Bert Clendennen

Bert Clendennen

sobota, 30 kwietnia 2011

A4 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa

[Odnowienie pięćdziesiątnicy, to postulat za który cenię sobie pastora Berta Clendennena i z którym się utożsamiam. Chrześcijanie muszą wrócić do idei pięćdziesiątnicy, inaczej mówiąc chrześcijanie muszą wrócić do swoich korzeni, i odrzucić wszystko to co dodali do niej. Jeżeli mamy mówić o jakiejkolwiek ekumenii, to jedyny jej fundament jest w powrocie do przesłania pięćdziesiątnicy, do obrazu Kościoła z czasów Apostolskich.  Współcześni chrześcijanie  wyzuli się z tego, pełnego mocy Ducha Świętego  ubrania w które zostali przyobleczeniu w Dniu  Zielonych  Świątek  i przyodziali się w filozofię gracką, następnie w naukę soborów i nauczanie rożnych teologów i ojców kościoła. W ten sposób powstała teologiczna hybryda, jak bardzo odbiegająca od nauki Pana Jezusa i Apostołów.  Te ludzkie dodatki do Ewangelii wprowadziły zamęt w ludzkich głowach i duszach, wojny religijne i podziały w kościele. Wniosły do kościoła symonie i nepotyzm, podzieliły chrześcijan na laików i kler. Chrześcijanie z premedytacją odrzucili prowadzenie Ducha Świętego  wprowadzili pełną śmierci religijną tradycję. Oparli swoją religijność na ludzkich koncepcjach, filozofiach,  marketingowych programach. Zaczęto używać współczesnej psychologi i socjotechnik aby  podporządkować sobie innych ludzi i manipulować nimi.  To powinno ulec zmianie. Jedyny ratunek to odrzucić to co ludzkie, i w małych grupach, w „pokoikach na górze”, w poście i modlitwie czekać na to co pochodzi od Boga, na odnowienie pięćdziesiątnicy.  Przypis autora bloga - osoby chcące porozmawiać na tematy poruszane na blogu proszę o kontakt e-mail aolsza1963(@)gmail.com]

Bert Clendennen "Szkoła Chrystusa" wybrane fragmenty
Ponieważ upadek zaślepił człowieka, jest on dla siebie centrum.  Słuchajcie nauki świata nowo- zielonoświątkowego i zobaczycie, że centrum uwagi w kazaniach jest sam człowiek, nawet w śpiewie. Krótkie refreny, które obecnie śpiewamy, w większości zajmują się człowiekiem. Człowiek stał się centrum zainteresowania. Kiedy popatrzymy na stare pieśni w kościołach, były to pieśni o Bogu.

Kiedy czytamy pieśni, które napisał Charles Wesley i Fanny Crosby, jest w nich wielka teologia. Wszystkie wskazują na Boga, jako błogosławionego Odkupiciela. Dzisiaj ludzie skupiają się na sobie. Patrząc z tego punktu widzenia, pomysły i wynikające z tego metody są pokręcone do tego stopnia, że wydaje się, iż kościół przedstawia Boga, który ma za zadanie tylko błogosławić i uszczęśliwiać człowieka.

Wydaje się, że to jest jedyną myślą większości kazań; „Przyjdź i pozwól Bogu, by cię błogosławił. Bóg pragnie, byś był bogaty, szczęśliwy i czuł się błogo”. Niektórzy wręcz twierdzą, że to jest prawdziwa praca kościoła. Dla Boga liczy się tylko człowiek. Może zastanawialiście się, dlaczego Kościół nie doszedł do dojrzałości, jak chciał tego Bóg. Dlatego, że jest skupiony na człowieku. Tajemnica realizacji celu Bożego, to skorygowanie punktu wyjścia. Musimy wrócić i zacząć od Boga.

„Szkoła Chrystusa”
str. 184


piątek, 29 kwietnia 2011

ratujcie się spośród tego pokolenia przewrotnego

[„Piotr napominał ich, mówiąc: Ratujcie się spośród tego pokolenia przewrotnego” Dzieje Apostolskie 2:40 Na jakiś czas pozostawimy rozważania na temat Kościoła a skoncentrujemy się na takich zagadnieniach jak „UPAMIĘTANIE” i „UŚWIĘCENIE” Aby w pełni zrozumieć czym jest Kościół, jaka jest jego misja, trzeba dowiedzieć się czym jest i jaka rolę w dziele zbawienia odgrywa upamiętanie i uświęcenie. W Biblii czytamy „upamiętajcie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebios” i „Świętymi bądźcie”, polecenia te są aktualne i dzisiaj kierujemy je zarówno do osób wierzących, jak i nie wierzących. Pojęcia te rozmyły się i współcześnie zostały wyparte przez inne, bardziej „przyjazne” cielesne aspekty życia chrześcijańskiego. Teraz w modzie jest wiara bez poświęcenia, wiara która nic nie kosztuje. Wiara dająca zyski. Nauczanie na te dwa tematy wydają się drugoplanowe, żeby nie powiedzieć unikatowe. Nauczanie na temat upamiętania i uświęcenia konfrontuje nas w tej dziedzinie z przesłaniem Bożego Słowa i weryfikuje nasze postawy. Czy nadal jesteśmy na właściwej drodze, na wąskiej drodze? Tę część bloga dedykuję szczególnie ludziom, którzy z różnych powodów odeszli od Boga, odeszli od społeczności z innymi wierzącymi. Jesteście bliscy mojemu sercu. Do tych którzy są dzisiaj daleko, kieruje te słowa. Teraz jest czas, upamiętajcie się, zawrócicie i bądźcie świętymi. Ratujcie się spośród tego pokolenia przewrotnego !  przyp. autor bloga]

Dzisiaj zastanowimy się nad znaczeniem słowa „UPAMIĘTANIE”, gdyż jest to coś, o czym w dzisiejszym kościele prawie zapomniano, ale bez tego nie może być prawdziwej relacji z Bogiem. Jan Chrzciciel głosił, „Upamiętnicie się, albowiem przybliżyło się Królestwo Niebios” (Mat. 3:2). Jezus głosił, „jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie” (Łuk. 13:3). Apostołowie chodzili wszędzie, zwiastując upamiętanie i odpuszczenie grzechów w Jego Imieniu. Naszym dzisiejszym tematem jest „prawdziwe upamiętanie”. Tym zagadnieniem będziemy się zajmować w następnych lekcjach i Bóg chce nam coś powiedzieć. Jeżeli chcemy doprowadzić ludzi do zbawienia, musimy ich doprowadzić do upamiętania. By to zrobić, musimy zrozumieć, co z Bożego punktu widzenia oznacza upamiętanie. W 2 Kor. 7:10 czytamy, „Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć”. W tym rozdziale apostoł odnosi się do innego listu, który przedtem napisał do Koryntu, na temat czegoś, za co należało ich zganić. Mówi tu o skutkach tego, co doprowadziło ich do prawdziwego upamiętania. Oni smucili się po Bożemu.

Dla apostoła i dla Boga było to dowodem, że ich upamiętanie było szczere. W wierszu 10 apostoł mówi o dwóch rodzajach smutku; jeden przynosi upamiętanie ku zbawieniu, a drugi śmierć. Nawiązuje to do tego, co jest powszechnie rozumiane, jako dwa rodzaje upamiętania i tej lekcji chcę was dzisiaj nauczyć. Kiedy głosimy Ewangelię, by doprowadzić ludzi do uświadomienia sobie potrzeby Boga, musimy wiedzieć, jak ich tam doprowadzić, jeżeli zdacie sobie sprawę z tego, że mniej niż dwa procent tych, którzy wychodzą do modlitwy w kościele, by znaleźć Chrystusa, pojawiają się w kościele ponownie, zobaczycie, że coś jest nie tak. Tym czymś jest fakt, że nie narodzili się prawdziwie z Boga. Pokażę wam, że powodem, dla którego nie narodzili się na nowo jest to, iż nie doprowadzono ich do prawdziwego upamiętania. Zaczniemy od dwóch pytań: Co to jest upamiętanie? Jak to poznać? Mam nadzieję, że na te dwa pytania odpowiem.

Jest o wiele później, niż myślimy. Musimy rozróżniać o wiele więcej, niż dotychczas w odniesieniu do natury i charakteru prawdziwego praktykowania religii. Jeżeli tam byliśmy wierni, mniej tego, co jest fałszywe i niepożyteczne znajdzie miejsce w Kościele chrześcijańskim. Wierzę i nie mam zamiaru za to przepraszać, że osiemdziesiąt pięć procent ludzi w kościołach zielonoświątkowych, [chrześcijańskich]  to kąkol. To znaczy, że nie narodzili się prawdziwie z. Boga. Niczego bardziej nie szukałem, niż powodu, dlaczego jest tyle takiej podrabianej religii, dlaczego tylu ludzi w kościołach jest tam tylko dzięki religijnym sztuczkom. Wiem, dlaczego oni nie chcą przychodzić. Dlatego, że to nie jest w ich naturze. Przyszli do ołtarza, wydawało się, że przeżyli coś religijnego, ale nie narodzili się na nowo.

Starałem się poznać podstawy tych trudności. Przekażę wam to, do czego doszedłem, byście mogli uniknąć pułapek, jakie tam czyhają. Dlaczego jest tylu, którzy uważają, że są w porządku względem Boga, chociaż nie są w porządku, chyba, że Biblia nie ma racji? Dlaczego tylu dało się zwieść? Dlaczego tylu jest nie pokutujących grzeszników, a mimo tego myślą, że pokutowali przed Bogiem? Powód staje się oczywisty. Jest to brak wiedzy rozróżniającej podstawy religii, szczególnie odnośnie prawdziwego i fałszywego upamiętania. To jest myśl, którą chcemy rozwinąć przed wami na początku cyklu o upamiętaniu. Co to jest prawdziwe upamiętanie? Po pierwsze, jest to zmiana opinii o naturze grzechu. Ta zmiana opinii musi powodować: zmianę uczuć odnośnie grzechu. Uczucia są zawsze wynikiem myśli. Jeżeli nasze myśli o grzechu powodują odpowiednie uczucia i jeżeli nasza opinia jest właściwa, a towarzyszą temu uczucia, następuje prawdziwe upamiętanie. Boży smutek, jakiego Bóg oczekuje, musi wypływać z takiego zrozumienia grzechu, jakie ma Bóg. Inaczej mówiąc, musimy widzieć grzech tak, jak widzi go Bóg. Głoszenie Ewangelii musi mieć inną nutę, niż większość kazań słyszanych obecnie. Nie głosimy wystarczająco zakonu [Prawa Bożego], by człowiek wiedział, że jest zgubiony.

Co więc musi się stać? Najpierw musi nastąpić zmiana opinii na temat grzechu. Osoba rzeczywiście pokutująca patrzy na grzech zupełnie inaczej, niż ktoś, kto nie pokutował. Prawdziwie pokutujący jest zdumiony, że mógł w ogóle pożądać takiej rzeczy. Wiecie, że to jest prawda. Wy, którzy naprawdę narodziliście się z Boga i przeszliście ze świata grzechu do Chrystusa, zastanawiacie się, jak mogliście kiedyś pożądać takich rzeczy. Kiedy ta opinia się zmieni i patrzycie na grzech inaczej, niż patrzy Bóg, wtedy jesteście martwi, lub umieracie. Dla pokutujących grzech jest bardzo odrażający i nieprzyjemny. Jeżeli ktoś dalej go pragnie i wierzy, że to może być koniec jego szczęścia i nie odrzuca go, to taki człowiek nie pokutował. Chciałby, gdyby nie trzeba było za to płacić. Tacy ludzie się nie upamiętali. Jest różnica, którą wyraźnie podkreślimy, między przekonaniem o grzechu, a upamiętaniem z grzechu. Różnica jest ogromna, bo chodzi o zbawienie lub zginienie.

Szkoła Chrystusa” - cykl Upamiętanie, z rozdziału - Prawdziwe upamiętanie

czwartek, 28 kwietnia 2011

do zboru, który jest w domu Filemena

Były to cechy dojrzałego kościoła. Skoro to, co było napisane do kościoła dotyczyło również rodzin, więc naturalną koleją rzeczy poziom dojrzałości chrześcijańskich rodzin określa stopień ich wiary, nadziei i miłości wyrażanej przez tę rodzinę. Szczególnie ze strony taty, mamy i starszych dzieci. W jak i sposób rozpoznajemy te cechy w nas samych i w naszych dzieciach? Wiara jest zdolnością do wierzenia Bogu, ufania Mu w każdej sytuacjï i trwania w tym przez cały czas. Jest to pozostanie wiernym w dobrych i złych czasach, nie wątpiąc w Jego miłość i troskę, trzymanie się Boga gdy dotknie nas tragedia, gdy panuje chaos i wszystko inne zawodzi. Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy i przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy. Wiara, ta szczególna cecha dojrzałego zboru jest również cechą dojrzalej rodziny, skoro to co było napisane do zboru dotyczyło również rodziny. Drugą cechą dojrzałej rodziny jest nadzieja. Nadzieja związana jest bardziej z naszym wiecznym przeznaczeniem, choć jest ściśle powiązana z wiarą. Odzwierciedla stałość, doktrynalną stabilność, niezachwianą wiarę w fakt, że Jezus powróci. To wywołuje nadzieję. Miłość określana jest jako podobieństwo do Chrystusa. Zawiera w sobie wszystkie te cechy, które charakteryzowały Pana Jezusa - szczególnie gdy chodził wśród ludzi.

W 1 Liście do Koryntian 13:4-8 czytamy, że miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, nie jest chełpliwa, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego. Miłość nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy. Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustaje. Wiara, nadzieja i miłość są cechami dojrzałego kościoła i dojrzałej rodziny. Uderzający przykład dojrzałości domu w Nowym Testamencie pojawia się w Liście, który Paweł napisał z więzienia w Rzymie do Filemona, człowieka mieszkającego w Kolosach, którego Paweł nazywa „drogim przyjacielem i współpracownikiem” . Ciekawe, swoje pozdrowienia zaadresował także „do zboru, który jest w domu Filemena”. Zauważcie o co chodzi Pawłowi w wersetach 4 do 7: „Dziękuję Bogu mojemu zawsze, ilekroć wspominam ciebie w modlitwach moich, słysząc o miłości twojej i o wierze, jaką pokładasz w Panu Jezusie, i masz do wszystkich świętych, aby wiara twoja, którą wyznajesz wespół z nami, pogłębiła poznanie wszelkich dobrodziejstwo, jakie mamy w Chrystusie. Miałem bowiem wielką radość i pociechę z miłości twojej, ponieważ serca świętych przez ciebie, bracie, zostały pokrzepione.”

Będąc głową swego domu, będąc miłującym ojcem i mężem, jego przykład podobieństwa do Chrystusa miał wpływ na całą rodzinę. Szczególnie ojciec reprezentuje w domu Boga. W czasach Nowego Testamentu korespondencja kierowana bezpośrednio do głowy rodziny oznaczała kierowanie jej do całej rodziny. Paweł w rzeczywistości dziękował Bogu za dojrzałość w całym domu Filemona. Ponieważ to, co by co napisane do lokalnych zborów dotyczyło indywidualnych rodzin, cały Nowy Testament, a szczególnie Listy Nowego Testamentu służą jako wskazówki odnośnie życia rodzinnego. Co z cechami chrześcijańskiej dojrzałości? Jak twoja rodzina - moja rodzina - wypada na tym tle? Często mówimy, że mamy „nowotestamentowy kościół”, a co z „nowotestamentowym domem”?  Kiedy twoje dzieci naprawdę zauważyły twoją wiarę? Sprawdź siebie! Jaka jest pierwsza rzecz którą czynisz, gdy przechodzisz kryzys? Czy narzekasz, szemrasz, załamujesz się i atakujesz innych (nawet Boga)? Czy denerwujesz się, irytujesz? Czy martwisz się i trapisz? Czy może najpierw zwracasz swój wzrok na niebo i modlisz się? Czy demonstrujesz ufność Bogu, w przeświadczeniu, że On nad wszystkim czuwa i współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Go miłują (Rzymian 8:28)?

Twoje dzieci, twoja żona, przypatrują się twoim czynom – pozytywnym i negatywnym. Czego się uczą? Czego twoje dzieci (i sąsiedzi) dowiadują się o twojej wierze, obserwując twój styl życia? A co z nadzieją? jako rodzic, jak bezpieczny jesteś w Chrystusie? Jaki jest najważniejszy cel twojego życia – ten świat, czy przyszły? Jak odnosisz się do powtórnego przyjścia Chrystusa? Czy w świetle tego przyjścia żyjesz dzień za dniem? Jaka jest twoje postawa względem tych, którzy nie znają Chrystusa? Czy uważasz ich za „ludzi bez nadziei”? Czy może zależy ci na nich? Czego dowiadują się twoje dzieci (i sąsiedzi) na temat twojej nadziei obserwując twój styl życia? Co z twoją miłością? W jaki sposób okazujesz swą miłość względem Boga? Jaką miłość macie względem siebie jako mąż i żona? Jaką miłość okazujecie swoim dzieciom? Jak inni odbierają wasze podobieństwo do Chrystusa obserwując waszą cierpliwość, dobrotliwość, pokorę, troskę, wrażliwość, bezinteresowność, temperament, przebaczenie i czyste motywy? Czego dowiadują się twoje dzieci (i sąsiedzi) na temat twojej miłości obserwując twój styl życia? Przykład ojca, tak jak u Filemona, jest nieodzownym elementem chrześcijańskiej komunikacji w rodzinie. Jego postawa stanowi fundament na którym budowana jest jedność.

Bożym doskonałym planem jest, aby głowa domu. mąż i ojciec był przede wszystkim odpowiedzialny za przewodzenie swojej rodzinie i nadawał ton duchowemu rozwojowi. W przypadku gdy mąż i ojciec jest niewierzący (tak jak było w domu Tymoteusza), matka musi przejąć obowiązek demonstrowania swoim przykładem Jezusa Chrystusa dla dzieci i niezbawionego męża. Nie wszyscy niezbawieni mężowie i ojcowie są źli. Niektórzy z nich bardziej się troszczą i miłują niż niektórzy cieleśni chrześcijanie. Bądźcie więc ostrożni wydając sądy. Nawrócenie nie czyni cię automatycznie efektywnym liderem swojego domu. Jednak wraz z doświadczeniem, wraz z okazywaniem wiary, nadziei i miłości stworzymy dom nowotestamentowy, a także kościół nowotestamentowy. Kościół to nie miejsce do którego chodzę, kościół jest tym, czym ja jestem. Co innego kiedy ja idę do kościoła, a co innego kiedy biorę kościół ze sobą do domu.

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Dom jako Kościół

musimy wypełnić wolę Bożą

Musimy wypełnić wolę Bożą

Uprzejmie informujemy o umieszczeniu na  serwerze ftp Radia Pielgrzym  folder Bert Clendennen   wartościowego kazania br. Berta Clendennena wygłoszonego w roku 2007.



Jednocześnie informuję, że kazanie to w wersji video jest do nabycia w zbiorze kazań
Nadzieja która oczyszcza
Niezwykle konfrontujące, inspirujące przesłanie, które powinieneś zobaczyć i usłyszeć wygłoszone przez Pastora Davida Wilkersona, B.H. Clendennena. Polecam tę pozycję szczególnie dziś, kiedy David Wilkerson odszedł do domu Pana. Dzisiaj otrzymaliśmy tę smutną informację, że pastor Dawid Wilkerson zginął wczoraj 27 kwietnia w wypadku samochodowym.

http://sklep.gospel.pl/seminaria_i_wyklady.html

środa, 27 kwietnia 2011

dom chrześcijański był w Nowym Testamencie synonimem kościoła

Biblia niewiele mówi na temat domu, w porównaniu z tym, co naucza na temat kościoła, większej rodziny Bożej. To, co mówi o rodzinie jest krótkie i zwięzłe! Na przykład, kiedy Paweł pisał do wierzących Kolosan, w czterech krótkich wersetach stwierdził cztery rzeczy. Rozdział 3:18 - 21: „Żony, bądźcie uległe mężom swoim, jak przystoi w Panu. Mężowie, miłujcie żony swoje i nic bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim; albowiem Pan ma w tym upodobanie. Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadały na duchu”. Tylko cztery wersety z dziewięćdziesięciu pięciu w całym Liście do Kolosan dotyczą konkretnie domu.

W Liście do Efezjan, Paweł postępuje według tego samego schematu, i tylko szesnaście ze stu dwudziestu pięciu  wersetów poświęcone są rodzinie (Efezjan 5:22 do 6:4). Czyżby autorzy Nowego Testamentu nie rozumieli, że dom jest pierwszą instytucją ustanowioną przez. Boga, a jeśli tak, to dlaczego tak mało uwagi poświęcają temu tematowi? To pytanie staje się jeszcze bardziej intrygujące, gdy przyjrzymy się reszcie listów Nowego Testamentu. Sześć listów Pawła - do Rzymian, Koryntian, Galacjan, Filipian, 1 i 2 List do Tesaloniczan nie zawierają żadnej bezpośredniej wzmianki na temat rodziny! W 1 Liście do Tesaloniczan 2:7-12  Paweł używa ilustracji z życia rodzinnego: „Byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tytko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. Wszak pamiętacie, bracia, trud nasz i mozół; pracując nocą i dniem, aby dla nikogo z was nie być ciężarem, głosiliśmy wam ewangelię Bożą. Wy jesteście świadkami i Bóg, jak świątobliwe i sprawiedliwe, i nienaganne było postępowanie nasze między wami, wierzącymi. Wszak wiecie, że każdego z was, niczym ojciec dzieci swoje, napominaliśmy i zachęcali, i zaklinali, abyście prowadzili życie godne Boga, który was powołuje do swego Królestwa i chwały”. Tylko cztery z pozostałych Listów Pawła zawierają krótkie wzmianki.

W 1 Liście do Koryntian rozpatruje pewne problemy małżeńskie. W 1 Liście do Tymoteusza nawiązuje do troski o wdowy, w drugim do życia rodzinnego Tymoteusza, a w korespondencji do Tytusa napomina matki i żony w związku z właściwym zachowaniem w domu. Autor Listu do Hebrajczyków również nic nie mówi o rodzinie, tak samo jak Jakub i Juda. Apostoł Jan nie wspomina nic szczególnego na temat rodziny ani w trzech swoich Listach ani w Objawieniu. Jedyne szczególne miejsce listów Nowego Testamentu dotyczące rodziny znajdujemy w 1 Liście Piotra, choć Piotr w swym drugim Liście nic na ten temat nic mówi. Znów spytamy, dlaczego? Dlaczego Pan nie zostawił nam bardziej bezpośrednich informacji i wskazówek? Prawda jest taka, że zostawił. Jeśli brak wzmianek na temat rodziny zinterpretujemy jako umniejszenie znaczenia rodziny w stosunku do kościoła, pomijamy fakt, że dom chrześcijański był w Nowym Testamencie synonimem kościoła. Rzeczywiście, indywidualne domostwa tworzyły w pewnych przypadkach lokalne zbory - przynajmniej na początku.

W 1 Liście do Koryntian 16:15 widzimy w jaki sposób to działało. Boże słowa kierowane do kościoła, były słowami kierowanymi do domu: „A proszę was, bracia: wiecie, że domownicy Stefana byli pierwszymi wyznawcami w Achai i że poświęcili się służbie dla świętych”. Dom Stefana był kościołem. Dom, szczególnie po tym, jak chrześcijanom zabroniono zbierać się w synagogach, stał się pierwszym miejscem zgromadzeń i oddawania czci Bogu. Później budowali budynki kościelne, lecz na początku prawo im na to nie zezwalało. Dlatego też w Nowym Testamencie znajdujemy wiele wzmianek odnośnie „zborów domowych”. Znajdują się w Liście do Rzymian 16:3-5; 1 Liście do Koryntian 16:19;  Liście do Kolosan 4:15 i Liście do Filemona 2 werset. . To spostrzeżenie prowadzi nas do bardzo ważnych wniosków. To, co było pisane do zborów, dotyczyło również poszczególnych rodzin. Jest to bardzo ważne dla was, którzy zamierzacie zająć się służbą. Będziecie budować kościoły, a ludzie będą uważać wasz dom, świętość tego domu i błogosławieństwo tego domu jako coś, co zamierzacie zaszczepić w społeczności. Większość Nowego Testamentu ma zastosowanie bezpośrednio w poszczególnych rodzinach. Mamy więc podręcznik dla rodzin!

Kościół staje się po prostu ogólnym pojęciem, w którym zawiera się dom świętych. Prawda, czasami autorzy Nowego Testamentu omawiali szczególne potrzeby nie koniecznie związane z życiem rodzinnym. Lecz to, co było napisane do wierzących jako całości, dotyczy bezpośrednio życia chrześcijańskiego w mniejszym, domowym zakresie. Paweł oraz inni autorzy, kiedy pisali do zboru, dziękowali Bogu za wspólną wiarę, wspólną nadzieję i wspólną miłość - szczególnie miłość. List do Kolosan 1:3 i 4: „Dziękujemy Bogu, Ojcu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, zmuszę gdy się za was modlimy, bo usłyszeliśmy o wierze waszej w Chrystusie Jezusie i o miłości, jaka żywicie dla wszystkich świętych". I znowu, 1 List do Tesaloniczan 1:2 i 3: „Dziękujemy Bogu zawsze za was wszystkich, wspominając was w modlitwach naszych nieustannie, mając w pamięci dzieło wiary waszej i trud miłości, i wytrwałość w nadziei pokładanej tu Panu naszym, Jezusie Chrystusie, przed Bogiem i Ojcem naszym”.

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Dom jako Kościół

wtorek, 26 kwietnia 2011

chodzenie w świetle wywoła gwałtowny i zawzięty sprzeciw

Każdy człowiek składa się z ciała i kości. Kiedy wydajesz się sobie słabszy niż twój wróg, spotykając go przejdziesz na drugą stronę ulicy. Kiedy Izrael wydawał się sobie jak szarańcza, wszystko inne było nieporównywalne. Kiedy widzimy siebie jako nieznacząca mniejszość, wszystko traci ostrość. Kiedy jednak patrzymy na Tego, Który w nas mieszka, kiedy widzimy kim i czym jesteśmy, wtedy rzeczy przybierają inny obrót. Izrael zawrócił [ z drogi do ziemi obiecanej]. Wielki kościół zielonoświątkowy, tak jak Izrael, rzucił okiem na owoc ziemi i zawrócił w rozpaczy.

Gdy Dawid chciał sprowadzić Arkę Przymierza, Arka zachwiała się dziwnie. Uzza dotknął ją swoją ręką i umarł. Ludzie przestraszyli się, lecz tam gdzie była Arka przyszło przebudzenie. Tak jest zawsze. Kiedy Uzza umarł, ludzie stali się uprzedzeni, przesądni i dziecinni w swoim nastawieniu do rzeczy Bożych.

Czasami najbardziej uprzedzeni i dziecinni są ludzie, którzy zostali napełnieni Duchem i tak jak ci, którzy stali nad brzegiem Jordanu, patrzą na owoce i powracają na pustynię by umrzeć. Nienawidzą każdego, kto próbuje przekroczyć rzekę. Aby uniknąć odpowiedzialności wymaganej przez światło, Izrael odszedł z powrotem w ciemność. Gdy Jezus przyszedł do Izraela, znów znaleźli się w tym miejscu, światło rozbłysło nad narodem. Izrael radował się ze światła, dopóki ono nie zaczęło domagać się odpowiedzialności za Boży plan zbawienia świata. Światło ukazało ich podłość, zawziętość, samolubstwo i niewiarę. Odwrócili się w stronę pustyni. Każdy, kto przychodzi do światła musi prędzej czy później podjąć decyzję czy iść naprzód zgodnie z Bożym planem by ratować świat, czy wycofać się by ratować siebie. Jezus doszedł do tego miejsca - nazywano je Golgota. W Getsemane Jezus poddał się woli Ojca. Jego ciało nie chciało przyjąć ani jednej części grzechu świata lub Golgoty. Decyzja musiała zostać podjęta. Jezus musiał albo ruszyć z Bogiem jako odkupienie dla świata, albo zawrócić i ratować Siebie. Każdy człowiek dojdzie do swojej Golgoty i zdecyduje czy ruszyć z Bogiem w celu odkupienia, czy wycofać się na pustynię i umrzeć. Aby Jezus mógł chodzić w świetle, musiał stawić czoła opozycji religijnej. Chodzenie w świetle wywoła gwałtowny i zawzięty sprzeciw z nieoczekiwanych miejsc. To znaczy, że często będziemy czuli, że na próżno się trudzimy.

Kiedy Izrael przyszedł do Kadesz-Barnea, stanął na granicy światła i ciemności. Przed nimi była ziemia obiecana, za nimi ciemność pustyni. Stojąc na skraju ciemnej nocy, musieli podjąć decyzję pociągającą za sobą konsekwencje. Czy narazimy swoje życie i pójdziemy za światłem, czy powrócimy do ciemności? Biblia odnotowała ich haniebną decyzję. Próbując się ratować, wrócili na pustynię. Co my zrobimy? Nasze pokolenie, tak jak Izrael, stoi na skraju najciemniejszej nocy jakiej świat nigdy nie widział i największego światła, jakie kiedykolwiek świeciło. Możemy uwolnić światło przebudzenia, które przyniesie ludziom nadzieję, lub wycofać się i zostać osądzonym przez Boga. Warunki nigdy nie były tak sprzyjające. Cokolwiek zrobimy, musimy to zrobić szybko. Słuchajcie głosu proroka Izajasza: „Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła sie twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemie i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą. I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą” (Izajasza 60:1-5)

"Szkoła Chrystusa" - cykl Kościół, z rozdziału – światło w Kościele

piątek, 22 kwietnia 2011

kiedy religia wiąże się ze światem, traci Boga

Na początku II Wojny Światowej Chamberlain, premier Wielkiej Brytanii, oddał Czechosłowację Hitlerowi, aby go załagodzić, choć ten kilka tygodni później ruszył na Polskę. Nie możecie i nie potraficie załagodzić diabła. Bóg nie współdziała z diabłem na zasadzie procentowego udziału. Nie dzieli niczego z piekłem. Bóg nie chce partnerstwa, kompromisu, załagodzenia. Jest to walka na śmierć i życie i jeśli idziemy za Bogiem, będzie ona zwycięska. Kiedy religia wiąże się ze światem, traci Boga. Nie popełnijcie tutaj błędu; gdy kościół pozwala, by to, co jest nieprzyjacielem Boga zajmowało jakiekolwiek miejsce w świątyni, taki kościół utracił Boga. Kiedy pozwalamy, by ciało dotykało rzeczy świętych, diabeł odbiera to jako uwielbienie. Szatan nie ma żadnych praw w miejscu świętym, kiedy jednak oddamy my pewne prawa, on odbierze to jako uwielbienie. O to mu chodziło przez cały czas. Kiedy szatan przyszedł do Chrystusa, nie znalazł w Nim żadnej winy. Kiedy zezwalasz by bezbożni, cieleśni ludzie śpiewali, grali i nauczali szkółki niedzielnej, lub zbierali kolektę, dajesz szatanowi pewne prawa, a on odbiera to jako uwielbienie.

Jeśli Bóg rusza, kościół też musi ruszyć. Nie możemy pozostać na pastwiskach które zarosły ściernią, podczas gdy Bóg poszedł dalej, a manna z nieba spada gdzie indziej. Abraham mieszkał w namiocie. Kiedy Bóg rzekł idź, musiał tylko wyciągnąć słupki i iść za Bogiem. Mamy zborowników, którzy tak głęboko się okopali, że nie wiedzą komu oddają cześć. Jezus Chrystus musi być na pierwszym miejscu w naszym życiu. Chrystus i tyko Chrystus nas zbawił. Jeśli kiedykolwiek przedostaniesz się poza te bramy, by zasiąść na radzie Bożej, to tylko dlatego, że opierałeś się całkowicie na Chrystusie.

Chrystus i tylko Chrystus. Nie Chrystus i Baptyści, nie Chrystus i Metodyści, nie Chrystus i Katolicy, nie Chrystus i Zielonoświątkowcy, lecz Chrystus i tyko Chrystus. Chrześcijaństwo nie polega na wygodnym siedzeniu i zadowoleniu z siebie. Słyszałem, jak ludzie się chlubią, że od dwudziestu lat ich myślenie się nie zmieniło.

Tacy ludzie giną. Opanowała ich ciemność. Moje myślenie odnośnie Krwi Jezusa, chrztu Duchem Świętym i z narodzenia z dziewicy nie zmieniło się ani odrobinę. Teraz jednak wierzę bardziej, niż podczas pierwszego objawienia. Jak wielki jest Bóg? Człowiek nie może sięgnąć poza Niego, obejść Go lub przeskoczyć. On jest większy niż można to sobie wyobrazić. Objawienie Boże jest rozwijająca się prawdą, która sięga wieczności.

Ludzie trwający w stagnacji to ci, którzy nie podążyli za Światłem. W ich duszy nie ma chęci przygody, nie ma rozwijającej się wizji. Usadowili się tam, gdzie są. Nie zamierzają się ruszyć, choć grozi im zniszczenie. Tacy ludzie nie doczekają dnia. Chcą leżeć na swoich religijnych łożach i wymyślać doktryny, uzasadniające ich politykę nie angażowania się. Kościół Boży przedstawiany jest jako potężna armia ze sztandarami. Bóg nigdy nie chciał abyśmy okopywali się by utrzymać fort, lecz chce, abyśmy wciąż się rozwijali i poruszali się ze światłem. Jeśli nic nie robimy, nie ma dla nas usprawiedliwienia. Są ludzie, którzy przyszli do światła i odeszli z powrotem do ciemności, odmawiając przyjęcia odpowiedzialności wymaganej przez światło. Mówię teraz o świe cie zielonoświątkowym. Doszliśmy do naszego Kadesz-Barnea; chorągwie nadziei powiewały. Widzieliśmy owoc ziemi obiecanej, lecz odmówiliśmy przyjęcia odpowiedzialności. To nie olbrzymi powstrzymali Izrael. Boimy się olbrzymów wtedy, gdy siebie uważamy za szarańczę.


"Szkoła Chrystusa" - cykl Kościół, z rozdziału – światło w Kościele

czwartek, 21 kwietnia 2011

ci, którzy poruszają się razem z Nim, znajdują się w światlości

Czytamy z Księgi Izajasza 9:1: „Lud, który chodzi w ciemności, ujrzy światło wielkie, nad mieszkańcami krainy mroków zabłyśnie światłość”. Zbyt często kościół nie przyjmuje do wiadomości faktu, że odkupienie człowieka jest pracą stopniową, ciągłym rozwojem. Jest to największy problem kościoła, który do tej pory nie doczekał się rozwiązania. Odkupienie człowieka to nieustanny ruch postępowy, wznoszący się, któregoś dnia osiągając doskonałość. Nie jestem już tym, kim byłem, lecz nie jestem jeszcze tym, kim będę - ta prawda musi mi przyświecać. Wielu ludzi przyswaja sobie wyznania wiary, doktryny, wczorajszą teologię, lecz nie mogą pojąć nowej rzeczy. W wyniku tego kościół pozostaje w pozycji statycznej. Bóg jest światłem które coraz mocniej świeci, aż do dnia doskonałości. Ci, którzy nie poruszają się razem z Nim, znajdują się w ciemności, co jest naturalnym procesem. Kiedy Bóg nawiedza ludzi, mają do wyboru dwie rzeczy: światło i ciemność.

Jest to nieunikniony rezultat Bożego dotknięcia ludzi. W czasach Marcina Lutra, w czasach John'a Wesley'a i przebudzenia wśród Metodystów, a także w czasie przebudzenia zielonoświątkowego ludzie stanęli przed wyborem. W obecnym czasie Bożego nawiedzenia albo podążymy za Bogiem w świetle, albo obierzemy ścieżkę ciemności. Światło sprowadza wiedzę, wiedza odpowiedzialność, a odpowiedzialność wymaga działania na skalę rewolucyjną. Kiedy Izrael przyszedł pod górę Synaj i Bóg zaczął przemawiać, Izrael się przestraszył i rzekł do Mojżesza: „Nie chcemy, aby Bóg do nas przemawiał. Ty rozmawiaj z Bogiem, a potem powiedz nam to, co musimy wiedzieć”. Utracili prawo do kapłaństwa indywidualnego i przyjęli system, w którym wszystko związane z Bogiem pochodziło z drugiej ręki. Odmówili przyjęcia odpowiedzialności. Z tego powodu Boże nawiedzenie stwarza ryzyko i zmienia całą strukturę relacji Boga z człowiekiem. Kiedykolwiek Bóg nawiedza człowieka, zmienia istniejący porządek. Ludzie niechętnie godzą się na zmiany. Ponieważ ludzie nie chcą się zmienić, oddalają się, mając nadzieję, że coś się zmieni. To jednak nie działa w taki sposób. Biblia jest zapisem Bożego działania w przeszłości i Jego planów na przyszłość, i objawia dziwne zachowanie człowieka, który dokłada starań by powstrzymać nadejście nowego dnia. Niech tylko Bóg zacznie działać, a religijny świat jako pierwszy przeciwstawia się temu działaniu. Wszystko staje się dla nich herezją. Paweł powiedział: „Czczę Boga mych ojców w sposób, który oni (fundamentaliści) nazywają herezją.”.

Człowiek zawsze ubóstwiał przeszłość i w religijny sposób umieścił ją w grobowcach kościelnych wyznań wiary. Niektórzy dziedziczą doktrynę po przodkach. To jest religia. Inni osobiście doświadczają Boga. To jest zbawienie, jesteśmy albo produktem społeczeństwa religijnego, które sprzeciwia się Bogu, albo zrodzonymi w niebie, duchowymi istotami, których serca otwarte są na Boże światło. Człowiek ma możliwość społeczności z Bogiem nie po to, by zachować statyczną religijność, lecz po to, by z jego Ducha mogło wypływać błogosławieństwo uzdrowienia i światło dla pogrążonego w ciemności świata. Jezus rzekł: „Wy jesteście światłością świata” (Mateusza 5:14). Jest to jedyne światło, które człowiek posiada. Większość z tego, co religia nazywa światłem jest tylko arbitralną interpretacją człowieka, którą Jezus nazwał tradycją starszych. Religijne wyznanie wiary jest tylko tradycją. Ludzie religijni oskarżali Jezusa o łamanie tradycji starszych. Jezus odrzekł: „Wasza tradycja sprawia, że Słowo Boże staje się nieużyteczne”.


Taka postawa przeważa. Musi nastąpić ożywienie. Jeśli ludzie mają dostąpić zbawienia, nasze poselstwo musi przeniknąć przez ściany denominacyjne i przepłynąć sztywne granice religijności, aż do serca ludzkiego. Najbardziej złośliwa machina której musimy stawić czoła to machina religijności. Kiedy człowiek spotyka się twarzą w twarz z prawdą, spotyka Chrystusa, nie religię. Kiedy religia opuszcza Chrystusa, jest Antychrystem. Gdy religia stawia coś przed Chrystusem, mija się z celem. Dwie rzeczy cechują obecną sytuację. Pierwsza to ta, że w pędzie do jedności Chrystus zostaje odsunięty na bok. Ruch ekumeniczny ogołocił Boży kościół, próbując nadać znaczenie swojemu poselstwu. Druga rzecz to ta, że poznanie Chrystusa to nie to samo, co bycie religijnym. Religia jest statyczna, sztywna i nieugięta, światło zbawienia jest rozwijającą się, aktywną siłą w życiu wierzącego, przez cały czas przygotowującą go do działania z Bogiem. „Owce moje znają mój głos”. Nie ma w Biblii bardziej trafnego stwierdzenia niż to, Boży ludzie znają Jego głos. Bóg przyzywa ludzi będących w różnych sytuacjach, by oddzielili się od religijnych barier, które powstrzymują Chrystusa i od tradycji, która powstrzymuje nadejście nowego dnia.

Jezus nie przyjdzie po ludzi, którzy wczoraj coś posiadali. Tylko ludzie aktualnie napełnienie Duchem Świętym mogli wstrząsnąć Jerozolimą, bastionem hipokryzji faryzeuszów i martwej religii,
wprawiając ją w stan rozpaczliwego wołania: „Co mamy czynić, aby być zbawionymi?" (Dzieje 16:30). Tylko ludzie napełnieni mocą Ducha Bożego mogą uświadomić światu, że jest grzeszny. Nadchodzi dzień, w którym ludzie będą zagnani i oznakowani jak bydło. Wielu już przyjęło znak Bestii, w formie samolubstwa. Kiedy człowiek jest napiętnowany w taki sposób, jest zgubiony na wieki. Kiedy ciało religijne, kościół, organizacja kościołów dołączy do tych, którzy redukują Chrystusa do zwykłej zasady, tacy ludzie lub takie ciało przyjęło znamię Bestii. Jeśli człowiek ma być zbawiony, musi wyjść poza ten system. W 3 rozdziale 1 Księgi Mojżeszowej człowiek przez swoje nieposłuszeństwo zgrzeszył przeciwko Bogu. Bóg dał mu wszystko oprócz jednego drzewa i powiedział: „...gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz" (1 Mojżeszowa 2:17). Człowiek zjadł i umarł dla Boga. W tym momencie na duchu ludzkim dokonał się tak wielki gwałt, iż spowodował, że duch został uzależniony od duszy. Człowiek stał się zależny od duszy, zupełnie inny niż ten, którego stworzył Bóg. Stał się zupełnie zdeprawowany, jego uczucia, sumienie, wszystko zostało zdeprawowane. Kiedy ciało kościoła zostało powołane do życia poprzez przebudzenie, tak jak podczas wielkiego ruchu Zielonoświątkowego, i to ciało świadomie grzeszy przeciwko Bogu, przyjmując w swoje szeregi to, na co Bóg nie zezwala, takie ciało staje się zdeprawowane, tak jak człowiek na początku. Kiedy tak się dzieje, człowiek musi wyjść poza system, by odnaleźć Boga. Kiedy Betezda nic przyjęła czasu łaski, Chrystus musiał wyprowadzić ślepego na skraj miasta, by go tam uzdrowić. W Betezdzie nie mógł się wydarzyć cud. Wielu ludzi powie, że to nauczanie wyrywa się spod kontroli, lecz nie wiedzą, że czasami trzeba wydostać się poza granice, by znaleźć się wewnątrz granic. Dawid powiedział: „On wyprowadził mnie, aby móc mnie wprowadzić". Czasami musimy przekroczyć wiele granic, zanim dostaniemy się do środka. Kościół poszedł na kompromis, aby załagodzić świat, który jak Bóg powiedział, jest Jego wrogiem.

"Szkoła Chrystusa" - cykl Kościół, z rozdziału – światło w Kościele

środa, 20 kwietnia 2011

Królestwo Niebios porywają ludzie, którzy przed niczym się nie wahają

Po drugie, Bóg powiedział do Pawła: „Mam wiele ludu w tym mieście”. Mam tam ludzi, lecz ktoś musi wtargnąć na to terytorium i uwolnić więźniów. Mocarz musi być związany. Dopóki nikt tam nie pójdzie, nie będą zbawieni. Miejsce kościoła jest w najgorszych punktach świata. Dzisiejszy kościół najchętniej wybudowałby zewnętrzny mur i umieścił wewnątrz ulotkę, „Jeśli chcesz poznać Boga i dowiedzieć się jak być wolnym, wyjdź na zewnątrz, a my z tobą porozmawiamy”. Bóg nie kazał Pawłowi budować na zewnątrz, On rzeki: idź tam. Dzisiejszy kościół, pięknie urządzony, odizolowany od wszelkich zranień, zaprasza ludzi znajdujących się w strefie wojny, by przyszli tam, gdzie on jest. Jeśli więźniowie mają być wyswobodzeni, ktoś musi zażądać ich uwolnienia. Do tego wy jesteście potrzebni. Do tego potrzebny jest kościół. Kościół musi zrozumieć, że szatan ma władzę nad tym co zginęło. Nie mówcie o „wolnej woli” człowiekowi związanemu przez narkotyki, pożądanie i chciwość. Nie mówicie o wolnej woli człowiekowi, który wstrzykuje sobie do żył narkotyk. Tam nie ma żadnej wolnej woli. Jedyny człowiek posiadający wolną wolę to nowonarodzony wierzący. My możemy wybrać pomiędzy dobrem a złem, ale szatan panuje nad światem.

Bóg tego świata zaślepił oczy zgubionych. Izajasz powiedział, że szatan nie otworzy drzwi więzienia. Jezus powiedział tym, którzy giną, że ich ojcem jest diabeł. Paweł mówił o diable, który zmusza ich do pełnienia swojej woli. Samo prowadzenie szkoły niedzielnej i spotkania ewangelizacyjne nie wystarczą. Ciemność musi zostać pokonana. Tak jak Mojżesz, musimy wkroczyć do jamy nieprzyjaciela i żądać wyzwolenia Bożego ludu. Kościół stanowi Boże narzędzie. Kościół musi związać mocarza. Nie dajmy się zastraszyć mocom ciemności, które związały to terytorium i panują nad nim. Tam, gdzie jesteśmy, jesteśmy w Imieniu Bożym. Gwałtownicy je porywają. Nie ma miejsca dla nieśmiałych i bojaźliwych. Bojaźliwi i niewierzący prowadzą procesję do piekła. Jeśli szatan trzyma w swej władzy tych, którzy giną, a Biblia mówi że tak jest, wy zostaliście wyrwani z mocy ciemności (Kolosan 1:13). To znaczy, że byliście w niewoli. Zanim zobaczymy zbawione tumy ludzi, musimy rozprawić się z tym, który bierze w niewolę. Jeśli zamierzamy złupić piekło, najpierw musimy związać mocarza.

Największym wrogiem wiary jest to, co widzialne; coś, co widzimy. Ludzkie serca w tym miejscu zawodzą. Taktyka diabła polegająca na zastraszaniu wyraźnie widoczna jest w księdze Dziejów Apostolskich. W trzecim rozdziale Dziejów Apostolskich Piotr, Jakub i Jan uzdrowili chromego. Piotr nie dzwonił na „niebieską linię modlitewną", głosił ewangelię i pięć tysięcy ludzi zostało zbawionych. Religijny diabeł wezwał ich na rozmowę i próbując ich zastraszyć, zakazał im głoszenia ewangelii. Ponieważ znali Tego, w którego uwierzyli i wiedzieli, że posiadają moc, ich odpowiedź brzmiała: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi...”. Prosto od tego spotkania z szatanem udali się na spotkanie modlitewne. Nigdy nie modlili się o moc; oni ją mieli, modlili się tylko o odwagę. Ze spotkania modlitewnego znów  poszli na ulice. Zamknięto ich. Diabeł zwołał zebranie, podczas gdy aniołowie otworzyli wiezienie. Diabeł posłał po nich; znalazł jednak puste więzienie, zamknięte drzwi i stojące straże. Wtedy nie byli na ulicach, przenieśli się za kazalnicę. Gwałtownicy porywają królestwo - wprowadzają w czyn Bożą władzę. Wojna dalej trwała. Niektórzy ludzie, tak jak Szczepan musieli Zginąć Kiedy jednak wojna się skończy, diabeł będzie w piekle, kościół na tronie, a wszechświat zostanie uprzątnięty.

Jeśli szukasz litości, ona nie nadejdzie. Piekło nienawidzi wszystkiego, co jest dobre. Bóg dał kościołowi moc. Kościół musi śmiało powstać i powiedzieć szatanowi: „Ani kroku dalej”. Musi być jak Szamgar, który ościeniem na woły zabił 600 osób. Jego kraj był pod panowaniem demonów filistyńskich, a on tego dnia stanął na drodze i rzekł: „Ani kroku dalej". Opowiem wam o WiggIesworth'ie i kobiecie opętanej przez demona. Ta kobieta opowiedziała mu, jak wielokrotnie była bita przez męża. Kiedy Wigglesworth zaczął się o nią modlić. Duch Boży zstąpił na nią w wielkiej mocy. Zapytał: „Czy zawsze to na ciebie zstępuje w taki sposób?” Powiedziała: „Tak, kiedy się modlę”. On rzekł jej: „Następnym razem gdy pijany, opętany przez demona mąż przyjdzie do domu, upadnie na łóżko i straci świadomość, klęknij i módl się, aż Duch zstąpi na ciebie. Potem włóż na niego ręce i w imieniu Jezusa wypędź z niego diabła”. Następnego wieczoru opowiedziała historię, jak Bóg postawi! go na nogi i zbawił. Musimy wprowadzić w czyn Bożą władzę. Kiedy na jakimś terenie zakładamy zbór, mówimy: „Pańska jest ziemia i to co ją napełnia”. Bóg dał nam władzę nad mocą nieprzyjaciela. Musimy wziąć tę moc. Musimy wierzyć w tę moc. Jesteśmy więcej niż zwycięzcami w Jego Imieniu.

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Wprowadzenie w życie Bożej władzy

wtorek, 19 kwietnia 2011

wprowadzenie w życie Bożej władzy

"A gdy wczesnym rankiem sługa męża Bożego wstał i chciał wyjść, oto miasto otaczało wojsko, konnica i wozy wojenne. Rzekł więc jego sługa do niego: Biada, panie mój! Jak postąpimy? A on odpowiedział: Nie bój się, bo więcej jest tych, którzy są z nami, niż tych, którzy są z nimi.  Elizeusz modlił się tymi słowy: Panie, otwórz jego oczy, aby przejrzał. I otworzył Pan oczy sługi, i przejrzał, a oto góra pełna była koni i wozów ognistych wokół Elizeusza. 2 Ks. Królewska 6:15 - 17

Toczymy wojnę z nieprzyjacielem. On próbuje powstrzymać Boży zamysł. Jest tutaj po to, by powstrzymać nas przed objęciem w posiadanie Królestwa danego nam przez Boga. Paweł rzekł: „Walczyłem z dzikimi zwierzętami w Efezie” (1 Koryntian 15:32). O czym on mówi? O tym samym, o czym my mówimy. Został posłany przez Boga by założyć kościół w tym mieście, całkowicie opanowanym przez bałwochwalstwo. Diabeł rzekł: „Nie wejdziesz tutaj”. Nie poddał się i nie uciekł tylko dlatego, że Paweł przyjechał do miasta. Szatan nie odejdzie, jeśli go do tego nie zmusisz. Diabeł nie opuści miasta, ponieważ ty tam jedziesz. Nigdzie nie odchodzi, dopóki ktoś go do tego nie zmusi. Paweł rzekł: „Walczyłem z dzikimi zwierzętami w Efezie”. Wyrzucił diabła i założył jeden z najwspanialszych kościołów wszechczasów. Jezus postawił sprawę jasno: w salonie nie ma miejsca dla świń, nie ma chrześcijan opętanych przez demony. Jest to kłamstwo, zrodzone w piekle. Jezus nigdy nie prosił o przysługę ani jej nie wyświadczał. Przyszedł, aby wziąć to, co do Niego prawnie należało. Gdziekolwiek się udał, demony krzyczały: „Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?” (Mateusza 8:29).

Kiedy Jezus pojawił się na arenie i zażądał królestwa, moce ciemności krzyknęły „To moje”. Jezus odrzekł: „Pańska jest ziemia i to co ją napełnia”. Była to wojna, w której nie było miejsca dla bojaźliwych. Bojaźliwa wiara zostanie zastraszona. Paweł prawie sam zewangelizował teren o długości 2900 km. Bez drukarni, telewizji, radio, samolotów, założył kościoły na całym Bliskim Wschodzie i wzdłuż głównych dróg w Europie. Paweł wstępował do miasta, pozostawał tam przez jakiś czas i nauczał na temat królestwa Bożego. Nauczanie Pawła o królestwie Bożym było sposobem na powiedzenie diabłu, że przyszedł odebrać to, co Adam utracił. Jest to coś, co ty i ja musimy robić. Musimy wystąpić przeciwko nieprzyjacielowi. Jesteśmy więcej niż zwycięzcami w Jego Imieniu. Daję wam władzę nad mocą nieprzyjaciela. On jednak nie odejdzie tylko dlatego, że ty tam jesteś, musisz go do tego zmusić. Musimy ugruntować królestwo, które zostało nam dane. Musimy głosić, musimy ogłaszać, musimy działać i musimy narzucić wolę Bożą. Królestwo Boże to narzucenie Bożej woli. Od czasów Pawła nic się nie zmieniło. Diabeł się nie zmienił - on stara się byśmy byli częścią świata który ginie. Przez cały czas dokłada starań, byśmy należeli do świata, który zginął. Musimy się temu przeciwstawić.

Pierwszą rzeczą jaką należy uczynić jest odbudowa ołtarza, miejsca, w którym ty i ja spotykamy się z Bogiem. W tym miejscu ważą się losy bitwy. Pod krzyżem, przy ołtarzu, jest miejsce w którym możemy uchwycić się Boga. Zanim wyruszymy przeciwko nieprzyjacielowi, poddajmy się Bogu przy tym ołtarzu i czekajmy na Niego. Wtedy mamy zapewnione zwycięstwo. Wszystko inne jest tylko zewnętrznym wyrazem tego, co zostało zdobyte przy ołtarzu. To prawda, szatan został pokonany na Golgocie - jest to wojna psychologiczna - on próbuje nas zastraszyć. Przez cały czas chce nas zastraszyć. Jest to ciągła bitwa. Jeśli nie stoisz przy ołtarzu, jeśli nie czekasz na Boga i nie trwasz w Nim tak jak powinieneś, wtedy, tek jak sługa Elizeusza zobaczysz, że ci, którzy są przeciwko tobie są więksi niż ci, którzy są z tobą. Jeśli jednak będziesz trwał w Bogu, wszystko pozostanie na właściwym miejscu. Tak jak sługa Elizeusza zrozumiesz, że tych po naszej stronie jest więcej niż tych, którzy są przeciwko nam.

Nie było potrzeby, aby prorok mówił swemu słudze by się nie bał. Dopóki patrzył na armię asyryjską, wierząc, że jest ich tylko dwóch, namawianie go do odwagi nie miało sensu. Tylko głupiec się nie boi, widząc tysiąckrotną przewagę nieprzyjaciela. Mąż Boży nigdy tego nie zrobił. On skierował jego wzrok w górę, ponad to wszystko. Kiedy spojrzał w górę i zobaczył, że stojący po jego stronie byli potężniejsi niż jego wrogowie, był gotowy na wojnę. Jeżeli odbudujemy ten ołtarz i będziemy czekali na Boga tak długo, aż Go zobaczymy, pokonamy wszelki strach. Ci, którzy przychodzą do Boga musza wierzyć, że On istnieje. Musisz czekać na Niego, tak, aby rzeczywistość odnawiała się każdego dnia. Wtedy okoliczności i dzieła diabła nie okażą się większe niż nasza relacja z Bogiem. Diabeł próbuje zwrócić naszą uwagę na okoliczności, zamiast na Boga. W dużej mierze udało mu się to. Kościół stracił swą zdolność do konfrontacji. Musimy ponownie usłyszeć słowa Jezusa i uwierzyć im: „Oto dałem wam moc, abyście deptali ... po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej” (Łuk. 10:19)

Paweł walczył z bestią w Efezie. Walczył z diabłem. To diabeł był tym mocarzem w każdym mieście, do którego wstępował. Paweł wtargnął na terytorium diabła, a diabeł odpowiedział atakiem. Dzisiaj kościół ucieka, opuszcza pole bitwy, biegnąc do bezpieczniejszych przedmieść. Kościół próbuje nakreślić swój własny 38 równoleżnik. Posłuchajcie pieśni na temat walki i tego, jakimi wspaniałymi wojownikami jesteśmy, przyjrzyjcie się różnym książkom na temat duchowej walki. Potem spójrzcie na kościół, który wycofuje się z pola bitwy i przenosi się na przedmieścia, gdzie będzie bezpieczny. Wynajmują strażników do ochrony obiektu, bojąc się, że ktoś ukradnie ich system nagłaśniający. Co za tragedia. Śpiewamy o wojnie, której nawet nie rozpoczęliśmy. Kiedy Bóg posłał Pawła do Koryntu, powiedział mu dwie rzeczy. Po pierwsze, „Nie bój się”. Bóg nigdy nie powie człowiekowi aby się nie bal, jeśli nie ma czegoś, czego mógłby się bać. Bóg nie rzuca słów na wiatr. Korynt był jednym z najbardziej niegodziwych miast na ziemi, Bóg wysyłał Pawła by głosił ewangelię z tymi słowami: „Nie bój się”. Innymi słowy mówił do Pawła: „Diabeł tam jest, w pełni uzbrojony - lecz Ja, dałem ci nad nim moc”

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Wprowadzenie w życie Bożej władzy

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

a Ja przekazuję wam Królestwo

W Ewangelii Łukasza 22:29 Jezus rozmawiał z ludźmi, tak jak ja rozmawiam tutaj z wami. Rozmawia z tymi, na których ciąży odpowiedzialność za Jego kościół i służbę. Powiedział: „A Ja przekazuję wam Królestwo, jak i mnie Ojciec mój przekazał”. W ostatniej lekcji wykazaliśmy, że niezadowolenie z obecnego stanu jest warunkiem wywołania przebudzenia lub jakiegokolwiek masowego poruszenia. Samo niezadowolenie nie koniecznie wystarczy by spowodować pragnienie zmiany. Zanim niezadowolenie przemieni się w utratę uczucia, muszą wystąpić inne czynniki. Jednym z czynników które chciałbym dzisiaj omówić jest „Poczucie Mocy”. Sam fakt waszego uczestnictwa w tej szkole mówi mi, że jesteście niezadowoleni z wielu duchowych rzeczy mających miejsce w kościele. Uświadomiliście sobie, że pewne rzeczy nie tak się mają. Czytam księgę Dziejów Apostolskich i mówię sobie: „Nawet w jednej dziesiątej nie przypominamy kościoła, o którym czytam”. Jest we mnie niezadowolenie; nie z Chrystusa, nie z Biblii, nie z powodu tego jaki ma być kościół, lecz z powodu aktualnego stanu kościoła.

Zanim niezadowolenie rozwinie się na dobre, potrzeba czegoś więcej. Musi wystąpić wielkie poczucie mocy. Ci, którzy lękają się swojego otoczenia, nie myślą o zmianie, bez względu na to jak mizerny jest ich stan. Ludzie owładnięci zasadami religii boją się zerwać z obecnym status quo. Muszę wam przypomnieć, że wielkie przebudzenia w historii zawsze nadchodziły dzięki ludziom, którzy zerwali z tym, w czym tkwili. Nigdy w historii Bóg nie mógł przebudzić systemu, który stracił łączność z Bogiem, więc ludzie, którzy obawiają się takiego otoczenia, nie są ludźmi, których Bóg może użyć. Ludzie, którzy szybko angażują się w przedsięwzięcia powodujące olbrzymie zmiany, zazwyczaj czują, że są w posiadaniu jakiejś niesamowitej mocy. Ta prawda dotyczy wszystkich masowych ruchów, czy to duchowych czy innych. Kiedy Hitler puszczał w ruch swoją machinę nazizmu, wierzył, że posiada moc, której nic się nie oprze. Tak samo było z Leninem, który rozpoczął drogę do komunizmu. Zanim ludzie zdecydują się na zmianę, musi nadejść to poczucie mocy. „Oto dałem wam moc, abyście deptali ... po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, a nic wam nie zaszkodzi” (Łukasza 10:19). To są słowa Jezusa do Jego kościoła. Kościoła, który mamy powołać do życia i przywrócić do stanu, w jakim był na początku; jest to twoje i moje powołanie. Opierając się na Słowie Bożym, możemy stwierdzić bez cienia wątpliwości, że kościół jest w posiadaniu całej mocy potrzebnej do dokonania zmian. Dlaczego więc nie jesteśmy w stanie opanować kraju?

Można by pomyśleć, że samo posiadanie mocy wystarcza. Daję wam moc nad wszelką siłą nieprzyjaciela. Nie opuszczajcie Jerozolimy, zanim nie zostaniecie przyobleczeni mocą. Otrzymacie moc Ducha Świętego kiedy zstąpi na was. Moc leży tutaj. Dlaczego więc nie zdobyliśmy kraju? Może myślisz, że samo posiadanie mocy wystarczy, lecz tak nie jest. Potężny człowiek może być tak samo bojaźliwy jak słaby. Tym, co wydaje się mieć większe znaczenie niż moc, jest wiara w przyszłość. Musimy wierzyć, że posiadamy odpowiedź i że jesteśmy w stanie zmienić bieg wypadków. Jezus rzekł do Swego kościoła: „A Ja przekazuję wam Królestwo, jak i mnie Ojciec mój przekazał” (Łukasza 22:29). Jezus nie mówi o jakimś oddzielnym Królestwie, mówi im po prostu, że musiał zabrać szatanowi to, co zostało Mu dane przez Ojca i że oni również będą musieli odebrać szatanowi to, co dał im Jezus. Mówił: „Daje wam władzę nad wszelka mocą nieprzyjaciela. Daję wam Królestwo, tak jak Mój Ojciec dał mi Królestwo”. „Królestwo Niebios doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają” (Mateusza 11:12). Królestwo, które Ojciec dał Jezusowi i królestwo, które Jezus dał Swemu kościołowi jest tym samym królestwem. Jest to „narzucenie Bożej władzy”. Jezus, ustanawiając królestwo dane mu przez Ojca wytyczył jego granice i dał jasno do zrozumienia, że grzech, strach, demony i niewiara nie mają w nim miejsca. O Jezusie powiedziano, że celem Jego przyjścia było „zniweczenie dzieł diabelskich”. O nas powiedziano, że tak jak On był na świecie, tak i my jesteśmy. To oznacza, że my jesteśmy tym, kim On był, zależy nam na tym, na czym Jemu zależało, nasza służba jest taka jaka była Jego służba i my również mamy na celu zniweczenie dzieł diabelskich i wprowadzenie w życie tego, co On zdobył na Golgocie.

Jezus przyszedł, aby wykonać wolę Ojca (Hebrajczyków 10:7). I znów: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (Jana 20:21). W ten sposób mówi nam, że nasza misja jest taka sama jak jego misja – czynić wolę Ojca. Połączcie to ze słowami: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Połączcie to ze słowami: „A Ja przekazuję wam Królestwo, jak i mnie Ojciec mój przekazał”, a zrozumiecie, jaki jest nasz cel istnienia. On przyszedł, by zniszczyć dzieła diabelskie, czyli przełamać władzę piekła.

Postawię sprawę jasno. Jezus zniszczył dzieła diabelskie. Rozbroił szatana na Golgocie (Kolosan 2:15). Lecz kościół w każdym wieku musi to zwycięstwo wprowadzać w czyn. Jezus rzekł: „Ja przekazuję wam królestwo”. Nie mówił o innym królestwie, jest to królestwo Boże. Kościół musi objąć w posiadanie to, co już do niego należy. Poprzez moc Bożą musimy kontrolować otoczenie tego królestwa. Nie zamierzamy usługiwać w Tysiącletnim Królestwie; nie mówimy tutaj o nauczaniu Paulk'a. Nie zamierzamy wtrącać diabła do piekła, tylko Jezus może to uczynić. Mówię wam jednak, możemy trzymać diabła z dala od naszych domów, z dala od naszych kościołów, z dała od naszych rodzin. Jezus wytyczył granice królestwa i powiedział diabłu: „Tutaj nie możesz działać”.

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Wprowadzenie w życie Bożej władzy

sobota, 16 kwietnia 2011

A3 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa













[ Ponieważ nie jestem z kościoła zielonoświątkowego, czuję się niezręcznie wypisując te wszystkie cytaty, które pastor Clendennen odnosi do kościoła zielonoświątkowego. Ja myślę, że to co on opisuje w swoich książkach, to wszystko choć działo się w amerykańskim ruchu zielonoświątkowym w USA dziesięć lat temu, to teraz te tendencje dotarły do Polski . Niestety ta duchowa demoralizacja i degrengolada o której pisze pastor Bert dotyka dzisiaj wiele wspólnot nie tylko zielonoświątkowych. Jeżeli ktoś czyta mój blog i zaciera ręce z powodu opinii pastora Berta  na temat zielonoświątkowców, to chcę Tobie powiedzieć, że czas najwyższy abyś popatrzył na siebie i na wspólnotę do której należysz. Powinieneś sobie zadać pytanie, czy wszystko jest w należytym porządku, czy przez Ciebie i przez Twoją wspólnotę przepływa życie Boże?  Te ostre napomnienie i słowa ostrzeżenia należy brać pod uwagę z całą powagą niezależnie od przynależności do tego czy innego kościoła. 

Ja nie chcę przymusić nikogo do weryfikowania osobistego i wspólnotowego  życia z Bogiem, chcę, to jest celem tego co robię, wzbudzić apetyt, głód, to ogromne pragnienie do  upamiętania, świętości i odnowy w kościele. Bert Clendennen pisał w kilku miejscach o świętym niezadowoleniu, o smutku z powodu stanu „domu Bożego”, o tym też głosi pastor Dawid Wilkerson. Moja modlitwą jest aby Duch Święty, wszędzie tam, gdzie jest taka potrzeba, gdzie to jest niezbędne, rozniecał w sercach wierzących tą „świętą troskę”, to „święte niezadowolenie”. Bardzo wyraźnie mówi o tym ten cytat  „Sam fakt waszego uczestnictwa w Szkole Chrystusa mówi mi, że jesteście niezadowoleni z wielu duchowych rzeczy mających miejsce w kościele. Uświadomiliście sobie, że pewne rzeczy nie tak się mają.”  AO ]
Tragedia. W II Koryntian 11:1-5, Paweł mówi na temat warowni szatana. „Obyście umieli znieść odrobinę niedorzeczności z mojej strony. W samej też rzeczy znosicie. Zabiegam bowiem o was z gorliwością Bożą; albowiem zaręczyłem was z jednym mężem, aby stawić przed Chrystusem dziewicę czystą, obawiam się jednak, ażeby, jak wąż chytrością swoją zwiódł Ewę, tak i myśli wasze nie zostały skażone i nie odwróciły się od szczerego oddania się Chrystusowi. Bo gdy przychodzi ktoś i zwiastuje innego Jezusa, którego myśmy nie zwiastowali, lub gdy przyjmujecie innego ducha, którego nie otrzymaliście, lub inną ewangelię, której nie przyjęliście, znosicie to z łatwością. Lecz uważam, że ja w niczym nie ustępuję tym arcy apostołom.”

W tych wierszach Paweł ujawnia warownię szatana w zborze w Koryncie. Kim oni byli? Fałszywymi nauczycielami. Fałszywe nauczanie zaakceptowane w ciele, staje się warownią szatana. Czy kiedykolwiek w życiu byłeś świadkiem takiego upadku zdrowej doktryny, jak to ma miejsce obecnie? Wielkie zielonoświątkowe imiona przynoszące ujmę prawdzie i potrzebie prawdy. Mówią, że Bóg nie patrzy na doktrynę, ale na serce. Każdy, kto się sprzeciwia temu, co fałszywe w kościele, uznawany jest za łowcę herezji, lub jeszcze gorzej. W zborze w Koryncie, warownią szatana była fałszywa doktryna. Fałszywi nauczyciele przyszli, głosząc inną Ewangelię, innego Jezusa, a ci, którzy przyjęli tę fałszywą ewangelię, przyjęli innego ducha.

„Szkoła Chrystusa”
str. 753

piątek, 15 kwietnia 2011

kościół jest prorokiem cz. 3

Tutaj zawarta jest prawda. Mówimy o kościele jako proroku. Kiedykolwiek widzicie kościół, widzicie Chrystusa. Musi nim być w całej pełni. Kościół jest prorokiem, gdyż służba jest Duchem Chrystusa.  Duch proroctwa jest świadectwem Jezusa. Jest wielu proroków, którzy prorokując, są duchowo martwi. Mówili: tak mówi Pan, lecz Bóg tego nie powiedział. Jeśli to się nie spełniło, nie pochodziło od Boga. Są martwi, ponieważ Bóg rzekł, że prorok umrze, jeśli prorokuje coś, co się nie spełni. Kościół, jako naczynie służby prorockiej ma „Wyrażać Chrystusa”. Wyrażanie czegokolwiek innego oznacza śmierć.

Czym jest duch naszego proroctwa indywidualnie i zbiorowo? Jesteśmy tutaj poprzez Ducha Świętego, indywidualnie i zbiorowo. Innymi słowy, co widzą ludzie patrząc dzisiaj na kościół? Kiedy ludzie patrzą na kościół, którego jesteś pastorem lub do którego uczęszczasz, czy widzą Chrystusa? A co z tobą osobiście? Jaki jest duch twojego proroctwa? Czy jest świadectwem Jezusa? Bóg rzekł o wierzących w Antiochii, że ludzie poznali, iż byli oni z Chrystusem. To jest służba prorocka. Kiedy patrzysz na dzisiejszy kościół, a nie jest on świadectwem Jezusa, kościół przekazuje niewłaściwą rzecz. Prorokuje nieprawdę, więc nic dziwnego, że jest martwy. Jest fałszywym prorokiem. Duch proroctwa jest świadectwem Jezusa. Kościół, ciało Chrystusa, powinno przez cały czas przekazywać „Chrystusa”. Taki powinien być duch naszego proroctwa, świadectwo Jezusa. W pracy, w szkole, z rodziną, wszystko co nas dotyczy powinno być świadectwem Jezusa. Taki powinien być duch naszego proroctwa. Kiedy patrzą na nas, powinni widzieć Chrystusa. Kiedy zbieramy się razem jako kościół, powinno być widać w nas Chrystusa, a nie człowieka.

Taki jest duch proroctwa, duchowa interpretacja. Celem naszego istnienia tutaj jest przedstawianie Chrystusa dla tego świata. Przez cały czas powinniśmy dążyć do tego, co według Bożej myśli jest kościołem. Jest to Chrystus, objawiający się poprzez Swoje duchowe ciało, czyli kościół. Czytałem pewien artykuł, opowiadający o tym, jak wiele lat temu, w czasach gdy Spurgeon i Joseph Parker byli kaznodziejami w Londynie, pewien kongresman z Ameryki przyjechał do Londynu w interesach. Miał bardzo dobrego przyjaciela, członka Parlamentu Imperium Brytyjskiego. Ponieważ oboje byli chrześcijanami, w niedzielę rano poszli do kościoła. Brytyjski parlamentarzysta zabrał Amerykanina, aby posłuchał Josepha Parker'a, który podobnie jak Paweł, był jednym z najwspanialszych lingwistów wszechczasów. Kiedy wychodzili z kościoła, Anglik spytał Amerykanina: „Co o nim sądzisz?” „Jest bez wątpienia najwspanialszym żyjącym dzisiaj kaznodzieją, z pewnością najwspanialszym jakiego słyszałem”, odrzekł Amerykanin.

Tego wieczoru poszli do kościoła Metropolitan Tabernacle, aby posłuchać Spurgeon'a. Kiedy opuszczali kościół, Anglik znów spytał Amerykaniana: „Co o nim sądzisz?" Amerykanin szlochając, odrzekł: „Najwspanialszy Chrystus, jakiego widziałem”. To właśnie jest duch proroctwa. Metropolitan Tabernacle wiernie przedstawiało jego charakter. Było świadectwem Jezusa. Tu nie chodzi o ludzkie zdolności, o ludzką moc, wspaniały kościół lub chór. Jeśli ludzie opuszczając nas, poznają, że byliśmy z Chrystusem, mamy ducha proroctwa. Wszystko inne jest kłamstwem, a taki kościół jest fałszywym prorokiem. Będąc tym, kim jest, głosi niewłaściwe poselstwo. Kiedy opuszczając kościół możesz jedynie powiedzieć: „On był wspaniałym kaznodzieją”, wtedy duch tego proroctwa jest fałszywy i zgodnie ze Słowem Bożym, taki kościół musi umrzeć. Kościół jest prorokiem. Pamiętajcie o tym, budując Jego kościół. Nie chodzi o to, co ty mówisz lub co inni mówią; to, czym jest kościół określa czy jest on prawdziwym czy fałszywym prorokiem.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Kościół jest prorokiem

czwartek, 14 kwietnia 2011

kościół jest prorokiem cz. 2

„I upadłem mu do nóg, by mu oddać pokłon. A on rzecze do mnie: Nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon! A świadectwem Jezusa jest duch proroctwa.” Obj. 19:10

Prorok Starego Testamentu zazwyczaj rozpoczynał swą służbę w czasie, gdy duchowy stan był według Boga niewłaściwy. Jest to odnośnik do służby prorockiej. W tym celu „KOŚCIÓŁ JEST PROROKIEM”. Funkcja prorocka oznacza dokładne odwzorowanie Bożych myśli. Pomazana służba prorocka doprowadza do bezpośredniego zetknięcia się z Bogiem. Oznacza to, że otrzymujemy duchowe poznanie Boga, niebo zostaje przed nami otwarte. Pod żadnym pozorem i dla żadnej korzyści nie wolno ci pójść na kompromis. Wielokrotnie powtarzaliśmy, że narodziłeś się po to, by być naczyniem, przez które Bóg będzie mógł wylać Swojego Ducha. Tutaj i teraz musisz zdecydować czy chcesz być tą osobą, tym głosem; jeśli tak, nie możesz schodzić z drogi, która została ci objawiona.

Paweł mówi na temat Mojżesza, jako proroka „Wszak i Mojżesz był wierny jako sługa w całym domu jego...” (Hebrajczyków 3:5). Wierność Mojżesza objawia się poprzez dokładne przestrzeganie Bożych słów. W ostatnich rozdziałach 2 Księgi Mojżeszowej, sprowadzając wszystko z powrotem do Słowa Bożego, wielokrotnie napisane jest „jak Pan nakazał Mojżeszowi”. Wszystko było wykonane tak, jak Bóg powiedział. Cały system, do którego ustanowienia powołany był Mojżesz, był dokładny w każdym szczególe. Oczywiście wiemy dlaczego. Bóg ma na uwadze Chrystusa. System, który ustanowił Mojżesz, szczegółowo reprezentował Chrystusa. Dlatego każdy szczegół musi być dokładny. Nie pomyl się. Jest to kosztowne. Kie możesz mieć objawienia i jednocześnie zaniechać szczegółów. Nie kierujemy się dyplomacją, polityką i opinią publiczną. Kierujemy się tym, co Pan powiedział do naszych serc poprzez objawienie Jego zamiaru; na tym polega służba prorocka.

Prorocy to nie ludzie, którzy dostosowali się do wszystkiego, do czegoś, co dobrze wyglądało. Jak wiele z tego jest dzisiaj prawdziwe. Widzimy wszeteczników przedstawianych w telewizji publicznej jako mężów Bożych, którym środki masowego przekazu udowodniły niemoralność, a jednak stawiani są za przykład Bożej łaski. Służba prorocka polega na zupełnej wierności myślom Bożym. Jest to służba dokładności, ponieważ przez nią widoczny jest cały Chrystus. Ostatnie stwierdzenie z Księgi Objawienia 19:10 jest sumą tego wszystkiego. W jednym zdaniu zawiera służbę prorocką od początku do końca. Służba prorocka rozpoczęła się wraz ze stwierdzeniem, że potomstwo kobiety zdepcze głowę węża. Utrwalcie to sobie, służba prorocka rozpoczęła się od tego stwierdzenia. Od tego miejsca aż do Księgi Objawienia wszystko sprowadza się do tej myśli: „A świadectwem Jezusa jest duch proroctwa”. Jest to duch proroctwa od początku do końca i to wszystko służy świadectwu Jezusa. Przez cały czas chodziło o Pana Jezusa Chrystusa, pełnię Chrystusa.„On ustanowił jednych … prorokami” „aż dojdziemy wszyscy ... i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej” (Efezjan 4:11,13).

Kościół, ten nowy człowiek, ma posiadać pełnię wymiarów Chrystusa. W tym celu zostali nam dani prorocy. Taka jest służba prorocka. Koniec na tym; Bóg nigdy nie będzie zadowolony z czegoś innego, niż pełnia Jego Syna reprezentowana przez kościół. Chcę, aby te słowa głęboko zapadły w waszego ducha. Zbliżamy się do końca cyklu poświeconego kościołowi, lecz to musi odcisnąć niezatarte piętno na waszych umysłach, jest to ostateczny Boży zamiar i żadne środki zastępcze nie są w stanie Go zadowolić. Jako pastor, masz za zadanie sprowadzić swój kościół do miejsca wyznaczonego przez Boga. Jeśli zakładasz zbór, będziesz musiał dopilnować, by budować go zgodnie z planem. Kościół ma być pełnią Chrystusa; w pełni dorosły człowiek - taki ma być kościół. Służba prorocka to właśnie to - pełnia Chrystusa, nieodwołalność Chrystusa, cała zawartość Chrystusa, Chrystus od początku, Chrystus do końca, Chrystus ogólnie, Chrystus szczegółowo. Taki ma być kościół; dlatego też kościół jest prorokiem. Kiedy tu mówię, nie chodzi mi o urząd apostołów lub proroków, lecz raczej o funkcję najwyższej wagi. Takie musi być naczynie i to musi usprawiedliwiać naczynie.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Kościół jest prorokiem

środa, 13 kwietnia 2011

kościół jest prorokiem cz. 1

List do Efezjan 4:11, 12  „I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego”. Ustanowił te służby, aby przygotować świętych. Szczególną uwagę zwrócimy na funkcję proroka, gdyż kościół jest prorokiem. Funkcja proroka prawie zawsze dotyczyła odnowy. To nasuwa myśl że jego zadanie dotyczy czegoś utraconego, co jest absolutnie konieczne, aby Bóg był w pełni zadowolony.

Dlatego też głównym tematem słów proroka było niezadowolenie. Czy dziwi was to, że był tak niepopularny? Jeremiasz został wyrzucony przez swoją rodzinę. Coś z pierwotnego planu zostało utracone. Rzeczy rozwijały się nie po Bożej myśli, a prorok stał w środku strumienia, zwracając się przeciwko nurtowi oddalającemu wszystko od Boga. Jego słowa świadczyły o niezadowoleniu. Ponieważ zazwyczaj ludzie nie są gotowi ponosić kosztów wymaganych przez Boga, prorok nie cieszył się popularnością. Jego niepopularność nie świadczyła jednak o tym, że nie miał racji lub że był nie potrzebny, gdyż każdy prawdziwy prorok otrzymał w końcu zadośćuczynienie. Jeśli prawdą było to, że służba prorocka związana była z potrzebą odnowy Jego ludu do pełni Bożych zamiarów, z pewnością teraz jest czas takiej potrzeby.

Zrozumcie, proszę, o czym tutaj mówimy. Kiedy mówimy o służbie prorockiej, znajdą się ludzie, którzy kierują się pewną mentalnością związaną z tym, co nazywamy proroctwem. Szybko doczepiają określenie „prorocki" do wypadków, wydarzeń, dat i tak dalej, dotyczących zazwyczaj przyszłości. Natychmiast myślą o elementach przepowiedni i do tego sprowadzają całą funkcję proroctwa, co jest tragedią. Aby poznać prawdziwą wartość tego co jest przed nami, podczas omawiania proroczej funkcji kościoła musimy usunąć z naszych umysłów te ograniczenia. Aspekt przepowiedni istnieje, lecz jest to tylko jeden z aspektów. Służba prorocka jest czymś więcej niż tylko przepowiadaniem. Funkcja proroka sięga dużo dalej niż przepowiednia i jest służbą duchowej interpretacji. Niech to głęboko osiądzie w waszych sercach i duchu.

Służba prorocka jest w całości służbą duchowej interpretacji. Jest to interpretacja wszystkiego z duchowego punktu widzenia. Nigdy nie było większej potrzeby takiej służby, potrzeby głosu interpretacji, duchowego głosu interpretującego rzeczy z duchowego punktu widzenia. Dzisiaj miliony ludzi oszukuje się cielesną interpretację Słowa Bożego. Człowiek wziął wersety z Pisma Świętego i zmienił je w kłamstwa. Słyszałem, jak człowiek próbuje z powodzenia i pieniędzy uczynić główny temat ewangelii. Rażąco wykrzywił znaczenie słów mówiących o ubóstwie Jezusa. Dwoje ludzi przyszło do Jezusa, chcąc za Nim pójść. Jezus rzekł do nich: myszy mają jamy i ptaki niebieskie gniazda, ale Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił” (Mateusza 8:20).

Ten tak zwany kaznodzieja rzekł: „Powód, dla którego Jezus nie miał gdzie głowy skłonić był taki, że przybył tam na zjazd, a wszystkie hotele były zajęte”. Dalej mówił, że Jezus był bardzo bogaty, ubierał się w najmodniejsze stroje, i musiał mieć pomocnika do noszenia pieniędzy, rażąco naginając tym Pismo Święte do swoich teorii i interpretując je w cielesny sposób. W dzisiejszych czasach potrzebujemy głosu, który przywróci nam duchowe znaczenie. Nie uważam iż stwierdzenie, że dzisiejszy świat prawie wcale nie posiada służby prorockiej jest zbyt ekstrawaganckie lub przesadzone. Wierzę, że jest to spełnienie proroctwa Amosa, że w dniach ostatecznych zapanuje głód w kraju! Nie głód chleba i wody, lecz głód słuchania Słowa Bożego.

W księdze Dziejów Apostolskich 13:27 Bóg mówi o ludziach, nie słuchających głosu proroków. Mówi o Izraelu. Każdej soboty przez osiem godzin dziennie stali i słuchali słów czytanych ze Starego Testamentu, lecz nigdy nie słyszeli co było mówione. Z takim głodem spotykamy się dzisiaj. Słowo Boże zostało sprowadzone do poziomu ludzkiego umysłu. Prawie wcale nie doświadczamy duchowej interpretacji i nie słyszymy głosu, przedstawiającego ludziom Boże zamysły. Największą potrzebą naszych czasów jest to, aby Boże zdanie na temat obecnej sytuacji przedstawiane było najpierw kościołowi, a potem poprzez kościół ludziom na zewnątrz. Chcę, aby ten głos zrodził się tutaj, abyśmy stali się naczyniami niosącymi poselstwo dla tych, którzy są na zewnątrz, świadomymi, że służba prorocka ma objawiać pełnię Bożego zamysłu.

Prorocy pojawili się jako Boża reakcja na odejście Jego ludu z właściwej drogi. Pojawili się by wezwać do powrotu, by ponownie coś oznajmić, by jeszcze raz wyjawić Boże plany. Prorocy stali w środku strumienia jak skała. Nurt strumienia załamywał się na nich. Stanowili wyzwanie dla nurtu, przeciwstawiali mu się, a ich obecność w środku strumienia oznaczała Boży sprzeciw wobec biegu wypadków. Prorok był wtedy człowiekiem znienawidzonym; teraz również nim jest. Niechby tylko ktoś powstał i zaczął wypowiadać się przeciwko wszechobecnej imitacji, przeciwko ruchom ekumenicznym próbującym podać kościół pod władzę papieża, przeciwko głosom, czyniącym ze wszystkiego kościół, głosom, twierdzącym iż Bóg nie jest zainteresowany tym w co wierzysz, lecz tylko twoim sercem. Niechby tylko człowiek lub prorok zaczął wypowiadać się przeciwko temu, a stanie się znienawidzonym człowiekiem. Bez względu jednak na koszt, głos, który czyni z człowieka Boga i chwali stworzenie bardziej niż Stwórcę, wymaga ponownego objawienia tej Księgi z duchowego punktu widzenia.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Kościół jest prorokiem

wtorek, 12 kwietnia 2011

mamy tutaj Oblubienicę i wszetecznicę


Stan ziemskiego Jeruzalem w czasach Chrystusa stał się od tamtej pory stanem w którym Jeruzalem i Judaizm trwa aż dotąd. Po zmartwychwstaniu Chrystusa możemy zauważyć dwie rzeczy. Chrystus nie objawił się już więcej ani dla Jeruzalemu ani dla oficjalnego Judaizmu. Duchowo zabrał kościół z ziemi i umieścił go w niebie, w Sobie. Od tego momentu historia zaczęła rozwijać się w dwu kierunkach, prawdziwym i fałszywym. Kościół, jako niebiańska i duchowa rzecz rozwijał się pod kontrolą Ducha Świętego. Równocześnie pojawiło się fałszywe pojęcie chrześcijaństwa, jako systemu ziemskiego i kierowanego przez człowieka. Mamy tutaj Oblubienicę i wszetecznicę. Obie równocześnie przewijają, się przez karty historii. Od samego początku czasu łaski to ziemskie Jeruzalem bardzo ekspresyjnie wyraża fałszywe pojęcie na temat kościoła.

Grzech, czy to dawny czy współczesny, zawsze będzie zyskiwał przewagę dzięki duchowej słabości wywołanej podziałem wśród Bożego ludu. Nie ważne ile książek wydadzą współcześni Zielonoświątkowcy w celu stłumienia głosu prawdy, nie ważne jak bardzo oczernią tych, którzy wytykają kościołowi błędy (nazywając to nagonką i polowaniem na czarownice), grzech sprowadza na kościół pewnego rodzaju impotencję. Dzisiaj to wszystko widzimy. Zostaliśmy powołani przez Boga po to, by być narzędziami poprzez które Bóg będzie mógł odnowić kościół.

Patrzyliśmy na ziemskie cechy Jeruzalemu jako na coś, co spowodowało utratę jego pozycji i powód, dla którego Chrystus nigdy do niego nie powrócił Spójrzmy teraz na ziemskość tego narzędzia, które zostało powołane dożycia w dniu Pięćdziesiątnicy, czyli kościoła. Ziemskość tą widać było wyraźnie w 6-stym wieku, podczas tryumfu Islamu nad chrześcijaństwem. Historia krucjat stanowi dowód jego słabości. Czas krucjat, trwający ponad sto lat był czasem najbardziej haniebnym dla chrześcijaństwa. Nie był to i nie jest Boży sposób załatwiania spraw. „Bój toczymy nie z krwią i z ciałem...”. Jezus rzekł: „Królestwo moje nie jest z tego świata; gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby” (Jana 18:36). To są prawa niebiańskiego Jeruzalem. To, co się dzieje w dzisiejszej Palestynie, przyprawia o mdłości. Haniebne wypaczenie chrześcijaństwa odciska swe piętno na każdym miejscu powiązanym w jakiś sposób z ziemskim życiem Chrystusa.

Prawdziwe ciało Chrystusa, ujawniające obłudę, ewangelię powodzenia i przyziemność współczesnego świata zielonoświątkowego zostanie przez nie znienawidzone. Te rzeczy pochodzą z ziemi. Nie ma w tym nic z nieba. Nie ma w tym nic z Ducha; jest to rzecz ziemska. Kładą nacisk na rzeczy materialne tej ziemi. Słuchajcie, jak głoszą swą ewangelię powodzenia. Zwracają się do ludzi, których największą obawą jest brak rzeczy materialnych, a największe pragnienia dotyczą pieniędzy. To stało się ewangelią współczesnych zielonoświątkowców. Ich nienawiść do prawdziwego kościoła i modlitwy, by Duch Święty pozbawił życia kościół przeciwstawiający się ich doktrynie, motywowane są tą samą nienawiścią, którą Judaizm żywił do Chrystusa. Kiedy Chrystus był wśród nich, Jego świętość, Jego życie i służba ujawniły, że byli tylko świecką instytucją pragnącą ziemskiego królestwa. Za to chcieli Go zabić. Nienawiść religii tego świata do wybranych Bożych ma te same przyczyny.

Ze szkoły w Moskwie zaczęliśmy wysyłać kobiety i mężczyzn brzemiennych Bogiem. Kiedy życie w nich zaczęło wydawać owoce, religia zwróciła się przeciwko nim. Zwierzchnik kościoła Prawosławnego powiedział przez radio, że jestem najniebezpieczniejszą osobą w Rosji, a w gazety opisały nas jako kult. Dlaczego? Ponieważ życie Chrystusa manifestujące się poprzez wierzących ujawniło, że oni są tylko ziemskim systemem. W tym miejscu dzisiaj się znajdujemy. Kiedy kościół, Boże narzędzie, odzyskuje niebiańską wizję, pokazuje religijnemu światu, że oddalając się od niebiańskiej wizji, stał się ziemską instytucją, której jedyną wartością są rzeczy ziemskie.

