływani przez Boga, lecz przez męża Bożego. On ma obserwować ludzi i kiedy widzi kogoś, w kim przejawia się służba diakona, wkłada na niego ręce. Kiedy wkłada na niego ręce, pomazanie które na nim spoczywa, spływa na tego człowieka, tak iż ma on tę samą wizję co mąż Boży. Spoczywa na nich to samo pomazanie, by czynić to, co Bóg włożył w serce męża Bożego powołując go.

Brama Nieba. Będziemy obiektywnie omawiać ten temat. Dowiemy się ze Słowa Bożego, czego Bóg od nas oczekuje. Kiedy opuścisz tę szkołę, nie będziesz miał żadnych wątpliwości dlaczego Bóg cię powołał, co masz robić i czy wewnątrz ciebie znajduje się wszystko potrzebne do tej pracy.

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Brama Nieba

piątek, 27 maja 2011

nasza odpowiedzialność za odbudowę bram służby

Wierzę, że wasza obecność w tej szkole [Szkole Chrystusa] mówi Bogu: „Poślij mnie z Twoim upoważnieniem by odbudować Twój kościół, by być tą Bramą służby, jako zapewnienie, że mury królestwa znów będą wzniesione”. Biblia mówi, że król go wyznaczył, wyposażył i wysłał. W tym miejscu znajdujemy Nehemiasza. „Przybywszy do Jeruzalemu, spędziłem tam trzy dni” (Nehemiasza 2:11). Jednego dnia dowiadujemy się o problemie i uświadamiamy sobie go. Drugiego dnia pokutujemy z tego powodu, a trzeciego, zmartwychwstajemy jako lekarstwo na ten problem. Spójrzcie na Jonasza, spójrzcie na Jezusa, spójrzcie na analogię do Jonasza i kościoła. Teraz spójrzcie na Nehmiasza przedstawiającego męża Bożego. Zauważcie, co mówią wersety od 12 do 20.

Wcześniej czytaliśmy do wiersza 18, więc przejdźmy teraz do 19 i 20: „A gdy Sanballat Choronita i Tobiasz, sługa ammonicki, oraz Arab Geszem dowiedzieli się o tym, drwili z nas i lżyli nas, mówiąc. Cóż wy to tu wyczyniacie? Czy buntujecie się przeciwko królowi? Wtedy ja im odpowiedziałem tak: Bóg niebios poszczęści nam! My zaś, jego słudzy, zabierzemy się do budowy, ale wy nie macie ani działu, ani prawa, ani pamiątki w Jeruzalemie”. Moje serce wypełnione jest upoważnieniem do budowy bram służby w naszych miastach, na całej ziemi gdziekolwiek się udamy. Celem tej szkoły jest odbudowa bram służby. Nie jest to miejsce, do którego przychodzisz by zapełnić swój zeszyt notatkami, a głowę pomysłami. Jest to miejsce, gdzie dosłownie stajemy się prawdą, bramą służby, poprzez którą niebo wylewa swoje błogosławieństwa tam gdzie jesteśmy.

Gdy przeczytałem 3 rozdział Księgi Nehemiasza, było to dla nie wspaniałym objawieniem. W murze znajduje się dziesięć bram. W tym rozdziale Biblia nigdzie nie mówi o budowie murów. Proces odbudowy w 3 rozdziale Księgi Nehemiasza polega na odbudowaniu bram służby. Bóg mi przez to pokazał, że jeśli postawimy służbę na właściwym miejscu, mur powstanie sam z siebie, dzięki mocy żywego Boga. Dzięki tej wizji powstała ta szkoła.[chodzi o Szkołę Chrystusa]  Służby w kościele są kluczem do budowy mocnych murów - wszystkie służby, jakiekolwiek by nie były, namaszczone przez Boga, posiadają klucz do budowy murów. Służby są bramami. Nie można ich zburzyć, muszą zostać strawione ogniem. Musimy odbudować wypalone służby, a mury wokół miasta zostaną wzniesione i znów będzie to Boże terytorium.
Istnieją trzy zasadnicze elementy dotyczące odbudowy bramy i odzyskania miasta. Znajdujemy je w wersetach, które czytałem. Przygotowujemy grunt pod to, o czym będziemy mówić podczas następnych lekcji, omawiając bramy nieba. Pierwszym elementem w odbudowie bram jest przygotowanie. Drugim współpraca. Nie mogę sam tego zrobić. Trzecim jest determinacją. Diabeł nie będzie stał bezczynnie tylko dlatego, że ty przyszedłeś do tego miasta i do tego zboru. Ciąży na nas odpowiedzialność za odbudowę bram służby w naszych miastach. Kiedy Adam zgrzeszył, utracił terytorium dane mu przez Boga. Teraz Bóg odbiera Swoje posiadłości. Jezus przyszedł by odzyskać to, co zginęło. Bóg umożliwił nam dokonanie tego w Chrystusie.

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Brama Nieba

czwartek, 26 maja 2011

kiedy mówimy o Bramie, mówimy o odbudowaniu służby

[Kontynuujemy rozpoczętą w kwietniu publikację obszernych fragmentów z książki pastora Clendennena „Szkoła Chrystusa” z cyklu Kościół; Odbudowa Bramy i Jedność Kościoła. Jest  to bardzo ważny temat, ponieważ odpowiada na pytanie, czym jest Kościół Pana Jezusa i jaka jest moja i Twoja osobista rola w Kościele? Czy do kościoła się chodzi, czy się jest kościołem każdego dnia? Czy kościół to budynek, czy wspólnota ludzi, czy Kościół to może coś więcej ?  Jaka jest misja Kościoła, szczególnie w tych decydujących czasach, jakie zagrożenia wkradają się i niszczą wspólnotę świętych? Jak na Kościół patrzy Bóg? Czy Kościół jest ciałem Jezusa Chrystusa? Wreszcie jak dokonać tak potrzebnej inwentaryzacji stanu kościoła i jak w razie potrzeby zabrać się do jego odbudowy. Te wszystkie procesy w piękny sposób mamy ujęte w cyklu Odbudowa Bramy. Przez kilka tygodni będziemy zajmować się tym tematem. Jednocześnie zachęcam do poczytania archiwalnych fragmentów z cyklu Kościół z kwietnia 2011 i do śledzenia najnowszych wpisów na ten temat.]

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Brama Nieba
 

 „Przybywszy do Jeruzalemu, spędziłem tam trzy dni. A potem zerwałem się nocą, ja i kilku mężów ze mną, nikomu nie wyjawiwszy, jaką myślą natchnął mnie mój Bóg, aby czegoś dokonać dla Jeruzalemu - a miałem ze sobą tylko to zwierzę, na którym jechałem -  I przyjechałem nocą przez Bramę nad Doliną w kierunku Źródła Smoczego i dotarłem do Bramy Śmietnisk, i badałem dokładnie mury Jeruzalemu, które były zburzone i jej bramy strawione przez ogień.  Potem pojechałem do Bramy Źródlanej i do Stawu Królewskiego; a ponieważ nie było tam miejsca, aby zwierzę, na którym jechałem, mogło tamtędy przejechać,  poszedłem piechotą pod osłoną nocy korytem potoku, obejrzałem dokładnie mur. Potem zawróciłem, wszedłem przez Bramę nad Doliną i tak powróciłem. Lecz przełożeni nie wiedzieli, dokąd się udałem i co chcę uczynić. Dotychczas bowiem nie powiedziałem o tym Żydom: ani kapłanom, ani przedniejszym, ani przełożonym, ani reszcie, która miała wykonywać pracę.  Natomiast obecnie rzekłem do nich: Wy oglądacie niedolę, w jakiej się znajdujemy, że oto Jeruzalem jest spustoszone a jego bramy spalone ogniem. Nuże! Odbudujmy mur Jeruzalemu, abyśmy już nie byli pohańbieni.  I opowiedziałem im o dobrotliwej ręce mojego Boga, która była nade mną, oraz o słowach, jakie wypowiedział do mnie król. A wtedy oni rzekli: Zabierzmy się do budowy! I przyłożyli ręce do dobrego dzieła”. Nehem. 2:11-18

 
Wraz z tą lekcją rozpoczynamy cykl „Odbudowa Bramy”. Podczas tej lekcji będziemy sięgać do Księgi Nehemiasza i chcę przy tym coś ustalić. Kiedy mówimy o Bramie, mówimy o odbudowaniu służby. Kiedy Nehemiasz powrócił do Jeruzalemu, miasto było zburzone. To wszystko symbolizuje kościół. Było to prawdziwe miasto odbudowane przez męża Bożego, lecz symbolizuje coś więcej. Mury były zburzone. Mury, stosując tę samą symbolikę, to królestwo. Bramy (służba) zostały spalone. Nie burzy się służby, lecz się ją pali. Brama służby musi być dzisiaj odbudowana, jest to konieczne. Celem tej szkoły jest odbudowywanie służby. Kościół wywodzi się z życia, a nie życie z kościoła. Jeśli służbę można odbudować, jeśli naczynia Boże mogą znów być pełne Boga, takie naczynia mogą wszędzie iść zgodnie z Bożą wolą i wydać owoc życia. Z tego życia powstanie kościół i przebudzenie. Zajmijmy się więc bramą służby.
 
Rozpoczniemy od Księgi Nehemiasza 1:11: „Ach, Panie! Niechaj twoje ucho będzie uważne na modlitwę twego sługi i modlitwę twoich sług, pragnących uczcić twoje imię. Spraw, proszę, aby poszczęściło się dziś twemu słudze i okaż mu zmiłowanie wobec tego męża. Byłem bowiem podczaszym królewskim”. Przeczytamy również 2 rozdział, wersety od 1 do 18. Bądźcie cierpliwi i przeczytajcie uważnie te fragmenty, ponieważ mogą to być dla was, najważniejsze lekcje w tej szkole. Żyjemy w czasie wielkich przemian; wierzę, że nadchodzi największe w historii poruszenie dla Boga. Dziękuję Bogu za zwiastunów potężnej czwartej fali, za pomocą której Bóg zamierza zalać ziemię. Pierwszą falę stanowił Jezus i Jego pierwsi uczniowie. Drugą falą była Reformacja. Trzecią, wielkie przebudzenie zielonoświątkowe, którego owocem my jesteśmy. Znajdujemy się teraz na skraju czwartej fali Bożej. Bóg nas przygotowuje - przygotowuje kościół - przygotowuje kaznodziejów. Wzbudza mężów Bożych, budując wokół nich pięć rodzajów służb.

Nehemiasz był podczaszym króla Persji. Artakserkscs zdobył Judeę i zniszczył Jeruzalem. Nehemiasz był bliski sercu króla. Jego kraj został zniszczony, jego lud poniżony, wiec pewnego dnia pojawia się przed królem, wiedząc o wszystkim z opowiadań brata, który tam był. Król spytał Nehemiasza o resztę ludzi, pozostałych w Jeruzalemie. Nehamiasz odpowiedział; „Są pogrążeni w smutku, a bramy strawione przez ogień”. Pamiętajcie, że mur to królestwo, a bramy to służba. Mur można zburzyć, lecz bramy trzeba spalić. Nehemiasz przedstawił obraz kościoła. Wszystko jest tutaj charakterystyczne: kościół, zburzone mury, służba strawiona przez ogień. Nehemiasz, odczuwając Boże powołania do odbudowy murów i osadzenia bram na swoich miejscach, przyszedł do króla. Przyszedł do króla ze smutkiem w sercu. Było to niewybaczalne, ponieważ wierzono, że smutek był demoniczny i mógł przeskoczyć z jednej osoby na drugą. Z tego powodu na dworach zatrudniano błaznów.

Nehemiasz zaryzykował utratę życia, pozwalając królowi oglądać siebie w takim stanie. Wolał raczej umrzeć z rąk króla, niż pozwolić, by jego miasto cały czas zdane było na laskę opętanych Samarytan. Będąc uczestnikiem tej szkoły, zostałeś powołany przez Boga do Jego służby. Dopóki nie osiągniesz stanu, w którym wolałbyś umrzeć, niż widzieć kościół wypełniony mnóstwem obcego ludu, jak to ma miejsce dzisiaj, nie stanowisz dla Boga żadnej wartości. Nehemiasz znalazł łaskę w oczach króla z powodu swego stylu życia. Poprosił króla o przysługę, „Poślij mnie z twoim upoważnieniem by odbudować miasto...”

Szkoła Chrystusa” - cykl Odbudowa Bramy, z rozdziału – Brama Nieba

wszędzie poza terenem Pana jest śmierć

Zajmując niebiański grunt, możemy posiadać niebiańską wiedzę. Ta prawda została przytoczona podczas prośby Greków. Pewni Grecy, którzy przybyli na święto, poprosili Filipa: „Panie, chcemy Jezusa widzieć”. Kiedy Jezus dowiedział się o prośbie Greków, rzeki: „Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nic obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje (Jana 12:23,24). Jeśli Grecy chcą Go zobaczyć i zrozumieć to, co mówi, muszą wejść na Jego teren. Czym jest Jego teren? Jest to teren zmartwychwstania. Nie jest to teren tego stworzenia, musisz umrzeć, by znaleźć się na tym terenie. Grecy nigdy nie mogliby Go zobaczyć, gdyby uważali Go za jedną z atrakcji Jerozolimy. Oni, a także my, musimy opuścić ten teren poprzez śmierć. [poprzez chrzest i nowe narodzenie] Wtedy będziemy Go mogli zobaczyć poprzez zbiorowe pokrewieństwo. To, co obumrze, wydaje wiele owocu. Jedno ziarno zboża zamienia się w kłos, a potem są żniwa. W taki sposób można poznać Pana, stając się częścią zbiorowego człowieka poprzez śmierć i zmartwychwstanie.

Cały grunt naturalny musi zostać porzucony. W tym czasie łaski Bóg nie traktuje Żydów jako Żydów i pogan jako pogan. Jego słowo do wszystkich ludzi mówi, musicie porzucić swój rasowy grunt i stanąć przed Bogiem nie jako Żyd lub Grek, lecz jako człowiek. Dopóki nie zajmiesz tej pozycji. Bóg nie ma ci nic do powiedzenia. Dla Ojca nie liczy się to, kim ty jesteś, lecz to, kim jest Jego Syn. Pan nie spotka się z tobą na gruncie tego, kim ty jesteś, czy będzie to złe czy dobre. Mówimy Panu: „Jestem słaby”. On nie spotka się z nami na tej płaszczyźnie . Bóg mówi: „Porzućcie tai grunt i wejdźcie na teren Mojego Syna, a On was wzmocni”. Bóg zapewnił nam niebieskiego człowieka, który jest pełen tego, czego potrzebujemy. Nie ważne czym jesteś, a czym nie jesteś, w Bożym Synu wszystko jest właściwe i dobre. Tutaj znajdujemy świadectwa chrztu i wkładania rąk. W 6 rozdziale Listu do Hebrajczyków te świadectwa idą w parze. Z jednej strony jest chrzest, śmierć dla swojego własnego gruntu i pogrzeb. W tym momencie umarłeś. Opuściłeś lub porzuciłeś grunt swojej natury. Z drugiej strony poprzez chrzest zostałeś wzbudzony razem z Chrystusem. Wstąpiłeś na grunt, na terytorium Chrystusa.

Ta prawda przedstawiona jest w Liście do Kolosan. Paweł zachęca do przyjęcia tego. Jeśli z Chrystusem umarliście dla żywiołów świata, dlaczego poddajecie się takim zakazom, jakbyście w świecie żyli? Umarliście, stoicie teraz na innym gruncie. Poprzez zmartwychwstanie zostaliście wzbudzeni z Chrystusem, szukajcie więc tego co w górze. Potem następuje wkładanie rąk. W 6 rozdziale Listu do Hebrajczyków wkładanie rąk następuje zaraz po chrzcie. Jakie znaczenia ma wkładanie rąk? Jest to świadectwo naszego wstąpienia na teren zbiorowego niebieskiego człowieka, jednego ciała, czyli dzięki wkładaniu rąk dwoje lub więcej ludzi poprzez akt utożsamiania się wydaje świadectwo, że nie są odizolowanymi jednostkami lecz zbiorowym, niebieskim człowiekiem. Wspólny, zbiorowy człowiek zawsze posiada więcej z Pana niż odosobniona jednostka. Bóg daje to jasno do zrozumienia w Liście do Hebrajczyków 10:25: „Nic opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u nie których w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża”.

W Chrystusie, niebieskim człowieku, wszystko żyje. Zasadą obowiązującą w niebieskim człowieku jest życie wieczne. Na terenie niebieskiego człowieka wszystko wraca do życia. Chodźcie w Duchu. Porzućcie swój własny grunt lub życie. Przyjmijcie Jego życie, a znajdziecie życie. Jeśli będziecie trzymać się swojego terenu, umrzecie lub pozostaniecie martwi. Mówicie: „Panie, jestem słaby”. „Pozostań tam”, mówi Pan, „a wtedy umrzesz”. Żyję w królestwie śmierci. Jeśli się zgorszysz, idź, bądź posępny i pielęgnuj swoją urazę, wtedy po prostu umrzesz. Jeśli spodziewasz się, że Pan przyjdzie do ciebie użalającego się nad sobą, możesz o tym zapomnieć. Wszędzie poza terenem Pana jest śmierć. Jeśli się oddzielimy, nie uszanujemy społeczności, która według woli Bożej jest naszym duchowym związkiem, zaczniemy błądzić i staniemy się podobni do Tomasza. Kiedy inni uczniowie zebrali się razem, Tomasza tam nie było, ponieważ się zgorszył. Tomasz musiał odłożyć na bok swoją zgorszoną naturę i jeśli naprawdę chcesz poznać Boga, musisz zrobić to samo.

„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie – Wejście na teren nowego człowieka.

środa, 25 maja 2011

słowo „wierzę” jest całkowitym oddaniem się Jezusowi

Kolosan 3:1-11: „A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego co w górze szukajcie, gdzie siedzi Chrystus po prawicy Bożej; o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi. Umarliście bowiem, a życie wasze jest ukryte teraz z Chrystusem w Bogu; gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem z nim w chwale. Umartwiajcie tedy to, co w waszych członkach jest ziemskiego: wszeteczeństwo, nieczystość, namiętność, złą pożądliwość i chciwość, która jest bałwochwalstwem z powodu których przychodzi gniew Boży. Niegdyś i wy postępowaliście podobnie, kiedy im się oddawaliście; ale teraz odrzućcie i wy to wszystko: gniew, zapalczywość, złość, bluźnierstwo i nieprzyzwoite słowa z ust waszych; nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył. W odnowieniu tym nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, cudzoziemca, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim i we wszystkich”.

Efezjan 4:13-15: „Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, rozrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa".

Jest jedno szczególne zastosowanie tej wspaniałej prawdy które muszę tutaj podkreślić. Chodzi o zajęcie pozycji człowieka niebieskiego. Bez względu na to, czy Słowo Boże mówi o nowym człowieku osobiście czy zbiorowo, zwraca uwagę na pewną absolutną konieczność. Pozycja nowego człowieka musi zostać zajęta. Bóg nic nie uczyni ani nie ma nic do powiedzenia człowiekowi, będącemu na jakimkolwiek innym gruncie, niż na gruncie człowieka niebieskiego. Boże nastawienie jest proste. Jeżeli chcesz, aby Bóg do ciebie przemawiał, musisz opuścić teren swojej własnej natury i wejść na Jego teren. Musisz opuścić teren ziemskiego człowieka i wejść na teren ostatniego Adama. Wszelki grzech i niewiara są produktami starego człowieka. Chrystus jest jedynym gruntem, na którym Bóg spotyka się z człowiekiem.

Najpierw widzimy, że Ojciec wyznaczył Syna, by był terenem Jego działania względem człowieka. Jezus z Nazaretu był namaszczony przez Boga, a to stanowi Boży grunt. Jeśli chcesz mieć coś wspólnego z Bogiem, lub jeśli chcesz, by Bóg miał z tobą coś wspólnego, musi się to odbywać na gruncie Chrystusa. Tak więc jedyną drogą jest upodobnienie się do Chrystusa. On jest wyznaczony, zapieczętowany i pomazany i jest jedyną drogą do otwartych niebios. W 1 Księdze Mojżeszowej 28: 11-13 znajdujemy Jego piękny opis, w wizji Jakuba o drabinie z Betel do nieba. Jest to pięknie nakreślone. Jezus nawiązał do tego podczas rozmowy z Natanaelem, mówiąc: „ujrzycie niebo otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego” (Jana 1:51).

Pan ma społeczność ze mną poprzez drabinę, którą jest Syn człowieczy. Musimy zrozumieć jakie znaczenie ma Syn, ustanowiony przez Boga. Używając określenia „niebieski człowiek” mamy na myśli coś więcej niż boską, osobę, Syna Bożego, włączamy w to wspaniały rodzaj człowieka; rodzaj, posiadający niebiańskie cechy i zasoby. Wszystko, co związane jest w tym człowiekiem jest zarówno niebiańskie jak i praktyczne. Wszystko, co znajduje się w Chrystusie ma niebiańską wartość i praktyczne znaczenie. Dlatego mówimy o Nim jako o niebieskim człowieku, rodzaju, który Bóg chciałby widzieć.

Bóg może mieć do czynienia tylko z takim rodzajem człowieka, musimy więc opuścić nasz teren i wejść na teren Chrystusa. Takie jest znaczenie słów: „Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa”. Nie chodzi tu o zwykłe zajęcie stanowiska względem Niego. Słowo „wierzę” jest całkowitym oddaniem Mu się. Aby tak się stało, musimy opuścić nasz teren lub naturę. Nie jest to tak proste, jak mogłoby się wydawać. Jest to nauka trwająca przez całe życie. Duchowa edukacja jest wzrostem w Duchu. Na początku ma miejsce pewien akt, kiedy przystępujemy do Niego w wierze i oddajemy Mu się. Jednak przez całą resztę naszego życia będziemy się uczyć co to znaczy opuścić nasz teren i zająć Jego teren. Obraz tej prawdy znajdujemy w historii Nikodema. Nikodem przychodzi do Jezusa jako człowiek zainteresowany boskimi rzeczami. Wierzy, że Jezus może mu coś powiedzieć, „...Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel...” (Jana 3:2). Jezus nie odpowiedział na jego pytanie. W pewnym sensie, odrzekł mu: „Nikodemie, będąc przywódcą religijnym, musisz opuścić ten teren i wejść na zupełnie inny grunt. Musisz się na nowo narodzić”. Prześledźcie dokładnie tę rozmowę, a zobaczycie, że Pan mówi: „Musisz być tam, gdzie Ja jestem, zanim dowiesz się tego, co Ja wiem. Tylko wtedy, gdy narodzisz się na nowo, będziesz mógł zobaczyć Królestwo”.
 
„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie – Wejście na teren nowego człowieka.

wtorek, 24 maja 2011

książka „Upadek cywilizacji” w wersji PDF

Informuję, że na serwerze ftp Radia PIELGRZYM  w dziale Książki i art. elektroniczne umieszczona została w formacie .pdf bardzo wartościowa książka pastora Berta Clendennena pt.”Upadek cywilizacji”.  Upadek cywilizacji

obleczcie się w nowego człowieka

„A obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy". Efezjan 4:24; „Nie okłamujcie się nawzajem, skoro zewlekliście z siebie starego człowieka wraz z uczynkami jego, a przyoblekli nowego, który się odnawia ustawicznie ku poznaniu na obraz tego, który go stworzył. W odnowieniu tym nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, cudzoziemca, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz Chrystus jest wszystkim i we wszystkich". Kolosan 3:9-11

 Bóg mówi, że mamy zewlec z siebie starego człowieka. Tak często używany tych słów w kwestii osobistej. Mówimy o naszym starym człowieku, przez którego rozumiemy grzeszna naturę, ujawniająca, się w nas pod wpływem bodźca. To, o czym tutaj mówimy, jest czymś o wiele większym niż kwestie osobiste. Piąty rozdział Listu do Rzymian wyjaśnia, że stary człowiek jest pewnego rodzaju rasą, reprezentowaną przez głowę tej rasy, Adama. Wspólny, zbiorowy Adam, po odejściu od Boga nie może być już więcej przez Boga przyjęty. Narodziliśmy się w takim systemie i z natury wszyscy do niego należymy. Nie tylko ciało Chrystusa stanowi jedno, lecz również ciało Adama. Jest to światowy symbol wyrażania człowieka. Napisane jest o nas, że jako nowe stworzenia, odrzuciliśmy tego człowieka. Złożyliśmy go [podczas chrztu zanurzającego]  w grobie w taki sam sposób, w jaki składa się ciało. Jako wierzący, odrzuciliśmy, zewlekliśmy typ Adama i tego jednego wielkiego wspólnego Adama. przyoblekliśmy się w nowego człowieka. Uważa się, że to również dotyczy tylko kwestii osobistych. To oczywiście jest prawdą, lecz jest to również o wiele więcej niż osobiste życie i natura.

W Liście do Efezjan dowiadujemy się, że nowy człowiek jest kościołem, Chrystusem, jak do dosłownie wyrażono w 1 liście do  Koryntian 12:12. Chrystus stanowi jedno z wszystkimi członkami, jako głowa połączona z ciałem, tworząc jednego nowego człowieka. Jest to wspólny, zbiorowy człowiek, człowiek nowego porządku. Nie Adam, lecz Chrystus. Tam Chrystus jest wszystkim i we wszystkim, według Listu do Kolosan 3:11. Wcześniej Adam był wszystkim i we wszystkim. Jednak w nowym stworzeniu to Chrystus jest wszystkim i we wszystkim. Właśnie to Paweł miał na myśli, mówiąc: „Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie” (Efezjan 4:20-21). Jest to uosobienie boskiej prawdy. My mamy stać się prawdą. Jesteśmy przedstawiani jako ci, którzy uwolnili się od jednego ciała Adama i przyoblekli się w inne ciało, Chrystusa, stając się jednym nowym człowiekiem. To zewleczenie z siebie starego i przyobleczenie się w nowego składa się z wielu rzeczy. Najważniejszą rzeczą w nowym człowieku jest uosobienie miłości Chrystusa. Ta miłość musi być wyrażana indywidualnie, gdyż ciało może wyrażać tę miłość tylko w takim stopniu, w jakim wyrażają ją poszczególni członkowie. Dlatego chodzenie w miłości jest jedną z rzeczy składających się na przyobleczenie nowego człowieka. Ciało budowane jest w miłości, osadzone jest na miłości i jest środkiem wyrażania miłości Chrystusa. Aby w pełni zrozumieć znaczenie ciała, głowa i wszystkie członki muszą być właściwie dopasowane i powiązane ze sobą. Chrystus jako głowa nie może być miłością, podczas gdy Jego członki są od Niego oddzielone. Ciało stanowi jedność. Chrystus wyrażony w pełni posiada wszystkie członki. To wymaga pewnej natury, a tą naturą jest miłość.

Jako dzieci umiłowane mamy polecenie by chodzić w miłości, tak jak Chrystus nas umiłował. Miłość nie jest jedyną cechą tej nowej natury. Używamy jej, by pokazać, że ta natura zawiera w sobie nową skłonność. Nowy człowiek jest gotowy by miłować. Kiedy więc pojawia się coś, co nie pochodzi z miłości, czy to myśli, czy uczucia, krytycyzm lub osądzanie, miłość została odsunięta na bok. Kiedy krytykujemy się nawzajem, jest to stary człowiek, którego musimy zewlec. W nowym człowieku istnieje zbiorowa świadomość. Ten nowy człowiek, który jest wspólnym i zbiorowym człowiekiem, reprezentuje życie społeczności. To wymaga zbiorowej świadomości, która jest jedną z najważniejszych rzeczy. Pan nie może osiągnąć Swego celu poprzez jednostki. My, jako jednostki, nie możemy osiągnąć tego celu. Stary człowiek w Adamie również jest wspólnotą. Jednak świadomość starego człowieka nie jest świadomością zbiorową, jest niezależna i podzielna.

Boży lud musi mieć zbiorową świadomość. Jedną z tragedii kościoła jest fakt, iż wiele osób ciągle żyje w stanie duchowej niedojrzałości. Podstawowym powodem tej niedojrzałości jest to, że żyją dla siebie, niezależnie od ciała. [chodzi o kościół] Zahamowanie duchowego wzrostu bardzo często wiąże się z brakiem zbiorowego poczucia życia w określonym i pozytywnym sensie. Dlatego też sposobem na duchowy wzrost jest wspólnota. Takie jest prawo nowego człowieka. Jest to zbiorowy człowiek, który dorasta do wymiarów pełni Chrystusowej. Jednostki nie mogą w taki sposób wzrastać. Musimy się pilnować, by nie przegapić tego bardzo ważnego prawa duchowego wzrostu. Na tym polega przyobleczenie się w nowego człowieka. Czy przyoblekliśmy go? Jest to dyspozycyjność. Dyspozycyjność polega na odłożeniu na bok wszystkiego co osobiste, indywidualne i przyjęcie wspólnej świadomości, w której wszystko robione jest dla ciała [chodzi o kościół].

W jaki sposób wpłynie to na kościół? Poprzez tą społeczność Ducha, Pan realizuje Swój cel, a ty i ja zostajemy umieszczeni w Bożym planie. Aby się objawić, Pan musi mieć ciało wyrażone duchowo. Wszelkie podziały w służbie znikają, kiedy ciało zajęte jest wyrażaniem Chrystusa, kiedy wszystkie członki wykonują swą pracę, mającą taką samą duchową wartość przed Panem. Prawdziwy sprawdzian nadejdzie wtedy, gdy diabeł wystąpi przeciwko wszystkim, którzy w taki sposób zbliżają się do Boga. Jak więc widzimy, Bóg szuka ludzi. Człowiek reprezentowany jest przez Jego Syna, a kościół jako Jego ciało jest Jego środkiem wyrazu. Nowy człowiek jest uniwersalnym objawieniem tego, czym jest Chrystus. Jeden Pan, jedno życie, jedna miłość. Nowy człowiek jest podobny do Boga. Myśli Bożymi myślami, pragnie tego, czego Bóg pragnie, a jego wola jest Bożą wolą. Nowy człowiek ma zabezpieczenie w postaci nowonarodzenia, lecz musi toczyć wojnę ze starym człowiekiem, by zyskać przewagę. Zewleczenie z siebie starego człowieka wymaga krzyża. Nie ma innego sposobu.

„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie – Obleczcie się w nowego człowieka.

poniedziałek, 23 maja 2011

dusza została stworzona po to, by się nawrócić

Inną cechą której szukamy w duchu ludzkim jest podatność na kształtowanie. Upodobnienie się wymaga przystosowania się. Ta plastyczność nie jest tylko cechą charakterystyczną wszystkich form życia, lecz jest szczególnie aktywna w jego wyższych formach, wspinając się na kolejne stopnie nabiera coraz większej siły. Kiedy dochodzimy do duszy i ducha, przybiera najbardziej rozwiniętą formę. Gdy rozpatrujemy jej podatność na wpływy, jej natychmiastową reakcję na bodziec lub jej olbrzymie możliwości wzrostu, zmuszeni jesteśmy przyznać, że posiada najdoskonalszą zdolność do zmian. Wspaniała plastyczność umysłu zawiera od razu możliwość jego przekształcenia i przewiduje to. Dusza została stworzona po to, by się nawrócić.

Po drugie, czym jest życie? Główną przyczyną zesłania życia jest czynnik zmiany, a oddzielnym podejściem jest podkreślenie różnicy pomiędzy nim a cielesnym człowiekiem z jednej strony i duchowym człowiekiem z drugiej. Cielesny człowiek jako jego podłoże, duchowy człowiek jako jego produkt. Samo życie jest czymś innym. Tak jak w każdym innym organizmie, mamy tutaj trzy rzeczy: twórczą materię, ukształtowaną materię i kształtowanie się zasady życia. Czyli w duszy mamy starą naturę, odnowioną naturę i przekształcające się życie. Żaden człowiek jeszcze nie widział tego życia. Tego nie można zanalizować, zważyć lub prześledzić jego natury. Jednak tego właśnie się spodziewamy. Ta niewidzialność jest tą samą właściwością, która okazała się być szczególną cechą życia naturalnego. Nie widzieliśmy życia w pierwszym zarodku dębu, palmy, ptaka czy człowieka. Nie spodziewamy się go zobaczyć w chrześcijaninie, gdyż teraz poruszamy się w sferze duchowej, której oko fizyczne nie potrafi dostrzec. Nie udajemy, że nauka potrafi zdefiniować takie życie jako Chrystusa. Nauka nie zna definicji na swoje własne życie. Ponieważ jednak chodzimy w wierze i rozumiemy przez wiarę, wiemy, że to życie jest Chrystusem. Są to zbieżne linie prowadzące w tym kierunku, czyli do Chrystusa. Historia przyznaje, że istniał ktoś, kto był prawdą. On twierdził: „Jestem życiem” Zgodnie z doktryną biogenezy życie może powstać jedynie dzięki życiu. On utrzymywał też, że przyszedł na świat po to, by dać ludziom życie. Jezus mówi „Ja przyszedłem, abyście mieli życie i obfitowali”. Tutaj nie mogło chodzić o życie fizyczne, gdyż ludzie już posiadali ten rodzaj życia. Ten, kto ma Syna, posiada inny rodzaj życia. Czyż sami nie wiecie, że Jezus Chrystus jest w was?

[„Dlatego zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też nie może. Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego.  Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.  Tak więc, bracia, jesteśmy dłużnikami nie ciała, aby żyć według ciała. Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie; ale jeśli Duchem sprawy ciała umartwiacie, żyć będziecie,” List do Rzymian 8:7-13 „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was?”  2 list do Koryntian 13:5,]

Przez całą historię przewijali się ludzie, których charakter dziwnie przypominał Tego, który był życiem. Gdy widzimy jak w organizmie przejawia się charakter ptaka, zakładamy, że działało w nim życie ptaka. Podobnie kiedy widzimy upodobnienie się to wzorca w chrześcijaninie i wiemy, że taki wzorzec mógł powstać tylko w wyniku życia, wtedy wiemy, że życie Chrystusa wykonało swoją pracę. Skoro każdy skutek ma swoją przyczynę, jaka jest przyczyna powstania chrześcijanina? Taka jest cecha i natura uświęcenia, a ten kto to wie, nie da się zwieść przez naśladownictwo.

„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie - Gdy chrześcijaństwo daje się zwieść.

sobota, 21 maja 2011

A7 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa

Owoc można poznać dopiero w drugim pokoleniu. Dopiero w drugim pokoleniu będziemy mogli stwierdzić, jaki rodzaj nawróconych wydaliśmy. Owocem dzisiejszego poselstwa będzie jutrzejszy kościół. Obserwowałem to przez całą dekadę. Kościół jest dokładnie taki, jak tworzący go ludzie. Nawróciliśmy ludzi, którzy nie posiadają duchowego pragnienia. Nie da się zorganizować spotkań ewangelizacyjnych trwających dłużej niż trzy dni. Na spotkaniu modlitewnym w większości przypadków nie potrafimy wydać wczorajszych owoców. Najmniej popularną osobą w kościele jest Bóg. Jeśli ogłosisz występ religijnej grupy muzycznej, przyjdą tłumy. Zorganizuj wspólny obiad, a nie nadążysz z szykowaniem jedzenia. Powiedz, że w piątek wieczorem będzie spotkanie modlitewne, a zostaniesz najsamotniejszym człowiekiem w mieście. Wydaliśmy pokolenie nawróconych, którzy wylegują się na słońcu. Ponieważ owoc można poznać dopiero w drugim pokoleniu, rozmawiamy tu o bardzo poważnej rzeczy. Nie powinno nas dziwić, że nie widzimy Bożych cudów. Istnieje zbyt duża przepaść pomiędzy tym, co głosimy, a tym, co robimy.

„Szkoła Chrystusa”
strona 354

Tanią łaskę sprzedaje się na bazarach! Sakramenty, przebaczenie grzechów, chrzest i wyznania wiary rozdawane są po obniżonych cenach. Współczesny kościół głosi niebo bez piekła, wieczerzę bez dyscypliny, członkostwo w kościele bez owoców sprawiedliwości. Kościół, porwany w wir taniej łaski, nie głosi całej prawdy Bożej, bojąc się urazić dusze tych, którzy w niedzielny poranek mienią się uczniami Bożymi, a w poniedziałek żyją jak bezbożnicy. Kościół musi powiedzieć tym ludziom: „Nie możesz żyć jak bezbożnik i oczekiwać, że Bóg będzie z tobą współdziałał”. Uczniowie nie bali się podnieść swego głosu przeciwko takim kpinom. Nie poświęcali się dla sukcesu, lecz dla Jezusa Chrystusa. Łaska przedstawiana jest jako niewyczerpany skarb kościoła, z którego spływa błogosławieństwo bez zadawania pytań lub ustalania granic. Ośmielamy się drukować książki które zawierają tylko obietnice Boże i nazywać je Bibliami. Nikt nie ma prawa wyrywać z kontekstu obietnicy Bożej. Musimy wiedzieć, że Bóg oczekuje jakości, a nie ilości. Bycie uczniem Pana pośród tego krnąbrnego i przewrotnego rodu wymaga odwagi. To tego powołał nas Bóg.

„Szkoła Chrystusa”
strona 345

piątek, 20 maja 2011

duch ludzki tęskni i wzdycha za Bogiem

W filozofii kościoła z pierwszego wieku ludzie dopatrują się pochodzenia chrześcijaństwa. Uczeni przeciwstawiają jego filozofię i program tym, które powstały później. Czy człowiekowi nigdy nie przyszło na myśl, że chrześcijaństwo to coś o wiele więcej niż filozofia? Że zawiera naukę, biologię, czystość i prostotę? Równie dobrze można by porównywać zoologię i chemię, żywych i martwych. Człowiek próbował wyjaśnić życie duchowe za pomocą wytworów umysłu. Chyba widać, że cechą charakteryzującą religię chrześcijańską jest jej życie, a prawdziwa teologia musi zaczynać się od biologii. Jeśli uda nam się przeprowadzić taką analogię, możemy spodziewać się odpowiedzi na trzy pytania, które jak wierzę, pomogą nam uchwycić się wiarą tej prawdy uświęcenia czy też upodobnienia się do obrazu Chrystusa. Pierwsze pytanie: Co w duchowej sferze oznacza protoplazma? Drugie: czym jest życie? I trzecie: co wiemy na temat procesu i planu? W tej lekcji przyjrzymy się szczególnie temu, co oznacza protoplazma in. zaródź. Odrzućmy na moment procesy naturalne i wyobraźmy sobie, że nowe stworzenie zostało stworzone z niczego. Nic nie może zostać stworzone z niczego. Materii nie da rady stworzyć ani zniszczyć. Natura i człowiek mogą jedynie przybierać różne formy i przekształcać się. Dlatego kiedy powstaje nowe zwierze, nie powstaje nowe ciało, życie po prostu wchodzi w istniejącą materię, przyswajając sobie większą ilość tego samego rodzaju i przebudowując ją.

[Protoplazma in. zaródź - materia stanowiąca "żywą", najbardziej aktywną metabolicznie przestrzeń w komórce organizmu roślinnego, zwierzęcego lub jednokomórkowego. Stanowią ją jądro komórkowe oraz cytoplazma. Protoplazma wraz z wakuolą lub wakuolami składa się na protoplast u roślin, grzybów i bakterii, a na kompletną komórkę u zwierząt. Info zaczerpnięte z Wikipedii]

Życie duchowe działa w taki sam sposób. Musi posiadać szczególny rodzaj zarodzi, podstawy życia. To musi istnieć już wcześniej. Aby zrodzić to, co niebieskie, musimy również zrodzić to, co ziemskie. Życie duchowe znajduje to w cechach charakteru, które już wcześniej istnieją w cielesnym człowieku; umysł i charakter, wola, uczucia i natura moralna. Te rzeczy tworzą podstawy duchowego życia. Analogicznie wygląda kwestia szukania podstaw duchowego życia. Najniższy świat mineralny stanowi główny budulec dla owadów, królestwo roślin stanowi budulec dla zwierząt. Człowiek cielesny stanowi budulec dla człowieka duchowego. Nie trzeba zagłębiać się w psychologię nowego ani starego stworzenia by dokładniej określić czym są te moralne podstawy. Jest to duch ludzki. To jest miejsce, w którym przebywa. Wystarczy stwierdzić, że ma się narodzić z tego łona nowego stworzenia, ukształtowany z umysłowych i moralnych części, materiałów lub istoty człowieka cielesnego. Musimy tylko podkreślić, że w człowieku cielesnym te umysłowe i moralne cechy są duchowo martwe. Bez względu na to, jak aktywne może być życie intelektualne lub moralne, z punktu widzenia życia duchowego jest martwe. Ciało jest cały czas ciałem. Brakuje mu tego rodzaju życia, które stanowi różnicę pomiędzy tymi, którzy są chrześcijanami, a tymi którzy nimi nie są. Nic jest jeszcze zrodzone z Ducha. Aby dalej pokazać, że ta protoplazma, czyli duch ludzki, posiada niezbędne właściwości normalnej protoplazmy, musimy sprawdzić czym są te właściwości. Są one dwie. Pierwsza z nich to zdolność do życia i plastyczność, lub inaczej podatność na kształtowanie. Nie wystarczy znaleźć odpowiednią ilość materiału. Materiał musi być właściwego rodzaju. Nie wszystkie rodzaje materii mogą być nośnikiem życia. Nie wszystkie rodzaje materii mogą przewodzić elektryczność. Nie potrafimy odpowiedzieć co takiego szczególnego jest w węglu, tlenie i azocie, że połączone w pewien sposób mogą być nośnikiem życia. Wiemy tylko, że to życie w naturze zawsze wiąże się z tym szczególnym podłożem, a nie z innym.

W kwestii życia duchowego nie jesteśmy tak samo nieświadomi. Kiedy patrzymy na tę złożoną kombinację, którą uznajemy za podstawę życia, znajdujemy coś, co w szczególny sposób kwalifikuje ją do roli zarodzi życia Chrystusa. Odkrywamy jedną istotną przyczynę, dla której ten rodzaj życia powinien być związany z tym rodzajem protoplazmy, a nigdy z innym, który wydaje się go przypominać. Dlaczego? Na przykład, to życie duchowe nie powinno być wszczepione w inteligencję psa lub instynkt mrówki. Zaródź  Ducha, czyli duch ludzki, ma coś więcej niż swój instynkt lub nawyki. Jest zdolna do przyjęcia Boga. Ta zdolność jest podatnością na przyjęcie Boga. Właśnie takiej protoplazmy potrzebujemy. Twoja komnata nie tylko gotowa jest na przyjęcie nowego życia, lecz oczekuje na gościa. Wyczekuje na niego, dopóki gość się nie pojawi. Duch ludzki tęskni i wzdycha za Bogiem. Nie jest to coś charakterystycznego dla protoplazmy ducha chrześcijan. Każdy kraj i każdy wiek miał swoje ołtarze dla nieznanych bogów, a uniwersalne wołanie ludzkiej duszy brzmi: „ginę z głodu”. Takie wołanie jest odpowiednie dla ducha ludzkiego, wzywającego Chrystusa.

„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie - Gdy chrześcijaństwo daje się zwieść.



Tej lekcji i innych z cyklu: Uświęcenie, możesz posłuchać w języku polskim na stronie: http://www.soconline.tv/polish/15_sanctification.html

czwartek, 19 maja 2011

gdy chrześcijaństwo daje się zwieść

[Język biblijny nie jest łatwy. Aby zrozumieć przekaz biblijny trzeba jak najczęściej czytać Pismo Święte i dogłębnie je studiować, tak aby nasiąknąć duchem tej księgi. Biblia była pisana pod wpływem Ducha Świętego. Ten specyficzny, często symboliczny i alegoryczny język jest językiem Ducha Świetnego. Duch Święty nie działa jak ekspres do kawy czy Teleexpress, aby Duch Święty mógł swobodnie objawić nam Boże słowo zapisane w Biblii, potrzeba czasu, zaangażowania, wytrwałości i życia z Duchem Świętym każdego dnia. By zrozumieć przekaz biblijny musisz się zżyć z tą księgą, musisz być przesiąknięty, zewsząd otoczony, zanurzony w  Słowie Bożym  Na tym blogu mogą pojawiać się z pozoru  zawiłe przemyślenia. Drogi czytelniku, nie zniechęcaj się a  napotkane trudności w zrozumieniu tych myśli potraktuj jako zachętę do częstego czytania i poznawania Bożego Słowa zapisanego w Biblii. Również język przemyśleń pastora Clendennena nie jest łatwy, tłumaczenie na język polski też nie jest z najwyższej półki, ale ja  cieszę się z tego co mamy i dziękuję Bogu za możliwość zapoznania się z tymi rozważaniami. Mamy tu skarbnicę cennych myśli, które mogą  wzbudzić w nas apetyt na uświęcone życie i codzienne zanurzanie się w Bożym Słowie.  (przemyślenia autora bloga)]

Chrześcijaństwo albo jest objawieniem, albo jest niczym

Prawdopodobnie największym błędem jest niewłaściwe rozróżniania pomiędzy mistycyzmem a duchowością. Na tym polu nie tylko świat jest w błędzie, lecz również chrześcijaństwo zostało zwiedzione. Gdy mówimy o Kainie, natychmiast myślimy o jego akcie morderstwa, zrodzonym z zazdrości i wściekłości. Jest jednak jeszcze druga strona medalu i musimy oddać sprawiedliwość Kainowi, gdyż inaczej miniemy się z prawdą. Kain nie odseparowywał się od Boga ani Go nie ignorował. Uznał Go i zbudował dla Niego ołtarz. Kain oddał cześć zgodnie z wymogami estetyki i zamordował swego brata - to jest religia. Chrześcijaństwo zazwyczaj rozpoznaje się po jego architekturze, obrzędach, muzyce, otoczeniu, oświetleniu lub braku oświetlenia, brzmieniu, atmosferze, strojach liturgicznych i tak dalej. Kain nie dotarł jednak do Boga, tak samo jak Żydzi. Wszystkie religie mają tę przyjazną wspólną cechę w mniejszym lub większym stopniu. Wielu ludzi religijnych popełnia ten fatalny błąd, twierdząc ze chociaż nie powinniśmy się angażować w inne religie, będące bez wątpienia szczere i pobożne, za to powinniśmy uznać i przyjąć to, co jest w nich dobrego.

Prostota nie przekreśla naszych szans u Boga, lecz niekoniecznie jest duchowa. Jak blisko prawdy może się znaleźć w swym postrzeganiu i interpretacji to, co mistyczne? Jakie wspaniałe rzeczy można widzieć oczami wyobraźni? Jakiż dreszcz zachwytu i ekstazy może wywołać w publiczności lub zgromadzeniu przedstawienie „władca dusz”. nawet w odniesieniu do Biblii? To wszystko jednak może być fałszywym światem pozbawionym boskich i odwiecznych cech. Żyjemy w sztucznym świecie. Tragedia tego melodramatu polega na tym, że dla wielu ludzi tak wygląda rzeczywistość. Świat duszy jest naśladownictwem diabła. Jak bardzo szatan musi się śmiać za swoją maską. Jakże brak nam realności, odwiecznej realności.

Podczas gdy wykształcona dusza posiadająca wyostrzony zmysł piękna jest niezmiernie pożądana w nikczemniku, nie jest to koniecznie dowodem, że taka osoba jest kopalnią wiedzy o Bogu jako osobie, lub że narodziła się na nowo. Sfera duszy jest skomplikowana i niebezpieczna. Może wyrywać ludzi z ich głębin, lecz potem pozostawić ich w moralnej, psychicznej i fizycznej ruinie, bez nadziei.

Sumienie musi zostać ożywione z góry, razem z całym ludzkim duchem. Duch jest kanałem wiedzy duchowej, a wiedza duchowa jest zupełnie odmienna od wiedzy naturalnej, lub wiedzy duszy. Intuicja jest tym prawem duchowej inteligencji, według którego działają wszystkie istoty duchowe. Aniołowie służą Bożej woli dzięki intuicyjnej orientacji. Jedyna wiedza na temat Boga, która ma dla nas lub dla innych duchową wartość, przychodzi poprzez objawienie Ducha Świętego wewnątrz naszego ducha. Chrześcijaństwo albo jest objawieniem, albo jest niczym. Apostoł Paweł wyraźnie stwierdza, że tajemnicą sukcesu jego życia i służby był fakt, iż otrzymał tę ewangelią poprzez objawienie. Nowe narodzenie niesie ze sobą różne nowe możliwości. Wśród nich, najbardziej znaczące są różne nowe dziedziny boskiej wiedzy, zrozumienia i percepcji. Zadaniem ludzkiego intelektu jest nadanie rzeczom duchowym inteligentnej formy dla nas i dla innych. Inną duchową lekcją, której musimy się nauczyć i której nauczenie nas przychodzi Bogu bardzo ciężko, jest ta, iż duchowe cele wymagają duchowych środków. Na ile ważne jest, by każde nowe przedsięwzięcie dla Boga powstawało w wyniku objawienia go tym, których wybrał do tego dzieła? Bardzo trudno jest cielesnemu człowiekowi nic nie robić, nic nie mieć, a szczególnie nic nie wiedzieć, jednak zupełne wyrzeczenie się własnych środków jest jedynym sposobem na to, by wszystko co mamy pochodziło od Boga. Jak więc widać. Bóg wykazuje szczególne zainteresowanie Swoim duchem w wierzącym. Bóg szuka synów Ducha. Istnieje synostwo poprzez stworzenie na podstawie prawa. Jednak poprzez upadek, zejście na niewłaściwą drogę lub zbłądzenie wszystkie boskie cele i możliwości tej relacji zostały zaprzepaszczone i taka relacja nie ma już żadnej wartości. W takim wypadku Duch zaczyna działać poprzez śmierć i odległość, przekonując o grzechu przeciwko niebu. Duch ludzki, w którym ma miejsce nowe narodzenie i który jest siedzibą jedynego prawdziwego synostwa, staje się również nowym człowiekiem. Biblia mówi, że ci, którzy rodzą się na nowo, stają się małymi dziećmi (Mateusza 18:3) lub niemowlętami w rzeczach duchowych (1 Koryntian 3:1).
Jako tacy, musimy przyswajać sobie nowy rodzaj wiedzy i żyć nowym rodzajem życia (Rzymian 6:4). Musimy się nauczyć, że nasze życie cielesne nie może wykonywać woli Bożej, żyć według Bożych wymagań lub czynić Bożego dzieła. Bóg zawsze wyraźnie rozgraniczał cielesną siłę i moc po jednej stronie, a Jego ducha po drugiej (Zachariasza 4:6).

Nowo narodzone niemowlę musi się nauczyć, że nowe chodzenie w Duchu różni się od cielesnego. Chodzenie w Duchu polega na tym, że motywy, uczucie i naturalny wybór nie stanowią już kryteriów wyznaczających prawa duchowego człowieka. Motywy wytyczałyby pewien kurs, namiętności gnały by nas w pewnym kierunku, a woła domagałaby się zadośćuczynienia tym sądom i pragnieniom, lecz nauczenie się chodzenia w Duchu jest lekcją życia dla nowego człowieka, dochodzącego swych praw przed Bogiem. Musimy pamiętać, że prawem tego chodzenia w duchu jest wiara. „Wiara bez uczynków jest martwa” (Jakuba 2:26). To prawda. Lecz uczynki wiary to nie rzeczy cielesne. Rzeczy duchowe są głupstwem dla ciała. Dlatego też wiara jest prawem chodzenia w Duchu nowego człowieka. Rzeczy duchowe są głupstwem dla człowieka cielesnego.

„Szkoła Chrystusa” – cykl Uświęcenie - Gdy chrześcijaństwo daje się zwieść.

środa, 18 maja 2011

zniszczony przez zaniedbanie

Mały skorupiak zamieszkuje pieczary Mammoth Caves w Kentucky. Na początku człowiek jest zdziwiony, widząc te zwierzęta wyposażone w oczy. Powstaje pytanie; po co im oczy, kiedy żyją w całkowitej ciemności? Czy to jest wyjątek? NIE! Nacięcie skalpelem i spojrzenie przez mikroskop wyjawia sekret. Te oczy są kpiną. Zewnętrznie są doskonałe, ale badanie dowiodło, że wewnątrz nie ma nic. Nerw optyczny skurczył się i zamarł. Mają narządy wzroku, ale nie mają wzroku. Mają oczy, a nie widzą. Dokładnie to powiedział Jezus o pewnych ludziach; mieli oczy, a nie widzieli. Powód jest taki sam. Te skorupiaki w jaskiniach postanowiły żyć w ciemnościach, dlatego zostały do tego przystosowane. Odmawiając widzenia utraciły prawo widzenia. Natura ich przystosowała. Natura musi postępować zgodnie z prawem. Jest to jej obrona przed rozrzutnością i ta zdolność zanika natychmiast, jeżeli nie jest wykorzystywana. Kto ma uszy do słuchania, kogo uszy nie są zdegenerowane, niechaj słucha

Często słyszymy szczerych ludzi, którzy mówią, „nie ma czegoś takiego, jak ateista”. Jednak musi być ateista. Są tacy ludzie, którym wydaje się, że nie ma Boga. Nie widzą Boga, gdyż nie mają oczu. Mają tylko niewykształcony organ, zniszczony przez zaniedbanie. Jest to efekt grzechu nie po śmierci, ale za życia. Ten proces działa w pełni teraz. Może to powodować, że grzeszymy z lżejszym sumieniem, odsuwamy sąd i opóźniamy czas rozliczenia przed Bogiem. Jednak za każdy dzień zdamy rachunek. Każda dusza jest księgą sądu, a natura, jak anioł zaznacza tam każdy grzech. Wczorajszy grzech, jako część kary, jest grzechem dzisiaj. Nasze grzechy, jak ogary z piekła, tropią nas po cichu od naszej przeszłości aż do naszego grobu. Moce grzechu w takiej sile, jak je rozwijaliśmy z każdym uderzeniem serca, są w nas. Dusze niektórych ludzi są już przeszyte wiecznymi konsekwencjami zaniedbania do takiego stopnia, że patrząc w sposób naturalny na ich przypadek, niemożliwa jest jakiekolwiek ucieczka. Straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego! Wszelka nadzieja na Niebo dla duszy zaniedbanej, może być tylko iluzją.

Jak może dusza uciec do Nieba, jeżeli lekceważyła przez całe życie jedyną drogę ucieczki od słowa „Ja”. Te trzy słowa; zbawienie, ucieczka i zaniedbanie, są związane z sobą nie przypadkowo, ale organicznie i koniecznie. Ucieczka oznacza nic więcej, niż przeniesienie ze sfery naturalnej do duchowej. Oznacza to zrzucenie wszystkiego, co nie może wejść do Królestwa Bożego i przyobleczenie się w Chrystusa. Jest to sprawowanie zbawienia przez proces, który Biblia nazywa uświęceniem. Człowiek rodzi się na nowo w momencie, ale trzeba całe życie chodzić z Bogiem, by upodobnić się do obrazu Chrystusa.

Wreszcie, nasze pojęcie istoty duchowej musi pochodzić z istoty fizycznej. Nasze pomysły odnośnie nowej natury duchowej muszą być pożyczone ze znanej nam starej natury. Na przykład w naturze duchowej jest zmysł wzroku. Jeżeli go zaniedbasz i nie rozwiniesz, nigdy ci go nie będzie brakować. Po prostu nie będziesz nic widział. Jeżeli go rozwiniesz, zobaczysz Boga. Jest zmysł słuchu. Jeżeli go nie rozwiniesz, nigdy ci go nie będzie brakować; po prostu nie będziesz nic słyszał. Jeżeli go rozwiniesz, będziesz słyszał, „Moje owce słuchają mojego głosu”. Jest zmysł dotyku, który musi być rozwinięty w nowym człowieku. Taki zmysł miała ta kobieta, która dotknęła Jego szat; to cudowne dotknięcie, zwane wiarą, porusza serce Boga. Jest też zmysł smaku to duchowy głód Boga. Coś wewnątrz poświadcza i widzi, że Bóg jest dobry. Jest też zdolność do inspiracji. Zaniedbaj to, a cała sceneria świata duchowego jest monotonna i brzydka. Jeżeli to rozwiniesz, to nastawi całą naturę człowieka na piękno Bożego stworzenia.

Ostatnia, ale nie najmniejsza jest nasza zdolność do miłości; miłości Bożej. To uczucie może się poszerzać i być coraz wyższe, głębsze, dłuższe i szersze. Bez tego żaden człowiek nie może prawdziwie zrozumieć słowa „tak wielkie zbawienie”, gdyż miarą tego jest drugie „tak” Chrystusa - Bóg tak umiłował świat, że dał Swojego jedynego Syna. Jak uciekniemy, jeżeli to zlekceważymy?

„Szkoła Chrystusa” - cykl Upamiętanie, z rozdziału – Degeneracja

wtorek, 17 maja 2011

zbawienie, zaniedbanie i ucieczka

Jeżeli zgrzeszymy, cokolwiek to jest, musimy to wyznać i odrzucić. Dusza, która grzeszy, ta „umrze”, powiedział prorok Ezechiel. Umrze niekoniecznie dlatego, że Bóg wydał na nią wyrok śmierci, ale ponieważ nie może zapobiec śmierci. W samej naturze jest taka kara, a wyrok jest wykonywany z przerażającą wiernością prawu. Istnieje taka myśl, że prawdy religijne są poza sferą rozumu, który w normalnych sprawach służy człowiekowi. To pytanie musi być co najmniej wyjątkiem. Dotyczy to tak samo sfery duchowej, jak i natury. Jeżeli na człowieku nie robi wrażenia to, że Bóg będzie go sądził za grzechy, nie może być ślepy na fakt, że będzie go sądzić natura. Kiedy Bóg dał prawa natury, wydaje się, że dał jej dwa przepisy, na których oparty był ten wyrok.

Pierwszy przepis mówi, „co człowiek sieje, to i żąć będzie...” (Gal. 6:7). Drugi jest wyrażony w tym, „Jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy...” (Hebr. 23). Pierwszy przepis  mówi o władzy grzechu. Drugi, o którym teraz mówimy, zajmuje się grzechem zaniedbania. Nie ma tu mowy o siewie, ale o żniwie. Bierze pod uwagę tych, którzy nie robią nic i zadaje pytanie, „Jak oni ujdą cało”? Biblia stawia pytanie ale nie daje odpowiedzi i jest oczywiste, że takiej odpowiedzi oczekuje. Jak ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy? Odpowiedź brzmi, że nie ujdziemy. W sposób naturalny nie możemy. Tak samo nie uciekniemy, jak człowiek nie uniknie utopienia się, kiedy wpadnie do morza, a zaniedbał tego, by nauczyć się pływać. Tak samo nie ucieknie ten, kto zlekceważył tak wielkie zbawienie. Dlaczego ma spaść tak srogi sąd za proste zlekceważenie?

Generalnie przyjmowane pojęcie mówi, że aby człowiek był potępiony, musi być strasznym grzesznikiem. Ta zasada idzie dalej. Ja mówię po prostu, „Jeśli zaniedbamy”. Dlaczego takim grzechem jest nie posianie niczego? Dlaczego taka kara za nie zrobienie niczego? Musi być jakaś ukryta, ważna relacja i związek pomiędzy tymi trzema słowami: zbawienie, zaniedbanie i ucieczka. Dlaczego te słowa są powiązane z sobą i mają władzę do wydawania wyroku śmierci? Wyjaśnienie zostało częściowo już podane, ale dalsze znaczenie jest w słowie zbawienie. Nie jest to oczywiście zbawienie w normalnym zrozumieniu przebaczenia grzechów. Pytanie w liście do Hebrajczyków skierowane jest do ludzi, którzy podobno już to mieli. Jest to słowo o szerszym znaczeniu i dlatego obejmuje nie tylko przebaczenie grzechów, nie też wyzwolenie od ciężaru ciała. Zawiera w sobie cały proces zbawienia od mocy grzechu i samolubstwa.

Biblia wyraźnie mówi o naturalnych zasadach człowieka, które go ciągną w dół do śmierci, zaślepiają jego zrozumienie, zagłuszają sumienie i paraliżują wolę. To jest aktywnie działające prawo grzechu. Wychodząc temu naprzeciw, Bóg wyposażył nas w inne prawo, które zatrzyma ten trend staczania się. Jest to aktywnie działająca zasada zbawienia, którą Biblia nazywa uświęceniem. Jeżeli człowiek stwierdzi, że działa w nim pierwsze z tych praw i ciągnie jego życie w dół do śmierci, jest tylko jedna droga wyjścia z tego stanu; uchwycić się mocy zbawienia. Ta moc jest jedyną w całym wszechświecie, która ma wpływ na naturalną skłonność człowieka do zniszczenia, a jej zlekceważenie, to odcięcie jedynej szansy na ucieczkę. Z samej natury zbawienia widać wyraźnie, że jedyną rzeczą, jaka wystarczy, by to utracić, jest zaniedbanie. Dlatego Biblia mocno podkreśla to tak ważne słowo. Człowiek, który został zatruty, potrzebuje tylko zlekceważyć antidotum, by umrzeć. Jest to efekt zlekceważenia zbawienia, a konkluzja brzmi, jeżeli zlekceważysz, wyjście nie jest możliwe.

Zbawienie jest określonym procesem. Jeżeli człowiek nie podda się temu procesowi, nie może z tego skorzystać. „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi” (Jan 1:12). Może to być niedbalstwo lub apatia, ale zlekceważenie jest fatalne w skutkach. Nie można ujść cało. Popatrzmy na jeszcze inny aspekt tego przypadku, czyli wpływ na samą duszę. Zlekceważenie, to dla duszy coś więcej, niż utrata zbawienia. Ono niszczy możliwość zbawienia. Degeneracja w sferze duchowej obejmuje przede wszystkim uszkodzenie zdolności do zbawienia i wreszcie utratę tych zdolności. Dusza jest po kawałku niszczona, aż zniknie możliwość przyjęcia Boga i sprawiedliwości. To jest ten grzech nieprzebaczalny, albo jak mówi Jan, grzech na śmierć. Dusza ma w sobie wielkie miejsce dla Boga, które może być powiększane. Jeżeli zajmie je Bóg, jest nieograniczone, ale bez Boga dusza kurczy się i zmniejsza. To, co pozostało, trudno jest nazwać duszą. Jest to bezużyteczny organ, skazany na śmierć z powodu nie używania. Natura ma swoją własną odpłatę za zaniedbanie, jak również za nadmierne używanie. Niewłaściwe używanie jest tak samo śmiertelne, jak nadużywanie.

Są pewne zwierzęta, które ryją pod ziemią i natura wzięła odwet na nich w naturalny sposób. Zamknęła im oczy. Jeżeli postanowiły żyć w ciemności, oczy nie są im potrzebne. Lekceważąc je, te zwierzęta pokazały, że ich nie chcą. Ponieważ jednym z praw natury jest, że nic nie istnieje bez powodu, ich oczy zostały im zabrane. W taki sam sposób duchowe oczy muszą umrzeć i stracić swoją zdolność zgodnie z prawem natury, jeżeli dusza woli chodzić w ciemności, zamiast w światłości. Takie znaczenie mają słowa Jezusa, „temu kto nie ma, i to, co ma, będzie odjęte.” (Mat. 13:12) oraz słowa, „Weźcie przeto od niego ten talent” (Mat. 25:28). Zdolność wierzenia jest najwspanialszym darem, jaki posiadamy. Jednak i on jest poddany temu prawu. Jeśli ktoś ukryje swój talent, nie robiąc z nim nic dobrego, ani złego, Bóg nie pozwoli mu go zatrzymać. Nie będzie mógł go zatrzymać tak, jak kret nie mógł zatrzymać swoich oczu. Bóg mówi, „zabierzcie mu ten talent”.

Przestępstwem tego człowieka było po prostu zaniedbanie, „...Sługo zły i leniwy” (Mat. 25:26). było to życie zmarnowane, życie, które zawiodło w świętej służbie.

Takie życie jest niebezpieczeństwem dla wszystkich, którzy wkroczą na tą drogę. Najciemniejszą tego stroną jest fakt, że jesteśmy nieświadomi tego zaniedbania i złego ukierunkowania naszych sił. Jeżeli czujemy się z tym źle, to jest nadzieja, jeżeli coś w naszej duszy nie śpi tak, jak reszta, jeżeli słyszymy sprzeczny głos, a mimo tego jest apatia i obojętność, czego jest to symptom? Jest to postępująca śmierć. Są pewne wypadki, przy których ofiara nie czuje bólu i uważa, że jest mocna, ale umiera. Gdybyśmy zapytali chirurga, co go upoważnia do wydania tak strasznego werdyktu, powiedziałby, że jest to odrętwienie, które świadczy, że niektóre części ciała już utraciły zdolność do życia. Nie jest to efekt zakażenia się od kogoś. Dusza przeżywająca degenerację poprzez pewne pokusy, zaplanowane w najgłębszym piekle, ma moc zachowania całkowitej tajemnicy. Kiedy wszystko wewnątrz jest zaropiałe i zgniłe, jak Judasz, bez wstydu może pocałować Pana. To niewidzialne zepsucie, jak jego odpowiednik w naturze, może pokazywać na zewnątrz swoją ofiarę, jako piękną, zabijając ją od wewnątrz.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Upamiętanie, z rozdziału – Degeneracja

poniedziałek, 16 maja 2011

jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie?

W Hebrajczyków 2:3.czytamy „jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? Najpierw było ono zwiastowane przez Pana, potem potwierdzone nam przez tych, którzy słyszeli”. Jeżeli zaniedbamy roślinę w ogrodzie, zacznie się naturalny proces pogarszania i roślina zmienia się na gorsze. Jeżeli zaniedbamy jakieś zwierzę domowe, zamieni się ono w dzikie i bezwartościowe. Tak samo dzieje się z ludźmi. Dlaczego człowiek miałby być wyjęty z pod prawa natury? Natura zna go, jako jeszcze jeden gatunek i prawo odmiany gatunku dotyczy całego stworzenia.

Jadąc drogą, widziałem pola zaorane i pięknie utrzymane i pomyślałem sobie w związku z tą lekcją o „powrocie do natury”. Zawsze wzdłuż płotu z drzew i krzewów wiedzę ciernie tylko czekające na najmniejsze zaniedbanie ze strony farmera. Jeżeli zaniedba te drzewa, wkradnie się pustynia i zabierze z powrotem to, co farmer jej zabrał Taka jest również natura człowieka. Na mury świata duchowego, w którym urodziliśmy się, wdziera się stara natura Adama. Czeka cierpliwie, byś zaniedbał to wielkie zbawienie. Kiedy to zaniedbasz, chwasty, wrzośce i przekleństwo starej natury wróci z powrotem. Jeżeli człowiek zaniedba się przez kilka lat, zmieni się w gorszego i niższego człowieka. Jeżeli zaniedba swoje sumienie, zamieni się ono w bezprawie i siedlisko rozpusty. Jeżeli zaniedba swoją duszę, musi ona niechybnie popaść w ruinę i zepsucie.

Tu mamy naturalną podstawę dla postawionego pytania. Jeśli zaniedbamy, mając przed oczami tą uniwersalną zasadę, jak uciekniemy? Nie ma potrzeby udowadniać, że taka zasada jest w każdym człowieku. Jest to potwierdzane w faktach i w analogii do natury. Wszyscy ludzie, którzy siebie znają, są świadomi, że taka tendencja istnieje i jest głęboko zakorzeniona w ich naturze. Teologicznie jest to określane, jako grawitacja w kierunku zła. Biblia nie pozostawia w tym względzie nikogo w ciemności. Istnieje stara natura, którą Chrystus wziął na krzyż, ta stara natura Adama, która naciska i chce ponownie wrócić do życia. Biblia mówi, że człowiek został poczęty w grzechu i ukształtowany w nieprawości. Doświadczenie mówi, że ta ścieżka prowadzi w dół bez żadnego wysiłku. Człowiek może pozwolić zrujnować sobie życie. Na tej zasadzie człowiek jest zgubiony. Jeżeli widzimy człowieka upadającego z dwudziestego piętra, natychmiast mówimy, „ten człowiek jest zgubiony”. Mówimy tak zanim on przeleciał jedno piętro w dół, gdyż taka sama zasada, która powoduje, że zleciał o jedno piętro, ma zastosowanie do końca jego upadku i dlatego jest on martwy już na początku swojego upadku.

Grawitacja grzechu w człowieku działa w taki sam sposób. Stopniowo, w miarę nabierania rozpędu, człowiek oddala się coraz bardziej od Boga i sprawiedliwości i ląduje zgodnie z prawami fizyki w piekle zaniedbanego życia. Ta lekcja wynika też z analogii. Oprócz prawa degeneracji jest też w każdym żywym organizmie prawo śmierci. Myślimy, że natura jest pełna życia, a ona jest raczej pełna śmierci. Nie mówimy, że normalną rzeczą dla rośliny jest żyć. Przestudiujcie jej cechy, a będziecie zmuszeni przyznać, że naturalną jej tendencją jest zdążanie do śmierci. Jest ona zachowywana od śmierci przez tymczasowe wyposażenie, które daje jej przez moment władzę nad żywiołem. Odejmijcie te zdolności na chwilę, a objawi się jej prawdziwa natura. Zamiast przezwyciężyć naturę, natura przezwycięża ją. To wszystko, co wydawało się służyć do jej wzrostu i piękna, teraz działa przeciw niej i powoduje umieranie. Słońce, które ją ogrzewało, teraz ją wysusza, powietrze i deszcz, które ją odżywiały, teraz powodują gnicie. Prawo, które odnosi się do całego świata roślin, odnosi się także do świata zwierząt i ludzi.

Może najbardziej trafną definicją życia jest „suma wszystkich funkcji, które sprzeciwiają się śmierci”. Istnieje wiele definicji życia. Biolodzy mówią, że życie, to zdolność przystosowania się do otoczenia. Podobnie życie duchowe jest sumą wszystkich funkcji, które sprzeciwiają się grzechowi. Atmosferą duszy są codzienne doświadczenia, okoliczności i pokusy tego świata. Życie daje roślinie siłę do spożytkowania elementów, a bez niego elementy wykorzystują roślinę. Bez tego życia, pokusy i doświadczenia tego świata zniszczą duszę. Jak uciekniemy, jeżeli odmówimy ćwiczenia tych funkcji, albo inaczej mówiąc, jeżeli zaniedbamy? Jest to otrzeźwiający fakt, że ten niszczący proces przebiega niezależnie od Bożego sądu za grzech. Boży sąd za grzech jest innym i straszniejszym faktem, którego może to być częścią. Jest to jednak oddzielny fakt, który można sprawdzić, że według czysto naturalnych zasad dusza, która jest pozostawiona samej sobie i nie pilnowana, nie doglądana i nie odkupiona, musi z natury umrzeć.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Upamiętanie, z rozdziału – Degeneracja