Gdyby Bóg mógł powstrzymać Izrael od szemrania, zaprowadziłby ich do Ziemi Obiecanej w przeciągu miesiąca. To właśnie ich ciągłe narzekanie, szemranie, zła mowa i pragnienie powrotu do Egiptu było tym, co trzymało ich w ciągłym krążeniu po pustyni. To jest największym problemem kościoła. Bóg umieszcza błazeńską mowę w tej samej kategorii wraz z pewnym bardzo nieatrakcyjnym towarzystwem. Efezjan 5:3- 4, „A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym, także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie.” Jezus powiedział: „...Złe myśli, wszeteczeństwa,...cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; wszystko to złe pochodzi z wewnątrz i kala człowieka” (Marka 7:21-23). Według słów Jezusa, głupota tak samo kala człowieka jak wszeteczeństwo.
Możemy skierować palec przeciwko wszetecznikowi, osobie niemoralnej, a śmiać się z głupich żartów. Jezus umieszcza obydwa w tej samej kategorii. Wielu nigdy by nie zabiło i nie ukradło, jednak poprzez nieprzyzwoite słowa, ujawniają swoje wewnętrzne skalanie. To pochodzi z serca, objawiając, że takim ten ktoś jest. Wielu, którzy są winni grzechu głupiej, niekontrolowanej, bezużytecznej mowy, nazwą tę prawdę fanatyzmem i powstaną, aby bronić swojego ulubionego grzechu. Powiedzą ci, iż błędem jest podchodzić do rzeczy zbyt poważnie, ale ratowanie zgubionych i uwalnianie cierpiących jest poważną sprawą. Kiedy patrzymy wokół, na stan, w jakim znajduje się nasze pokolenie, to nie ma tu miejsca na głupotę. Kiedy Nehemiasz wrócił do Jerozolimy, przez trzy dni oceniał miasto. Przyglądał się mu. Zobaczył, że mury są zburzone, bramy spalone ogniem. Nigdy nie zanosił się od śmiechu. Wielki ciężar uchwycił jego serce. Nigdy nie widziałem głupiego człowieka, który posiadałby moc Bożą prawdziwie działającą w jego życiu. Widziałem poważnych ludzi, którzy czasami głupieli i dalej byli używani przez Boga. Nigdy jednak nie widziałem głupiego człowieka posiadającego moc Bożą działającą w jego życiu.
Bóg postanowił działać przez wypowiadane słowo Jego reprezentantów żyjących na świecie. My reprezentujemy Go tu, gdzie został odrzucony. On reprezentuje nas tam, gdzie został przyjęty. Jezus powiedział: „Słowa, które powiedziałem do was są duchem i żywotem” (Jana 6:63). Czym są nasze słowa? Czy są duchem? Czy są życiem? Niektórzy mówią, że żarty pomagają im zapomnieć o kłopotach. Jezus zapomniał o swoich kłopotach żyjąc kłopotami innych. „Temu, którego umysł jest stały, zachowujesz pokój, pokój mówię; bo tobie zaufał” (Izajasza 26:3).
Jakub porównuje słowa wychodzące z naszych ust, do wody wypływającej ze źródła. „Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak bracia moi być nie powinno. Czy źródło wydaje z tego samego otworu wodę słodką i gorzką?” (Jakuba 3:10-11). Dalej Jakub mówi w wierszu 12: „Czy drzewo figowe bracia moi może rodzić oliwki...”. Jakub przekonuje, że źródło powinno wydawać ten sam rodzaj wody przez cały czas – nie słodką i gorzką. „Czy jest miedzy wami ktoś mądry i rozumny, niech to pokaże przez dobre postępowanie uczynkami swymi, nacechowanymi łagodnością i mądrością”. „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować” (Efezjan 4:29). Słowa, które nie budują są pustymi słowami. Słowo „pusty” znaczy nieprzydatny. Są to zmarnowane słowa.
Bóg dał wierzącym słowa autorytetu i mocy, które są cenne. Cenne rzeczy nie powinny być marnowane. Czy pragniesz mocy Bożej? Czy naprawdę chcesz być naczyniem, przez które Bóg może działać? Jeżeli tak, to „...niech żadna głupota nie będzie wymieniana wśród was” (Efezjan 5:3). Słowa wierzącego są słowami autorytetu. „ ...Ktokolwiek by rzekł tej górze: Wznieś się i rzuć się w morze, a nie wątpiłby w sercu swoim lecz wierzył, że stanie się to, co mówi, spełni mu się” (Marka 11:23). Jezus mówi bez ogródek, że wierzący ma moc, by przemawiać z autorytetem. To jest ta sama moc, której użył przemawiając do wiatrów i morza (Marka 4:39). Jozue użył tej samej mocy, by zatrzymać słońce (Jozuego 10:12-13). Jezus zademonstrował użycie tej mocy, kiedy przemówił do drzewa figowego (Marka 11:14). To właśnie do tych ludzi, których słowa mogły przynieść uwolnienie jeńcom, Jezus kieruje ostrzeżenie, że puste, zmarnowane słowa, będą postawione przed sądem.
Jeżeli prawdziwie pragniemy mocy Bożej, musimy do tego podejść bardzo poważnie. Być jak Jezus, chodzić jak Jezus, działać jak Jezus, wymaga to zrozumienia tego poselstwa: „PUSTE SŁOWA I BŁAZEŃSKA MOWA”. Jezus jest naszym przykładem. Przejdź z Nim przez Ewangelie. Obserwuj Jego życie i działania. On nie był niemądrym lekkoduchem. Był mężem boleści, doświadczonym w cierpieniu. On płakał nad Jerozolimą. Nie wybuchnął śmiechem przy grobie Łazarza, ale płakał. „Jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie”. Słowa, które powinny nieść życie, stają się słowami głupoty – Bóg na to nie pozwoli. „ Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże...”(I Piotra 4:11). To powinno i musi kierować mową tych, którzy niosą Bożą moc dla swego pokolenia. Z obfitości serca mówią usta. Radość jest owocem Ducha. „Wtedy usta nasze były pełne śmiechu, a język nasz radości, wtedy mówiono wśród narodów: Pan dokonał z nimi wielkich rzeczy...przeto byliśmy weseli” (Psalm 126:2-3).
„Szkoła Chrystusa” - cykl Drogi do mocy, z rozdziału – Puste słowa i błazeńska mowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz