Diabeł przyszedł to tych trzech Hebrajczyków i wmawiał im, że Bóg nie miał na myśli tego, co powiedział. Przyszedł do nich tak, jak do Adama i Ewy. Jestem pewien, że powiedział do nich, "Nie musicie umierać. Tylko się pokłońcie i krzyżując palce pokażcie, że naprawdę tak nie myślicie". Słyszałem to aż do znudzenia. Bóg chce, bym był fanatykiem. On spodziewa się, że będę sprzeciwiał się światu. Koń jest w środku i brama jest otwarta. Wszystko jest stracone lub ginie. Co stanie się z następnym pokoleniem, jeżeli ktoś nie wyrzuci tego konia i nie zamknie bramy? To nie będzie łatwe. Nie jest też łatwo pójść do piekła.
W takiej godzinie kościół musi stać. Kiedy zabrzmiała muzyka, wszyscy pokłonili się posągowi Nebukadnesera. Sadrach, Mesach i Abednego stali, jak trzy obolałe kciuki. Przez ponad 50 lat my byliśmy takimi sztywnymi kciukami, które odmówiły pokłonu. Naraz jesteśmy popularni. Świat nas kocha. Byliśmy ludźmi, o których pisali teologowie. Byliśmy fanatykami. Przez świat byliśmy uważani za opętanych. Teraz z tym koniem w środku to, co kiedyś było wielkim poruszeniem Ducha Świętego, stało się kompatybilne z tym światem. Stojąc wśród skłaniającego kolana, idącego na kompromis tłumu religijnego, ci trzej Hebrajczycy byli widoczni. Żołnierze ich złapali i król ich nastraszył, ale oni odmówili pokłonu. Ponieważ się nie pokłonili, nie mogli też się spalić.
Świat dobijał się do naszych drzwi i nazywał nas diabłami. Wystarczyło być zielonoświątkowcem, [ewangelicznie wierzącym chrześcijaninem – AO] by być znienawidzonym. Kiedy brat Bishop udał się do Seguin, szeryf spotkał go pięć mil przed miastem i powiedział, "Nie wpuszczamy tu takich śmieci, jak ty". Zielonoświątkowcy byli traktowani gorzej, niż Cyganie. Nie wiemy, jaki był koszt przyniesienia tego poselstwa dla świata - ile kłopotów, prześladowań, nienawiści i innych rzeczy, które musieli przejść dawni pionierzy. Nie mogli kupować nieruchomości. Koszt zasiewu tego poselstwa w Teksasie był wysoki. Dr Parum i jego mała grupka wierzących żywiła się tylko surową brukwią przez długich 6 tygodni, by zasiać Ewangelię w Teksasie. Pięćdziesiątnica jest poselstwem przemieniającym życie. Jest to Boża łaska i Boże zwycięstwo. Jest to jedyne poselstwo naszych czasów. Jest to ostateczne objawienie Boże.
To jest późny deszcz - żaden inny deszcz od czasów Apostołów nie był taki, jak ten. Pięćdziesiątnica nie znosi rozwodnienia. Jedyny sposób, by świat mógł wejść i wszedł, była imitacja. Zwalczaliśmy system Babilonu, aż miecz przywierał do naszych dłoni. Głosiliśmy przeciwko "religii uścisku dłoni". Byliśmy przeciwko wszystkiemu, czego nie ma w Biblii. Potem do naszej bramy przybył ten koń, zielonoświątkowy antychryst i omamił nas. Walczyliśmy długo i zaciekle i byliśmy zmęczeni, a on stanął z jego językiem modlitwy i powiedział, "Patrzcie, ja też robię to, co wy". To nas zupełnie rozbroiło i otworzyliśmy bramę. Nie wymagaliśmy nic - wszedł taki, jaki był.
Myśleliśmy, że dołączył do nas, ale on nas poprowadził na rzeź. Pięćdziesiąt lat doświadczenia w walce zostało przehandlowane za świecki tłum z wyuczonym językiem, wyuczonym tańcem i wyuczonym Chrystusem. Koszt tego zwiedzenia jest nieobliczalny. Teraz w kościele są te same grzechy, jakie są w świecie. Naród pogrąża się w kryzysie moralnym. Uzdrowienie zostało zredukowane do wyznania. Zbawienie zostało zredukowane do chodzenia do kościoła, a chrzest Duchem Świętym do mówienia językami. My nie zmieniliśmy tego konia, to on nas zmienił, a my nazwaliśmy to przebudzeniem.
„Szkoła Chrystusa” - cykl Przebudzenie, z rozdziału – Koń Trojański
[Ponieważ nie jestem z kościoła zielonoświątkowego, czuję się niezręcznie wypisując te wszystkie cytaty, które pastor Clendennen odnosi do kościoła zielonoświątkowego. Ja myślę, że to co on opisuje w swoich książkach, to wszystko choć działo się w amerykańskim ruchu zielonoświątkowym w USA dziesięć lat temu, to teraz te tendencje dotarły do Polski . Niestety ta duchowa demoralizacja i duchowa infiltracja o której pisze pastor Bert dotyka dzisiaj wiele wspólnot nie tylko zielonoświątkowych. Jeżeli ktoś czyta mój blog i zaciera ręce z powodu opinii pastora Berta na temat zielonoświątkowców, to chcę Tobie powiedzieć, że czas najwyższy abyś popatrzył na siebie i na wspólnotę do której należysz. Powinieneś sobie zadać pytanie, czy wszystko jest w należytym porządku, czy przez Ciebie i przez Twoją wspólnotę przepływa życie Boże? Te ostre napomnienie i słowa ostrzeżenia należy brać pod uwagę z całą powagą niezależnie od przynależności do tego czy innego kościoła. Pastor Clendennen był zielonoświątkowcem i uczciwie odnosi się do swojego środowiska. Dziś taki remanent jest potrzebny każdemu kościołowi niezależnie od nazwy. – AO]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz