Bert Clendennen

Bert Clendennen

poniedziałek, 16 stycznia 2012

droga z pozoru właściwa - wprowadzenie

„Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci.”(Ks. Przysłów 14:11-12 )

[Pozostawiamy na jakiś czas publikowanie fragmentów z podręcznika Szkoła Chrystusa. Teraz chciałbym zaprezentować kolejną książkę pastora Clendennena pt „Droga z pozoru właściwa.” W Polsce jest to prawdopodobnie najbardziej znana i czytana pozycja. Pastor Clendennen w wielu miejscach mówił o kryzysie kościoła i o potrzebie odnowy przesłania Pięćdziesiątnicy. W wielu miejscach podawał drogi wyjścia z tego stanu. Pisał o „świętym niezadowoleniu”. Kiedy zagłębimy się w lekturę „Drogi” wielu z nas ogarnie owo „święte niezadowolenie” czy paląca, zżerająca żarliwość o smutny stan współczesnego chrześcijaństwa. Chciałbym aby po pierwsze Duch Święty wzbudził w nas osobiście, w  każdym z nas z osobna to „święte niezadowolenie”.  by pokazał co musimy, ja i Ty  jeszcze zrobić, aby być tym świętym, użytecznym i oczyszczonym naczyniem w Bożych rękach. Aby być na dobrej, właściwej drodze. Duch Święty niech porusza nas dogłębnie, jeżeli jest taka potrzeba niech zadaje kłujące uszy pytania, i niech nigdy nie ustaje w swojej „kłująco niewygodnej” służbie dopóki nie wyznamy, że obróciliśmy swoją religię w coś martwego,  bezwartościowego i  że potrzebujemy, i jest to potrzeba żebracza, Bożej odnowy w nas, w naszych rodzinach i  w naszych zborach czy kościołach. Zachęcam do czytania fragmentów tej wartościowej pozycji i głębokich poważnych rozważań. Ta książka dostarczy Tobie wielu tematów do modlitwy.]

Bert Clendennen
„Droga z pozoru właściwa”

Wprowadzenie


Przesłanie tej książki, bez wątpienia, rozzłości wielu. Jej język jest śmiały, ale taki miał być. Nasz umysł musi się przebudzić. Kościół zaakceptował to, co jest nie do zaakceptowania i Bóg jest zagniewany. Biorąc pozory za prawdę uwierzyliśmy, że przebudzenie ogarnie całą ziemię. Pośród tego wstydu i zamieszania musi powstać głos, który oddzieli to, co prawdziwe, od tego, co jest tylko fantazją, i rozprawi się z zamieszaniem wokół pogaństwa i nauki chrześcijańskiej, które doprowadziło Bożych ludzi do bezsilności. Moją modlitwą jest, aby książka ta stała się właśnie takim głosem.

Zanim całkiem się rozzłościsz, przeczytaj całą książkę i pozwól, aby przemówiła do twojego serca. A nade wszystko, myśl, gdy będziesz ją czytał. Chociaż rzuci ona wyzwanie niektórym z twoich ulubionych przekonań, miej przynajmniej odwagę, by być obiektywnym. Kiedy na przykład przeczytasz, że więcej mówimy o cudach, a widzimy ich mniej niż ktokolwiek inny w historii, nie odrzucaj tego, dopóki nie zadasz sobie pytania: „Ile prawdziwych cudów widziałem?”. Gdy mówię o prawdziwych cudach, nie mówię o psychologicznej grze polegającej na pstrykaniu palcami koło ucha głuchej osoby, poruszaniu palcem przed niewidomym, uczeniu głuchoniemego czytania z ust, mówienia ba ba. lub ciągnięciu kaleki przed zgromadzeniem. Mówię o człowieku kalekim, który nagle wstaje na nogi w imieniu Pana, o niewidomym, który krzyczy, że widzi, o głuchym, który zdziwiony jest, że słyszy.

Niech Bóg Wszechmocny uzdrowi kalekę, a nie będziesz musiał go podtrzymywać. Będzie skakał, krzyczał i biegał. Niech Bóg uzdrowi głuchoniemego a nie będzie tam stał z przytępionym spojrzeniem w swoich oczach, gdy ewangelista będzie krzyczał. To on będzie krzyczał. Niech Bóg otworzy oczy niewidomej osoby a cała społeczność to zobaczy. Bóg chce objawiać się jako mocny Bóg, ale On nigdy tego nie zrobi, jeśli my nie rozprawimy się z duchem imitacji, który wypełnił kościół. Wiem, że widzimy prawdziwe cuda raz na jakiś czas, ale to jest nic w porównaniu z tym, co Bóg chce czynić. Pozwólcie, że jeszcze raz zachęcę was do myślenia, do bycia obiektywnymi. Jezus powiedział, że Duch Święty, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu (J 16,8). To oznacza dokładnie to. Kiedy przyjdzie przebudzenie, będzie ono miało zdecydowany wpływ na moralność społeczeństwa, w którym się pojawi. Nie każdy będzie zbawiony, ale Boże życie przepływające przez przebudzony Kościół powstrzyma zło w narodzie. Przebudzenie naszych czasów nie tylko nie powstrzymało tego zła, ale w większości nawet nie zmieniło tych, którzy uważają się za jego część. Miliony ludzi w Ameryce, którzy twierdzą, że zostali napełnieni Duchem Świętym, są pogrążeni w bałwochwalstwie. Nie przeszkadza im picie alkoholu, palenie, tańczenie itp. Gwiazdy Nashville i Hollywood są narodowymi bohaterami dzisiejszego przebudzenia. Te supergwiazdy mówią innymi językami i śpiewają na niedzielnych nabożeństwach, a w poniedziałek bawią się w Las Vegas. Moi przyjaciele, tak być nie powinno.

Efekt tak zwanego przebudzenia w życiu tego narodu jest zerowy. W rzeczywistości, jak czytamy w lutowym wydaniu Newsweeka. audycje radiowe na temat przebudzenia nie przyniosły rezultatu. W raporcie czytamy, że według badań przeprowadzonych w 1955 roku, 75 % wszystkich Amerykanów twierdziło, iż religia stanowi znaczącą część ich życia. To samo badanie przeprowadzone w roku 1979 pokazuje, że tylko 50 % w to wierzy. Przy całej naszej religijnej aktywności, naród ugrzązł w moralnym kryzysie nieporównywalnym w całej jego historii. Mimo naszych wszystkich nadętych statystyk, w żywe doświadczenie religijne wierzy dziś 25 % ludzi mniej niż 24 lata temu.

Kościół, w swoim pośpiechu, aby dopasować każdego i wszystko, stworzył mieszaninę, która z pewnością wywołuje obrzydzenie w sercu Boga. Katolicyzm ze swoim bałwochwalstwem, modernizm ze swoim niedowiarstwem i ruch „New Evangelism”  bez prawości zjednoczyły się tworząc współczesny Babilon, a ten biedny, oszukany naród nazywa to przebudzeniem. Charyzmatyczny katolicyzm nie zmienił natury nierządnego kościoła, ale jego jedność z protestantyzmem uciszyła głos, który niegdyś wynosił na światło dzienne jego duchowe wszeteczeństwo. Zadziwia mnie, że nasze oczy pozostają suche, gdy oglądamy schyłek i upadek zachodniej cywilizacji. Ameryka, poza drzwiami kościoła, zmierza do piekła. Jej kościoły w większości głoszą boga. który nie istnieje. Głoszą boga, którego sprawiedliwość nie jest taka sama, którego gniew został zahamowany, który może patrzeć na grzech, przymykać oczy na niegodziwość i akceptować bałwochwalstwo. Taki bóg nie istnieje, a ci, którzy go wielbią, winni są grzechu bałwochwalstwa.

Na koniec pozwólcie, że powiem jeszcze jedną rzecz. Nie piszę tego ze złośliwości, lecz ze złamanego serca. Zbadałem dowody i stwierdziłem, że nasze pokolenie doświadczyło więcej odstępstwa niż przebudzenia. Głosząc zbawienie bez pokuty, niebo bez piekła, członkostwo w kościele bez duchowego odrodzenia i chrzest w Duchu Świętym bez nowego narodzenia zapełniliśmy kościół ludźmi nie zbawionymi. Podczas gdy kościół zapełniał swe ławki nie zbawionymi i nazywał to przebudzeniem, jedna osoba na siedem w tym kraju stała się homoseksualistą. Przynajmniej jedno większe miasto zostało ogłoszone terenem klęski, ponieważ jedna osoba na trzy cierpiała na chorobę weneryczną. Gdy duchowni ruchu „New Evangelism” mówili o wielkim przebudzeniu, które obejmie cały kraj, rząd sponsorował reklamy telewizyjne, a radio podawało, że każdego dnia 30000 ludzi staje się ofiarami chorób wenerycznych. Gdy powszechnie mówiono, że wszystko jest dobrze, cztery małżeństwa na dziesięć kończyły się rozwodem.

Czy muszę mówić więcej? Czegoś tu brakuje, i jeśli chcemy przetrwać, to lepiej znajdźmy, co to jest.

fragment z książki pt „Droga z pozoru właściwa”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz