Bert Clendennen

Bert Clendennen

czwartek, 6 grudnia 2012

duch tego świata chce odwrócić ludzi od Boga.

Dlaczego mamy pościć? Możesz mieć swoje własne przebudzenie, podczas gdy wszyscy inni będą martwi. To nie jest kwestia środowiska; „rzeki wody żywej” są w tobie. Jeśli poprzez post usuniesz to, co ogranicza rzekę, to chociaż wszystko wokół ciebie będzie świadczyć o śmierci, ty możesz doświadczać przebudzenia. Możesz go doświadczać w środku duchowej suszy, w czasie, kiedy „tysiąc pada po twojej lewicy, a dziesięć tysięcy po prawicy”. Jeśli ukrzyżujemy nasze „ja”, jeśli będziemy chodzili w Duchu, Bóg będzie nas stale prowadził.

Kiedy mam pościć? Odpowiedzialnością pastora, jako pasterza Bożego ludu, jest ogłaszać post, kiedy ludzie narażeni są na niebezpieczeństwo. Musi on stanąć na wysokości zadania, kiedy widzi coś złego, co pojawia się wokół owiec. Tak jak Dawid chronił owce przed lwem i niedźwiedziem, tak też pastor musi nieustannie strzec Bożego Ludu. Nadchodzą gorsze rzeczy niż niedźwiedzie, które mogą zabić, okraść i zniszczyć trzodę. Duch tego świata chce odwrócić ludzi od Boga. Kiedy pasterz widzi coś takiego, musi podjąć odpowiednie kroki, aby zahamować napływ świeckich rzeczy. Wtedy jest czas, by ogłosić post. Wymaga tego sytuacja kryzysowa. W Starym Testamencie widzimy, że kiedy pojawiał się problem, przywódcy ogłaszali post. Kiedy „mąż Boży” ogłasza post, to tak samo, jak gdyby Bóg nas do tego wzywał. Odmówić, znaczy zbuntować się przeciwko Bogu. Kiedy powinienem pościć? Biblia nakazuje mężom i żonom oddzielać się na czas postu i modlitwy: „Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej” (I Kor. 7,5).

Ale możesz powiedzieć: skąd mam wiedzieć, kiedy jest czas, abym się oddzielił. W każdym wierzącym wbudowany jest duchowy termometr i jeśli będziemy poświęcać czas na to, by go odczytać, wtedy będziemy wiedzieć, kiedy mamy pościć. „Wtedy przyszli do niego uczniowie Jana i pytali: Dlaczego my i faryzeusze pościmy, a uczniowie twoi nie poszczą ? I rzekł im Jezus: Czyż mogą goście weselni się smucić, dopóki z nimi jest oblubieniec? Nastaną jednak dni, gdy oblubieniec zostanie im zabrany, a wtedy pościć będą”. (Mat. 9,14-15). A potem mamy taki fragment: „Nie porzucę cię ani cię nic opuszczę” (Hebr. 13,5). Według tego fragmentu chrześcijanie nigdy nie musieliby pościć. Jezus powiedział im wcześniej, że będą pościć, kiedy On już nie będzie z nimi, a tutaj mówi: „Nigdy cię nie opuszczę”. On rzeczywiście nigdy nas nie opuści, bo nie wierzy w rozwód. Problem tkwi w tym, że to my go opuszczamy. Pozwalamy, aby małe rzeczy weszły pomiędzy nas. To właśnie małe liski niszczą winnicę. Kiedy mamy coś przeciwko naszemu bratu, zamiast pójść do niego, pozwalamy, aby to się zaogniało i rosło. Wkrótce twoja pierwsza miłość zostanie przytępiona i nie będzie już takiej ekscytacji, jak kiedyś. Kiedyś płakałeś, gdy śpiewałeś pieśni Syjonu, twoje serce było poruszone kazaniem, wychodziłeś z kościoła ze łzami spływającymi po policzkach, ale to wszystko się zmieniło. Podczas uwielbiania i kazania jesteś nieporuszony. Kościół nie znaczy już dla ciebie tego, co kiedyś - coś się dzieje. Coś weszło pomiędzy ciebie a Boga. Nie chodzisz już na spotkania modlitewne ani nie czytasz Słowa Bożego. Jesteś martwy albo właśnie umierasz. Twoje „ja” zajęło miejsce Boga. Jest to czas, aby oddzielić się na czas postu.

Wielki ewangelista, Charles Finney, znał wartość postu. Powiedział kiedyś tak: „Kiedy głoszę Słowo, a ludzie nie są tym poruszeni, to wiem ze mówię po prostu z siebie. Jest to dla mnie czas, aby usunąć się pościć i modlić się”. Oddzielał się wtedy na 3-5 dni. Zawsze kiedy tak postępował, przychodziło nowe namaszczenie. Śmierć dla chrześcijanina jest powrotem do poprzedniego stanu. Zwyciężanie, to wzrost nowego człowieka, który zastępuje starego. Śmierć z kolei oznacza wzrost starego człowieka, który usuwa nowego człowieka. Chrześcijanin bezustannie musi czuwać, aby do jego życia nie wtargnął świat. To jest tak, jak z przysłowiową żabą, którą umieszczono w misce wody. Woda była podgrzewana tak powoli, że biedna żaba nie zdawała sobie sprawy z tego, co się działo, aż w końcu było już za późno. Bóg mówi: „jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie?” (Hbr.2,3). Zanim narodziłem się na nowo, nigdy nie chodziłem do kościoła, chociaż wokół było ich wiele. A nie chodziłem do kościoła dlatego, że nie chciałem. Nigdy nie czytałem Biblii. Dlaczego? Nie chciałem. Nigdy też się nie modliłem. Dlaczego? Nie chciałem się modlić. Kiedy w moim duchowym życiu przychodzi taki czas, że nie chcę chodzić do kościoła, nie chcę się modlić i nie chcę czytać Biblii to znaczy, że jestem martwy albo właśnie umieram. Jest to czas, żeby zacząć pościć.

Aby odnowić przesłanie Pięćdziesiątnicy i aby objawić Chrystusa przez ludzi. Bóg musi mieć naczynie oczyszczone z własnego „ja". Post to zasadnicza broń oczyszczenia. Przesłanie Pięćdziesiątnicy brzmi tak: Bóg Ojciec, poprzez Boga Ducha Świętego, objawia Boga Syna przez ludzkie naczynie, jakim jest Kościół.

„Odnowienie przesłania Pięćdziesiątnicy” z rozdziału  - Post - ostateczna broń

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz