Mówimy o przebudzeniu i widzimy, że musi być z
powrotem do kościoła wprowadzony realizm. Jeżeli mamy oglądać przebudzenie, o
które modlą się nasze serca, musimy być świadomi, że to, co ludzie nazywają
przebudzeniem, w większości nie jest prawdą. Istnieje resztka i ta resztka musi
powstać. Boże narzędzie, ta resztka musi
powstać i reprezentować realność, którą głosimy. Kiedy wszystko jest niepewne i
nierealne, cienie są brane za materię. Kościół w takim stanie staje się łatwą
zdobyczą dla zwiedzionych i zwodzicieli. Zniknęła miłość prawdy i kościół jest
pełen imitacji. Prawda stała się niemodna i każdy zaczyna robić to, co wydaje
mu się słuszne. Kościół w takich czasach jest prowadzony od jednej sztuczki
religijnej do drugiej, od uczenia się mówienia na językach, do bawienia się w
wydłużanie nóg, od imitacji darów do guru wewnętrznego uzdrawiania. To wszystko
weszło, gdyż bawiono się z prawdą. Na to nie powinno się było pozwolić.
Wzrost możliwości wyboru i zmiany doprowadziły do zmniejszenia się poświęcenia
i stałości. Kiedyś czytałem o człowieku, który odziedziczył antyczną chustkę
jedwabną. Kiedy zgubił tą chustkę, zaangażował całą rodzinę w poszukiwanie tej
jedwabnej chustki. Ona była cenna. Nigdy nie słyszymy, by ktoś poszukiwał zgubionej
chusteczki jednorazowej. Kościół wszedł w nowoczesny świat wyrzucania. Prorok
powiedział o ludziach Bożych, „...tułali się po górach, schodzili z góry na pagórek,
zapomnieli o swoim legowisku.” (Jerem. 50:6). To jest obraz kościoła lat 90- tych – od góry do pagórka, od jednego
pseudo przeżycia do drugiego.