Kiedy Chrystus staje się widoczny w odnowionym kościele, świat dostrzega prawdziwe oblicze fałszywego chrześcijaństwa. Świat zobaczy, że jest to kult, który nie zwiastuje nieba ani krzyża. Ich kazania dotyczą wspaniałych samochodów, samolotów odrzutowych i modnych ubrań. Cały system zostaje wystawiony na pokaz. Jest on ziemski. Tragedii oddalania się od niebiańskiej wizji nie da się opisać słowami. Musi nastąpić powrót, lecz aby tak się stało, konieczne jest naczynie, wypróbowane przez Boga w ogniu, przez które On może skierować całą pełnię życia z powrotem do strumienia.

„Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Tragedia odchodzenia od Boskości.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

ponieważ nie są ze świata

Czytamy z Ewangelii Jana 20:21: I znowu rzekł do nich Jezus: Pokój wam! jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam”. Podczas tych lekcji zajmowaliśmy się zasadniczą boskością kościoła, która jak powiedzieliśmy, jest podstawowym prawem dotyczącym Bożego celu względem niego.

Doszliśmy do tematu boskości Chrystusa i Jego własności. Pierwsza z tych dwóch rzeczy, boskość Chrystusa, Jego osoby, życia, służby i misji wyraźnie zaznaczona jest w Ewangelii Jana. Główna myśl Ewangelii Jana obraca się wokół Judaizmu. W tej samej Ewangelii Jeruzalem mocno przeciwstawia się temu faktowi. W Ewangelii Jana boskość Chrystusa stanowi Jego szczególną cechę. Widzimy, że Ewangelia Jana traktuje duchowe życie wierzącego, będącego Jego własnością, jako coś boskiego w każdym aspekcie. Duchowe życie wierzącego postrzegane jest jako pochodzące z Nieba - "zrodzone z góry". Według Jana, Pan dokłada wszelkich starań, by uchronić Swych wybranych przez światem. Pozwala, by cień Jego odejścia odcisnął na nich swe piętno w określonym celu, pokazując im, że ich życie i nadzieja ma pochodzić  z nieba, a nie z ziemi. Problemy ich serc powstawały głównie z powodu rozczarowań dotyczących ich świeckich oczekiwań. By przezwyciężyć te fałszywe oczekiwania, tkwiące w każdym z nich, zabiera ich ze świata i wiąże ich nadzieję ze Swoją osobą w chwale. Ich służba również ma pochodzić z nieba. „jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam” (Jana 20:21).

Ten werset mówi nam, że nasza służba, służba prawdziwego kościoła, ma być dokładnie taka, jak służba Chrystusa. „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam”. Taka ma być służba kościoła jako ciała Chrystusa. Wiadomo teraz dlaczego cale piekło wystąpi przeciwko tobie, gdy rozpoczniesz tę służbę. Kiedy będziemy tym, czym On był na ziemi, religijny świat z całą swoją świeckością i ziemskością również wystąpi przeciwko nam. Widzimy teraz nienawiść, kierującą się przeciwko każdemu prawdziwie nowonarodzonemu wierzącemu. Prawdziwy kościół postrzegany jest teraz jako kult, lub coś jeszcze gorszego. Zycie Chrystusa, Jego służba, świętość, kroki, postawa i misja są misją i służbą kościoła. Świat nienawidzi prawdziwego kościoła z taką samą zawziętością, z jaką nienawidził Chrystusa. Wszystko to wyjaśnione jest w Ewangelii Jana i zawarte w słowach: „ponieważ nie są ze świata” (Jana 17:14). Nie ma wątpliwości, że ziemskość Judaizmu była podłożem i powodem odrzucenia przezeń Chrystusa. Przywiązanie do rzeczy ziemskich oraz historyczny tradycjonalizm panujący w ich umysłach spowodowały duchową ślepotę na wszystko, co pochodziło z nieba. Stało się to widoczne, tak jak ślepota ujawnia się na różne sposoby.

Ewangelia Jana wyraźnie pokazuje nam rozwinięcie tej duchowej ślepoty w postaci zazdrości, złości, nienawiści, małostkowości, podejrzeń, zawziętości itp. Te cechy często występują w Ewangelii Jana i ukazują Żydów w bardzo złym świetle. Kiedy porównamy to z boskością wszystkiego, co ma związek z Chrystusem, widzimy jak bardzo byli oni ślepi na wszystko, co pochodziło z nieba. Ślepota, objawiająca się w tych wszystkich cechach doprowadziła do ostatecznego odrzucenia Chrystusa przez naród hebrajski. Od tego momentu Jeruzalem w swych poczynaniach stało się centrum wzmożonej religijnej ziemskości. W tym momencie musimy sobie przypomnieć, że nasza lekcja dotyczy kościoła. Naszym tematem jest kościół, który jest Jego ciałem. Musimy wiedzieć jaka jest natura kościoła, czy jest kościół w sensie duchowym. Widzimy wyraźnie, że zazdrość, złość, nienawiść, podejrzliwość, zawziętość itp. Cechują duchową ślepotę. Duchowa wizja i duchowe objawienie nigdy nie mogą zawierać żadnej z tych cech. Coś, co ma w sobie zazdrość, nienawiść, złość i tym podobne, nie jest kościołem niebieskim.

"Szkoła Chrystusa" - cykl Kościół, z rozdziału – Tragedia odchodzenia od Boskości.

sobota, 9 kwietnia 2011

A2 - luźne rozważania na temat współczesnego chrześcijaństwa


„Piszę wam, ojcowie, gdyż znacie tego, który jest od początku. Piszę wam, młodzieńcy, gdyż zwyciężyliście złego. Napisałem wam, dzieci, gdyż znacie Ojca. Napisałem wam, ojcowie, gdyż znacie tego, który jest od początku. Napisałem wam, młodzieńcy, gdyż jesteście mocni i Słowo Boże mieszka w was, i zwyciężyliście złego. Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca. Bo wszystko, co jest na świecie, pożądliwość ciała i pożądliwość oczu, i pycha życia, nie jest z Ojca, ale ze świata. I świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki.  Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina. Wyszli spośród nas, lecz nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, byliby pozostali z nami. Lecz miało się okazać, że nie wszyscy są z nas”. 1 List Jana 2:13-19
Nie możesz uzyskać Bożych rezultatów przez samo cytowanie Biblii to zabłądzenie tak zwanych ludzi wiary. Duch Święty musi natchnąć słowo i ożywić je, zanim będziecie mogli mieć jakiekolwiek rezultaty. Żywy, niebiański człowiek nie jest zbudowany z samych słów, chociaż są to słowa wzięte z Biblii. Można wyliczyć z sześć rodzajów kościołów, z których każdy stoi, jak twierdzą, na Słowie Bożym, a nie ma w nich życia. Bogu chodzi o żywego, niebiańskiego człowieka Bożego, a taki może powstać, jeżeli Duch będzie działał przez Słowo.

Głoś słowo Boże, jak napisano, a resztę zostaw suwerenności Ducha. Możesz głosić słowo do setki łudzi, a dla większości z nich jest to martwe. Dziewięćdziesięciu lub więcej z nich nie widzi nic i nie czuje nic, ale pozostała mniejszość jest dotknięta suwerennością Bożą. Słowo jest dla nich czymś więcej, niż wypowiedź, niż litera. Dla tych, którzy je przyjmują, jest Duchem i życiem. Duch Boży wejdzie w to słowo dla tych kilku.

„Szkoła Chrystusa”
str. 103

piątek, 8 kwietnia 2011

kościołowi powierzone jest życie Bożego ludu

Pan daje nieprzyjacielowi dużą swobodę działania, pewną miarę sukcesu; w tym wszystkim musimy jednak pamiętać, że moc i sukces szatana nie są wynikiem jego wyższości, lecz Bożego przyzwolenia. Kiedy o tym wiesz, zachęca cię to do kontynuowania walki przeciwko temu nieprzyjacielowi. Bóg po prostu pobudza szatana do działania, a kiedy kielich nieprawości jest pełny, Bóg wkracza i pokazuje, jak wielki jest Jego Chrystus. Musimy rozumieć co Bóg czyni, gdyż inaczej, widząc zło tryumfujące w kraju popadniemy w rozpacz. Kiedy widzimy jak kłamstwo cieszy się uznaniem, kiedy widzimy tryumf zła w kraju, musimy wiedzieć co się dzieje, aby nie popaść w rozpacz.

Bóg nie okaże Swej mocy przeciwko rzeczy będącej zaczątkiem - On poczeka, aż dorośnie do pełni wymiarów. Jednym z największych znaków dla ciebie i dla mnie jest fakt, że wyjście Izraela z Egiptu było zsynchronizowane z duchowym stanem mieszkańców kraju, który Bóg zamierzał im dać. Kielich nieprawości musiał się napełnić, zanim Bóg użył Swej mocy przeciwko nim, oddając ich kraj w posiadanie Swemu ludowi. Rozpatrujemy powołanie kościoła. Powołanie kościoła w odniesieniu do tego wszystkiego ma celu usługiwanie życiem i wyzwoleniem dla wybranych. Jest to służba wstawiennicza, służba kapłańskiego wstawiennictwa, duchowego domu i świętego kapłaństwa, które składa duchowe ofiary. W ostatnich czasach nieprzyjaciel występuje przeciwko życiu Chrystusa w kościele jak nigdy dotąd. My, jako kościół, musimy bronić tego życia. Reprezentujemy Go tutaj, w miejscu Jego odrzucenia.

Jesteśmy częścią ciała Chrystusa, żywymi kamieniami w duchowym domu, a nasze istnienie ma związek z życiem i wyzwoleniem Bożego ludu. To, czy wypełnimy tą służbę wstawienniczą, modlitwy o wszystkich świętych w każdym czasie, czy nie, nie jest kwestią wyboru. Dom Boży jest żywy, a dowodem na jego życie jest duchowa aktywność i pełnia energii, a także Duch Wstawiennictwa. Nie chodzi o spotkania modlitewne, na których ludzie modlą się, jeśli mają na to ochotę. Dom Boży charakteryzuje się wstawiennictwem. Jeśli żyjemy zgodnie z tym, czym jesteśmy w Chrystusie, będziemy się modlić wszędzie tam, gdzie zaistnieje taka możliwość. Zycie jest spontaniczne, a nasze wstawiennictwo jest częścią spontanicznego życia. Jeśli działa w nas Duch Pański, będziemy ludźmi wstawiennictwa - nic na to nie poradzimy. Musimy być pewni naszego dostępu do Boga, musimy znać nieskończoną wartość Krwi Jezusa. Krew istnieje po to, by uporać się z wszystkim, co nas powstrzymuje. My możemy zawieść, lecz Krew pozwala nam się podnieść i śmiało przystąpić do tronu łaski. Musicie to wiedzieć i wierzyć w to. Możecie upaść, lecz nie możecie pozwolić, by nieprzyjaciel was powalił. Natychmiast pokutujcie, a potem śmiało przystąpcie do tronu łaski.

Musimy zawsze pamiętać, że Boży tron dla nas, grzeszników, jest tronem łaski. Jest również tronem sądu. To, co dla nas jest tronem łaski, dla diabła jest tronem zniszczenia, tak więc nasze podejście do tronu Bożego jest dwojakie. Możemy śmiało podejść do Bożego tronu z naszymi potrzebami i potrzebami Bożego ludu, potrzebującego tej łaski. Równie śmiało możemy przystąpić do tego samego tronu, oznaczającego klęskę szatana.

W księdze Estery widzimy tron jako miejsce sądu. Chodzi tu o udaremnienie zamysłów Hamana. Tron jako miejsce sądu stanowi inny aspekt modlitwy; jest on bardzo ważny. Tron musi być w kościele. Kościołowi powierzone jest życie Bożego ludu. Wiem, że w Chrystusie wszystko mamy zapewnione, lecz konieczne jest też działanie zewnętrzne i to działanie powierzono kościołowi. Jesteśmy współpracownikami Bożymi. Naszym zadaniem nie jest nieustanne proszenie, by Pan uczynił wszystko bez nas, lecz zajęcie się modlitwą i wstawiennictwem, a przez to przyniesiemy Bożemu ludowi życie i wyzwolenie. Kiedy widzicie powołanie kościoła i jego porażkę na tym polu, nic dziwnego, że jest tak słaby. Nic dziwnego, że nieprzyjaciel osiąga taki sukces w domu Bożym. Dopóki ty i kościół nie rozpoczniecie służby wstawienniczej, nie będziecie mogli się ostać. Kościół został powołany do tego, by usługiwać życiem i wyzwoleniem dla świętych. Jakąż wspaniałą służbę mamy w Bogu! Porażka na tym polu oznacza całkowitą klęskę.

Szkoła Chrystusa” - cykl Kościół, z rozdziału – Usługiwanie dla wybranych